Bokserki.doc

(69 KB) Pobierz

BOKSERKI
Skinnyboy



Pierwsza próba

  Powtarzało się to każdego popołudnia.
  – Chcesz zobaczyć moje bokserki?
  – No.
  I wyjmował je ze swojej szafki, rozkładał, wygładzał i pokazywał mi.
  Mieliśmy wtedy 14, może 15 lat...  
  – Wolałbym je zobaczyć na tobie – odpowiedziałem mu kiedyś.
  – Nie ma sprawy.
  Wyszedł do łazienki. Po chwili wrócił. Tylko w bokserkach.    
  Od tej pory każde nowe bokserki prezentował mi na sobie. Uwielbiał bokserki. Miał ich mnóstwo. Za każdym razem były one inne i za każdym razem coraz bardziej mi się podobały. Mati też mi się podobał. Koleś naprawdę był ładny i jego namiocik w tych bokserkach też za każdym razem coraz bardziej mi się podobał.
  Kiedyś spotkaliśmy się na ulicy.
  – Chodźmy gdzieś się przejść.
  Szliśmy nie mówiąc nic, aż stanęliśmy przed jakąś pustą zachwaszczoną działką. Chwasty były wysokie i zielone.
  – Kupiliśmy to – powiedział. – Na wiosnę bierzemy się, żeby z tego coś zrobić. Wejdźmy tam.
  Zgodziłem się i zapuściliśmy się w ten gąszcz. Stanęliśmy przed altanką. Altanka była stara i tak samo zapuszczona. W podcieniu stała stara leżanka obita ceratą. Usiedliśmy.
  – Mam świetne nowe bokserki – powiedział.
  – Pokaż.
  Rozpiął spodnie. Opuścił. Bokserki były niebieskie. Patrzyłem na nie długo.
  – Już? – założył spodnie z powrotem. Usiedliśmy. Zaczęliśmy gadać.
  Po chwili nie wytrzymałem.
  – Pokaz mi te bokserki jeszcze raz – poprosiłem.
  Wstał.
  – To sobie zobacz.
  Rozpiąłem mu spodnie i dobrałem się do tych niebieskich bokserek. Zacząłem je dotykać, razem z tym namiocikiem, który robił się coraz większy. I przytrzymując go tak, pocałowałem. Mati pochylił się do mnie. Po chwili zaczęliśmy się lizać.
  – Zróbmy to – powiedziałem.
  Nie byłem jednak sam na 100% pewien, co należy zrobić, ale wiedziałem, że coś trzeba zrobić.
  – Nie, nie, lepiej nie – odpowiedział, a ja coraz mocniej trzymałem jego twardy namiocik w tych ślicznych niebieskich bokserkach.
  – Dlaczego?
  – Jeszcze ktoś nas zobaczy...
  – Kto ma nas zobaczyć?
  – Na przykład tamci – spojrzeniem za chaszcze pokazał mi, jak kilkadziesiąt metrów dalej jacyś faceci łatali drogę.
  – Przecież są zajęci i nie ma szans, żeby nas dojrzeli.
  – Nie. Mogą zobaczyć! – uparł się przy swoim.
  Wstałem.
  – Cholera by to wzięła – powiedziałem. Wyszedłem z chwastów i poszedłem do domu.
  Pierwsza próba dorwania się do bokserek i ich zawartości zakończyła się niepowodzeniem.

Pomiędzy pierwszą a drugą próbą

  Powoli zacząłem dostawać obsesji na punkcie bokserek. Nawet nie musiały być na jakimś kolesiu, wystarczyło, że zobaczyłem jakąś fajną sztukę w sklepie. Wtedy natychmiast mój kutas budził się do życia. I na ogół nie kończyło się na tym. Po chwili moje bokserki zaczynały być wilgotne od tej pierwszej kropli śluzu. W tym momencie wiedziałem, że muszę mieć tę parę! Tak długo prosiłem o kasę, aż dostałem, żeby je kupić. Starzy, wyjeżdżając gdzieś za granicę, gdy pytali: „Co ci przywieźć?” – zawsze odpowiadałem: „BOKSERKI!!!!”. Mama pukała się w głowę, a tata tylko się uśmiechał.
  Zdarzyło mi się, że kiedyś jedne ukradłem... Jezu, byłem taki napalony, że nie mogłem się opanować! Potem w domu waliłem raz po raz, patrząc na moje nowe ukochane bokserki!  
  Tamta pierwsza kradzież tak mnie rozzuchwaliła, że pozwoliłem sobie potem na jeszcze dwie. Raz na basenie, raz u jednego kumpla w chacie...
  I tak powoli, powoli, i miałem ich w szafce całkiem pokaźną kolekcję.
  Najbardziej rajcowało mnie, jak się spuszczałem w bokserki, jak sperma powoli przesiąka i spływa po materiale. Dotykała tak przyjemnie mojego ciała, przyklejała się, do moich włosów łonowych, do skóry. To mnie podniecało tak, że musiałem natychmiast zwalić jeszcze raz. Niektórych, tych ulubionych, używałem tylko do tego celu. Potem tak przyjemnie pachniały moim ciałem. Gdy były już bardzo sztywne, fajnym patentem było wyjąć kutasa przez rozporek i masturbować się, jednocześnie przyglądając się sobie w lustrze.
  I co z tego. Miałem szesnaście lat i byłem wciąż prawiczkiem.

  Najgorzej było w lecie, kiedy skejterzy jeździli w pobliskim parku. Na ogół zdejmowali t-shirty i spod szerokich spodni wystawał im spory fragment bokserek. Dostawałem obłędu, bo często widziałem naprawdę fajne wzory. Dopiero w drugiej kolejności spoglądałem na właściciela. Wtedy właściwie nie potrzebowałem żadnej manipulacji, żeby doznać wytrysku.
  Najpiękniejszy „raz” miałem, gdy byłem kiedyś na basenie. W szatni, gdzie po całym tym pływaniu wszyscy się przebierali, zastałem jakiegoś chłopaka. Nie zauważył, jak wszedłem. Stał tyłem do mnie, goły, wycierał się i wcale się z tym nie spieszył. Widok jego tyłka nie podjarał mnie. Ale jak wyjął z szafki parę bokserek, od razu byłem podniecony! Zakładał je bez pośpiechu, powoli, poprawiał małego i jajka, gapiąc się przed siebie, w to wysokie okno z białymi, matowymi szybami. Im dłużej to trwało, tym bardziej się w niego wgapiłem. Ciało miał niczego sobie, wysportowany, no ale te bokserki! Były cudne! W końcu je założył, odwrócił się, wtedy mnie zobaczył, a ja zobaczyłem jego namiocik... Trochę mi pociemniało w oczach, ale jakoś zachowałem równowagę. Koleś zobaczył, że mi stoi. Szybko założył dres, powiedział: „Pedał!” – i wyszedł. A ja pobiegłem do toalety. Musiałem natychmiast zwalić! Zabryzgałem spermą połowę podłogi.
  Całą drogę do domu miałem przed oczami tego kolesia zakładającego bokserki. Gdy wróciłem, nie wyrobiłem. Położyłem się na łóżku, na brzuchu i zacząłem ruszać tyłkiem. Myślałem tylko o nim, że jest obok mnie... Jezu, orgazm był zniewalający. Przesiąkły mi nie tylko bokserki.
  Ta scena na basenie wryła się głęboko w moją pamięć. Za każdym razem miałem nadzieję, że go spotkam. Niestety, nie spotkałem go więcej. Ale zawsze po powrocie z basenu zakładałem te swoje ulubione bokserki, kładłem sie na łóżku, na brzuszku i z jego obrazem w oczach...
  Od tamtej pory zacząłem przyglądać się kolesiom w dresach. Ale większość była nieciekawa. Nie musiało minąć wiele czasu, jak doszedłem do wniosku, że przecież dres ma wiele wspólnego z bokserkami. Chodziło o łatwość zdjęcia go z potencjalnego obiektu. Ale bokserki wciąż pozostały w moim bezpośrednim zainteresowaniu. Dresiki zepchnąłem bardziej na margines. Były dobre, jak nie było niczego, co by je przypominało.
  To, że podniecają mnie bokserki, to już było mi wiadome i niezaprzeczalne. Nie byłem tylko pewien, czy kolesie też mnie jarają. Cały czas przyjaźniłem się z Matim, zawsze prezentował mi swoje nowe bokserki, gładziłem mu je na tyłku, dotykałem ten jego namiocik, a jak mu się robił duży i twardy, to uśmiechaliśmy się do siebie, że wiemy, o co chodzi. Ale to był Mati...

  Następna moja przygoda, myślę, stanowiła milowy krok w kształtowaniu mojej seksualnej tożsamości. To było na urodzinach kolegi. Chodził ze mną do klasy. Był skejterem. Widziałem go w bokserkach nie raz po wuefie. Jasne, że podniecały mnie one, ale Mik stanowił jakieś tabu, no bo to kolega z klasy i tak dalej. Wtedy wypiłem ze trzy piwa i poszedłem do łazienki, bo poczułem parcie na pęcherz. Siadłem na kiblu, nie chciałem przecież zabryzgać wszystkiego dookoła, i zacząłem się rozglądać. Moje oczy utkwiły w koszu z brudną bielizną. Hmm... przecież tam mogą być te jego... Nie, nie! – myślałem, ale spojrzałem do środka... Były na samym wierzchu...! Jezu! Mój kutas natychmiast stał się sztywny i gotowy do działania. Wyjąłem je. Obejrzałem dokładnie. Spojrzałem do wewnątrz i zauważyłem to, co znam bardzo dobrze: ślady zaschniętej spermy. Więc on też się spuszcza w bokserki! Jedną ręką już bawiłem się moim małym, drugą dotykałem i kontemplowałem materiał. Hmm... Powąchałem je. Zapach jego ciała pomieszanego z tym wszystkim, co znam... i ten lekki zapach spermy – mieszanka wręcz piorunująca, gorsza niż piwo z wódką. Orgazm przypominał trzęsienie ziemi o sile 10 stopni w skali Richtera. Wytrysk miałem taki, jak strzał z butelki porządnie nabuzowanego szampana. Po raz pierwszy o mało nie zapomniałem oddychać. Dopiero po chwili byłem w stanie otworzyć oczy i popatrzeć przed siebie. Zabryzgałem wszystko. Szybko powycierałem wszelkie dowody winy, a bokserki – w kieszeń... Wyszedłem z łazienki na chwiejnych nogach. Zauważył to jeden z kumpli:
  – Ej, wszystko w porządku? – zapytał.
  – Ta-ak – powiedziałem niepewnie. Wciąż myślałem o tym zajebistym orgazmie i o swojej nowej zdobyczy.
  – Rzygałeś? Wyglądasz, jakbyś miał randkę z kiblem.
  – Można to tak nazwać... – odpowiedziałem.

  W tym momencie miałem już pewność, że chciałbym przelecieć jakiegoś skejta. Albo może zostać przelecianym? Co do konfiguracji, to nie byłem jeszcze 100% pewien.
  Ale zanim do tego doszło, poczyniłem jeszcze parę podniecających mnie odkryć.
  Minął tydzień od tamtej imprezy urodzinowej, gdy zadzwonił do mnie Daro (kuzyn Matiego, dwa lata starszy, bardzo dobrze sie znamy) i zapytał, czy mam ochotę podjechać do niego, bo właśnie kupił nową gierkę na PlayStation i że przepalił ją dla mnie (już mam zripowanego PS'a, więc nie było problemu z uruchomieniem). Moglibyśmy pograć we dwóch. W zasadzie na grę nie miałem ochoty, ale jako że Daro był niesamowicie podniecającym mnie chłopakiem, to pomyślałem, że może tak „przy okazji” wyjdzie „coś” między nami. Więc odparłem, że jasne! Schowałem PS'a do plecaka, wsiadłem na rower i pojechałem.
  U Darka zaczęło się standardowo: picie, przyziemna gadka-szmatka, trochę o szkole, trochę o laskach (tfu!) i takie tam. Potem zaczęliśmy grać. Browarek jednak po czasie uderzył mi na pęcherz, więc zapauzowaliśmy grę i poszedłem do łazienki.
  Siedząc na kiblu (zawsze siadam, bo jak stoję, to zawsze obsikuję wszystko dookoła, no poza tym, jak się siedzi, to wygodniej można się masturbować) – zauważyłem pojemnik na brudną bieliznę... – i postanowiłem powtórzyć swoją akcję sprzed tygodnia: bokserki... Ale obok pojemnika zauważyłem stojącą parę adików. Uderzyła mnie myśl, że może by ich jakoś użyć (nie wiem dlaczego, ale najlepsze pomysły wpadają mi do głowy właśnie podczas siedzenia na kiblu). Hmm... Gdyby wsadzić do środka jakieś bokserki, potem nasunąć tego bucika na kutasa, to może byłoby lepiej niż ręką? Postanowiłem to sprawdzić. But – jest. Bokserki? – zajrzałem do pojemnika. Są! Zwykłe, białe szerokie – ale są! Hmm... Skarpeta, też biała, przepocona, z wydeptanymi, brudnymi śladami od spodu – też jest! No to jest wszystko! I zapakowałem to razem do środka. Kutas już stoi na baczność, teraz go tylko trzeba wsadzić. Wsadziłem. Przez pierwsze parę ruchów było niemiło, zanim nie zrobił sobie tam miejsca. Potem już było coraz przyjemniej. Obserwowałem tępym wzrokiem tego bucika... Spodobał mi się. Postanowiłem namówić matkę, żeby mi kupiła takie. Będę je pieprzyć codziennie! Tak jak tego... Wtedy... Aaa-ggggggggg-hhhhhhhhhhhh...! Co za orgazm! Sześć takich strzałów, że z trudem stałem na nogach. Tyle spermy! Takiej gęstej i białej!
  Właśnie wtedy popełniłem mały, ale poważny błąd. Nie myślałem za bardzo i nie przyłożyłem się do porządnego posprzątania. Nie zauważyłem, że trochę spermy zostało na bucie. Bo sperma na bokserkach i na skarpecie, w tym koszu jakoś wyschnie, tam pewnie szybko nikt nie zaglądnie. Ale na bucie... A sperma jak zasycha, wiadomo, zostawia ślady...

Druga próba

  Dwa dni po sesji z butem stało się. Straciłem dziewictwo... Może nie było to w jakiś romantyczny sposób, ale moje wieczorne marzenia w końcu zamieniły się w jawę. Stało się to z Darkiem, kuzynem Matiego, tym, którego but został wykorzystany przeze mnie, i... z samym Matim...
  Tego dnia było naprawdę gorąco. Leżałem sobie na łóżku w samych bokserkach, zlany potem, gdy zadzwoniła moja komórka. To był właśnie on. Udało mu się namówić mnie na kolejną sesyjkę z PS2. Wziąłem szybki prysznic, założyłem świeże i pachnące boxy, soxy i całą resztę. Sprzęcik do grania zapakowałem do plecaka, wskoczyłem w moje roleczki i pomknąłem przez miasto. Po kilku minutach takiej jazdy miałem powódź w gaciach. Były całe mokre od potu. Oczywiście natychmiast zacząłem mieć brzydkie myśli i mój kutas stał się sztywny. A w takim stanie jeździ się bardzo niewygodnie. Zacząłem się zastanawiać, czy nie skręcić do jakiegoś parku i nie przysiąść na jakiejś ławeczce i nie ulżyć sobie. Pomysł byłby przedni, gdyby nie to, że nie było nigdzie żadnej odpowiedniej ławeczki. To znaczy: ławeczki były, tylko nigdzie nie było widać żadnego skejta, żeby mieć przynajmniej jakiś bodziec wzrokowy. W końcu musiałem z tego pomysłu zrezygnować i dojechałem tam, gdzie miałem dojechać.
  Drzwi otworzył mi Darek. Co tu dużo mówić: jest wyższy niż ja, teraz był bez żadnej koszulki, ładnie wyrzeźbiona (ale bez przesady) klata, a przede wszystkim wystające spod szortów 3/4 bokserki... Wszystko to spowodowało, że potężna kropla śluzu popłynęła w moje gacie i zaczęła mi powoli spływać po nodze (jako że chodzę w naprawdę obszernych bokserkach, to nie miała się na czym zatrzymać). Bałem się, że zdejmując rolki i podwijając spodnie będzie widoczna, ale na szczęście udało mi się ją niepostrzeżenie wytrzeć.
  Daro stał nade mną i przyglądał mi się, jak tak siedziałem i zdejmowałem rolki. Jezu, naprawdę ładne ciało, gdy się jeszcze na nie patrzy od dołu...
  – W co gramy? – w końcu zapytałem. Nie powiedział „cześć” ani nic takiego, więc nie czułem się, żeby to powiedzieć pierwszy.
  – A w takie tam... – odpowiedział. – Różne gry.
  – Aha, rozumiem – odpowiedziałem, choć nie rozumiałem nic. Widać czegoś jeszcze nie wiem... I natychmiast przez głowę przeleciało mi ze dwa tysiące możliwych scenariuszy, każdy bardziej podniecający od poprzedniego. W jednych pojawiały się bokserki, w innych tylko kolesie, jeszcze w innych buty, a w tych najbardziej podniecających wszystkie te rzeczy naraz.
  – Właź do pokoju. Chcesz coś do picia? Jest tak gorąco – powiedział. Ależ kretyńskie stwierdzenie.
  – Jasne. Cola z lodem i z cytryną może być. Jak nie ma, to niegazowana woda – odpowiedziałem, w końcu wstałem, spojrzałem mu w oczy (a on je spuścił!) i wycofał się do kuchni.
  Poszedłem do pokoju. Otworzyłem drzwi, zrobiłem krok... i poczułem, jak ktoś mnie łapie za szyję i ciągnie na łóżko. Mało nie upuściłem z zaskoczenia plecaka z PS2. Kurwa, co jest grane? Wylądowałem na brzuchu. Ktoś mnie trzymał z całych sił. I wtedy usłyszałem Darka:
  – Myślałeś, że możesz wyjebać MOJE buty, boxy i soxy i że nie dowiem się o tym?
  O kurwa... No.. Jezu, popełniłem jakiś błąd...!
  – Że zaspermisz mi wszystko a ja się potem jak palant miałbym tłumaczyć przed matką? Dobrze, że to zauważyłem! Pora na rewanż. Ale my nie wyjebiemy twoich boxów, soxów i rolek. My wyjebiemy ciebie, najpierw ja, a potem on...
  O kurwa...! I nagle... zamiast mieć stracha, zacząłem być coraz bardziej podniecony!
  – I co powiesz? – jego głos zabrzmiał szyderczo.
  – A mam jakiś wybór? – wystękałem.
  – W zasadzie nie... To już postanowione. Tak czy siak, może się nauczysz, żeby nie bawić się czyimiś butami, skarpetami i gaciami. Zwłaszcza bez pozwolenia właściciela – i po chwili poczułem, jak mnie łapie za kostki, a po kolejnej sekundzie – że ten, co siedzi na mnie, przyciska moje ręce do łóżka, a sam się podnosi. Ciężar z pleców ustąpił. Zajęczało łóżko. Puściłem plecak ze sprzętem. Walczyć czy nie? Tak marzyłem o jakimś twardym kutasie jakiegoś skejta w tyłku... ale chyba jednak nie w takich okolicznościach? W oczach czułem, że zaczynają mi się zbierać łzy. Teraz poczułem, jak mnie przewracają na plecy. I... zobaczyłem, że tym drugim jest... Mati! No tak, a kogo miałem się tu spodziewać? Był cały czerwony. Ale nie tylko z wysiłku. Już zobaczyłem jego namiocik.
  – Będę grzeczny, obiecuję! – zaskomlałem. – Zrobię wszystko, co będziecie chcieli... – patrzyłem, jak się obaj pochylają nade mną. Daro był w samych bokserkach, a całe jego ciało lśniło od potu. Na czole też widać pot... A mój kutas był już w pełnym wzwodzie...
  – Będziesz grzeczny? Naprawdę? – Daro zwolnił swój uchwyt na moich kostkach. Jednak nie puścił ich do końca. Mati też mnie trzymał.
  – Obiecuję! Będę grzeczny! – zawyłem.
  Daro w końcu puścił moje nogi, a Mati, cały czas milczący, usiadł mi na klacie Więc i tak nie mogłem się ruszyć. I poczułem, jak Daro rozpina i zdejmuje mi spodnie. Kurwa, więc naprawdę chcą mnie wyjebać? Pomimo podniecenia, zacząłem szlochać.
  – Przestań się mazać. Nie jesteś panienką – wredny wyraz twarzy Darka mówił wszystko. – Poznajesz te moje adiki? – powiedział i przestał się bawić moimi spodniami. Wtedy Mati go wyręczył i jedną ręką zaczął mi grzebać w spodniach.
  – Eee... jemu już stoi... – powiedział, przesuwając swoje palce po moim nabrzmiałym do granic możliwości kutasie.
  – Jak... nie przestaniesz, to... za chwilę spuszczę się w boksy – wystękałem.
  – Stoi mu? Oooo...! To świetnie! Teraz damy mu butki – powiedział Daro i czarny adio zbliżył się do mojego nosa, przytykając mi go kompletnie. Mmm... Zakręciło mi się w głowie. – Mati, trzymaj mu tak...
  Mati przestał bawić się moim małym. Jedną ręką trzymał mi adika na nosie, a drugą wyciągnął swojego małego, jeszcze miękkiego, prostuje go, żeby mu stanął. Chociaż mu małego tyle razy dotykałem przez bokserki, nigdy go tak jeszcze nie widziałem.
  Po niecałej sekundzie nie mam już spodni ani bokserek. Coś zimnego dotyka mojej dziury... jakiś żel?... Naprawdę będą mnie pieprzyć! Moje nogi brutalnie poszły do góry, czuję Darka, jak się za mną ustawia... Zaraz: jak to było? Wyluzować się... Rozluźnić się... Dobrze, tak trzeba... I podskoczyłem cały do góry... Ale i tak nie mogłem się ruszyć, bo Mati siedział mi na klacie! przysuwając mi swojego penisa do warg. Poczułem, jak kutas Darka wpycha się we mnie... jak rozsadza mi dupę! Jaki to jest ból! Zaciskam zęby, żeby nie wrzeszczeć. Zaczynam oddychać nosem i czuję zapach tego adika... pot ze stóp... coś jeszcze... Kurwa! I penis Matiego, który mi jeździ po wargach!... Kurwa! Czy kutas Darka ma pół metra...? Jeszcze się we mnie wpycha! To coraz bardziej mnie boli! W pewnym momencie poczułem przy dupie jego łonowe włosy. Wsadził mi... Łzy same się zbierają w moich oczach... i głos, którego nikt nie wypowiada, płynący gdzieś koło mnie, a jakby ze mnie samego: „Masz co chciałeś: jebiącego cię skejta...” No tak, ale czy chciałem to właśnie tak?
  Potem się zmienili. Z Matim już mnie tak nie bolało. Nie ma takiego kutasa jak Daro, albo Daro już mnie tak wyjebał, że było mu łatwiej...
  W zasadzie stało się to, co się stało. Nie pamiętam wszystkiego do końca, ale to chyba normalne w takich sytuacjach. Znalazłem się potem jakoś w domu, wziąłem prysznic i poszedłem spać. Żeby nie było - z ulubioną parą bokserek w ręku. Następnego dnia nie wstałem z łóżka. Nie dlatego, że dupa mnie bolała, bo naprawdę mnie bolała. Ale dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Matce powiedziałem, że się czymś strułem. I niech mi zrobi mocnej gorzkiej herbaty. Musiałem tak powiedzieć. To jej metoda i mój jedyny sposób, żeby się ode mnie wreszcie odczepiła. Przez pół dnia próbowałem poczytać książkę, nie mogłem się skupić. Przez cały czas myślałem o tym, co się stało. Wyjebało mnie dwóch skejtów. Dupa mnie boli. Wąchałem adika... W końcu nie było tak źle!

Finał

  Zadzwoniła komórka. Numer nieznany. Odebrać czy nie? Odebrałem.
  – Halo?
  – Nie odkładaj słuchawki...
  – A powinienem to zrobić... – teraz poznałem jego głos. Mati.
  – Nie rób tego... proszę.
  – Co chcesz powiedzieć?
  – Słuchaj... Chcę z tobą porozmawiać, ale nie przez telefon.
  – Dobra... Kiedy?
  – Teraz. Zaraz.
  – Dobra... Jestem w chacie...
  Sam nie wiem, dlaczego się zgodziłem.
  Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałem przez wizjer. To on. Otworzyłem. Stał. Nie wiedział, czy wejść, czy nie. Popatrzyłem na niego. Na nogach adio, takiwe same jak te Darka, od których to wszystko się zaczęło, spodnie clinica, czerwona smycz feyenoordu, czarny t-shirt i czarna czapeczka. A ja w krótkich spodniach i błękitnych bokserkach.
  – Cześć – powiedział w końcu.
  – Cześć. Wejdź... na chwilę. Nie na dłużej... nie mam czasu.
  – Przyszedłem cię... przeprosić.
  O kurwa... Co?
  – Właź...
  Wszedł do mojego pokoju.
  – Napijesz się czegoś? – zapytałem.
  – Taaa... Coli... ale z wódką i lodem, jak masz. A wódki więcej niż zwykle. Na odwagę...
  O... A to mnie zaskoczył. Poszedłem do kuchni i zrobiłem mu drinka. Gdy wróciłem, przeglądał moje płyty. Popatrzył na mnie, wziął szklankę i wypił całą zawartość jednym duszkiem. Oddał mi ją pustą prosto do ręki.
  – Chcesz... chcesz zobaczyć moje nowe bokserki? – zapytał cicho.
  Wszystko wróciło... Jak wtedy, kiedy mieliśmy te 14, 15 lat. W tym momencie zapomniałem o wszystkim... o tym, co się stało...
  – Chcę... – popatrzyłem mu w oczy. On patrzył na mnie. Rozpiął spodnie. Cudowne bokserki. Marzenie... Wspaniałe... Od razu je pogładziłem, razem z jego namiocikiem, który natychmiast mu się powiększał. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale objąłem go, on mnie i zaczęliśmy się całować. Popchnąłem go na łóżko i położyłem się na nim. Nadal się całowaliśmy. Mocno, tak, że zaczęły mnie boleć usta. Zacząłem głaskać go po głowie.
  – Co mi chciałeś powiedzieć...? – spytałem, gdy przestaliśmy się całować.
  – To, że mimo tego... co było... zrozumiałem, że kocham cię. Chciałbym być z tobą. Co ty na to...?
  A ja... Chciałem go... Od początku go chciałem. Chciałem być z nim, kochać go, kochać się z nim. Była to chyba najgłupsza rzecz na świecie, ale chciałem go, nie wiem dlaczego.
  – Ok... No to spróbujmy – powiedziałem, rozpinając swoje spodnie. – Teraz ty zobacz moje bokserki. Moje nowe ulubione błękitne bokserki.
  Zobaczył.
  – Są naprawdę ładne... A w nich... jaki ładny namiocik! Też mi go pokażesz?
                                                                                                    Skinnyboy

Zgłoś jeśli naruszono regulamin