Krzysztof Wirpsza-Kurs Cudów.doc

(95 KB) Pobierz
Krzysztof Wirpsza

Krzysztof Wirpsza

Kurs Cudów
- kwantowa rzeczywistość i znikający wszechświat

 

„Mój święty bracie, pomyśl o tym chwilę: świat, który widzisz nie ma żadnej funkcji. I żadnych skutków, żadnych skutków w ogóle. On tylko odzwierciedla twoje myśli.”
Kurs Cudów (Lekcja 199, 6, 1-3)

Wstęp

Kurs Cudów doczekał się w Polsce bardzo wąskiej publicity. W najlepszym razie uznawano go za podręcznik z afirmacjami, w najgorszym – wybryk ekscentrycznej grupy Endeavor. Niewiele w międzyczasie publikowano na temat samej istoty Kursu – tego, że stanowi on spójny system rozwoju przeznaczony w dużej mierze dla współczesnego intelektualisty-agnostyka, do indywidualnego studiowania, we własnym domu. Trudno się też było dowiedzieć – bo i skąd – że jest to zjawisko o zasięgu światowym, i że większość miast Zachodu posiada obecnie własne, niezależne „study groups” spotykające się regularnie dla wspólnej lektury Kursu, podobnie jak istnieją grupy zgłębiające Bhagavad-gitę, Biblię czy sutry.

Oryginalna i specyficzna metafizyka Kursu czerpie z teologii chrześcijaństwa oraz żargonu współczesnej amerykańskiej psychologii. Pojęcia takie jak: Duch Święty, łaska, Sąd Ostateczny czy zbawienie, występują tu na równi ze słowami takimi jak konflikt, dysocjacja, projekcja, percepcja czy uczenie się. Idee myśli chrześcijańskiej, znane nam z czasu ostatnich dwóch tysięcy lat, zostają tu przełożone na konkretny i precyzyjny język psychoterapeutycznego gabinetu. Można powiedzieć, że Kurs jest oryginalną hybrydą łączącą hasła teologiczne z psychologicznymi, ukazując w ten sposób ponadczasowość idei ścieżki.

Czemu jednak to odwołanie do chrześcijaństwa? I czy nie bardziej na miejscu w kontekście tego co uważamy dziś za „rozwój” byłby tu buddyzm, wicca, czy choćby np. średniowieczna alchemia? Czy w dziele, które odwołuje się do intelektualnej niezależności czytelnika, które jest z zasady a-doktrynalne i programowo nie-umoralniające, na miejscu są tak wyraźne odniesienia do tej jednej z najbardziej dogmatycznych wizji ostatniego millenium? Cóż, Kurs taką już ma naturę, że chadza własnymi drogami. Znaczenie tych dróg, niestety, nie zawsze da się wyjaśnić w ramach systemów akademickich. Wobec z pozoru „ortodoksyjnych” haseł jakimi szermuje, Kurs ma specyficzne, nieco przewrotne podejście – re-interpretuje je. Za pomocą sprytnego chwytu ukazuje znane landary chrześcijańskiej doktryny jako coś lekkiego i intelektualnie atrakcyjnego, odartego z doniosłości i emfazy, do której przyzwyczaili nas apologeci kościoła. Myśl chrześcijańska w ujęciu Kursu zdaje się nieść ukryte, frapujące znaczenie, które kościół, zajęty budowaniem królestwa piotrowego na ziemi – najwyraźniej przegapił.
Kurs w ogóle zaleca takie podejście, nie tylko w odniesieniu do chrześcijaństwa. Jego nauka reinterpretuje wszelkie negatywy – np. ból, nienawiść gniew, blokadę czy lęk tak, że ukazują się one nam jako błędnie skierowane i udramatyzowane pragnienie miłości. Celem Kursu Cudów jest praktyczne udowodnienie nam, że cokolwiek uważamy za straszne, nieodwołalne, obraźliwe lub w jakiś inny sposób nie do zaakceptowania, jest takie jedynie dlatego, że sami tego chcemy. Wszelkie idee i wszelkie systemy myśli są kwestią interpretacji, a kto interpretuje? My. Kurs sugeruje tutaj, że to naszą decyzją jest, czy chcemy, aby interpretacja jakiejkolwiek rzeczy była „straszliwa”, czy radosna. To jest punkt wyjścia.

Nieco głębszym, i może nieco trudniejszym do zaakceptowania założeniem Kursu, które wynika również z równań fizyki kwantowej, jest teza, że nasz świat, wytwór nieudolnej percepcji zmysłów, nie istnieje. Co zatem istnieje? Cyferki w programie Matriksa? Strumienie kwarków, superstruny, efekty tunelowe i pola? Jeżeli jednak cała percepcja jest błędem, to również i te abstrakcyjne kategorie musza nim być. Pytanie jest więc wciąż aktualne: co naprawdę JEST? No więc to hipotetyczne coś, co pomimo wszystko miałoby istnieć, nazywamy w Kursie Bogiem. I nie chodzi tu o Boga religii, związanego z określoną mitologią i wyposażonego w atrybuty. Bóg w Kursie Cudów sprowadza się do bardzo prostej idei – jest to coś , czego oko nie widzi, ani gdzie myśl nie sięga. I tyle. To oczywiście trudne do zaakceptowania, ponieważ uczono nas, że ostatecznym argumentem jest zawsze to, co widać i słychać. Fizycy kwantowi sugerują natomiast, że to, co widać i słychać, nie stanowi zbyt trwałej podstawy, ponieważ jest umową. To, co naprawdę, bezwzględnie jest, jest niewidzialne, gdyż nie ma nic wspólnego z czasem, przestrzenią i ciałem. Doświadczenie tego jednak jest możliwe, i nazywane bywa np. „oświeceniem”, „wiedzą bezpośrednią” lub „gnozą”. Kurs Cudów nazywa to „poznaniem” (ang. knowledge).

Tak Kurs, jaki i popularny film „What the bleep do we know” wskazują na to, jak umysł obserwatora dosłownie tworzy to, co obserwuje. Obserwatorem jesteś Ty, mówią. Dopóki obserwujesz cokolwiek – to tam jest. Co jednak stanie się, gdy odwrócisz wzrok? Tradycyjna wiedza książkowa mówi nam, że to tam nadal będzie. Patrzysz w inną stronę, lecz obiekt, który oglądasz istnieje niezależnie od ciebie, a więc jest tam, gdzie zawsze był, choć go nie widzisz. To przecież oczywiste, prawda? Okazuje się jednak, że nie. Paradygmat który obecnie powraca, zagrzebany w ciepłym popiele od czasów Platona i neognostyków, brzmi: TO nie istnieje poza TOBĄ. Istnieje to tam tylko dlatego, że TY (obserwator) to widzisz, że to oceniasz i że o tym myślisz. To twoja obserwacja stwarza rzeczywistość. Gdy odwracasz wzrok TO – znika.

Jeżeli jednak TO znika, to CO zostaje? Innymi słowy – kim jesteś ów TY, który – jak twierdzisz – obserwujesz? Oto sposób w jaki duchowość epoki kwantów wskazuje nam na konieczność Boga. Lub jakkolwiek nazwiemy to, co z Niego w tej sytuacji nam pozostaje.

 

Słowniczek

Poniżej zamieszczam zestawienie niektórych kluczowych pojęć, jakimi posługuje się metafizyka Kursu. Kurs na ponad 650 stronach tekstu przedstawia opis kwantowej rzeczywistości, swoistą mapę Oświecenia. Mapa ta choć dopracowana w najdrobniejszym szczególe, ma jedną podstawową wadę: użyte pojęcia nie oznaczają dokładnie tego, z czym na co dzień je kojarzymy. Pola semantyczne zostały określone na nowo, dlatego aby mapa naprawdę pokazała nam drogę, musimy najpierw złamać kody – zrozumieć jak Kurs interpretuje poszczególne hasła. Aby w tym pomóc, sporządziłem niniejsze zestawienie. Określa ono podstawy opisu kwantowej rzeczywistości, w której świat jest tworem obserwatora, a nie na odwrót. Rzeczywistość tak rozumiana nie jest wcale, jak można by się obawiać, jednym wielkim chaosem – posiada swoje reguły i mechanikę, jest to jednak mechanika raczej filozoficzna niż – no właśnie, tradycyjna, Newtonowska. Przedstawiliśmy tu powiązania pomiędzy pojęciami wskazujące na ich wzajemną, logiczną dynamikę w przestrzeni idei. Opis w żadnym wypadku nie wyczerpuje wszystkich „kursowych” terminów, oraz nie przedstawia całości „kursowej” myśli. Może być jednak użytecznym wstępem do zrozumienia metafizyki tego zawikłanego i zagadkowego dzieła.

błąd (ang. mistake) – błędna percepcja rzeczywistości, owocująca błędoczynem, czyli np. chorobą, cierpieniem, winą, atakiem lub śmiercią. Syn Boży – każdy z nas – kreuje swoją rzeczywistość. Czując się podskórnie odpowiedzialny za całe zamieszanie jakie wywołał, odruchowo obawia się też kary. Dlatego idzie w zaparte, udając że wszystko jest w porządku.. To zakłamanie jest przyczyną oddzielenia – Syn twierdzi – niesłusznie – że rzeczywistość istnieje niezależnie od niego i że on nie ma z nią nic wspólnego. Twierdzi, że ona nań napiera, że go ogranicza i więzi, że zmusza go do obrony i kontrataku. Czuje się jednak nieświadomie winny swego zarozumialstwa – gdyż gdzieś głęboko pamięta Ojca, i wie, że jest jak i on – zjednoczony ze wszystkim, kochający i wszechmocny. Syn karze sam siebie – oczywiście za to, że sam siebie postrzegł grzesznym i oddzielonym. Karze siebie to znaczy jeszcze bardziej pogrąża sie w ciele, głuchy i ślepy na Prawdę, jaką reprezentuje wieczny umysł. Uzyskuje w ten sposób – pozorną! – jednostkową tożsamość w ciele, w czasie i w przestrzeni, tożsamość, która daje mu – pozorne! – bezpieczeństwo przed Prawdą (Ojcem). Choć takie oddzielenie jest subiektywnym złudzeniem Syna – Syn wierząc w nie – cierpi, osądzając siebie jako wyrodnego i niewdzięcznego i potem sam na siebie narzekając. Cierpi w ten sposób za własne wybory – co Kurs nazywa ukrzyżowaniem. Ukrzyżowanie Syna jest przyczyną iluzji zła (patrz błędoczyn). Wyjściem jest właściwie przedsięwzięta droga powrotna, czyli Pokuta.

błędna percepcja (ang. misperception) – istota błędu Syna; chodzi o to, że błąd popełniany jest w sferze interpretacji, raczej niż w sferze zachowania (konkretnych działań). Syn błędnie myśli, i stąd biorą się potem nieprzyjemności. Kurs zakłada, że jakakolwiek postawa życiowa jest z punktu widzenia Prawdy – bez znaczenia. Nie jest to zatem traktat etyczny, doradzający nam „jak żyć”. Kurs stanowi raczej podręcznik zmiany myślenia. Gdy w cichości ducha przyznajemy przed sobą, że możemy się mylić, pojawia się – w umyśle – korekta. Faktyczna natura rzeczy, która jest niefizyczna, zostaje ujawniona Synowi, gdy ten gotów jest przyznać, się do błędu. Przyznanie się jest podstawą formuły medytacyjnej Kursu (modlitwa, rozmyślenie się) i drogi powrotnej do Prawdy (zwanej tu „Bogiem” lub „Ojcem”).

błędoczyn (ang. miscreation) – określenie równoważne idei „zła”, rozumianego szerzej, jako obrona przed rzeczywistością Boga. Skoro naturalną skłonnością umysłu Syna jest czyn, i skoro Syn, tak jak Ojciec, nie może przestać czynić – oznacza to, że nawet wtedy, gdy tkwi w ciemności i myli się (błędna percepcja) – wciąż czyni. Jego czyn jest jednak wówczas wypaczony. Jest nim wina, lęk, atak, choroba, cierpienie, a także śmierć. Ostatecznie należy tu również wszelkie odrębne istnienie, które Kurs nazywa ciałem. Przejawy te zdają się szkodzić Synowi i czynić go nieszczęśliwym, ponieważ używa on ich do obrony przed Bogiem. Dzieje się tak do chwili gdy Syn zwróci się do Ducha Świętego z prośbą o korektę (patrz modlitwa, rozmyślenie się). Należy tu jednak pamiętać, że Duch Święty nie jest tu jakąś boską siłą lub obiektem wiary, nagradzającym ludzi za skupienie i duchowe oddanie. Jest to raczej naturalne zjawisko, lub funkcja, przezwane za pomocą religijnego terminu. Duch jest tu czymś w rodzaju ciążenia wszechświata ku prawdzie. Podobnie jak rzeka zatruwana przez fabrykę będzie miała tendencję do samooczyszczania się w ramach biologicznych mechanizmów regulujących, tak też świat posiada tendencję do powrotu ku prawdzie, i ta tendencja – to właśnie Duch. Ponieważ jest ona niematerialna – tak jak i rzeczywista natura Synów Bożych – jej współdziałanie z Nimi przejawia się na poziomie myśli. Stąd idea mentalnej zmiany, w odróżnieniu od zmiany uczynków. Dokonujące się w Synu ciche rozmyślenie się, czyli łagodny zwrot myśli w stronę Prawdy, anuluje widzialne „zło” i błędne przejawy twórcze zostają cofnięte.

Bóg, Ojciec (ang. God, Father) – rozumiany jest przez Kurs jako całość rzeczywistości, lub Prawdy, do której dąży Syn – każdy z nas. Jednak ta rzeczywistość JEST nami. Nie jest to zewnętrzny umysł niosący zbawienie, ale najgłębsza prawda naszych własnych umysłów, dostępna w akcie oświecenia. W chwili oświecenia, lub równoważnego mu wglądu, stajemy się – w jakimś stopniu – jednością z całym wszechświatem, a czas i przestrzeń tracą na znaczeniu. Mówimy, że Syn powraca do Ojca. Co więcej jednak, Kurs twierdzi, iż akt ten, jakkolwiek na ogół nie uświadamiany, tak naprawdę odbywa się przez cały czas, a właściwie niezależnie od czasu. Bóg z Kursu jest całkowicie nieinwazyjny, co wynika stąd, że istnieje poza czasem. Ten, kto jest poza czasem, nigdzie się nie spieszy, wszystko bowiem już się i tak dla niego skończyło. Syn już jest zbawiony, więc po co go popędzać? Po co cokolwiek egzekwować? To Syn decyduje kiedy, i na ile wraca z czasu do Ojca, czyni to zresztą tylko z własnego punktu widzenia. Z punktu widzenia Ojca, Syn obecny jest zawsze. W podobny sposób – użyjemy tu porównania – zawsze obecna jest w naszym pokoju płyta video z filmem, który oglądaliśmy w zeszłym tygodniu. Płyta leży na półce. Nie martwimy się, że coś pójdzie w filmie nie tak. Oglądaliśmy go już, i wiemy, że wszystko kończy się dobrze. Podobnie Bóg nie zastanawia się kiedy i jak skończy się epopeja Syna. No jak to? – dziwi się. Przecież Syn już tu ze mną jest. Zawsze był. Wyeliminowanie czasu z Boga powoduje, że Stwórca nie jest ani litościwy ani okrutny. Nie jest też obojętny. Staje się po prostu przypomnieniem, że ucieczka ze snu o przemijaniu, chorobie i śmierci jest możliwa. Jako taki uosabia nieskończoną miłość.

ciało (ang. body) – najdobitniejszy bodaj przejaw oporu jaki stawia Syn Boży rzeczywistości Ojca; złudzenie, że rzeczy są ograniczone, oddzielone, zdolne wpadać na siebie, więzić się, ranić i atakować; ciało podlega rozpadowi – choruje, starzeje się i umiera; ciało jest pod tym względem przeciwieństwem umysłu (ang. mind), który jest wieczny, bezczasowy i nieograniczony;

cofnięcie (ang. undoing) – sposób w jaki Duch Święty eliminuje błędy, ujawniając ich złudną naturę. Wiara Syna w konieczność kary jest jedynym źródłem prawa przyczyny i skutku w świecie ciał. W akcie modlitwy wiara ta zostaje ujawniona jako bezzasadne złudzenie. Zarazem także groźne skutki błędu, jaki Syn – rzekomo – popełnił, zostają cofnięte. Cofnięcie jest ingerencją spoza czasu – dostosowuje ono widoczny świat ciał tak, aby Syn był zbawiony od błędu. To dlatego Kurs głosi, że Syn nie ma się czego bać, oraz, że jest niewinny. Cofnięcie (podobnie jak cud) wyraża związek modlitwy ze światem jaki widzimy. Świat jest dla nas łagodny, dopóki komunikujemy sie z prawdziwym Sobą, to znaczy z tym poziomem umysłu, który określany jest w Kursie jako Bóg (Ojciec). Gdy przestajemy komunikować się z prawdziwym Sobą, zapominamy o tym, że świat jest łagodny – a ponieważ umysł ma moc twórczą – „sprowadzamy” iluzoryczne trudności, które są dla nas prawdziwe, dopóki w nie wierzymy. Gdy ponownie wołamy Siebie, nasze Ja ukazuje nam drogę ucieczki z błędu, zazwyczaj banalnie prostą, wręcz oczywistą. Nie byliśmy jej jednak w stanie docenić, dopóki ślepo wierzyliśmy w błąd. Pomoc Ducha oznacza tu rzeczywistą głębię i autentyczność takiego wydarzenia. Jest nam tu potrzebna w celu obluzowania twardej struktury linearnych przekonań (patrz rozmyślenie się), która więzi nas w iluzji materii. Samodzielnie, to znaczy będąc w stanie linearnego myślenia świata ciał, nie potrafimy tego zrobić, gdyż z perspektywy ciała jeszcze bardziej te przekonania umacniamy. Gdy jednak, z pomocą Ducha, uda się nam je naruszyć, praktyczne kroki w wielowymiarowym wszechświecie stają się oczywiste.

cud (ang. miracle) – spontaniczna poprawa czegokolwiek na skutek rozmyślenia się. Cud pochodzi spoza czasu, posiadając moc skracania go oraz reorganizacji iluzorycznej czasoprzestrzeni. Podobnie jak cofnięcie, cud wyraża realny związek rozmyślenia się (ang. change of mind) ze światem który widzimy. Zawiera on bardzo ważną przesłankę Kursu – rozmyślenie się ma realny wpływ na nasz świat. Tworzy ono w umyśle wolną przestrzeń, w której może przejawiać się Duch Święty. Jeżeli uda nam się przyznać w sobie i zaakceptować to, co jest teraz, pozwolimy, aby objawiła się w nas perfekcja. Ona się objawia wtedy naturalnie, pociągając niejednokrotnie poprawę także i na poziomie materialnej – pamiętajmy, że pozornej! – rzeczywistości.

cudomyślność (ang. miracle-mindedness) – właściwy sposób myślenia zalecany przez Kurs dla Syna Bożego; cudomyślność bierze za podstawę cuda, a zatem nie ulega lękowi (który jest iluzją), ale patrzy na wskroś niego, dzieki sile wizji. Takie myślenie przepełnia głębia przekonania, że Prawda nie stworzyła zła, i że cokolwiek jawi się jako złe – jest iluzją czyli błędem percepcji. Cudomyślni starają się mentalnie ignorować winę, atak i lęk, zwracając się z prośbą do Ducha (patrz proszenie Ducha Świętego), aby cofnął te błędnoczyny, i ujawnił ukrytą za nimi Prawdę. Takie postępowanie jest oczekiwaniem na cud – manifestację prawdy. Cudomyślność nie musi oznaczać zaprzestania sprzeciwiania się fizycznym objawom zła na ziemi, wskazuje natomiast na sposób praktykowania w umyśle. Konsekwencją praktykowania w umyśle jest manifestacja naturalnej zdolności do niesienia pomocy innym, a zatem również wzrost zdolności do obiektywnego uzdrawiania i naprawiania sytuacji w świecie.

czas (ang. time) – czas, w rozumieniu Kursu, jest złudzeniem, błędoczynem umysłu Syna, zapoczątkowującym kolejne uciążliwe złudzenia: jednym z nich jest śmierć, innym, nie mniej istotnym – relacje przyczynowo-skutkowe (kara, zemsta, atak); wszystko są to atrybuty świata ciał (patrz też iluzja)

czynić, czynienie, czyn (ang. create, creation) – naturalny korzystny wpływ umysłu pozostającego w komunikacji z Duchem; rodzaj radosnej inteligencji, widzącej zawsze konstruktywnie i działającej zawsze dla dobra. Zdolność twórcza umysłu może ulegać wypaczeniu, w sytuacji gdy Syn odwraca się od Ojca,. Staje się wówczas robieniem lub błędoczynem czyli czynem błędnie skierowanym. Efektem takiej negatywnej twórczości są iluzje ego – wina, lęk, atak, a ostatecznie – ciało.

Duch Święty (ang. Holy Spirit) – pamięć Syna o Ojcu; poszerzona perspektywa widzenia, która przypomina Synowi, że świat jest iluzją, a zatem umową, której autorem i sygnetariuszem jest sam Syn. Robię to sobie sam – jest jednym z głównych haseł kursu i rozpoznanie tego faktu jest Duchem. Rozumienie Ducha w Kursie Cudów zbliżone jest do sanskryckich terminów shakti lub kundalini – określeń potężnej energii, często niewytłumaczalnej na gruncie współczesnej nauki, jaka towarzyszy przebudzeniu adepta na ścieżce. Jednak nacisk położony jest na to, że energia ta jest wewnątrz nas – w umyśle. Kurs rozumie Ducha jako faktyczną możliwość porozumienia między Ojcem a Synem, czyli miedzy małą jednostkowa tożsamością, a tożsamością uniwersalną. Ojciec „woła” do Syna. W akcie tym Ja-Syn słucha głosu Ja-Ojca, który jest zbawieniem od umysłowych błędów percepcji Syna. Duch ustanawia komunikację pomiędzy Ja jednostkowym a Ja uniwersalnym, którą Kurs nazywa modlitwą lub rozmyśleniem się. Polega ona na tym, że Ja jednostkowe (Syn) poddaje się Ja uniwersalnemu (Ojciec), po to aby odkryć, że to właśnie Nim Jest. Syn widzi tu, że jest nieskończonym, wiecznie stwarzającym umysłem, a nie obiektywnym, bezradnym ciałem w świecie. Jednak Duch przemawia do Syna również bardzo konkretnie. Mówi do niego za pomocą cudów, rozumianych bardzo szeroko, właściwie jako cokolwiek, co jest wyłamaniem się fałszywy porządek iluzji i zwrotem ku Prawdzie. Celem cudów jest wyrwać Syna z drzemki. Drzemka wynika stąd, że Syn nie rozpoznaje własnej wszechmocy. Zamiast tego sądzi, iż świat stawia mu opór, istniejąc obiektywnie i niezależnie od niego, i że ten opór trzeba przezwyciężyć. Aby opór przezwyciężyć, Syn zmaga się, czuje winny, lęka i atakuje. Wszystko są to projekcje jego własnych myśli, a zatem – Syn jest jakby w transie. Jednak, dopóki odcięty jest od Ducha, nie widzi, że tak naprawdę zmaga się tylko sam ze sobą. Przypomina trochę konia w kieracie, powtarzającego w kółko te same ograniczone ruchy (patrz robić, robienie). Za pomocą projekcji, obarcza materialną niby-rzeczywistość, winą za swoją sytuację . Doświadczenie przez Syna rzeczywistości z szerszej (głębszej) perspektywy jest oczywiście możliwe. Duch wabi Syna cudami, które nie pasują do logiki iluzji, sugerując istnienie czegoś „więcej”. Po każdym cudzie Syn mówi: „Wow, a może jednak?” „A może istnieje jakiś lepszy sposób patrzenia na to?” Wtedy też coraz śmielej spogląda w siebie, takiego jakim akurat właśnie jest. Budzenie Syna z drzemki ma miejsce wówczas, gdy spontanicznie zakłada on istnienie „czegoś więcej”, jakichś głębszych obszarów umysłu, które mogą mieć wpływ na widziany stan rzeczy. Aby otworzyć się na to „coś więcej”, Syn musi przestać próbować naprawić lub obwiniać – tak siebie jak i innych. Po prostu otwiera się na to „coś więcej” aby przyszło, nie szarpiąc się i nie walcząc. Niestety, czynność ta na ogół automatycznie budzi w Synu też lęk i winę, ponieważ część jego wciąż wierzy, że linearny świat się zemści. Świat linearny jest jednak iluzją podległą ruchom myśli i – wiary. Synowi przydarza się to, o czym jest przeświadczony. Jeśli to przyzna – uczyni miejsce dla korekty i cofnięcia. Korekta i cofnięcie zabierają od Syna lęk i winę, które są jego błędoczynami. Pozbawiony lęku i winy Syn, widzi, że nic złego nie może mu się przydarzyć, ponieważ „zło” jakie przeczuwał (błędoczyn) było wyłącznie odbiciem jego własnych obaw. Uwolniony od obaw umysł, poradzi sobie zawsze – gdyż to właśnie obawy więziły jego naturalną twórczą skłonność (patrz czynienie)..

ego (ang. ego) – osobowość, pozornie oddzielona od Boga i niezależna; tak jak jednak Syn jest czymś nieskończonym i wszechogarniającym, tak i ego – jego przeciwieństwo – reprezentuje cały iluzoryczny wszechświat zła (patrz błędoczyn). W wszechświecie tym ego trudni się robieniem, w przeciwieństwie do Boga, który czyni. Ponieważ jest obłąkane, zajmuje się bezrozumną produkcją iluzorycznych fetyszów – odwracających uwagę od kontaktu z prawdziwym Ja, a zatem od Zmartwychwstania Syna. Będąc we wszystkim przeciwieństwem Boga, jest czymś w rodzaju kursowego ujęcia Szatana, choć samo słowo „Szatan” w Kursie nigdy nie pada. Ego-osobowość-Szatan jest praprzyczyną cierpienia, jakiego doświadcza oddzielony od Prawdy Syn. W odróżnieniu jednak od klasycznej roli diabła, który, jak uczy nas chrześcijaństwo „jest czymś żywym i działa w świecie”, Kurs wyraźnie podkreśla, że ego – ostatecznie – jest jedynie iluzją. Zabieg ten obraca całą teologię diabła („diabłologię”?) wniwecz – Bóg owszem jest, ale ego – po prostu nie ma.

korekta (ang correction) – sposób postępowania Ducha Świętego z błędami – przez ukazanie Synowi nowej perspektywy widzenia (wizja). Przyznając i uznając to co jest, Syn otwiera się na pomoc Ducha Świętego, który cofa błąd na poziomie umysłu. Syn nie osądza, ani nie decyduje sam, a jedynie pyta Ducha Świętego o to, jak postąpić. Odpowiedzią ducha jest uwolnienie od błędu, zwane korektą, cofnięciem, cudem lub uzdrowieniem. Gdy umysł Syna zostaje uzdrowiony z napięcia, właściwy sposób postępowania naturalnie wyłania się zza zasłon iluzji. Rzeczy po prostu same wpadają na swoje miejsce – wiemy co mówić, jak się zachować i co zmienić w zewnętrznym świecie, jakby to było cos naturalnego i oczywistego.

iluzja (ang. illusion) – w/g Kursu czas, przestrzeń i materia tworzące obserwowalny wszechświat ciał, które są iluzorycznym rezultatem projekcji nieuświadomionej winy, jakiej dokonał Syn. Wiąże się z pojęciem błędnej percepcji. Chodzi o to, że Syn zamiast przyznać, że nic nie wie, twierdzi, że oczywiście wszystko wie i że nie ma problemu. Jest samowystarczalny, zamierza też zrobić po swojemu i kwita. Tym samym dokonuje błędoczynu, odcinając się zarazem od możliwości jego korekty z poziomu Prawdy (Bóg-Ojciec). Syn boi się, że gdyby postąpił inaczej, tzn. zaryzykował wpuszczenie Prawdy, dostałby od iluzji w kość. Ocenia jednak prawdopodobieństwo wedle własnej, nieprawdziwej miary. Natomiast cud jest komunikatem od Ducha, ukazującym, że ludzkie prawdopodobieństwo z Prawdą (Ojcem) wiele wspólnego nie ma. To Syn, z mocy Ojca, posiada wpływ na swój iluzoryczny świat, a nie na odwrót. Dokonując cudów Syn uświadamia sobie, że świat, czas i przestrzeń są jedynie błędem percepcji. Jest nim zatem także oddzielenie od wszystkich innych Synów, oraz – cała czasoprzestrzeń.

modlitwa (ang. prayer) – jest ideą pokrewną zmianie myślenia, jaką zaleca Kurs; nie oznacza tu słownego, lub emocjonalnego aktu, w którym zwracamy się do Boga z prośba, podziękowaniem lub pochwałą; oznacza natomiast ciche przyznanie tych uczuć i myśli jakie w danym momencie w nas są. Gdy jesteśmy w stanie przyznać się przed samymi sobą do tego co w nas jest – a nie jest to wcale proste – wszystko co niepożądane rozluźnia się, traci moc i ostatecznie znika. To co jest naprawdę w umyśle – to Kursowy Bóg (Ojciec). Wpuszczenie tak rozumianego Boga nazywane bywa zmianą myślenia, cofnięciem, cudem, lub uzdrowieniem. Może się ono wydarzyć zarówno wewnątrz jak i – pozornie! – na zewnątrz nas, bo zewnętrzny stan jest zawsze wynikiem wewnętrznej przemiany.

nieprawdomyślność (ang. wrong-mindedness) – stan, kiedy umysł nie rozpoznaje Prawdy; ze stanu tego biorą się cierpienie, choroba, śmierć i atak, które są przejawami błędnej percepcji. Duch Święty może dokonać korekty takiego mylnego sposobu interpretacji. Syn musi jednak o to poprosić. Znów, nie chodzi tu o słowne lub emocjonalne zwrócenie się z prośbą do jakiejś wyższej istoty, ale o chęć, aby w danej chwili, być gotowym zagłębić się poznaniu siebie jako Syna, raczej niż ciała. Proszenie (inaczej modlitwa) jest taką właśnie medytacyjną gotowością. Jej efektem jest kontakt z Duchem Świętym, szerszą perspektywą, która podaje informację, jak najprościej poprawić postrzeganie, uzdrawiając tym samym umysł z nieprawdomyślności. Informacja ta nie jest na ogół niczym szczególnym – jest oczywistym stanem rzeczy, który widać wyraźnie, ale którego dotąd, w zaślepieniu wzroku fizycznego (patrz ego), nie chcieliśmy dostrzec. Jednak wizja, w każdej chwili gdy uda nam się po nią sięgnąć, widzi prawdę każdej sytuacji taką, jaką ona jest.

obłąkanie, obłęd (ang. insanity) – charakterystyczna cecha ego, które jest iluzorycznym systemem błędnej percepcji, owocującym iluzją świata. Ego jest obłąkane. Konsekwencją tego są błędoczyny, a więc – lęk, wina, atak, choroba lub śmierć.

oddzielenie (ang. separation) – określenie sytuacji, której Syn błędnie kwalifikuje siebie jako pozbawionego ukrytej, duchowej natury (czyli Ojca). Syn wypiera się Ojca, ze strachu przed karą, stając się marionetką w świecie ciał, niewolnikiem czasu, ograniczonym przez śmierć i chorobę. Ceną oddzielenia jest także lęk – ponieważ odcięty od wiecznego źródła wsparcia Syn określa życiowe priorytety na własnych warunkach. Tworzy w ten sposób osobowość (ego), czyli oddzielony konstrukt, zbudowany na przeświadczeniu, że Syn sam określa siebie i sam za siebie odpowiada. To prowadzi jednak do życia w trwodze, ponieważ warunki ego, zdają się wchodzić w konflikt z żądaniami świata. Prowadzi to do koncepcji mściwego Boga, który stworzył atakujący świat. Takie podejście coraz bardziej odcina Syna od kontaktu ze Stwórcą, stając się przyczyną podejścia materialistycznego („pokaż mi dowód na Boga w tym złym świecie”), które owocuje chorobą i cierpieniem. Wyjściem z sytuacji jest właściwie rozumiana ścieżka powrotu Syna do Ojca, czyli Pokuta.

poszerzanie, roztaczanie (ang. extension) – właściwy użytek z umysłu, polegający przyjęciu wewnętrznej odpowiedzialności za świat, który samemu się wytworzyło. Zamiast ganić bliźniego za zbrodnie, których nie popełnił, uświadamiam sobie, że problem jest we mnie a nie w nim. Poszerzanie jest efektem prawdomyślności – świadomości prawdy o tym, kim jestem. Gdy wiem kim jestem, moje blokady emocjonalne naturalnie rozpuszczają się i mogę postrzegać świat nie z perspektywy osobowej (jednostkowej), ale transpersonalnej. Zostałem zatem „poszerzony” – działam nie z wąskiego, ograniczonego punktu, ale szeroko i z rozmachem. Ciągłe poszerzanie się jest atrybutem Boga; związane jest z takimi pojęciami jak wizja (ang. vision) oraz rozmyślenie się (ang. change of mind). Tylko przez ujrzenie spraw z szerokiej, otwartej perspektywy, można uświadomić sobie niewinność wszystkich Synów Bożych – a zatem rozmyślić się co do ich winy. Kurs nazywa to „wybaczeniem swemu bratu grzechów, których nie popełnił.” Poszerzanie uświadamia nam, że wszyscy jesteśmy niewinni, a błędoczyny naszego umysłu – są jedynie iluzjami. Patrząc na wskroś iluzji ku światłu Prawdy, sprawiamy, że nasz umysł jest szeroki i otwarty, co uniemożliwia wtargnięcie tam lęku i projekcji. Projekcja (ang. projection) – atrybut ego, jest przeciwieństwem poszerzania i wiąże się z obwinianiem, oraz poszukiwaniem na zewnątrz.

projekcja (ang. projection) – niewłaściwe zastosowanie umysłu; działanie typowe dla ego, polegające najpierw na postrzeżeniu zewnętrznego obiektu, a następnie na obarczeniu go winą za postrzegany stan rzeczy. Wina zatem zostaje rzutowana z dala od Ja – na kozła ofiarnego, co jest ulubioną strategią ego. Ego dokonuje projekcji, gdy nie może wytrzymać napięcia wynikłego z własnych, nieprzepracowanych blokad. Wierząc w realność fizycznego zagrożenia (kara za grzech) – rzutuje winę i lęk na zewnętrzny obiekt (ciało), ponieważ nie może samo znieść ich presji. To wywołuje atak, kontratak, chorobę i – ostatecznie – śmierć (błędoczyny). Wydarza się to mechanicznie i jest w gruncie rzeczy – złudzeniem. Gdyby stojący za iluzją Syn podejrzewał przynajmniej, że wina i lęk nie są rzeczywiste, że są jedynie błędną percepcją i że podlegają korekcie przez Ducha, mógłby się po prostu rozmyślić . Rozmyślenie oznacza zawsze uwolnienie od winy i lęku, i wskazanie działań konstruktywnych, przez przywrócenie Synowi prawdomyślności. Zachodzi wtedy przeciwieństwo projekcji – poszerzanie (ang. extension). W poszerzaniu, uwolniony od winy Syn Boży może „poszerzyć swoje horyzonty”, łącząc się ze swym bratem, zamiast obarczać go winą i atakować.

prawdomyślność (ang. right-mindedness) – przeciwieństwo nieprawdomyślności. Stan umysłu w którym postrzega on prawdę. Termin podobny znaczeniowo do zdrowia umysłowego. Prawdomyślność oznacza, że umysł postrzega właściwie, a zatem prosi Ducha Świetego o wizję, czyli szerszą perspektywę, i uzyskuje ją. Prawdomylność sprzyja duchowemu uwolnieniu, które z kolei prowadzi do uzdrowienia winy, lęku, ataku i innych błędoczynów umysłu. Można powiedzieć, że przejście umysłu Syna od nieprawdomyślności ku prawdomyślności jest celem ścieżki, jak rozumie ją Kurs.

pokuta (ang. Atonement) – ścieżka duchowa, a więc droga powrotna Syna do Ojca; przeciwieństwo oddzielenia (ang. separation). Pokuta jest bodaj najważniejszym słowem w teologii Kursu. Kurs zaznacza, że nie powinno się ono wiązać z „pokutowaniem” w sensie odczucia „winy za grzechy” i „lęku przed karą”. Pokuta oznacza świadomość, że nikt, nic ode mnie nie wymaga, czyli, że jestem całkowicie bez winy. Naszą rolą w Pokucie jest zaakceptowanie faktu, że Prawda, znajduje się w nas, i że nie musimy wcale się umartwiać, aby do niej powrócić. W tym sensie słowo Pokuta jest niejako odwróceniem swojego tradycyjnego znaczenia, podobnie jak „chrześcijaństwo” Kursu, jest odwróceniem tradycyjnego. Właśnie nie musimy pokutować za nic! Nie musimy nic zmieniać, tak jak nam się wydaje, że być powinno. Nasz ogląd jest fałszywy, wynika bowiem z błędu percepcji. Powinniśmy natomiast zaakceptować w umyśle, to, że nasza percepcja najprawdopodobniej jest błędna. I prosić – głęboką ciszę w nas samych – o korektę. Wówczas otwieramy kanał dla prawdziwej inspiracji, prawdziwie natchnionego działania – żyjemy z naszego prawdziwego „ja” raczej niż z wizerunku, który wytworzyliśmy. „Proszenie o pomoc” jest zarazem rozpoznaniem, że nie chcemy wizerunku (ego), że chcemy czegoś więcej niż sam zewnętrzny wizerunek. Pragniemy wizji. Możemy o nią prosić w każdej chwili. Proszenie – jest jednoznaczne z uczciwym patrzeniem na swój umysł, w uznaniu, że to co widzimy nie jest nami. Prosimy o ukazanie „czegoś więcej” – co zakryte jest przed oczyma ciała. I na prośbę tę odpowiada Duch Święty – moc shakti, która oczyszcza nas i wznosi ku naszemu prawdziwemu Ja, jakie symbolizuje Chrystus.

proszenie Ducha Świętego (ang. asking the Holy Spirit) – patrz modlitwa, rozmyślenie się.

robienie (ang. make) – przeciwieństwo czynienia (ang. create, creating). Oznacza myśleć i działać w sposób nietwórczy, repetytywny, oparty o znane już wzory i schematy i w rezultacie – nieprzydatny; Ci, którzy nie komunikują się z Duchem Świętym – nie umieją czynić. Zamiast czynić – robią. Oznacza to, że wierząc w swoje błędoczyny jak w Prawdę, odtwarzają je w nieskończoność, na podstawie tego co znają już z przeszłości; nie chcą zatrzymać się i poprosić o wizję – ponieważ brak im wiary w to, że odpowiedź nadejdzie. Trzymają się małego, znanego skrawka, twierdząc, że wiedzą już wszystko. Powtarzając przeszłość w teraźniejszości, tworzą w ten sposób złudzenie czasu oraz jego iluzorycznych atrybutów – winy (za przeszłość), ataku (na teraźniejszość) i lęku (przed przyszłością).

rozmyślenie się, zmiana zdania (ang. change of mind) – kluczowy akt nawrócenia z iluzji ku Bogu, w którym Syn zmienia swoje zdanie, a więc przeświadczenie, na temat funkcji świata (patrz modlitwa). Dopóki świat jest uważany za obiektywny, dopóty Syn nie odważy się dopuścić myśli, że jest on iluzją, której on sam jest przyczyną. Gdy dopuszcza tę myśl – rozmyśla się, innymi słowy porzuca obronę przed doświadczaniem pełni siebie. Widzi przez chwilę dokładnie to co jest, w nim, teraz. Tego rodzaju gotowość, pozwala Duchowi Świętemu na wprowadzenie w życie Syna modyfikacji (patrz korekta, cofnięcie, cud), które uzdrowią Syna i jego świat. W ten sposób świat służy Synowi nie jako miejsce kaźni, a Zmartwychwstania.

stwarzać – patrz czynić.

Syn Boży (ang. Son of God) – tak określa Kurs nasze Ja, którego funkcją jest przebudzenie się i realizacja boskiej natury. Każdy kto ma Ja, jest Synem Bożym, choć z reguły Synem potencjalnym, tzn. uśpionym. Każdy Syn chce się przebudzić, i dlatego stara się wyjść z czasu, w którym sam siebie postrzega, i wleźć na kolana Bogu, który jest poza czasem, w bezczasowej chwili – teraz.

świat (ang. world) – czasoprzestrzeń, która, w rozumieniu Kursu stanowi obiekt błędnej percepcji. Naprawdę nie istnieje, jest jedynie złudzeniem żywionym przez Syna. Jest to wielka projekcja jakiej dokonuje umysł oddzielonego Syna. „To nie ja, to ty!” „To nie we mnie, to tam!” Rzutowane na zewnątrz obrazy są następnie atakowane lub ścigane, jako rzeczywistość. Tak powstaje ciało, czyli poczucie ograniczonego istnienia. Świat wypełniają ciała, które zderzają się ze sobą, wywołując cierpienie. Czas, powoduje, że nieodłącznym atrybutem świata jest przemijanie i śmierć. Patrz też oddzielenie.

umysł (ang. mind) – jedyny rzeczywisty poziom doświadczenia, w odróżnieniu od ciała, które jest iluzją; właściwością umysłu jest jego wieczność oraz całkowita abstrakcja; to umysł ma wpływ na wszystko inne, w tym również na iluzję ciała;

wizja (ang. vision) – właściwy sposób widzenia umysłem, który ukazuje zjawiska jako wyzbyte gniewu, winy oraz lęku. Wizja dawana jest Synowi, który odwraca się od dyktatów świata, ego i linearnego rozumowania, w oczekiwaniu na cud, a więc dowód rzeczywistości wymiaru duchowego. Gdy w akcie modlitwy Syn powraca do Ojca, Duch Święty ukazuje mu w wewnętrznym doświadczeniu, bezzasadność winy, ataku i lęku, oraz nieszkodliwą naturę wszelkiej rzeczywistości. Prowadzi to do rozmyślenia się (ang. change of mind), wiążącego się poluzowaniem struktur osobowości (ego) a następnie poszerzenia (ang. extension) – czyli wyjścia poza nie. Przeciwieństwem wizji, jest wzrok fizyczny (ang. physical sight), oparty na projekcji (ang. projection).

właściwy umysł (ang. right mind) – patrz prawdomyślność, zdrowie umysłowe.

wzrok fizyczny (ang. physical sight) – błędne nastawienie umysłu, prowadzące do wiary w iluzje. Forma błędnej percepcji, szczególnie tej związanej z ciałem.

zdrowie umysłowe (ang. sanity) – stan towarzyszący właściwej percepcji i prawdomyślności. Inaczej przytomność i trzeźwy, zdrowy osąd sytuacji, z zachowaniem właściwych relacji jej elementów. Praca z Kursem jest dążeniem do odzyskania zdrowia umysłowego, które Syn zatracił; przeciwieństwo obłąkania (ang. insanity)

 

„To nie duma mówi ci, żeś zrobił świat, który postrzegasz, i że on zmieni się, gdy tylko się rozmyślisz”
Kurs Cudów, Lekcja 132 (5,5)

Parę słów na zakończenie...

Rzeczywistość Kursu Cudów jest z jednej strony tworem bajkowym, czymś na kształt skomplikowanej wirtualnej maszynerii zaskakującej złożonością, labiryntem ścieżek, tajemnych ogrodów, schodów, wind i platform. W swej postmodernistycznej obfitości, przypomina miasta z filmów SF, fraktale, gry komputerowe i skompresowane wszechświaty sztucznej inteligencji. Czego tam nie ma! Ludzkie wartości i symbole zdają się łączyć i rozdzielać, z zachowaniem zasad logiki, klarowności i dobrego smaku, wchodząc jednak w coraz to nowe, zadziwiające kombinacje, i pod coraz to nowymi kątami.

Z drugiej strony Kurs Cudów jest ciszą. Przypomina koan – zagadkę z którym przewracamy się po medytacyjnej macie. Pytając siebie samych „Kim jestem?” otrzymujemy w odpowiedzi potok form, po to tylko by raptem, nagle i tylko dla siebie, nie mówiąc o tym absolutnie nikomu – odkryć, że oto – JESTEM. Słońce świeci niezmiennie i jasno prześwietlając wszystkie struktury, i nadając im nowy, radosny wydźwięk. To – Ja. Szalony teologiczny menuet absorbuje uwagę do chwili, gdy nagle, zza chmur złożoności przebija promyk słońca. „Przecież o tym tu właśnie jest – to o Mnie chodzi!” Jesteśmy w stanie medytacyjnym. Możemy zagłębić się w ciszy, świadomi, że czas nie płynie, zło nie istnieje, a świat, w niepojęty sposób, miliardem niewidocznych dla oka cudów, wypycha nas właśnie z iluzji w objęcia Ducha. Kurs nazywa to świętą chwilą.

Kurs jest jak palec wskazujący księżyc. Ten, kto patrzy na palec, widzi cumulusy papilarnych linii i może na chwilę zachwycić się – lub przerazić – ich złożonością. Ten kto ze śmiechem zanurza się w Ja, odkrywając własną niezależność od czasu, ten zanurkował w kwantowej „worm-hole”. Powoli, zapadając się do wnętrza króliczej jamy, prowadzony będzie ku odkryciu, które Kurs nam zapowiada: świat widzialny nie istnieje. Zwija się on i zapada, gdy „rozmyślamy się” z wszelkich naszych byłych przekonań, opowiadając się za rzeczywistością swojego nieskończonego i jedynego Ja. Cuda jakie się pod drodze przydarzają, nowe wymiary Ja i szczęścia, są jak paliwo, które ma rozpalić nas do coraz żarliwszej praktyki. Jednak nastaje taki czas, że i one przeminą – twierdzi Kurs. Wtedy, na dnie czarnej dziury – nieskończenie blisko nas, choć zarazem poza czasem i przestrzenią – czeka na nas z wyciągniętymi rękami Ojciec.

 

Krzysztof Wirpsza

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin