Passionate Thirst Rozdział 2.pdf

(67 KB) Pobierz
661862933 UNPDF
Rozdział 2
–Naprawdę na ciebie liczę, Nerwy – mój szef, Al Manelli, powiedział
następnego ranka. To było przezwisko Ala dla mnie. Skrót od „Nerwy ze
stali”. Nadał mi jego tego dnia, gdy oficjalnie stałam się członkiem jego
oddziału.
Byliśmy w jego biurze, głęboko wewnątrz Sher. Jak większość nowych
kasyn, centrum kierowania Sher jest właściwie pod ziemią. Niezbyt wiele widoków,
chyba że jesteś przydzielony do obserwowania pola z kamer ochrony. Prywatny
gabinet Ala jest po stronie tego, co pracownicy nazywają „kontrola misji”. Choć
nigdy nie poświęcam im drugiej myśli, gdy pracuję na parkiecie, zawsze świrowałam
na widok wszystkich monitorów w kontroli misji. Dla mnie, jest to za bardzo jak w
Big Brotherze, ale ja właściwie mam rzeczy do ukrycia.
Zajęłam miejsce, które Al wskazał, siadając twarzą do niego – Co się dzieje?
Spodziewasz się kłopotów z występem Temptation McCoy?
–Problemów? Tylko kilku – Al opadł na fotel z taką siłą, że aż jęknął.
Budową przypomina hydrant, a jego ręce są wielkie jak moja głowa – Po
pierwsze, drugie i trzecie, mamy Dru Benson, menadżera Temptation
McCoy. Ten gość daje całkiem nowe znaczenie wyrażeniu „maniak
kontroli”.
–Innymi słowy – powiedziałam – jest dupkiem.
Al uśmiechnął się jak rekin – Ty to powiedziałaś, nie ja. Ja powiem , że jest
to facet, który lubi się panoszyć. Benson chciał nas całkowicie obejść,
wprowadzić jego własne elementy ochrony i nie mam na myśli tylko
standardowo nowych ochroniarzy. Powiedziałem Randolfowi, czarno na
białym, że jeśli się na to zgodzi, może sobie wziąć moją posadę.
Randolf Glass, właściciel kasyna, jest tym, który przypieczętował umowę
Temptation z Sher.
–Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy jest dodatkowa porcja mądrali
pałętających się wokoło, przyjmujących rozkazy od kogoś z zewnątrz – Al
kontynuował – To czego potrzebujemy to jeden z naszych w wewnętrznym
kręgu Temptation, monitorujący sprawy od środka. Ktoś kogo możemy
kontrolować.
Odchyliłam się, pozwalając tej informacji osiąść w moim umyśle – Sądzisz,
że możesz mnie kontrolować? - zapytałam.
Al zaśmiał się krótko – Widzisz? - powiedział – Dokładnie o tym mówię.
Wiedziałem, że to powiesz. Nie muszę cię kontrolować, Candace, i oboje to
wiemy. Ponieważ oboje wiemy, że jesteś kimś, komu mogę ufać.
–Więc nie ufasz Dru Benson, ale ufasz mi – powiedziałam – Dziękuję
bardzo. Co jeszcze?
–Następnie mamy Akt Drugi jej przedstawienia.
–Zaczekaj chwilę – przerwałam – Co się stało z Aktem Pierwszym?
Al westchnął. Patrzyłam, jak grzebie w papierach na biurku, okropny szary
kamień z plamami różowej farmy na nim. To wyglądało jak trąd,
przysięgam na Boga. Jego córka, Talia, zrobiła to w przedszkolu, jakieś
dwanaście lat temu. Teraz ma szesnaście lat, ale Al wciąż to ma.
–Akt Pierwszy jest wiadomą – wyjaśnił – Największe hity Temptation
McCoy, ten typ rzeczy. Akt Drugi jest wielką, czarną dziurą tajemnicy i tak
pozostanie do nocy przedstawienia. Jedynym sposobem na powstrzymanie
Dru Bensona przed sprowadzeniem własnej ochrony było nie udzielenie
nam informacji o Akcie Drugim przed wystąpieniem. Znamy techniczne
detale, muzykę, oświetlenie, tego typu sprawy. Ale jeśli chodzi o to, co się
wydarzy na scenie...
Zawiesił głos. To nie było dobre. Wcale. W związku z byciem zwyczajnie
dziwnym, jest to także głupie z punktu widzenia ochrony. Nie możesz
ochraniać swojego podopiecznego, jeśli nie wiesz gdzie jest.
–Będę miała dostęp do prób? - zapytałam.
–Do Aktu Pierwszego, tak – odpowiedział Al – Do Aktu Drugiego, nie.
Prawdopodobnie widziałaś jaki rozgłos został osiągnięty – przestał
przekładać papiery i przesunął błyszczącą ulotkę po biurku. Nakłaniała do
przybycia lojalnych fanów Temptation, jednocześnie obiecywało ukazać
całkowicie nowy wymiar gwiazdy.
–Proszę, powiedz, że ona nie zamierza się rozebrać.
Al prychnął – To jest Vegas, więc kto wie?
–Sądzisz, że Dru Benson celowo nas wrabia, żeby doprowadzić do czegoś, w
rodzaju upadku?
Al westchnął z frustracją – To właśnie jest problem. Nie wiem. Coś mi
mówi, że cała ta tajemniczość jest po to, by dodać wszystkiemu mocy. Wet
za wet, sposób Dru Bensona by odpłacić Randolfowi za wycofanie
dodatkowej ochrony.
–Nie lubi warunków, więc dlaczego nie pójdzie gdzie indziej? - zapytałam.
–Nie pozwól by Randolf usłyszał, jak zadajesz to pytanie – powiedział Al z
błyskiem ponurego uśmiechu – To nielojalne. Wszyscy wiedzą, że Sher to
najgorętsze miejsce w mieście. Chcesz mojej rady, to była prośba
Temptation. Chciała być promotorką najnowszego teatru na Strip, ustalać
standardy, nie podążać nimi. Randolf chce jej w zasadzie z tego samego
powodu. Jest gorąca i nigdy wcześniej nie grała w Vegas.
–Więc stawka jest wysoka dla wszystkich – powiedziałam.
–Dokładnie – kiwnął Al – Tyłek każdego jest tutaj na linii, zaczynając od
szczytu i idąc w dół.
–Ale zero presji, czy czegokolwiek, racja?
Al prychnął – Mówię poważnie, Candace. Dru Benson będzie miał cię na
oku jak jastrząb. Jest prawdziwym typem Svengali. Jest z Temptation od
samego początku. Rzadko spuszcza ją ze swojego wzroku. Twoją pracą jest
pilnowanie jej. Możesz być cholernie pewna, że on tam będzie, obserwując
cię.
–Więc, kto wydaje rozkazy? - zapytałam.
–Zależy od okoliczności – powiedział Al, natychmiast rozumiejąc następstwa
mojego pytania. Byłam pracownicą Ala i przez niego Randolfa. Ale to co
było najlepsze dla Sher i to czego chciała gwiazda nie koniecznie musiało
się łączyć.
–Dołączysz do ich ekipy. Będziesz grała według ich zasad, chyba że
poczujesz, że twoja zdolność do ochrony panny McCoy jest pogodzona. To
jest dolna granica. Jesteś tam by zapewnić jej bezpieczeństwo. To tego
chcieli, więc to otrzymają. Wiem, że potrafisz sama dać sobie radę, ale daj
mi znać, gdy sprawy staną się ryzykowne. Jakoś je rozwiążę, nie mam nic
do stracenia. Już wkurwiłem Dru Bensona.
–Więc, kiedy zaczynam? - zapytałam.
–Dziś wieczorem – powiedział Al. Wysunął górną szufladę jego biurka,
wyjął kopertę i przesunął ją po biurku. Randolf jest gospodarzem przyjęcia
powitalnego w tym mieszkaniu. Chce byś się pojawiła. Sądzi, że publiczne
spotkanie byłoby dobrym, neutralnym miejscem by odbyć zapoznanie. Po
tym, będziesz w ekipie Temptation, na pełen etat. Jesteś do niej przypisana
na czas jej pobytu w Vegas. Żadnego więcej parkietu.
–Moje stopy ci dziękują – powiedziałam. Wzięłam kopertę i ją otworzyłam.
W środku był czek na jakiekolwiek dobra czy usługi dostępne w
Scheherezadzie. W jakiejkolwiek kwocie – Wow – powiedziałam – Za co
to?
–Osobiście, uważałbym to za zapłatę za ryzyko – powiedział Al z pewnego
rodzaju kwaśnym uśmiechem – Właśnie stałaś się częścią świty Temptation
McCoy. To może spowodować bycie w miejscach publicznych więcej niż
zazwyczaj. Randolf pomyślał, że możesz potrzebować kilku nowych
rzeczy. Wiesz, do swojej garderoby.
Rozważałam przyjęcie tego jako zniewagi, jednak rozmyśliłam się. Prawda
jest taka, że Randolf miał rację. Moja garderoba ma tendencję do
kierowania się funkcjonalnością.
–Więc, starasz się mi powiedzieć – powiedziałam, nie trudząc się by ukryć
uśmiech, który powoli pojawiał się na mojej twarzy – że, część mojego
zlecenia oznacza, że jest ode mnie wymagane dokonanie zakupów?
–Tak jest w umowie pracy – jego wyraz twarzy poważny – Tuż pod
przyłapywać nieznane osoby, które chcą dostać się za blisko Temptation
McCoy. Randolf będzie opłacać rachunek, za garderobę mam na myśli, tak
długo, jak będziesz robić zakupy w Scheherezadzie. Cokolwiek
potrzebujesz z zewnątrz, jest na twój rachunek.
–Może żyć z tą umową – powiedziałam.
–Tak myślałem – Al wstał, sygnalizując koniec spotkania – Więc, widzimy
się wieczorem. Dwudziesta pierwsza.
–Miriam gotuje? - zapytałam, gdy ruszyłam w kierunku drzwi. Miriam jest
żoną Ala.
–Taa – powiedział – Używa jakiegoś nowego przyrządu do gotowania. Nie
pytaj. Mam tylko nadzieję, że nie zawiera zbyt wielu noży.
–Więc, do zobaczenia wieczorem – powiedziałam. Otworzyłam drzwi
gabinetu i wyszłam do kontroli misji. Zanim Al zamknął za mną drzwi,
wyjęłam telefon z kieszeni i wybierałam numer. Jeśli miałam robić zakupy
z wyższej półki, zdecydowanie potrzebowałam posiłków. A to oznaczało
Bibi.
Potrzebuję cię, wiadomość. Konieczne zakupy. Teraz.
- Cóż, to była zabawa – powiedziała Bibi kilka godzin później – Jestem tak
zbzikowana na punkcie brązu.
–To dlatego, że nie musisz go nosić – powiedziałam, trochę ponuro – To ma
błyszczące elementy na ramionach.
Bibi westchnęła. Jadłyśmy lunch w zwykłej restauracji w Sher. Miała widok
na parkiet w kasynie. Zauważyłam Marlene. Gdy zobaczyła ogromną stertę
toreb przy naszym stoliku, uśmiechnęła się i pokazała mi dwa kciuki.
–Candace – powiedziała Bibi z przesadzoną cierpliwością – Już to
przerabiałyśmy. Błyszczące jest kobiece. Błyszczące jest dobre. Musisz się
nauczyć uwalniać swoją kobiecą stronę co jakiś czas.
–Moja kobieca strona była uwalniana w San Francisco – powiedziałam –
Skończyłam ze śladami zębów na gardle.
Bibi wzdrygnęła się – Nie musisz mi przypominać – powiedziała – To ja cię
znalazłam, jeśli sobie przypominasz.
–Tylko niejasno – powiedziałam – Starałam się nie wykrwawić na śmierć.
Obie ucichłyśmy. Wzięłam kolejnego kęsa sałatki. Bibi piła dietetyczną
wodę – Mówiąc o San Francisco, jak mają się sprawy w krainie marzeń?
Wciąż się zmniejsza?
Kiwnęłam.
W związku z moją nowo okrytą zdolnością do wyczuwania wampirów, był
kolejny trwający boczny efekt mojego ataku w San Francisco. Marzenia o
Ashu i mnie razem. Miałam je prawie każdej nocy. Czasami marzyłam o
czasie, kiedy byliśmy razem po raz pierwszy, zanim wiedziałam, że jest
wampirem. Kiedy indziej śniłam o chwilach, gdy już znałam prawdę i
zostawałam z nim mimo to.
Jednakże bez względu na to, gdzie miały miejsce, wszystkie sny ukazywały
jeden element: Ash i ja kochający się. W zimnym świetle dnia, moje
uczucia do Asha są niezwykle skomplikowane. W nocy, są one proste.
Wszystko czego chcę, to być w jego ramionach.
Jednak ostatnio, sny zaczęły pojawiać się rzadziej, na tyle, że ostatnio
pomyślałam, że może zapomnę o nim.
Bibi odetchnęła, jakby chcąc zadać kolejne pytanie.
–Żadnych więcej pytań o mnie – powiedziałam – Jak mają się sprawy z tobą
i Randolfem?
Bibi uniosła szczupłe ramię – Gdy jesteśmy ze sobą wszystko jest świetnie,
ale on jest zapracowanym facetem.
W związku z posiadaniem Sher, Randolf Glass jest żonaty. Jego żona
spędza większość czasu na Wschodnim Wybrzeżu. Nie potrzeba dużo by
zrozumieć, dlaczego Randolf zakochał się w Bibi. Jest absolutnie piękna.
Wysoka, ciemne włosy, szczupła, z silnym ciałem tancerki. Zdaje się, że jej
nogi zaczynają się zaraz pod policzkami. Ja, całkiem nieźle wtapiam się w
tłum, fakt, który doprowadzał mnie do szału, ale teraz świetnie się z tym
czuję. Średnia budowa i wzrost. Brązowe oczy, brązowe włosy.
–Będziesz na przyjęciu dziś wieczorem, prawda? - zapytałam.
Skoro żona Randolfa często jest na Wybrzeżu, gdy Glass pokazuje się w
Vegas, Bibi często mu towarzyszy.
–Mmmm – Bibi kiwnęła – Naprawdę nie mogę się doczekać. To dla mnie
wielka sprawa, otwarcie dla Temptation McCoy. Cała otwarcie jest wokół
mojego występu solo.
–Więc co myślisz o pannie McCoy? - zapytałam.
Bibi uniosła brwi – Nie spotkałam jej jeszcze. Osobiście nie lubię grania
małej i seksownej, ale jej publiczność kocha ją, to pewne.
–Zdaje się, że jej pobyt tutaj jest naprawdę ważny dla Randolfa.
–Bycie pierwszym, kto sprowadzi Temptation McCoy do Vegas to wielka
sprawa, Candace. Oczywiście, że to dużo dla niego znaczy. Włożył w to
dużo inwestycji – posłała mi przebiegły uśmiech – Przynajmniej wiemy, że
ochrona Sher go nie zawiedzie.
–Miło mi to słyszeć – powiedziałam – Jesteś pewna, że muszę nosić brąz?
–Oczywiście, że jestem pewna – powiedziała Bibi – Będziesz piękna, ale
jeśli nie przestaniesz się tyle martwić, dorobisz się zmarszczek i wtedy
potrzebny będzie Botox.
To dopiero jest straszne – powiedziałam.
–Nie musisz mi mówić. Idź do domu. Weź kąpiel z bąbelkami. Uspokój
myśli. Zobaczymy się wieczorem.
Wstałam, ostrożnie przestawiając krzesło wokół toreb. Kątem oka
zobaczyłam, jak stopy Bibi znikają z widoku.
–Myślisz, że dokąd idziesz? - zapytałam – Wracaj tu. Ostatnią rzeczą, jaką
możesz zrobić, to pomóc mi z tymi torbami. Wybrałaś większość z nich.
Podniosłam tę najbliżej mnie. Pudełko z butami ze środka wypadło na
podłogę.
Oczy Bibi rozszerzyły się – I zniszczyć moje idealne wyjście? - zapytała –
Myślę, że pomyliłaś mnie z kimś innym.
–Nie ma nikogo nawet w najmniejszym stopniu podobnego do ciebie i wiesz
o tym – powiedziałam, gdy uklękłam.
Posłała mi mega szeroki uśmiech – Czasami mówisz najsłodsze rzeczy,
Candace Steele – powiedziała.
Wciąż walczyłam z pudełkami, gdy odchodziła.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin