Pismo święte.doc

(70 KB) Pobierz
Pismo święte (Czytanie Pisma św

Pismo święte (Czytanie Pisma św. w języku narodowym)

 

 

x. Joseph Corluy

 

 

 

Pisarze święci, którymi Duch św. posługiwać się raczył w przekazywaniu ludziom swego pisanego słowa, układali swe natchnione dzieła w języku ludu, w pośród którego żyli. To też, jak długo księga boża była zrozumiała dla tego ludu, zadawalał się on oczywiście tekstem oryginalnym, czyli pierwotnym. Ale z chwilą, gdy ten lud sam zmienił swa mowę i język tekstu pierwotnego stał się dlań ję­zykiem martwym i niedostatecznie przez ogół znanym, wówczas odczuwano potrzebę przekładów, któreby wiernie odtwarzały myśl boża w codziennym języku ludu. Żydzi, rychło po wyjściu swym do Egiptu, przyswoili sobie język grecki, i dla ich-to użytku rozpo­częto za króla Ptolomeusza grecki przekład Biblii, znany dobrze pod nazwa Septanty albo przekładu Siedemdziesięciu. Początkowo, jak się zdaje, przełożono sam tylko Pentateuch, ale niebawem po nim nastąpił przekład innych Ksiąg świętych, tak że w III wieku przed Chr. żydzi greccy (helleniści) posiadali grecki przekład wszystkich ksiąg Starego Testamentu. Rzecz także prawdopodobna, że ta część Biblii przełożona też była na język syryjski przed narodzeniem Chrystusa Pana lub niezadługo po tym.

 

Ludy, które przyjęły Ewangelię, tak samo chciały czytać Pismo św. we własnym języku; dlatego też Ewangelia świętego Mateusza, napisana początkowo w języku aramejskim, niebawem przełożona została na język grecki, a przekład łaciński całej Biblii, począwszy od drugiego wieku, był czytany w krajach, które przyjęły chrystianizm, a w których język grecki mało był znany, łaciński zaś był w codziennym użyciu.

 

Około tegoż czasu powstał syryjski przekład Nowego Testamentu, znany pod nazwą Peschito. Później ukazywały się koleje przekłady: koptyjski, etiopski, armeński, przekłady arabskie, przekład gruziński, słowiański i t. d. Obok tych prawowiernych przekładów bywały przekłady inne, dokonywane bądź przez żydów, bądź też, przez heretyków: Ojcowie święci nie omieszkali piętnować tych chorobliwych wytworów i ostrzegać przed nimi wiernych. Atoli, w ciągu długich wieków nie spotykamy żadnego śladu jakichkolwiek ograniczeń ze strony Kościoła w używaniu przekładów na język narodowy, wyszłych z pod pióra katolickiego. Rzecz-to zresztą, pewna, jak można wnioskować ze sposobu mówienia Ojców Kościoła,. że wierni czytywali Biblię tylko pod kierunkiem Kościoła nauczającego. Skądinąd znów, rękopisy Biblii całkowitej były z konieczności niesłychanie rzadkie i dla ogółu niedostępne.

 

„Pierwszy protest, podniesiony ze strony Kościoła w przedmiocie czytania Ksiąg świętych w języku narodowym, pochodzi z końca XII w. W r. 1199 biskup Metzu wnosi skargę do Innocentego III-go na wiernych swej diecezji, którzy, porwani nieumiarkowanym pragnieniem czytania Ksiąg świętych, kazali przełożyć na język francuski Ewangelie, listy św. Pawła, Psałterz, Moralne św. Grzegorza, i oddawali się czytaniu tych przekładów na zgromadzeniach tajemnych, gdzie ludzie świeccy i kobiety przywłaszczały sobie prawo głoszenia słowa bożego. Od początku pozbyli się oni wszelkiego ducha uległości względem Kościoła, opierali się głosowi swych pasterzy, a skoro ci ostatni nawoływali ich do obowiązku chrześcijańskiego posłuszeństwa, wówczas usiłowali dowieść słowami Pisma św., że mogą, bez grzechu odłączyć się od swych braci i uchylać się od kierownictwa swych przełożonych duchownych. Zasmucony tymi nieporządkami papież, polecił biskupowi Metzu zbadać starannie naukę tych ludzi, ich wiarę, zamiary, jakie mieli w przekładzie Biblii na język francuski, usposobienie ich względem Kościoła i jego Głowy; kazał następnie powiadomić o tym Stolicę Apostolską, któraby, będąc lepiej powiadomioną  o ich dążnościach,   mogła przedsięwziąć skuteczne środki ukrócenia zgorszenia” (Malou. Lecture de la Sainte Bibie en langue vulgaire, t. I, str. 1, 2.). W tym samym czasie Waldensowie i Albigensi czerpali wiele swych błędów w nierozważnym używaniu Biblii, którą czytali w języku narodowym. Dlatego też Synod prowincjonalny w Tuluzie r. 1229 zabronił ludziom świeckim czytania Ksiąg świętych w języku ludowym, z wyjątkiem Psałterza i części Biblii, zawartych w Brewiarzu. W 1408 r. Synod Oksfordzki surowo wystąpił przeciw Biblii, którą rozszerzał Wiklef i której czytanie narzucał wszystkim, kogo mu się udawało omamić. Synod zabronił czytać tego przekładu i zakazał przedsiębrać nowego przekładu bez upoważnienia ze strony biskupów. W roztropnych tych rozporządzeniach widzimy pierwsze początki dzisiejszej pod tym względem karności kościelnej. Jako roztropna matka, Kościół św. czuwa nad tym, aby jego dzieci, przez oszustów w błąd wprowadzone, chleba Słowa bożego nie zamieniały w truciznę. Nie zabraniając tedy bezwzględnie czytania Biblii w języku narodowym, stawia tylko pewne zastrzeżenia, jakich wymagają okoliczności. Taką też zasadą rządzili się Ojcowie Soboru Trydenckiego w układaniu sławnego owego dekretu, dotyczącego przekładów Biblii na języki narodowe.

 

Pseudo-reformatorowie XVi wieku, chcąc wstrząsnąć hierarchiczną powagą Kościoła, na jej miejsce postawili inną powagę. Kościół ich zdaniem, jest niewidzialny, a członkowie jego znani są tylko Bogu samemu; nikt przeto stawać nie może pomiędzy Bogiem a duszą wierną., która żadnego innego mistrza znać nie ma, prócz Ducha św., udzielającego się jej przez Księgi św., jedyne strażnice słowa bożego. Stąd powstały te dwie podstawowe zasady reformacji: l-o jedynym prawidłem wiary jest Biblia, tłumaczona przez zdrowy rozum każdego po szczególe człowieka; 2-o każdy, kto pragnie dojść do zbawienia, obowiązany jest czytać Pismo św. Zacho­wanie tego rzekomego przykazania bożego jest możliwe tylko pod tym warunkiem, że będą rozmnażane i wszędzie rozpowszechniane przekłady Pisma św. w języku narodowym. Luter sam podjął zadanie przekładu na język niemiecki; zrobił on z tego dzieło literackie wielkiej wartości, ale nacechowane w wielu miejscach błędnymi naukami nowej Ewangelii. „Skoro hasło raz wydane zostało, powiada Malou (op. cit. str. 12), przekłady Biblii jakby na zawołanie mnożyć się zaczęły i wszędzie prawie spełniały zadanie przesłańców i sztandarów Reformacji. Nie tak wiernie błysk światła zapowiada błyskawicę, jak rozpowszechnione w ludzie przekłady biblijne zapowiadały zjawienie się protestantyzmu; panujący wówczas zamęt umysłów przygotowywał nowym apostołom uczniów ślepej uległości, a pociąg namiętności był tak wielki, że Biblia czyniła prawie tylu protestantów, ilu miała czytelników.” Zarozumiali ci jej czytelnicy, wyzwalając się z pod przewodnictwa Kościoła, i dając się uwodzić podstępnym mowom sekciarzy, sądzili, że w Biblii, często umyślnie fałszowanej, znajdują wszystkie nowe doktryny jakie im zachwalano i polecano. Skądinąd znów niewiedza ich czyniła ich niezdolnymi do rozróżnienia własnym rozumem pomiędzy prawdą, a kłamstwem.

 

W tych zaś warunkach jakież było zadanie Kościoła? Każdy rozsądny przyzna, że Kościół miał obowiązek za wszelka, cenę opa­nować zarazę. I istotnie, Kościół nie sprzeniewierzył się swemu posłannictwu. Biskupi naprzód zaznaczyli niebezpieczeństwo; starali się wyjaśnić ludowi konieczność kierownictwa w nauce religii, potępili Biblie heretyckie i rozpowszechniali prawowierne przekłady Pisma św., w których wierni mogli czytać czyste słowo boże pod roztropną opieką pasterzy. Atoli, na złe ogólne trzeba było lekarstwa również ogólnego, któreby wyszło z samego centrum władzy: Sobór Trydencki wypracował dekret, dotyczący czytania Biblii w języku narodowym i przed swym zawieszeniem prosił Ojca św. o uroczyste jego ogłoszenie. Przychylił się do tego żądania pap. Pius IV i ogłosił III i IV-ą regułę Indeksu w następujących wyrazach: „III. Przekłady ksiąg Starego Testamentu wolno udzielać tylko ludziom mądrym i pobożnym, zależnie od sądu biskupa, z warunkiem, aby używali tych przekładów jako wyjaśnień Wulgaty, dla zrozumienia Pisma św., nie zaś jako tekstu prawdziwego. Co się tyczy przekładów Nowego Testamentu, dokonanych przez autorów pierwszego rodzaju (heretycy, Luter, Zwingli, Kalwin i t. p.), takowych przekładów nie wolno udzielać nikomu, czytanie ich bowiem nie może być pożyteczne nikomu, a zazwyczaj bywa bardzo niebezpieczne dla czytających. Jeśli do przekładów dozwolonych albo do Wulgaty dołączone są uwagi, wówczas czytanie tych ostatnich może być dozwolone tym, którym same te przekłady są dozwolone, byleby wydział teologiczny jakiego uniwersytetu lub Inkwizycja generalna wyrzuciła z tych uwag miejsca podejrzanej prawowierności.— IV. Ponieważ doświadczenie stwierdziło, że jeśli się pozwoli wszystkim bez różnicy czytać Pismo św. w języku ojczystym, wów­czas skutkiem ludzkiej lekkomyślności wynika z tego więcej szkody niż korzyści, przeto trzymać się w tym przedmiocie trzeba zdania biskupa lub inkwizytora, a ci za zgodą proboszcza lub spowiednika mogą pozwolić na czytanie Biblii, tłumaczonej na język narodowy przez pisarzy katolickich, tym, których uważać będą za zdolnych wyciągnąć z tego czytania nie szkodę, lecz przyrost wiary i pobo­żności. Pozwolenie to ma być otrzymywane na piśmie. Ci zaś, którzy się ośmielą bez tego pozwolenia czytać lub przechowywać Biblię, nie będą mogli otrzymać rozgrzeszenia grzechów, dopóki jej nie odeślą do swego biskupa. Zakonnicy nie będą mogli ani jej czytać, ani kupować, bez pozwolenia swej zakonnej zwierzchności.”

 

Podwójna ta zasada, która się stała prawem Kościoła, usuwała — o ile to było możliwe — nadużycia, nie zapoznając wszakże i nie zaniedbując korzyści, jakie wyniknąć mogły z przekładów Biblii na język narodowy. Prawo to, wiernie przestrzegane, mogło zniweczyć wszelkie plany sekciarzy. Tym się też właśnie tłumaczą owe krzyki bezmyślne i niedorzeczne oskarżenia, jakie przeciw Ko­ściołowi między nimi wzniecano. Nowy karny środek papiestwa, był, jak mówiono, bezbożnym zamachem na słowo boże; postępowano z Pismem św. jak z jaką książką złą lub co najmniej niebezpieczną; zakazane ludziom świeckim, stawało się monopolem kasty kapłańskiej. Ta zaś, zwolniona przez ten zakaz od wszelkiej kontroli ze strony zwolenników Biblii, mogła odtąd bez przeszkody wpajać w nich jad swoich błędów. Takie-to fantastyczne tłumaczenie rzeczy rozsiewali protestanci z nadzwyczajnym uporem, nie zniechęcając się do tej roboty ani zaprzeczeniami, ani wyjaśnieniami ze strony teologów katolickich.

 

A przecież, dosyć oczy otworzyć, by widzieć całą bezpodstawność takiego tłumaczenia. I tak, naprzód Kościół wszystkim pozwala czytać pierwotne teksty Biblii oraz dawne jej przekłady na języki dziś już nieżyjące. Wszyscy więc mogą czytać Stary Testament w języku hebrajskim, Nowy w języku greckim, a całą Biblię w językach: greckim, łacińskim, syryjskim, koptyjskim, etiopskim, i t. p. Wie Kościół św., że teksty te i te przekłady są prawowierne, a przy tym sądzi, że ludzie, zdolni przy czytaniu rozumieć języki starożytne, dosyć są wykształceni na to, by sienie dać zbłąkać niejasnościom i trudnościom Pisma św. Następnie, pozwala na czytanie przekładów Biblii na języki narodowe nie wszystkim bez różnicy katolikom, lecz tym tylko, których proboszcz lub spowiednik, biskup lub inkwizytor, uznają za uzdolnionych do korzystania z takiego czytania.

 

Wszelako, powiadają przeciwnicy, już samo to rozróżnianie krzywdę przynosi słowu bożemu. Bóg udzielił pisane swe słowo wszystkim ludziom, rozkazuje wszystkim ludziom je czytać, żadna przeto władza ludzka nie może zabronić tego czytania komukolwiek.

 

Przyjrzyjmy się na chwilę temu zarzutowi, któremu sekta przypisuje tak wielką doniosłość. Nie myślimy bynajmniej przeczyć, że Bóg. przyznając natchnienie księgom świętym, chciał, aby zawarte w nich nauki dogmatyczne i moralne dla wszystkich były korzy­stne; utrzymujemy wszelako, że tenże Bóg ustanowił pewien urząd żyjący i nieomylny, któremu powierzył roztropne rozdzielanie tych samych nauk. Poddawać je przeto tłumaczeniu ze strony rozumu wszystkich wiernych umiejących czytać, znaczyłoby tyle, co wystawiać tychże wiernych na niebezpieczeństwo złego rozumienia słowa bożego i zamieniania na truciznę pokarmu, z nieba nam zesłanego.

 

Przeciwnicy nasi znów mówią, że Bóg przez to samo, że na każdego człowieka włożył obowiązek czytania Pisma św., zobowiązał się chronić to czytanie od wszelkiego niebezpieczeństwa dla wiary i obyczajów. W odpowiedzi na to wątpimy, aby ci panowie mogli przytoczyć choćby jedno miejsce z Pisma św., w któremby Bóg nakładał podobny obowiązek. Wprawdzie przeciwnicy ci przytaczają całe mnóstwo miejsc takich, ale o sile dowodowej tych tekstów łatwo będzie sądzić z jednego, który oni sami uważają za najsilniejszy. Jest nim 39 wiersz V rozdziału Ewangelii św. Jana, gdzie Chrystus Pan odzywa się do przełożonych ludu żydowskiego: Scrutamini Scripturas, quia vos putatis in eis vitam aeternam habere. Tu właśnie, powiadają przeciwnicy, sam Chrystus daje nam wyraźny rozkaz rozważania, badania, a teym samem i czytania Pisma św., i razem ze swymi słuchaczami przypuszcza, że badanie to powinno być dla nich źródłem życia wiecznego. — Przeciw takiemu wnioskowi powstaje naprzód pierwsza trudność: "Wyraz Scrutamini, zarówno jak jego równoznacznik w tekście pierwotnym έρευνάτε jest dwuznaczny: może być on bowiem albo trybem rozkazującym albo oznajmującym. W tym ostatnim razie trzeba go tłumaczyć przez Rozważane Pismo św., a wówczas  słowa Chrystusa Pana są prostym tylko stwierdzeniem faktu, nie zaś wypowiedzeniem rozkazu. Takiego raczej tłumaczenia tych wyrazów, a nie rozkazującego, wymaga kontekst czyli ogólny bieg myśli. W zdaniach bowiem, poprzedzających te wyrazy i po nich następujących, jest dużo słów, użytych w drugiej osobie liczby mnogiej trybu oznajmującego (w. 37: audistis, vidistis; w. 38: habetis, creditis; w. 39: putatis; w. 40: vultis); bieg myśli zatem wymaga, aby wyraz scrutamini był również trybem oznajmującym, gdyż znajduje się w szeregu czynów, spełnianych przez żydów, nie zaś trybem rozkazującym, któremu nic nie odpowiada w kontekście. Prawda, że niektórzy dobrzy, nawet katoliccy, tłumacze przyjmują tu tryb rozkazujący, ale już sam spór o ten wyraz podaje conajmniej w wątpliwość jakikolwiek przypuszczalny rozkaz ze strony boskiego Mistrza.

 

Gdyby nawet było rzeczą pewną, że wyraz Scrutamini jest trybem rozkazującym, to i w takim razie nawet nie uzasadniałby on założenia protestanckiego. Bo wówczas

 

1-o mowa Chrystusa Pana wypowiadałaby raczej radę aniżeli rozkaz. Jezus przemawia do uczonych w prawie żydowskim, których ani cuda przez Niego zdziałane, ani zaświadczenie Jego Ojca Niebieskiego nie mogły przekonać o boskim Jego posłannictwie. I dlatego-to właśnie zachęca Chrystus tych niedowiarków, znających dobrze Pismo św., do zbadania z bliska miejsc mesjanicznych w Biblii: gdyż, powiada On, miejsca te świadczą na moją korzyść.

 

2-o Ani rozkaz ani rada Chrystusa nie dotyczy wszystkich ludzi, lecz uczonych żydowskich, będących w stanie gruntownie zbadać Pismo św.

 

3-o Niema tu mowy o badaniu całej Biblii bez wyjątku, lecz jedynie tylko o czytaniu miejsc, w których Pismo św. świadczy o mesjanicznym posłannictwie Zbawiciela. Widzimy więc, że daleko stąd jeszcze do wyraźnego nakazu, danego jakoby przez Zbawiciela wszystkim ludziom, czytania całej Biblii i tłumaczenia jej podług swego własnego rozumienia. Po takim wyjaśnieniu najgłówniejszego dowodu naszych przeciwników byłoby rzeczą zbyteczną mówić o innych miejscach biblijnych, w których oni dopatrują podobnego rozkazu; zdaniem samych nawet protestantów, miejsca te są mniej wyraźne, aniżeli to, któreśmy przed chwilą rozważyli; i rzeczywiście, żadne z tych miejsc nie wytrzymuje krytyki.

 

Nie są też szczęśliwi przeciwnicy nasi, gdy przeciw nam powołują się na tradycję Ojców Kościoła. Jeśli taki np. św. Hieronim zachęca pewnego młodego kapłana, imieniem Nepocyana, do starannego badania Ksiąg świętych, jeśli tę samą radę daje poświęconym Bogu dziewicom, które sam do tego czytania zaprawiał, jeśli taki święty Jan Chryzostom żali się, że większa część wiernych zaniedbuje zupełnie czytanie Ksiąg św., jeśli taki św. Augustyn pisze do Donatystów: „Dowiadujemy się o Chrystusie z Ksiąg świętych, dowiadujemy się tam także o Kościele” — to ani ci święci Doktorowie, ani żaden inny Doktor Kościoła nie uczy, aby wszyscy wierni mieli obowiązek sami dla zbawienia duszy czytać całe Pismo św. i sądzić o nim bez względu na naukę Kościoła. I owszem przeciwnie, św. Hieronim wyraźnie mówi. „Pismo św. buduje, gdy się je czyta, ale jest daleko bardziej pożyteczne, gdy się go żywym słowem naucza (multo plus prodest  si de literis versatur in vocem). Dlatego też apostoł, wiedząc, że słowo zwrócone do słuchaczów obecnych więcej siły posiada, pragnie głos swego listu, głos wyrażony przez Pismo święte, zastąpić mową, żywym słowem wypowiedzianą.” (Comm. in epist. ad Galatas, II. c. 4); to też wyśmiewa tenże Doktor Kościoła tych ludzi pospolitego umysłu, którzy mają odwagę rzucać się na tłumaczenie Pisma św. bez kierownictwa ze strony jakiegoś biegłego w tych rzeczach mistrza. (Ep. 53 ad Paulin, n. 16). Św. Jan Chryzostom żąda przede wszystkim, aby czytano te w szczególności miejsca Ksiąg świętych, których wy­jaśnienie dać obiecał na zgromadzeniu wiernych. (Homil. XI in Joann. n. 1); powiada, że apostołowie nie zamieścili oczywiście w swych listach całej swojej nauki, lecz że nauczali wielu rzeczy niepisanych, a które przecież nie mniej są godne być przedmiotem wiary naszej (Homil. IV. in 11 Thesal. C. 2); mówi on nadto, że Pismo św. wymaga nie tylko mądrego nauczyciela (któryby je wy­jaśniał), ale także rozumnego słuchacza, któryby zrozumiał to wyjaśnienie (Homil. in Psalm XLVIII n. 3). Wreszcie Augustyn św. z gruntu wywraca protestancką zasadę, gdy pisze te znane słowa: „co do mnie, nie wierzyłbym nawet Ewangelii, gdyby do wierzenia w nią nie skłaniała mnie powaga Kościoła.” (Contra epist. Fundam. c. 4 et 5). A w innym znów miejscu zdaje się usta zamykać sekciarzom, gdy mówi: „człowiek wsparty na wierze nadziei i miłości, nie potrzebuje Pisma św. (non indiget Scripturis), chyba dla uczenia go innych To tez wielu pustelników, opartych na trzech tych cnotach, bez Pisma św. żyje na pustyni (De doctr. clinist lib. L c. 39).” Świadectwa innych Ojców Kościoła możemy pominąć, gdyż przeciwnicy nasi w pismach ich nic nie znaleźli takiego, coby nam z jakimś pozorem słuszności zarzucić mogli.

 

Widzimy przeto, że ani w Piśmie św., ani w tradycji nie znajdujemy przykazania bożego, rozkazującego wszystkim ludziom czytać Księgi święte; w braku zaś takiego przykazania boskiego do Kościoła należy siłą przepisów karności urządzać wszystko to, co dotyczy rzeczonego czytania Biblii; a wszystkich dzieci Kościoła obowiązkiem jest przepisom tym się poddawać. Karność kościelna z natury swej jest zmienna; stosuje się do okoliczności czasu, miejsca i ludzi. To właśnie tłumaczy dlaczego Kościół początkowo nie stawiał żadnych ograniczeń w przedmiocie czytania Pisma świętego, gdyż czytanie to wówczas nie przedstawiało żadnego poważnego niebezpieczeństwa dla dusz wiernych, dlaczego następnie wobec nadużyć, które grozić zaczęły całości wiary, powstały środki ograniczające swobodę czytania; dlaczego te środki, początkowo w pewnych diecezjach odosobnione, weszły w powszechne użycie, gdy już samo niebezpieczeństwo uznano za powszechne. Środki te były szczególnie surowe odnośnie do przekładów, uczynionych lub wydawanych przez heretyków, a to z poważnych bardzo względów. Przede wszystkim wiele z tych przekładów dokonywano pospiesznie, a zatem niezbyt wiernie; następnie, tłumacze, pozostając pod wpływem błędnych swych przekonań, wprowadzili w wielu miejscach tłumaczenia, może usprawiedliwione niekiedy ze stanowiska gramatyki, ale dalekie od znaczenia tradycyjnego, zbliżone zaś do znaczenia heretyckiego; prócz tego, te heretyckie wydania Biblii, nawet gdy wiernie odtwarzają przekłady katolickie, usuwają zazwyczaj uwagi, którymi te ostatnie bywają zawsze zaopatrzone; wreszcie, same przymioty osobiste autorów tych wydań oraz ów niezależny jakiś sposób, w jaki się dokonywają te przekłady i te wydania, odbierają tym dziełom wszelką ludzką rękojmię.

 

W bieżącym stuleciu towarzystwo biblijne dodało nową pobudkę do odrzucenia Biblii protestanckich przez Kościół. Przyjęto mianowicie zasadę, aby we wszystkich Bibliach, drukowanych przez te towarzystwa, usuwano Księgi Deuterokanoniczne Starego Testamentu i aby podawano tekst biblijny bez żadnych uwag, czyli wyjaśnień. Biblie te są zatem uszkodzone i pozbawione wszelkich wyjaśnień, mogących uczynić ich czytanie mniej niebezpiecznym. Próżno więc wykrzykują przeciwnicy nasi na tyranię, z jaką Ko­ściół rzymski, jak mówią, samowolnie potępia wydania przekładów, zatwierdzonych przez biskupów i uniwersytety katolickie, a potępia jedynie dlatego, że wydania te ogłosili i rozszerzali heretycy. Przeciwnie, jakeśmy się wyżej przekonali, nie żadna małostkowa zazdrość powodowała władzą kościelną, lecz dobro dusz ludzkich, ciężko narażone przez te niezdrowe wydawnictwa.

 

Karność kościelna wyrażona w 4 regule Indeksu uległa później pewnym zmianom, z których jedne zwiększały jeszcze jej surowość, inne zaś łagodziły takową. Sykstus V i Klemens VIII zastrzegli Stolicy Apostolskiej władzę udzielania każdemu pozwolenia na czytanie Pisma św. w języku ojczystym; to jednak zastrzeżenie, wywołane przez niedbalstwo niektórych biskupów, nie dało się długo utrzymań. Ze zmianą okoliczności, pap. Benedykt XIV zatwierdził w 1757 r. dekret kongregacji Indeksu następującej osnowy: „Jeśli te przekłady Biblii na język narodowy zatwierdziła Stolica Apostolska, albo jeśli są wydane z uwagami, zaczerpniętymi z Ojców świętych lub też nowszych i katolickich pisarzy, przekłady te są dozwolone.” Dekret ten potwierdził w r. 1829 papież Pius VIII, i obecnie stanowi on prawo w większej części diecezji katolickiego świata; w niewielu tylko diecezjach uważano za konieczne utrzymać dawne przepisy reguł Indeksu w całej surowości.

 

O ile wiemy, cztery tylko przekłady Biblii są potwierdzone albo, dokładniej mówiąc, dozwolone przez Stolicę Apostolską: przekład polski ks. Wujka, przekład niemiecki Allioli’eg-o, przekład włoski Martini’ego i przekład francuski Glaire’'a. Wszystkie te cztery przekłady posiadają noty, czyli wyjaśnienia i tym sposobem czynią zadość obydwom warunkom, jakich wymaga dekret z r. 1757. Jest jeszcze mnóstwo innych przekładów, które są potwierdzone razem z wyjaśnieniami nie wprost przez Stolicę Apostolską, lecz przez biskupów. Do takich przekładów należą: przekład angielski Douai, przekłady niderlandzkie Beelen'a, de Smith’a i Van-Hove'go,  przekłady francuskie: Carrieres'a, Calmet'a i t. d. Przekładów tych wolno używać każdemu, bez potrzeby uprzedniego pozwolenia ze strony władzy kościelnej, z wyjątkiem chyba niektórych diecezji, gdzie jeszcze panuje dawna karność surowa. Kościół, wymagając uwag, czyli wyjaśnień przy tekście biblijnym, odrzuca tym samem wszelkie wydania towarzystw biblijnych, czynione zawsze bez żadnych wyjaśnień. Wierni zatem nie powinni się dać uwodzić zmyślonymi często aprobatami biskupów lub, jak w polskiej Biblii protestanckiej, napisem: „podług przekładu X. Wujka,” gdyż dwóch rzeczy potrzeba, by można czytać Biblię w języku narodowym: przekładu dozwolonego przez Stolicę Apostolska i uwag, czyli objaśnień, dołączonych do tekstu.

 

Łatwo teraz zrozumieć, że Kościół nie tylko nie chce pozbawiać swych dzieci poznania słowa bożego, ale przeciwnie, uczynił wszystko, aby im to poznanie zapewnić ze źródeł czystych i bez żadnego niebezpieczeństwa dla wiary. Aczkolwiek surowy w prze­pisach wówczas, gdy ogólna przychylność dla nowych błędów czyniła je bardziej groźnymi, dziś utrzymuje Kościół tylko jeden swój przepis, który wszak żadnej nie stawia przeszkody katolickiemu czytelnikowi w czytaniu Biblii, lecz przeciwnie, ogromnie ułatwia zrozumienie tekstu biblijnego za pomocą uwag i objaśnień, w jakie ten ostatni musi być zaopatrzony. Raz jeszcze przeto złóżmy hołd roztropności matki naszej, Kościoła św. i światłej jego troskliwości o zbawienie swych dzieci.

 

 

Dzieła do porady: J. Malou. La Lecture  de la sainte Bibie en langue vulgaire. 2 t. Louvain 1846. Uczone to dzieło  wszechstronnie roztrząsa to ważne pytanie o czytaniu Biblii w języku ojczystym.

 

 

_______________________________________  

 

J. Corluy, hasło: PISMO ŚW. (Czytanie Pisma św. w języku narodowym), w: Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. III. Warszawa 1899, s. 230-237.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin