Przypadek Lindy Porter.txt

(66 KB) Pobierz
Linda Moulton Howe

Przypadek Lindy Porter

cz. 1: "UFO" stycze� - marzec 2002, rok XIII, nr 1 (49)
cz. 2: "UFO" kwiecie� - czerwiec 2002, ROK XIII, nr 2 (50)

W pierwszym tygodniu marca 1991 otrzyma�am br�zow� kopert� zawieraj�c� przesy�k� polecon� nadan� 28 lutego 1991 roku w Porterville w stanie Kalifornia. W kopercie znajdowa�a si� kaseta magnetofonowa, list i rysunki wykonane przez Lind� Porter.

Kiedy rzuci�am okiem na jej o��wkowe szkice i notatki instynktownie wyczu�am, �e to warto�ciowy materia�. Pami�tam �e w�o�y�am wszystko z powrotem do oryginalnej koperty i po�o�y�am na parapecie okiennym, dok�adnie przed maszyn� do pisania, aby nie zawieruszy�a si� w stosach korespondencji i pud�ach z materia�ami archiwalnymi na temat niewyt�umaczalnych zjawisk, kt�re ros�y znacznie szybciej od tempa, w jakim kupowa�am nowe szafki, w kt�rych je trzymam. Tego samego dnia zabra�am kaset� do samochodu, aby odtworzy� j� w czasie jazdy. Jej wyra�ny i w�a�ciwie artyku�owany g�os wywar� na mnie wra�enie.

Za��czona kaseta magnetofonowa zawiera�a na pocz�tku opis tego, co Linda pami�ta�a �wiadomie, poczynaj�c od wieku lat szesnastu. Pozosta�e dwa wydarzenia - dotycz�ce "Modliszki" w holu i choroby lokomocyjnej, jakiej do�wiadczy�a w wyniku przemieszczania si� w czym�, co nazywa "mi�dzywymiarowymi tunelami" - ujrza�y �wiat�o dzienne w czasie regresji hipnotycznej przeprowadzonej przez by�ego pracownika NASA, Richarda F. Hainesa. Zaj�� si� on badaniem syndromu wzi�� i nauczy�, w jaki spos�b stosowa� hipnoz� do badania "luk w czasie" i pod�wiadomych przeb�ysk�w pami�ci.

Linda Porter zwr�ci�a si� do niego w roku 1988, a nast�pnie podda�a godzinnej sesji regresji hipnotycznej, kt�ra pomog�a jej przypomnie� sobie szczeg�y powtarzaj�cej si� wizji "konika polnego" oraz przemieszczania si� wewn�trz snopu �wiat�a. Po tej sesji nie chcia�a ju� poddawa� si� kolejnym regresjom hipnotycznym, poniewa� to, co sobie przypomnia�a podczas pierwszej sesji, przerazi�o j�.

Mija�y dni, tygodnie i miesi�ce, w czasie kt�rych zacz�a spontanicznie przypomina� sobie szczeg�y swoich stosunk�w z obcymi istotami i ich technik�. Poni�ej podaj� zapis pierwszej ta�my, jak� otrzyma�am od niej, zawieraj�cy obja�nienie pi�ciu szkic�w o��wkowych za��czonych do jej przesy�ki z 28 lutego 1991 roku.

To jedno z pierwszych wspomnie�, jakie powr�ci�y do mnie po sesji hipnotycznej przeprowadzonej przez Richarda Hainesa w roku 1988. Pami�� tego wydarzenia wr�ci�a mi jakie� dwa lub trzy tygodnie po sesji, kiedy zmywa�am naczynia. W czasie kiedy to si� sta�o, mia�am, o ile sobie przypominam, oko�o pi�tnastu lat. Sta�am w w�skim korytarzu na pok�adzie niewielkiego pojazdu. �ciany by�y solidne i mia�y szary kolor. Pod�oga by�a jakby z siatki i mo�na by�o przez ni� widzie�, co si� dzieje poni�ej. Na lewo by�o pomieszczenie wype�nione bardzo intensywnym, bardzo jasnym, srebrzystym �wiat�em. Zdawa�o si� mie� materialn� struktur�, tak jakby znajdowa�y si� w nim maciupe�kie cz�stki, kt�re odbija�y �wiat�o. By�o bardzo g�ste - nic nie by�o przez nie wida�. Wiem, �e zabrano mnie do tego pomieszczenia, ale nie wiem, co si� tam ze mn� dzia�o, z wyj�tkiem tego, �e odczuwa�am przera�enie, �e nie chce wiedzie�, nie chce sobie przypomnie�, tak jakby co� si� tam sta�o i mog�abym to sobie przypomnie�.

Korytarz skr�ca� w lewo i zobaczy�am co�, co przypomina�o modliszk�. By�a wysoka, mia�a oko�o 2,40 m wzrostu i wygl�da�a zza zakr�tu korytarza, wychylona, jak s�dz�, do pasa. Jej widok przerazi� mnie �miertelnie - wygl�da�a strasznie. Tylko to pami�tam i mam r�wnie� wra�enie, �e przydarzy�o mi si� w tym pomieszczeniu co� okropnego. Ostrze�ono mnie, jak przypuszczam, �e nie wolno mi tego pami�ta�. Stworzenie to mia�o bardzo d�ugie ramiona, kt�re wystawa�y z torsu, lecz zupe�nie inaczej ni� to ma miejsce u ludzi. Mia�o bardzo du�y tors.

Stworzenia te o�wiadczy�y mi, �e potrafi� manipulowa� czasem. Mog� wyj�� kogo� z ram czasu i zatrzyma� tak d�ugo, jak b�d� chcia�y, a potem wprowadzi� z powrotem w ramy czasu, tak �e osoba ta nawet nie b�dzie zdawa�a sobie sprawy z tego, �e gdzie� by�a, chyba �e jej to powiedz�. Nikt r�wnie� nie zauwa�y jej nieobecno�ci, poniewa� dla innych ludzi osoba ta nigdy i nigdzie si� nie oddala�a.

Prawdopodobnie zabrano mnie do podziemnej bazy znajduj�cej si� pod wod� u wybrze�y Kalifornii. Z jakiego� powodu wm�wiono mi, �e jest ona zlokalizowana w rejonie Santa Barbary. Je�li stanie si� na dnie morza, jedynym, co mo�na tam ujrze�, jest wystaj�ca z piasku srebrzysta wie�a. Ma ona wysoko�� dwu lub trzykondygnacyjnego domu. O�wiadczono mi, �e ta wie�a jest maskowana pewnego rodzaju ekranem elektronicznym, kt�ry sprawia, �e jest ona niewidzialna. Maj� tam te� co�, co w jaki� spos�b odpycha ludzi i ryby. Pod�ogi, �ciany i sufity wewn�trz tej budowli by�y srebrzystoszarego koloru. By�o du�o �wiat�a, za� drzwi, kt�rych by�o tam mn�stwo, s� w �ywych kolorach, jaskrawoczerwonym, jaskrawoniebieskim lub jaskrawozielonym. Nad ka�dym z nich znajdowa� si� jaki� przypominaj�cy hieroglify lub pismo arabskie napis.

Nast�pnym razem, kiedy to si� wydarzy�o, mia�am, zdaje si�, siedemna�cie lat. Wci�� mieszkali�my w tym samym domu. Spa�am w ��ku, kiedy co� mnie obudzi�o. Tym razem pok�j by� wype�niony pomara�czow� po�wiat� z dziur� w �rodku, z kt�rej wy�ania�y si� trzy wyra�nie zarysowane sylwetki tr�jwymiarowych, zbudowanych ze sta�ej materii, ludzi. Je�li kto� potrafi sobie wyobrazi� kogo� bez wyra�nych cech osobowych, jego tr�jwymiarowy cie�, kt�ry mo�na dotkn��, to tak w�a�nie wygl�dali.

Dziur� wype�nia�o pomara�czowe �wiat�o, kt�re by�o �r�d�em po�wiaty w pokoju. Kraw�dzie dziury by�y postrz�pione, mia�y z�otawy kolor i wygl�da�o na to, �e iskrz�. Dziura mia�a owalny kszta�t i znajdowa�a si� jakie� 30 centymetr�w nad pod�og�. Dwaj ludzie-cienie wyszli z niej, chwycili mnie i poci�gn�li w jej kierunku. To ostatni szczeg�, jaki sobie przypominam. P�niej zda�am sobie spraw�, �e na prawo ode mnie sta� ma�y szary facet, kt�rego nazywam Creep [Lizus], i przygl�da� si� moim reakcjom na wszystko. Wydawa� si� by� mocno zainteresowany moimi reakcjami na to, co si� dzieje. Zdawa� si� by� odpowiedzialny za przebieg zdarze�. Jest tym samym ma�ym facetem lub lizusem, kt�ry zawsze jest obecny, kiedy mnie bior�. Wszystko to sta�o si� momentalnie, mimo i� wygl�da�o, jakby trwa�o niesko�czenie d�ugo.

Kolejne moje wspomnienie dotyczy pobytu na pok�adzie statku. Znalaz�am si� w ma�ym pomieszczeniu z du�ym okr�g�ym otworem w �rodku. Wygl�da�o, jakby ten otw�r mia� trzy uszczelki, chyba po to, aby odizolowa� go od otoczenia. W ka�dym b�d� razie wida� by�o przeze� w dole ziemi� - domy, ulice.

Wys�ano mnie na d� przez ten otw�r w wi�zce blado��tego �wiat�a. W tym przypadku ono r�wnie� zawiera�o cz�steczki, kt�re zdawa�y si� po�yskiwa� lub odbija� �wiat�o. To �wiat�o by�o bardzo g�ste. Wys�ano mnie na d� z ogromn� pr�dko�ci�, tak du��, �e zdawa�o mi si�, i� roztrzaskam si� o ziemi�. To by�o przera�aj�ce. Na wysoko�ci oko�o metra nad ziemi� nagle zwolni�am. Powiedzia�abym, �e pr�dko�� spad�a ze 130 do 5 kilometr�w na godzin�. Niesamowita r�nica. Wyl�dowa�am na ziemi. Nie mia�am �adnego odczucia spadania. Nie czu�am �adnego podmuchu. Nie by�o s�ycha� �adnych odg�os�w. Spadanie z tak du�ej wysoko�ci powinno da� wra�enie podobne do tego, jakie ma si� podczas jazdy z zawrotn� szybko�ci� kolejk� wysokog�rsk� w weso�ym miasteczku. Nic takiego jednak nie wyst�pi�o. To by�o bardzo dziwne.

Kolejna sprawa jest dla odmiany bardzo dziwna. Przypuszczam, �e to mo�e by� prawda. [Obce istoty] powiedzia�y mi [przed rokiem 1991] o miejscu nosz�cym nazw� Sycamore Remote Facility nale��cym do General Dynamics, przynajmniej wed�ug nich. Mie�ci si� ono w po�udniowej Kalifornii w kierunku na San Diego w regionie Poway. Podobno jest to poligon testowy rakiet, jednak w rzeczywisto�ci w miejscu tym przetrzymywane s� pojmane przez nasz rz�d obce istoty. Podobno jest tam budynek, kt�ry si�ga w g��b ziemi na pi��, sze�� pi�ter. Na najni�szym pi�trze znajduje si� bardzo du�e pomieszczenie, w kt�rym trzymane s� cia�a obcych istot umieszczone w odpowiednich pojemnikach. Pojemniki stoj� na betonowych postumentach. Nie wiem czy s� z pleksiglasu, czy te� innego materia�u, s� jednak przezroczyste, dzi�ki czemu znajduj�ce si� w nich istoty dobrze wida�.

Jest tam te� pewna szczeg�lna istota, kt�r� obce istoty chc� odzyska�. Z jakiego� wzgl�du, co by�o wielokrotnie podkre�lane, chc�, jak mi si� zdaje, abym wiedzia�a, kim ona jest. Sugerowano mi r�wnie�, �e trzymane tam istoty s� wci�� �ywe, �e s� utrzymywane w stanie kriogenicznym, w stanie zawieszonej �wiadomo�ci.

Wmawiano mi, �e s� �ywe, mimo i� s� nieprzytomne. Jak ju� m�wi�am, nie wiem, czy to prawda. Ca�e pomieszczenie jest kontrolowane przy pomocy komputer�w. Wszystkie pojemniki s�, jak s�dz�, monitorowane komputerowo przez dwadzie�cia cztery godziny na dob� - z ich pomoc� sprawdzane s� warunki bytowania trzymanych w nich istot.

Istota znajduj�ca si� w pojemniku ma bardzo ludzki wygl�d. Nie jest do nich [szarak�w] w og�le podobna. Na g�rnej cz�ci tu�owia ma co� w rodzaju siatkowej kamizelki, ca�a reszta jest czarna. Ma piaskowoblond w�osy i ch�opi�cy wygl�d, aczkolwiek ma najprawdopodobniej ponad trzydzie�ci lat.

Zabezpieczenia na drodze wiod�cej do tego pomieszczenia s� wr�cz niesamowite. Maj� [rz�d USA] zamki cyfrowe, kt�rych kombinacje cyfr zmieniaj� si� co dwie godziny i te zamki, a raczej pude�ka, do kt�rych wprowadza si� te cyfry, znajduj� si� w przezroczystych pomieszczeniach - nie wiem dok�adnie, z czego s� wykonane ich �ciany, by� mo�e z pleksiglasu - kt�re w razie zagro�enia s� b�yskawicznie wype�niane gazem. Kiedy wi�c dostanie si� tam kto� niepowo�any i b�dzie stara� si� otworzy� taki zamek, wystarczy, �e stra� przyci�nie przycisk wyzwalaj�cy gaz pora�aj�cy system nerwowy, aby go unieszkodliwi�. Sparali�owany musi czeka� na kolejne etapy procedury odbezpieczaj�cej.

Pod ca�ym regionem Sycamore rozci�ga s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin