Kultura.pdf

(81 KB) Pobierz
Kultura
Kultura
Adam Słodowy - polski Mc Gyver. Prowadził fascynujący program "Zrób to sam",
będący częścią Teleranka. Bardzo charakterystyczna, krótka grzywka stała się wzorcem
dla upokarzającej fryzury dziecięcej "na Słodowego". Pan Słodowy wytwarzał na prędce
najróżniejsze cudeńka posługując się typowymi dla tego okresu materiałami: szprychy
rowerowe, szpulki do nici, blacha z konserw, kawałki sklejki, zapałki czy pęcherz od piłki.
Wszystko demonstrował za pomocą specjalnej, drewnianej strzałki. Ważne było żeby
były to przedmioty niepotrzebne, gdyż każda prezentacja rozpoczynała się od słów:
"Pokażę wam dzisiaj jak przy pomocy kawałka niepotrzebnej sklejki i starych
niepotrzebnych gumek recepturek zbudować... ". Tu padały najróżniejsze propozycje.
Kiedy nadchodził moment końcowej prezentacji Pan Adam schylał się pod stół i ze
słowami "Ja żeby nie tracić czasu przygotowałem już sobie wcześniej...." i wyciągał
piękny, lśniący eksponat, który fantastycznie działał i za Chiny nie dało się go zrobić
samemu w domu.
Alternatywy 4 - kompendium wiedzy o życiu w PRL-owskich blokowiskach .
Rewelacyjny serial Stanisława Bareji, z "oskarową" obsadą, dzięki której możemy z
rozrzewnieniem oglądać przekrój społeczny typowego bloku mieszkalnego z okresu
"propagandy sukcesu". Wspaniała rola Romana Wilhelmiego, który wcielił się w postać
Stanisława Anioła - gospodarza bloku.
Czterej pancerni i pies - serial puszczany z taką częstotliwością, że można się było
nauczyć na pamięć listy dialogowej. Film opowiadał o załodze czołgu "RUDY" która
jeździła po kraju wożąc z sobą psa Szarika i w atmosferze znakomitej zabawy niszczyła
zaciekle wroga. Rudy był wysoce ekonomiczną jednostką i nie wymagał zbyt częstego
tankowania i pewnie dla tego służył załodze jako taksówka. Dowódcą czołgu był Janek
Kos, który zastąpił poległego Olgierda, a załogę tworzyli Gustlik, Gregorij, Tomasz
Czereśniak i wspomniany pies. Pierwszoplanową postacią był oczywiście Janek, idol
ówczesnej młodzieży, który nie dość, że miał cela i fajową snajperkę to jeszcze umiał
wystrzeliwać morsem swoje nazwisko. Załoga działała przeważnie indywidualnie,
błąkając się po całym froncie i okolicach, z rzadka tylko spotykając się przypadkowo ze
swoim przełożonym - pułkownikiem vel Starym . O załodze "RUDUGO" głośno było na
całym froncie, a zwłaszcza wśród żołnierzy zaprzyjaźnionej Armii Radzieckiej.
Najbardziej zaprzyjaźniona była Marusia., ale i starszyna Czernousow czuł miętę do
Janka. Ostatecznie Janek poślubił Marusię, dla porządku wcześniej zdobywając Berlin.
Ekran z bratkiem - program dla młodych widzów emitowany w każdy czwartek o godz.
16:30. Czołówka programu to biały bratek goniący po ekranie białe okienko by na koniec
umiejscowić się w jego wnętrzu. Gospodarzem był Maciej Zimiński , pomysłodawca
telerankowego " Klubu Niewidzialnej Ręki" , który pojawiał się na ekranie na tle
tytułowego bratka. Scenografia nawiązywała do Dziennika Telewizyjnego. Specjalistą od
1
wszelkich turniejów, zawodów i zabaw ruchowo-sportowych, był Marek Grot. Nagrodą za
cierpliwe wysłuchanie wszystkich porad i pomysłów, był zagraniczny film emitowany na
zakończenie. Były to odcinki Sir Lancelota, Zorro czy Robin Hooda.
Kiermasz książki - zawsze w Maju , tuż po obchodach robotniczego święta, pod
Pałacem Kultury i Nauki, wyrastało rozległe miasteczko zbudowane z prowizorycznych
straganów i stoisk. To instalował się doroczny Kiermasz Książki, największe święto
kulturalne Warszawy. Niezliczone tłumy napierały na stoiska tratując co wątlejszych
miłośników książki, by zdobyć nie osiągalne w księgarniach pozycje literackie. Zazwyczaj
największe tłumy oblegały stoiska Wydawnictwa Harcerskiego "Horyzonty" później
Młodzieżowej Agencji Wydawniczej , gdzie można było trafić najnowszą księgę "Tytusa" i
dostać autograf od samego Papcio Chmiela. Nie mniejszym powodzeniem cieszyło się
stoisko wydawnictwa "Sport i Turystyk" potentata na rynku PRL-owskich komiksów. Przy
odrobinie szczęścia można było tam nabyć najnowszy zeszyt "Kapitana Żbika", Klossa
czy Podziemnego frontu. Zawsze warto było dobić się do Krajowej Agencji Wydawniczej i
Wydawnictwa Radia i Telewizji.
Kapitan Kloss - dla przyjaciół Janek, dla innych Hanss, zdrobniale J-23. As wywiadu,
cwaniak jakich mało, czujny i nie uchwytny. Dzięki znajomości olbrzymiej ilości haseł i
odzewów zawsze wychodził cało z opresji. Nawet zaskoczony w lesie przez partyzantów
nie tracił zimnej krwi zawsze każąc się prowadzić do Bartka. Niemcy w konfrontacji z
Klossem byli tak głupi i bezradni, że aż dziw jak się im udało nie pobłądzić w drodze do
Polski i nie potopić w Bałtyku. Nieporadni jak ślepe kocięta całą swą nadzieję w
schwytaniu J-23 upatrywali w Klosie. Jedynie Bruner coś podejrzewał, ale się nie
wychylał bo lubił chodzić z Klossem na imprezy. Ostatecznie Kloss wygrał nam całą
wojnę, choć do Berlina jeździł tylko po odznaczenia, a Bruner poszedł do łopaty w
amerykańskiej niewoli i wcale nie zazdrościł Klossowi.
kapitan Żbik - bohater serii komiksowej wydawnictwa Sport i Turystyka. Kapitan Żbik był
typowym milicjantem: piękny, odważny, wykształcony i uczciwy. Pomimo skromnych
środków wykrywalność miał 100 procentową. Dzięki wrodzonej niechęci do wszelkich
przejawów zła i nieuczciwości z całą bezwzględnością tropił oszukańców i złodziei by
wyeliminować ich ze zdrowej tkanki socjalistycznego społeczeństwa. Komiksy szybko
stały się przedmiotem kultu. Zebranie całej serii było bardzo trudne, jednak istniał już
wtedy wtórny rynek kolekcjonerski gdzie można było drogą wymiany lub kupna pozyskać
brakujący zeszyt. Pamiętam emocje związane z czytaniem każdego nowego odcinka.
Intrygujące tytuły i pięknie kolorowe okładki rozbudzały wyobraźnię. Wystarczy
wspomnieć takie tytuły jak: "Spotkanie w Kukerite", "Czarna Nefretete", "Złoty Mauritius"
czy "Człowiek za burtą" by wrócił ten dreszcz emocji związany z czytaniem "Żbików".
Pierwszy zeszyt nosił nazwę "Ryzyko", jak zresztą dwa następne, ostatni zeszyt z lilijką
wyszedł pod nazwą "Smutny finał". W sumie wydano 53 tytuły.
Kino "Oka" - wielgachne kino będące częścią Domu Kultury Radzieckiej przy ul. Żabiej.
Kino to wyróżniało się tym, że przez całe lata nie zmieniało repertuaru i można tu było
2
zobaczyć zawsze tylko dwa filmy: "Zabawa zwierząt" i "Parada atrakcji". Nie były to
jednak zwyczajne filmy, dzięki niezwykłym możliwościom radzieckich inżynierów i
filmowcu udało się wyprodukować dwa filmy trójwymiarowe. Pomimo niezmienności
repertuaru w gazetach z programem kin przez całe lata uparcie podawane były te same
godziny projekcji tych samych tytułów. Z rzadka repertuar wzbogacany był filmem
radzieckim w wersji oryginalnej na który zapędzane były całe szkoły. Ja miałem
szczęście zobaczyć piękny obraz z Aułą Pugaczową w roli głównej pod oryginalnym
tytułem "Żenszczyna katoraja pajot"
Pan Cerowany - postać z telewizyjnego Dziecięcego Teatru Lalki wykonana z
pocerowanej rękawiczki. Bardzo zabidzony, ze smutnymi oczkami wykonanymi z tanich
guzików, Pan Cerowany odbierał resztki nadziei na lepsze jutro. Towarzyszył mu niejaki
Dzięcielinek, który był wykonany z dębowego żołędzia (bardzo smutny choć z piskliwym
głosem). Całość prowadził dyrektor Teatru z bardzo smutnymi oczami i grobowym
głosem. Było to bardzo smutne i pouczające.
Pan Samochodzik - ponadczasowa seria książkowa o przygodach pana Tomasza vel
Pana Samochodzik autorstwa Zbigniewa Nienackiego. Książki z których młodzież
czerpała nie tylko olbrzymią wiedzę historyczną ale przede wszystkim poznawała piękno
naszego kraju. Dzięki Nienackiemu zakochałem się w mazurach i ta miłość towarzyszy
mi przez całe życie. Pan Samochodzik poruszał się po Polsce dziwacznym wehikułem-
amfibią zbudowanym na bazie Ferrari 410 przez wujka Gromiłę. Jako pracownik
Ministerstwa Kultury i Sztuki poszukiwał skarbów i zwalczał szajki handlarzy antyków a
zwłaszcza swojego największego wroga Waldemara Bature. Wszystkie skarby
natychmiast oddawał skarbowi państwa, gdyż brzydził się bogactwem. Kobiety za nim
szalały pomimo fizjonomii pokurcza, a bandyci drżeli na dźwięk jego imienia. W "Złotej
rękawicy" o przyjaźń z panem Tomaszem zabiegał sam Roger Moor który kręcił właśnie
na mazurach jeden z odcinków "Świętego". Kiedy w Polsce brakowało już przestępców
do przechytrzenia, przechytrzał w Niemczech "Niewidzialni", Czechosłowacji "Tajemnica
tajemnic" czy we Francji "Fantomas". Kilka z przygód zostało zekranizowanych. Powstał
nawet serial "Pan samochodzik i templariusze" gdzie w rolę pana Tomasza wcielił się
sam Kapitan Kloss.
Pora na Telesfora - piątkowy (16:50) program dla dzieci z nieodżałowanym Telesforem,
dziwacznym smokiem z grzebieniami na głowie. Jak się potem okazało smok był zwykła
kukiełką animowaną z pod stołu. Telesfor był trochę nie rozgarnięty i wszystko trzeba mu
było tłumaczyć pięć razy zanim zrozumiał. Tej dydaktycznej roli podjął się Maciej
Damięcki, a po nim Zygmunt Kęstowicz. Z czasem dołączył do programu młodszy kuzyn
Telesfora, niejaki Teodor, który z kolei na głowie nosił krawieckie naparstki. Szczeniak był
okropnie przemądrzały i czasem żal mi było Telesfora. Jednak to właśnie Telesfor
wykonywał genialny numer ze zjadaniem po sylabie napisu końcowego "Do zo-ba-cze-
nia mniam, mniam, mniam", który na długo wszedł do codziennego języka jako zwrot
pożegnalny. W 1978r. została zmieniona scenografia, a smoka zastąpił pies Pankracy. To
już nie było to. Pankracy z panem Zygmuntem w kółko czytali jakieś zmyślone listy, z
3
których połowa dotyczyła problemów Babci Sąsiadki i wiecznie spieszyli się na spacer,
na który na szczęście w końcu wychodzili kończąc program.
Teleranek - program emitowany od 1973 r. w każdą niedzielę o godz. 9:00. To
sztandarowy program TVP dla młodzieży, który przywodzi porównanie z niedzielna mszą.
W telewizji panowała taka mizeria, że trudno było sobie wyobrazić opuszczenia choćby
jednego odcinka. Niecierpliwi włączali telewizor dużo wcześniej i z napięciem czekali
przed telewizorem oglądając "Rolnicze rozmowy" oraz " W domu i zagrodzie". Potem
znienacka pojawiał się rozpędzony kogut, który wskakiwał na płot i głośnym pianiem
niesionym jeszcze długo przez echo dawał znak do rozpoczęcie Teleranka. Do programu
zapraszane były dzieci, które rozmawiały z prowadzącym na różne tematy. Od 1980r.
prowadzącym był popularny wtedy Tadeusz Broś. Hitem teleranka był "Klub Niewidzialnej
Ręki" . Tajemnicza postać "szefa" pojawiała się na ekranie spowita w ciemnościach i
witała swoich tajnych wyznawców przez pokazanie rozczapierzonej dłoni. To był tajny
znak "niewidzialnych" . Było ich ponoć blisko pół miliona. Szef grobowym głosem w stylu
"strefa 11" wypowiadał krótkie "Witam was niewidzialni", i zaczynał najlepszą część
programu, czyli odczytywanie zgłoszeń o udanych akcjach co zaczynało się zawsze od
słów 'Niewidzialna ręka nr. ,tu padała jakaś kosmiczna liczba i dalej o wyczynach.. To był
moment największej radochy. Nie wiem kto to wymyślał, ale można się było posikać ze
śmiechu. Niewidzialni z upodobaniem rąbali drwa staruszkom, znosili chrust, i co by to
nie miało znaczyć, potajemnie sprzątali podwórka. Zawsze było mi szczerze żal tych
wszystkich ludzi którzy po najeździe niewidzialnych znajdowali wśród zgliszczy karteczkę
z odciśniętą ręką i numerem. Po tych wszystkich uciechach, Teleranek emitował zawsze
jakiś film fabularny lub serial z których najpopularniejszy to " Zorro". I jeszcze jedna rzecz
na koniec. Pewnej grudniowej niedzieli dzieciaki nie zobaczyły swojego teleranka. Do
dziś jest to dla wielu pierwsze wspomnienie z wprowadzenia stanu wojennego.
Tik-Tak - Środowy program dla dzieci o charakterze muzycznym. Program wszedł na
ekrany w okresie stanu wojennego i z powodu aktorskiego bojkotu telewizji początkowo
był wyłącznie kukiełkowy. Dopiero około dziesiątego odcinka pierwszy aktor dowarzył się
pokazać w nim twarz. Bohaterami Tik-Taka byli m.in Zając Poziomka (wywołujący alergię
i sadystyczne skłonności u widza), Ciotka-Klotka (za młoda na ciotke) , Profesor
Ciekawski( dorosły a głupek) i radosny zespół taneczno-wokalny Fasolki. Program
zaczynała głupawa piosenka "Ja jestem pan Tik-Tak, ten zegar to mój znak Tak,tak, tak
to pan Tik-Tak, a to jest jego znak".
Zwierzyniec - przyrodniczy program dla młodzieży emitowany wczesnym wieczorem w
każdy poniedziałek. Był to jeden z tych programów, który trwał w ramówce programowej
TVP jak opoka. Gdyby któregoś poniedziałku Zwierzyniec nie ukazał się na antenie,
zakłóciło by to zegar biologiczny statystycznego oglądacza telewizji i mogło by świadczyć
o upadku systemu. Piosenkę z czołówki programu, znało jak pacierz każde dziecko.
Pamiętacie? "I kudłate i łaciate, pręgowane i skrzydlate, te co skaczą i fruwają na nasz
program zapraszają". Główną gwiazdą programu był Michał Sumiński, który w stroju
4
leśniczego snuł najwspanialsze gawędy przyrodnicze. A na koniec "pies Huckeberry" miś
Yogi lub kot Jinx.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin