Drake David - Porucznik Leary 3 - Po drugiej stronie gwiazd.pdf

(1409 KB) Pobierz
99540239 UNPDF
David Drake
Po drugiej stronie gwiazd
The far side of the stars
Cykl Porucznik Leary 03
Przełożył Jerzy Marcinkowski
99540239.003.png 99540239.004.png
DEDYKACJA
Dla Tristana Davida Drake’a
Cztery poprzednie pokolenia rodu czytały zachłannie, mam, więc nadzieję, iż będzie
kontynuował tradycję.
99540239.005.png
PODZIĘKOWANIA
Dan Breen wciąż jest moim pierwszym czytelnikiem, czyniąc moją prozę lepszą, niż
byłaby bez niego.
Doroty Day i Evan Ladouceur zajęli się kwestią ciągłości, a moja administratorka
strony, Karen Zimmerman, nie tylko czytała moje szkice, lecz także je archiwizowała (po
wykończeniu w trakcie realizacji projektu tylu komputerów nauczyłem się nie liczyć na
szczęście).
Skoro już o tym mowa, to mój syn Jonathan pomógł mi podjąć pracę, gdy naprawdę
wykończyłem komputer. Nie mogę powiedzieć, żebym ustawicznie podnosił swoją wiedzę
techniczną, niemniej wygląda na to, że wszystko działa dobrze, kiedy masz czas. Przypomniał
mi o neolitycznych łowcach, którzy wtykali głowice swoich siekier w nacięcia na żywych
gałęziach, dzięki czemu, gdy drzewo się zrosło, kamień zyskiwał znakomite osadzenie.
Clyde Howard pomagał mi w odszukiwaniu informacji, które miałem, ale nie
potrafiłem sam odnaleźć.
Mój przyjaciel, Mark Van Name, uczynił spostrzeżenie, które pozwoliło mi napisać tę
książkę (a także następne) z większym zadowoleniem niż kiedykolwiek. Nie sądzę, aby
czyniło to prozę lepszą, dla mnie jednak z pewnością jest to poprawa.
Nie jest łatwo żyć z pisarzami, a ja mogę być trudniejszy do zniesienia aniżeli
większość. Mojej żonie, Jo, to się udaje, a poza tym świetnie mnie karmi.
Wielkie dzięki Wam wszystkim.
David Drake
99540239.006.png
NOTKA OD AUTORA
Jednym z problemów, na jakie natykasz się, pisząc o przeszłości lub przyszłości, jest
odpowiedź na pytanie: „Ile powinienem tłumaczyć?”. Nie chodzi tylko o język – istnieje cały
szereg zagadnień przyjmowanych przez członków każdego społeczeństwa za pewniki, które
są odmienne w różnych społeczeństwach (choć język także: ktoś narzekał, że arturiańscy
żołnierze w The Dragon Lord mówią jak współcześni wojacy. Odpowiedziałem, że mogłem
napisać ich dialogi po łacinie i malkontent niczego by nic zrozumiał. Skoro i tak tłumaczę je
na angielski, to czemu, u licha, nie miałbym tego przełożyć na angielski, jakim posługują się
ludzie dzisiaj?).
Miary i wagi są szczególnym problemem. Nie zakładam, że świat odległej przyszłości
korzystać będzie ze współczesnych miar i wag, jestem jednak całkiem pewny, że
wynalezienie przeze mnie zupełnie nowych systemów nie wniesie niczego cennego do
powieści (są ludzie, których uszczęśliwiają glosariusze pełne wymyślonych słów, ja do nich
nie należę, choć muszę przyznać, iż od czasu do czasu mruczę do siebie: „Tarzan budolo!”).
W cyklu o FRC Cinnabar używa systemu angielskiego, zaś Sojusz metrycznego –
tylko po to, by zasugerować niesłychaną złożoność, jaka pojawi się, gdy Ludzkość rozproszy
się wśród gwiazd (cóż, oczywiście, że mam nadzieję, iż polecimy do gwiazd, choć nie będę
udawał optymizmu co do teraźniejszych szans na takie osiągnięcie).
Procedury komunikacyjne są z grubsza wzorowane na obowiązujących w Drugiej
Eskadrze, gdzie służyłem pod porucznikiem Graylem Brookshierem. Krążyło mnóstwo
opowieści o eskadrze i kadrze oficerskiej. Opowieści o Bitwie Sześciu były wyłącznie
pozytywne.
Uważam, że powinienem również skomentować tło niniejszej powieści. Dzisiaj
podróże fizyczne są prostsze niż kiedykolwiek, a telewizja zabiera nas dosłownie wszędzie.
Dla większości ludzi świat stoi otworem, co w rezultacie prowadzi do jego ujednolicenia. Nie
twierdzę, że to coś złego, niemniej jest to najistotniejsza różnica w porównaniu z poprzednim
pokoleniem, a co dopiero z ubiegłymi stuleciami.
Pod koniec XIX wieku grupa rosyjskich arystokratów, bawiąc na Morzu
Południowym, odkupiła szkuner od jego kapitana-właściciela, wynajęła jako kapitana byłego
mata (człowieka zwącego się Robert Quinton) i przez kilka lat żeglowała po Pacyfiku, od
Alaski po Nową Zelandię i od Kamczatki po Hawaje. Polowali, kupowali kurioza, zwiedzali
starożytne ruiny i przyglądali się lokalnym obrzędom.
99540239.001.png
Tego typu doświadczenie było dostępne jedynie bezpośrednio i tylko dla prawdziwych
bogaczy (lub ich towarzyszy, jak Quinton, który napisał pamiętnik z tej wyprawy). Dzisiaj
każdy widz Discovery Channel może zobaczyć to wszystko, co widzieli tamci arystokraci, a
przynajmniej tyle, ile przetrwało do czasów obecnych.
Jednym z motywów „Po drugiej stronie gwiazd” starałem się uczynić atmosferę
tamtych czasów, gdy podróż była pełną ryzyka przygodą, dostępną nielicznym. I choć cieszę
się, że tak wielu z nas – w tym ja sam – może dzielić cuda współczesnego świata, to żałuję
trochę tamtego romantyzmu i map, na których nie ma już połaci podpisanych Terra
Incognito.
David Drake
99540239.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin