A rite of passage - Rozdziały 1-9.pdf

(389 KB) Pobierz
141785642 UNPDF
A RITE OF PASSAGE
AUTORKA: CARACOL
TŁUMACZENIE: MYLOVER
Wstęp
Wiem, czego każdy oczekiwałby od historii takiej jak nasza. Więc muszę wam
powiedzieć, że to nie my. To nie jest historia chłopaka i dziewczyny, którzy razem dorastali,
czy historia o najlepszych przyjaciołach, gdzie chłopak przyrzeka ochraniać dziewczynę.
Jeśli byście nam to powiedzieli, uśmialibyśmy się na całego. Jednak ta opowieść, o naszej
przyjaźni, naszej więzi, jest prosta i niezwykła. Co więcej, pełna humoru i dramatyzmu, po
prostu wspaniała.
To jest opowieść o Belli i Edwardzie. To nasza opowieść. To nie jest historia miłosna,
chociaż kochamy się nawzajem. To nie jest wyidealizowana powieść w harlequinowskim
stylu, jakim gardzi moja intelektualna strona, która jednak od czasu do czasu czerpie
przyjemność z ubranej i zapakowanej kopii, znalezionej zapakowaną w papier, na dnie
regału jednego z moich przyjaciół.
Nasza wcześniejsza historia jest jasna i prosta: Dorastaliśmy razem i prawdę mówiąc,
nawet nie wiem, jak się spotkaliśmy. Wiem jedynie, że nie mogę wrócić pamięcią do mojego
dzieciństwa bez głupowatego wyrazu twarzy Edwarda. Zgaduję, że nasze mamy były
przyjaciółkami albo spotkały się w parku, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi. Kto wie… Kogo to
obchodzi…
Jestem jedynym dzieckiem jedynaków. Dziadkowie dawno odeszli. W wieku
dziesięciu lat nauczyłam się, co znaczy być samemu na świecie, jako że cała moja przeszłość
i cała nadzieja na jakikolwiek rodzaj namacalnej historii zniknęły za wzgórzem w ciemną
deszczową noc. To było trudne. Nie będę tego banalizować.
Jednak chcę, żebyście zobaczyli moimi oczami, żebyście zrozumieli znacznie więcej,
ile ta przyjaźń dla mnie znaczyła. Rodzice Edwarda, Esme i Carlisle, przygarnęli mnie pod
swój dach. Dziękuję za nich mojej szczęśliwej gwieździe. Ich rodzina jest moją rodziną, ale
jeszcze nie teraz. Kilka miesięcy wcześniej, zanim się urodziłam, Esme miała Edwarda i
Emmetta. Dowcip polega na tym, że jest im zbyt daleko, aby przypominać prawdziwe
bliźniaki. Byli od siebie różni nie tylko fizycznie, ale także z powodu mądrej osobowości.
Esme żartuje, że już Edward i ja jesteśmy w większym stopniu bliźniakami niż jej własni
synowie, a kiedy mówi o swoich bliźniakach i ludzie nas nie znają, wtedy łatwo
przypuszczać, że rzeczywiście to ja i Edward dzieliliśmy łono Esme. Kocham Emmetta, w
końcu oczywiście jest moim bratem, ale nie utrzymujemy ze sobą takich relacji, jakie łączą
mnie i Edwarda. Czuję się źle, że więcej niż raz pozostał na zewnątrz naszego świata, ale on
zawsze był ekstrawertykiem. Carlisle powiedział mi kiedyś, że są szczęśliwi z powodu tego,
jak blisko jesteśmy z Edwardem. Martwili się o jego nieśmiałość. Nie umiem myśleć o nim
jako o osobie nieśmiałej, co prawda to nie Emmett, ale za to jest pewny siebie i otwarty.
Carlisle stwierdził, że to ja wydobyłam z niego te cechy. Miło mi było to słyszeć, zwłaszcza
że zawsze myślałam, że miał wstrętny zamysł w tym interesie. Edward i ja byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi, a teraz jesteśmy bardziej jak rodzeństwo, chociaż nie do końca.
Właśnie kończymy szkołę średnią. Zanurzymy głowę w nasze dorosłe lata, a to jest
nasz rok odkryć. To jest opowieść, którą chcę się podzielić. O tym, jak ten niesamowity i
przerażający świat może być przez nas postrzegany, zdobywany przez kogoś takiego jak
my.
Rozdział 1
Szósta rano. Dzwoni budzik. Nienawidzę poniedziałków. A kto nie?
Spoglądam z powrotem na nieruchomą postać obok mnie. Jest cholernym śpiochem i
za to go nie cierpię. Jednak kocham to, że potrafi tak chybko zapaść w sen i spać. Nie to co
ja, gdzie każda noc jest tą samą walką, tym samym lękiem przed moim, wpadającym w szał,
umysłem, zabierającym mnie tam, dokąd nie chcę być zabierana. To dlatego on jest w moim
łóżku. Nie ma w tym nic seksualnego ani romantycznego. To zwykłe przetrwanie.
Zanim miałam dziesięć lat, kiedy poznałam zawroty głowy z powodu stania na
krawędzi świata, znaleźliśmy rozwiązanie, którym było wymykanie się do swoich pokoi. A
teraz koszmary w zatoce to jedynie prosty zwyczaj. Nie znamy innej drogi. To nasza rutyna,
nasza rzeczywistość. Nasi rodzice (a właściwie to jego) wiedzieli o tym i zdecydowali się
poszukać innego wyjścia. Ale teraz nie mam pojęcia, czy to dobrze znany sekret jest czymś,
co stanowi rozwiązanie i czymś, o czym nikt nie wspomina. Albo jest to dla nich jedynie
dalekie wspomnienie, zabawne i niewiarygodne wspomnienie dręczącej przeszłości.
Widzę, jak spokojnie śpi. Uśmiecham się, ale nie z powodu jego urody, chociaż
wiem, że zawsze dobrze wygląda, ale ja nie patrzę na niego pod tym kątem. Naprawdę nie
znoszę porównań piękna do greckich i rzymskich bóstw. Wywołuje u mnie uśmiech,
ponieważ istnieje, ponieważ pomaga mi zdefiniować samą siebie. Jest moją drugą stroną.
Jednak nie w stylu ‘Uzupełniasz mnie’.
Ale koniec tego wewnętrznego monologu. To katastrofa. Wiem. Na razie nie jestem
jeszcze tragiczna. Nie tak bardzo jak ‘jestem szczęśliwa jedynie, gdy pada’ w stylu Shirley
Manson 1
. Chociaż trochę tego we mnie jest. Po prostu lubię obserwować życie. Jestem
przyssawką do odkrywania sekretów wszystkich innych, ich wszechświatów. A ja podam
rękę i nogę, do licha! Moje pierwsze narodziny dla czarnego humoru każdego dnia życia.
- Bello…Znowu się zamyśliłaś. – Głos już nie tak bardzo śpiącego piękna przywrócił
mnie z powrotem. Ma rację.
- Wow, nie ma jeszcze szóstej pięć, a my właśnie dzielimy się mądrością, Kapitanie
Oświadczanie – Oczywistości – powiedziałam ze złością.
- To przyjemność walczyć po twojej stronie, Dziewczyno – Sarkazm.
- Chyba powinniśmy wstać i zacząć się przygotowywać, jeżeli chcemy zdążyć na
czas.
- Na czas w pierwszy dzień szkoły? To byłoby pierwszorzędne. – Spojrzał na mnie
pytająco, wiedząc, że to nietypowe.
- Wiem, ale słyszałeś Esme i Carlisle’a zeszłej nocy? Myślę, że stracisz przywilej
posiadania samochodu, jeśli nie utrzymamy tego gówna, to ich słowa, nie moje.
- Ochh… Stój! A jak była twoja kara? Słyszałem tylko atak na mnie.
- Znosić ciebie bez auta.
- Wydaje mi się, że to sprawiedliwe.
- Nie sądzę.
Usiedliśmy w kawiarni, przy stoliku, gdzie swoje miejsca zajęli już Emmett i reszta
naszych przyjaciół: Alice, Jasper i Rosalie. Emmet i Rosalie, podobnie jaki Alice i Jasper,
tworzyli parę. Byli świetni, ale czasami ja i Edward potrzebowaliśmy ucieczki od tych
przesłodzonych wyrazów miłości.
- Hej, nie spodziewaliśmy się, że was dzisiaj zobaczymy – powiedziała Alice.
- No tak, ale Carlisle ustanowił zasadę. Stwierdził, że będzie codziennie dzwonił do
szkoły co godzinę, żeby mieć pewność, że jesteśmy tutaj cały dzień. Powiedział, że ostatni
rok trzeba traktować poważnie – Edward podzielił się z naszymi przyjaciółmi.
1 Szkocka wokalistyka zespołu Garbage oraz aktorka. Negatywne nastawienie otoczenia doprowadziło ją do nerwicy,
depresji i myśli samobójczych.
- A jeśli złapie nas na wagarach, to Edward straci Volvo – dodałam z uśmiechem.
- Zgaduję, że ty będziesz musiała znosić to całe lamentowanie i jego jędzowaty
charakterek, prawda Bello? – zapytała Rosalie.
- Tak. Przypuszczam, że jeśli ty o tym mówisz, to ja dostanę tego znacznie gorszą
wersję. Węc tak czy siak, skoro zostajemy na cały dzień, to przynajmniej mamy
przyjemność oglądać wszystkie wasze zczyszczone oblicza, zanim nie zessiecie sobie twarze
przez cały dzień albo cokolwiek, co robiliście przez całe lato. – Uwielbiałam wyśmiewać się
z naszych przyjaciół, też uważna i dramatyczna wobec ich szkolnych miłostek.
- A co jest tym, czym wy dwoje zajmowaliście się tego lata, że to takie ważniejsze od
czegoś, co my robiliśmy? – zapytał Jasper.
- Stary, to było zajebiste – powiedział Edward. – Założyliśmy nasz zespół.
- Za bardzo marnujecie wybuchowe akordy przez wzmacniacze w piwnicy, dlatego
całe lato nie wystarczy na stworzenie grupy. – Nie znosił naszego hałasu, faktycznie
próbował odwrócić sprawę przeciwko nam, stwierdzając, że to burzy jego koncentrację,
kiedy się gimnastykuje. A my nie byliśmy gotowi odpuścić mu czepiania się tego jeszcze
raz.
- Hej! Uważaj! Albo nie będziesz zaproszony, kiedy będziemy otwierać dla Stonsów
– powiedziałam, gdy zauważyłam plakaty na ścianie. Dotyczyły przygotowań do festiwalu
szekspirowskiego.- O cholera, tylko nie znowu te pierdoły.
- Jasne, mogliśmy wziąć udział i otworzyć te dojrzewające umysły – powiedział
Edward, zwracając uwagę na to, do czego się odniosłam.
- Ah, wy dwoje nie możecie zrobić tego, co w ubiegłym roku – stwierdziła Alice. Była
tak zażenowana naszymi małymi wyczynami kaskaderskimi.
- O czym ty mówisz? To było podłe! – odpowiedział Edward.
- Krwawa wersja finałowej sceny „Hamleta”? Cały pierwszy rząd był przemoczony
czerwonym syropem kukurydzianym, który przy okazji wasza dwójka przygotowała. –
Alice była naprawdę z tego powodu wkurzona, ponieważ siedziała w pierwszym rzędzie.
- A czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy podlegali wszystkim scenom „Romea i Julii”.
Pogadajmy o braku kreatywności, ile razy musieliście oglądać moment pocałunku? –
próbowałam przemówić jej do rozumu. – A co z wersją Lauren, kiedy katatonicznie
wykonuje francuski pocałunek?- Każdy przy stole zaczął się śmiać, na samo wspomnienie
tego.
- Tak, to stało się maleńką, delikatną podstawą pornografii – powiedziała Rosalie.
- Nie zapominajcie o tych biednych duszach, dla których wyobrażenie „Romea i
Julii” opiera się na wersji Leonarda DiCaprio. Ale muszę przyznać, że numer „Young hearts
run free” był najciekawszym fragmentem nocy, nawet jeśli pani Anderson ucięła go, aby
zapobiec przytulaniu się – dodał Edward.
- Czy muszę wam przypominać wam dwojgu, głupki, że ja i Emmett zagraliśmy
kawałek „Romea i Julii” na tym festiwalu? – powiedziała Rosalie.
- Tak, ale ciągle wam mówię, że byliście wystarczająco oryginalni, by zagrać scenę,
gdzie się spotykają – stwierdziłam, na co Edward ciągnął:
- To było bezcenne zobaczyć Emmetta recytującego Szekspira. – Teraz śmialiśmy się
wszyscy.
-Jesteście opóźnieni – stwierdził Emmett, kiedy zadzwonił dzwonek.
- Na razie, kolesie, mamy teraz hiszpański – powiedziałam, gdy Edward i ja
zmierzaliśmy do naszej klasy.
Ta noc była jedną z tych osobliwych nocy, kiedy ani Edward, ani ja nie robiliśmy
tego na łóżku innych. Czytałam do późna, mimo godziny duchów, aż zaczęłam się bać.
Tylko trzy rzeczy powstrzymywały mój umysł od upadku: Edward, czytanie i oglądanie
telewizji do bardzo wczesnych godzin porannych. O tak, znam dobrze swoje programy
reklamowe.
Przy stole śniadaniowym Edward nie wyglądał zbyt świeżo.
- Co z tobą? Chyba za bardzo nie odpocząłeś – zapytała go Esme. Spojrzał na mnie
lekko przygnębiony.
- Rzucałem się i odwracałem przez całą noc. Wydaje mi się, że zawieruszyłem gdzieś
poduszkę – odpowiedział swojej zmartwionej matce.
- Jak mogłeś zgubić poduszkę, co? – zapytała Esme.
- Bella ją ukradła. - Cholera. On zamierza mi to utrudnić.
- Wybacz, Ed. Zabrałam ją, ponieważ miałam obolałe nogi i chciałam je na czymś
podeprzeć. Nie wiedziałam, że to twoja ulubiona. Myślałam, że masz ich tysiące.
- Nie przejmuj się, Bells. Po prostu już JEJ nie bierz. Możesz chodzić do innych,
wiesz, że jestem zwierzęciem z przyzwyczajeniami.
- Jak my wszyscy.
Dojrzaliśmy na tyle, aby się do tego przyzwyczaić. I wcale nie było nadprodukcji
wymykania się, w końcu dzieliliśmy razem łazienkę jak Jack i Jill. Kiedy przybyłam, aby z
nimi zamieszkać, jedyny dostępny pokój dzielił się łazienką z pokojem Edwarda. Sądzę, że
myśleli, że będą blisko do wejścia do niej z dwóch pokoi i otwarcia od strony korytarza. Ale
wtedy znowu budziłam się o trzeciej rano, krzycząc przez płuca. Bycie najbliżej sprawiało,
że Edward mógł znaleźć mnie pierwszy. Esme i Carlisle przyzwyczaili się do tego, że
zapadam w sen obok niego. Jakoś się to trzymało. Nie budzę się już z krzykiem ani razu,
teraz rozmawiamy o muzyce i filmach, uczymy się akordów i solówek na naszych gitarach
albo czytamy obok siebie. On zdaje sobie sprawę, że po prostu muszę wiedzieć, że nie
jestem sama.
Często w czasie nocy używamy siebie jako poduszek. Czuję się zażenowana na myśl
o przytulaniu się, dopóki tego nie zrobimy. Widzimy w tym dużo więcej niż zwierzęta
śpiące w paczce czy odmianę urządzenia ochronnego, trzymającego się jednego rodzaju.
Mieliśmy problemy emocjonalne z powodu bycia zbyt niezabezpieczonymi, a Edward
wiedział, że mój umysł nie był zdolny do zaufania bez dziko biegnących przemyśleń.
Przypuszczam, że Edward nie miał zbyt dużo nocnych lęków. Przynajmniej żadnych
zależnych ode mnie. Wyobrażam sobie, że nocne dawki panicznego krzyku sieroty
zamieszkującej w następnym pokoju nie mogłyby dobrze wyglądać z dziesięć lat starszym
chłopakiem. Miał z tego powodu koszmary, że nie dociera do mnie w odpowiedniej chwili.
Tak on to nazywał. Nie wiem, jak Emmett dorastał przy tym bez żadnego uszczerbku, może
dlatego, że nie musiał spać w pokoju znajdującym się blisko mojego albo dlatego, że ma
twardy sen. Teraz to coś prawie komicznego, że mój najlepszy przyjaciel budzi się
zakłopotany, poklepuje dookoła, aż wie, że jestem i zatrzymuje się przy moich kończynach.
Zanim nie odwrócę się wystarczająco na łóżku, najczęściej to moja stopa. Edward żartuje
sobie z tego i mówi, że w ten sposób nie będę w stanie uciec. Przyzwyczaiłam się do
uczucia, kiedy śpię z jego ręką zaryglowaną dookoła mojej kostki. Moja własna ludzka kula i
łańcuch.
Rozdział 2
Tego dnia w czasie lunchu Edward i ja usiedliśmy na zewnątrz, na trawie, aby
obserwować ludzi. Voyeur 2
we mnie lubił być świadkiem życia innych osób. Szczególnie
lubiłam podglądać ich miłosne interakcje. Było w tym coś chorobliwego. Wyśmiewaliśmy
się z tego, improwizując komediowe zamiary. Dzisiaj obserwowaliśmy czerwonowłosą
dziewczynę, której imienia naprawdę nie mogłam nigdy zapamiętać. Stacy, Lacy, kto wie,
może to zupełnie coś innego, możliwe, że Johanna. Była jedną z naszych ulubieńców. Była
wystarczająco interesująca i chociaż znajdowaliśmy się zbyt daleko, żeby usłyszeć jej
rozmowę, to jej ciało mówiło ze szczegółami. Uczestniczyła w tym zabiegającym o względy
rodzaju tańca, który jest szkolnym romansem z mięśniakiem, którego każdy z nas nie mógł
znieść.
- Och, patrz i oto jest, bardzo podekscytowana? – powiedział Edward, kiedy
obserwowaliśmy, jak zbliżała się do kolesia, który stał obok swoich przyjaciół.
- Przygotuj się na podawanie – się – za – cierń. Czekaj, czy on jej nie spławił? –
zauważyłam, gdy zobaczyliśmy jego ledwie pozdrowienie na jej obecność.
- Zignorował ją... Widzisz, mówiłem ci, że na pewno zrobili to w zeszłym tygodniu. –
Edward wskazał mi, jak łatwo jest to stwierdzić, kiedy dziewczyna trochę dostała.
Myślałam, że był świnią, ale chyba miał rację.
- Drań! Zupełnie niespodziewane, że rezydujący koleś, któremu zdarza się zmieniać
dziewczyny tak często jak rękawiczki, rzucił dziewczynę po seksie, niesamowite. – Może nie
powinnam mówić z takim przekonaniem, jeśli ktoś był aktywny seksualnie, ale rezultat ich
związku był daleki od oczekiwanego.
- Przyznaj, Bello, że jesteś teraz dla niego gorąca.
- Tak, zerwał ze mną w takim momencie, dostałby zaawansowaną listę swojego
leczenia – zachichotałam.
- Kurwa, z tego powodu sam mam ochotę to zrobić.
Do tego czasu śmialiśmy się na całego.
- Widzisz, to wszystko wyjaśnia, dlaczego nie uprawiam seksu – wyjawiłam.
- Ale kiedyś prawdopodobnie będziesz.
- Nie, nie będę, zostanę ciotką starą panną dla dzieci twoich i Emmetta. Będą mnie
uwielbiać.
- A kto ci powiedział, że pozwolę ci się zbliżać do moich dzieci?
- Och. Bardzo śmieszne, Cullen, bardzo śmieszne…
Śmialiśmy się i krytykowaliśmy masę zwyczajów godowych naszego pokolenia, lecz
aby powiedzieć prawdę, martwiłam się. Bałam się tego całego porywającego przeżycia.
Miałam dość. Cały dzień nad tym dumałam. Później w klasie zaczęłam spokojnie myśleć.
Przez prawie całe swoje życie lękałam się kamieni milowych, nowej epoki, przychodzącego
ze zmianami zagrożenia komfortu uczucia, jakbym przyzwyczaiła się do życia w swojej
skórze. Zgaduję, że to częściowo z tego powodu, że uwielbiam być tak blisko Edwarda, a
mieszkanie z nim w każdej nowej epoce znacznie mi to ułatwia. Uśmiechnęłam się czule na
wspomnienie swojego pierwszego pocałunku, Edward był zaintrygowany i zaproponował
mi umowę, że jeśli pomogę mu dowiedzieć się, o co jest to całe zamieszanie i co robią
wszyscy inni chłopcy, to wtedy podzieli się ze mną wszystkimi swoimi oszustwami, które
stosował w grach komputerowych. Zawarłam dobry układ, ponieważ byłam ciekawa i
dostałam tajniki jego krętactw prawie za darmo. On był bardzo szczęśliwy, kompletnie nie
widział, o co chodzi w tym zamieszaniu. Cieszyłam się, że zaliczyłam swój pierwszy
pocałunek i że nie był on traumatycznym doświadczeniem.
2 Człowiek odnajdujący przyjemność seksualną w podglądaniu aktów płciowych i nagich osób (zwłaszcza ich organów
płciowych).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin