Różewicz, Tadeusz - Uśmiechy.pdf

(96211 KB) Pobierz
646636188 UNPDF
I ..
^
• '- : ''i-
646636188.002.png
IlinutcJiy
646636188.003.png
Tadeusz Różewicz
llynuccJiy
ilustracje
Jerzy Tchorzewski
WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
646636188.004.png
646636188.005.png
Pamiętam młodego Tchorzewskiego - może jeszcze kfudenta akademii
sztuk pięknych - kiedy malował nadrealistyczne i rówhoęzęśpie bardgfp
zmysłowe bajki, opowiadania o nagich czarownicach, piękifydkzjtfkserfrffi
ce światła, o kruchych, czarnych staruszkach odchodzących w zaświaty,
0 kotach, słońcach i księżycach.
Znam jego obrazy olejne, gwasze, rysunki od wielu lat; oglądałem jego
obrazy na wielkich i małych wystawach „zbiorowych" i indywidualnych,
oglądałem - kolejno - w trzech pracowniach (jeśli sublokatorski pokoik
w Krakowie można nazwać „pracownią!" Ale, on tam pracował! I jak
pracował...)... były lata, że zasypiałem i budziłem się wśród jego obra-
zów (to na Solnej w Warszawie). Siedzieliśmy dniami i nocami (teraz
nazywa się to „nocnym czuwaniem"?), rozmawiali o malarstwie i poezji,
planowaliśmy jakieś wspaniałe albumy... omawialiśmy ilustracje do
moich tomików. Ze „wspaniałych albumów" nic nie wyszło... żadne
wydawnictwo „artystyczne" nie zechciało się tym nigdy
zainteresować...
Ogrzewałem zziębnięte dłonie przy ogniu tego malarstwa.
Nieuchwytny, krnąbrny, rogaty jest ten Malarz. „Dumna sztuka", jak
mawiał mój ojciec. Sam jest pokarmem swojej sztuki (może dlatego taki
chudy jak szczapa, smolista szczapa), sam jest drewnem na stosie, który
podpala... i jak tu pisać o nim? Językiem płonącej Sodomy i Gomory
1 Hiroszimy i Warszawy i Drezna ? Feniks.
Tchorzewski jest jak krzemień, uderzysz w niego, posypią się iskry.
Jest dobrze wychowany, ale nie jest „uprzejmy". Widzę go, jak uśmie-
cha się ironicznie i ciepło... zmrużone trochę „kocie" oczy...
papieros
w pożółkłych od nikotyny
palcach...
Malarstwo nocą (fragmenty)
646636188.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin