Ábalos Rafael - Kôt.doc

(3327 KB) Pobierz
Dla Loli, z pocałunkami





Dla Loli, z pocałunkami





Tytuł oryginału: Kôt

© Rafael Âbalos, 2007

© Okładka i ilustracje: Random House Mondadori/David Argemi

© na polskie wydanie Libertas, 2007

© na polskie wydanie Philip Wilson, 2007

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część ani całość nie może być reprodukowana

bez wcześniejszej zgody Wydawcy.

Tłumaczenie:

Paulina Bojarska-Gargulińska

Redakcja: Urszula Przasnek

Korekta: Małgorzata Pośnik

Redakcja techniczna: Aleksandra Napiórkowska

CIP - Biblioteka Narodowa

Âbalos, Rafael

Kôt / Rafael Âbalos ; (tł. Paulina

Bojarska-Gargulińska]. - Warszawa :

Philip Wilson, cop. 2007

ISBN 978-83-60697-13-9 ISBN 978-83-7236-228-5

Philip Wilson, ul. Gagarina 28A, 00-754 Warszawa

e-mail: pwilson@p.pl.pl; http://www.philipwilson.pl

tel. 0 22 840 39 01, 840 39 10

Dystrybucja:

Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o.

05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91

tel./faks (22) 721 30 00, sekretariat: (22) 721 30 11

zamówienia internetowe: (22) 721 70 07 lub 09

Skład i łamanie: Małgorzata Brzezińska

Druk i oprawa: Łódzkie Zakłady Graficzne


 

      Mroczny potok wypływał

z jądra nieprzeniknionej ciemności...

...może wszystka mądrość i wszystka prawda,

i wszystka szczerość skupiają sie właśnie

w owej nieuchwytnej chwili, kiedy przekraczamy

próg niewidzialnego.

Joseph Conrad

Jądro ciemności

tł. Aniela Zagórska








LOCH DIABŁA

1

Starzec na próżno usiłował otworzyć oczy, ciężar powiek sprawiał, że było to bardzo trudne. Przyszło mu na myśl, że ciągle śpi i że jego umysł nadal błądzi zagubiony w mglistej plątaninie snów. Nie podejrze­wał jeszcze, że przerażający koszmar, niczym makabryczne przedsta­wienie teatralne, na jego oczach, gdy tylko zdoła je otworzyć, zacznie nabierać życia.

Najpierw zobaczył tylko daleki blask pochodni płonących gdzieś naprzeciwko niego. W miarę jednak, jak wzrok przyzwyczajał się do otaczającej go ciemności, z przerażeniem zaczął rozpoznawać grube, żelazne sztaby otaczające pogrążoną w mroku celę. Dalej zaś, w ciem­nym pomieszczeniu, które wydało mu się podziemną grotą, ujrzał nie­wyraźny zarys kilku, wręcz nierealnych, nieruchomych ciał zwisają­cych z umocowanych do sklepienia metalowych pierścieni. Krzyk zgrozy uwiązł mu w gardle, a tysiące myśli zmagało się w jego głowie, próbując bezskutecznie wyjaśnić, jakiego rodzaju szaleństwo zawład­nęło jego ciałem i umysłem.

Uniósł dłonie do twarzy, chcąc się upewnić, że nie śpi, i przerażony zobaczył na nadgarstkach rąk ciężkie, żelazne okowy przytwierdzone łańcuchem do kamiennej ściany, o którą opierał się plecami. Po chwili zdał sobie też sprawę, że i nogi miał unieruchomione podobnymi żela­znymi pierścieniami, które cisnęły go jak bezlitosne dyby, zadając ból przy najmniejszym ruchu. Nagle poczuł zimno, jakby jego twarz i całe ciało, okryte tylko brudnym,óciennym habitem, muskał podmuch lodowatego wiatru. I nie miał już wątpliwości, gdzie się znajduje. Był uwięziony w głębokim, przerażającym, średniowiecznym lochu.

Wciąż jeszcze oszołomiony własnym przerażeniem, starzec usiło­wał przypomnieć sobie, kim jest oraz kiedy i dlaczego trafił w to miej­sce, ale mimo wysiłków utwierdzał się jedynie w przekonaniu, że nie żył w tak mrocznych i ponurych czasach jak wieki średnie, tylko w pierwszym dziesięcioleciu dwudziestego pierwszego wieku.


12



GRA NIESKOŃCZONYCH TAJEMNIC

l

Chociaż Nicholas Kilby i Beth Hampton mieli zaledwie po pięt­naście lat, uczestniczyli już w wielu wirtualnych misjach kosmicz­nych, które organizowała Eksperymentalna Szkoła Młodych Astronautów. Oboje mogli się też pochwalić rozległą wiedzą w dziedzinach tak skomplikowanych jak robotyka, aeronautyka, kosmologia, astro­nomia, biologia molekularna, fizyka kwantowa i matematyka, które wyjaśniały naturę czarnych dziur we wszechświecie. Ale tego właśnie dnia, gdy zajęci byli komentowaniem ostatnich wiadomości napływa­jących z NASA, a dotyczących projektu utworzenia stałej Stacji na Księżycu, żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że do ich skrzy­nek poczty elektronicznej wśliznął się właśnie niczym cichy wirus komputerowy tajemniczy wzór matematyczny. Pierwszy odkrył go Nicholas.

Jego pokój na trzydziestym piątym piętrze drapacza chmur przy Lexington Avenue na Manhattanie przypominał wnętrze międzygalaktycznego statku kosmicznego. Ściany pokryte były tapetami przedstawiającymi wspaniałe machiny, przyrządy i komputery z ko­lorowymi światełkami sygnalizacyjnymi, które pozorowały skompli­kowane systemy nawigacyjne używane w przestrzeni kosmicznej. U wezgłowia łóżka znajdowało się niewielkie urządzenie wyświetla­jące na suficie gwiazdy, mgławice i galaktyki - była to, jak mawiał Nicholas, strefa obserwacji i odpoczynku. Dalej stał stół zawalony książkami i czasopismami, czyli strefa prac badawczych, a naprze­ciwko okna duży komputer z płaskim ekranem, wyposażony we wszystkie możliwe urządzenia technologiczne najnowszej generacji, zwany strefą kontroli, Modułem NK - jego niezwykłą stacją ko­smiczną.

Tuż przed zaśnięciem Nicholas otworzył skrzynkę poczty elektro­nicznej i wtedy właśnie zobaczył ten e-mail - bez żadnych dodatko­wych oznaczeń poza krótkim tematem Wzór, wyróżniający się pogrubioną czcionką spośród innych


13

listów, które przynosiły mu różne informacje, zapraszały na spotkania, a napływały z różnych stron internetowych poświęconych przestrzeni kosmicznej, na których był zarejestrowany. List nie miał ani nadawcy, ani daty i godziny nadania, dlatego Nicholas od razu nabrał podejrzeń, że może to być wirus prze­słany przez jakiegoś sieciowego pirata. Aż za dobrze znał możliwości tych organizmów, niewidzialnych robaków i pasożytów, w tysięcz­nych ułamkach sekundy zdolnych pożreć wnętrzności najlepiej nawet chronionego systemu informatycznego. Zapytał więc najpierw sam siebie, co za diabeł kryje się w tej przesyłce, podrapał się po brodzie i przefiltrował list przez program antywirusowy swojego PC. Następ­nie, zamykając oczy, aby nie widzieć wielce prawdopodobnej kata­strofy, podwójnym kliknięciem bezprzewodowej myszy otworzył podejrzany e-mail. Na ekranie ukazała się długa seria działań mate­matycznych:

3 x (S2+N4+I7+J6+E3+C5)

1 x (R3+E8 + C2+L7+A4+B6+S1+B5)

7 x (K5+N1+Ń7+Y12+H14+I2 + Z9+06+C8+E3 +

+ O10+N11+C13)

5 x (R4+P3 + 02 + Z5+E6+Z7)

2 x (A5 + U3+J6 + Z2 + 4K)

6x(Ę3+Gl)

8 x (A2+N6+T1+I7+M5+E4 + C8)

4 x (S1+U7+E5 + K3+T6+E2)

ZNAK OTCHŁANI

l

Aldous   Fowler,   detektyw  zajmujący  się  sprawami   zabójstw, wszedł do swego gabinetu punktualnie o ósmej rano...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin