004. Roberts Nora - (Letnie rozkosze 01) - Pewnego lata.pdf

(967 KB) Pobierz
Microsoft Word - 004. Roberts Nora - Pewnego lata
NORA ROBERTS
PEWNEGO LATA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
W pomieszczeniu było ciemno cho ę oko wykol, lecz on przywykł do tego, a nawet
polubił mrok. Nie zawsze trzeba patrze ę oczami. Palce Shade'a były zwinne i wprawne, a jego
wewn ħ trzny wzrok ostry jak brzytwa.
Czasami, nawet gdy nie pracował, siadywał w ciemni i w wyobra Ņ ni tworzył obrazy.
Formy, faktur ħ , kolory. Nieraz widzi si ħ je wyra Ņ niej, gdy zamyka si ħ oczy i pozwala na
swobodny przepływ my Ļ li. Równie niestrudzenie jak Ļ wiatła szukał te Ň ciemno Ļ ci i półmroku.
Po Ļ wi ħ cał temu ogromn Ģ cz ħĻę swojego czasu, co wi ħ cej, uczynił to swym zawodem,
jako Ň e jego profesj Ģ było utrwalanie Ň ycia w obrazach.
Nie zawsze postrzegał Ļ wiat tak jak inni. Niekiedy, zgodnie z wizj Ģ Shade'a,
wizerunek był bardziej wyostrzony i surowszy ni Ň widziany gołym okiem, kiedy indziej za Ļ
łagodniejszy i przyjemniejszy. Obserwował, grupował elementy, manipulował czasem i
form Ģ , po czym, zawsze na swój sposób, tworzył obrazy Ň ycia.
Teraz, w ciemni, przy cichych d Ņ wi ħ kach jazzu, pracował r ħ kami i umysłem, bowiem
na ka Ň dym etapie jego pracy niezb ħ dna była wyostrzona uwaga i dokładne rozło Ň enie
czynno Ļ ci w czasie. Zr ħ cznym ruchem umie Ļ cił film na szpuli, a gdy Ļ wiatłoszezelna
pokrywa koreksu znalazła si ħ na swoim miejscu, ustawił zegar, a nast ħ pnie poci Ģ gn Ģ ł za
ła ı cuszek, rozja Ļ niaj Ģ c pomieszczenie Ň ółtobursztynowym Ļ wiatłem.
Wywoływanie negatywów, a tak Ň e robienie odbitek nieraz sprawiało Shade'owi
wi ħ ksz Ģ rado Ļę ni Ň samo fotografowanie. Praca w ciemni wymagała precyzji i dokładno Ļ ci, a
obu tych cech potrzebował w Ň yciu. Podczas obróbki zdj ħę mógł pozwoli ę sobie na ekspe-
rymentowanie, co wyzwalało jego kreatywno Ļę , równie Ň bardzo mu potrzebn Ģ . Negatyw był
jedynie suchym zapisem, kryj Ģ cym w sobie niesko ı czon Ģ liczb ħ potencjalnych interpretacji,
zale Ň nych od woli i umiej ħ tno Ļ ci Shade'a. Mógł w dosłowny sposób odda ę to, co poczuł i
ujrzał, jak zwykli czyni ę to reporterzy, mógł te Ň nasyci ę obraz atmosfer Ģ tajemniczej
wieloznaczno Ļ ci, owej ulotnej i tylko duchem poj ħ tej prawdy, co było domen Ģ poezji. Ponad
wszystko potrzebna mu była satysfakcja z samodzielnego tworzenia, dlatego zawsze pracował
sam.
Teraz, gdy miał ju Ň za sob Ģ kolejne, wymagaj Ģ ce precyzji etapy pracy, czyli uzyskanie
odpowiedniej temperatury, dobranie odczynników i ustawienie czasu, w półmroku
bursztynowego Ļ wiatła mo Ň na było dojrze ę jego twarz. Gdyby Shade chciał stworzy ę obraz
fotografa przy pracy, powinien siebie wybra ę na modela.
Miał ciemne oczy i włosy, zbyt długie jak na przyj ħ te normy, o które zreszt Ģ nie dbał.
Zachodziły mu na uszy, na plecy i spadały na czoło, si ħ gaj Ģ c prawie do brwi. Nigdy nie
przywi Ģ zywał wi ħ kszej wagi do stylu. Był opanowany i chłodny, a nawet szorstki.
Jego mocno opalona twarz była poci Ģ gła, a rysy surowe, o wydatnych ko Ļ ciach. Kiedy
si ħ koncentrował, napinał wargi. Z k Ģ cików oczu rozchodziły si ħ delikatne zmarszczki, co
było efektem nieustannego wypatrywania interesuj Ģ cych uj ħę i zwi Ģ zanych z tym prze Ň y ę ,
których, jak na jednego człowieka, było stanowczo zbyt wiele.
Miał klasyczny „bokserski” nos, co zreszt Ģ wpisane było w zawodowe ryzyko, nie
ka Ň dy bowiem lubił, by go fotografowa ę . Kambod Ň a ı ski Ň ołnierz pocz ħ stował namolnego
reportera naprawd ħ solidnym ciosem, ale za to powstały przejmuj Ģ ce zdj ħ cia zrujnowanego
miasta. Shade uwa Ň ał, Ň e była to jak najbardziej uczciwa wymiana.
W bursztynowym Ļ wietle poruszał si ħ szybko i energicznie. Był dobrze umi ħĻ niony,
lecz smukły, wiele lat sp ħ dził bowiem w terenie, cz ħ sto obcym i nieprzyjaznym. Przebył
pieszo mnóstwo kilometrów, nieregularnie si ħ od Ň ywiał, poznał równie Ň , czym jest
prawdziwy głód i pragnienie.
Jeszcze teraz, gdy ju Ň dawno przestał by ę członkiem ekipy „International View”,
zachował szczupł Ģ i zwinn Ģ sylwetk ħ . Obecna praca nie była tak wyczerpuj Ģ ca jak przed laty
w Libanie, Laosie czy w Ameryce ĺ rodkowej, lecz jego nawyki pozostały niezmienione. Jak
dawniej, potrafił gdzie Ļ tkwi ę całymi godzinami; by uzyska ę to jedno, jedyne uj ħ cie, za Ļ
kiedy indziej wypstrykiwał cał Ģ rolk ħ w ci Ģ gu kilku minut. To prawda, Ň e jego styl bycia i
maniery pozostawiały wiele do Ň yczenia, cechowała je bowiem nadmierna agresywno Ļę , lecz
wła Ļ nie dzi ħ ki temu wyszedł cało z licznych bitewnych pól, które dokumentował.
Zdobyte przez niego nagrody i wysokie honoraria, jakich teraz ŇĢ dał, odgrywały
drugorz ħ dn Ģ rol ħ . Gdyby nikt mu nie płacił lub nie doceniał jego pracy, nadal siedziałby w
swojej ciemni i wywoływał filmy. Cho ę zrobił wielk Ģ karier ħ i był bogaty, nie zatrudniał
jednak asystenta i wci ĢŇ pracował w tej samej,, urz Ģ dzonej przed dziesi ħ cioma laty ciemni.
Gdy Shade powiesił negatywy, by wyschły, wiedział ju Ň , z których uj ħę zrobi odbitki.
Teraz jednak ledwie na nie spojrzał i szybko wyszedł z ciemni. Jutro im si ħ przyjrzy Ļ wie Ň ym
wzrokiem. Cierpliwo Ļę była zalet Ģ , której dawniej mu brakowało. W tej chwili chciał napi ę
si ħ piwa oraz co Ļ sobie przemy Ļ le ę .
Poszedł do kuchni i chwycił zimn Ģ butelk ħ . Oderwał kapsel i wrzucił go do
pojemnika, który jego przychodz Ģ ca raz w tygodniu gospodyni wyło Ň yła plastikiem.
Pomieszczenie było wysprz Ģ tane i czyste, wprawdzie niezbyt wesołe w swej surowej czerni i
bieli, ale te Ň nie monotonne.
Po wys Ģ czeniu połowy butelki zapalił papierosa, a nast ħ pnie podszedł z piwem do
kuchennego stołu, rozsiadł si ħ na krze Ļ le i zało Ň ył nogi na wyszorowany drewniany blat.
Widok z kuchennego okna miał niewiele wspólnego z blaskami Los Angeles, bowiem
był ponury i pozbawiony wdzi ħ ku, a wczesne poranne Ļ wiatło wcale nie dodawało mu urody.
Shade oczywi Ļ cie mógłby si ħ przeprowadzi ę do bardziej ekskluzywnej cz ħĻ ci miasta, a nawet
zamieszka ę na wzgórzach, sk Ģ d nocne Ļ wiatła miasta wygl Ģ dały jak w bajce, zbyt jednak lubił
swoje niedu Ň e mieszkanie, poło Ň one w zapuszczonej dzielnicy miasta, które sk Ģ din Ģ d słyn ħ ło
ze swojego blichtru.
Co było specjalno Ļ ci Ģ Bryan Mitchell.
Nie przeczył, Ň e jej portrety bogatych, sławnych i pi ħ knych osób były dobre, a nawet
w jaki Ļ sposób doskonałe. W jej fotografiach czuło si ħ empati ħ i humor, a tak Ň e pewn Ģ
zmysłowo Ļę . Nie przeczył te Ň , Ň e Bryan była dobra równie Ň w pracy w terenie, tylko Ň e
efekty jej pracy nie odpowiadały jego sposobowi widzenia Ļ wiata. Ona odzwierciedlała to, co
nale Ň ało do sfery kultury, on za Ļ czerpał natchnienie prosto z Ň ycia.
To, co robiła dla magazynu „Celebrity”, było profesjonalne, zr ħ czne i gładkie, a cz ħ sto
nawet wnikliwe. Na jej fotografiach osoby znajduj Ģ ce si ħ na szczycie lub walcz Ģ ce o tak Ģ
pozycj ħ , nabierały ciepłego i swojskiego wyrazu. Gdy Bryan została wolnym strzelcem,
gwiazdy, gwiazdy in spe i ich mened Ň erowie zacz ħ li do niej wydzwania ę , by zrobiła im
fotograficzne portrety, które miały znale Ņę si ħ na okładkach wielkonakładowych pism. W
ci Ģ gu lat zyskała sław ħ i wypracowała własny styl, dzi ħ ki czemu sama stała si ħ gwiazd Ģ ,
członkiem zamkni ħ tego, ekskluzywnego kr ħ gu.
Wiedział, Ň e to si ħ zdarza fotografom. Mog Ģ si ħ upodobni ę do swoich modeli, do tych,
którzy stanowi Ģ obiekt ich zawodowych zainteresowa ı . Czasami to, co pokazywali, stawało
si ħ cz ħĻ ci Ģ ich samych. Nie, nie zazdro Ļ cił Bryan Mitchell jej osi Ģ gni ħę , był jednak pełen
obaw co do tego, jak uło Ň y si ħ współpraca z ni Ģ .
Wszyscy zwi Ģ zani z bran ŇĢ wiedzieli, Ň e zawsze pracował sam, a jednak postawiono
taki warunek. Szefowie „Life - style” wpadli na intryguj Ģ cy pomysł stworzenia ilustrowanego
studium Ameryki. Eseje zdj ħ ciowe mog Ģ by ę wyrazistym, mocnym komunikatem, który
poruszy i wstrz ĢĻ nie lub te Ň odpr ħŇ y i zabawi, i Shade nadawał si ħ do tego zadania jak nikt
inny. „Life - style” oczekiwał mocnych, czasami tre Ļ ciwych i sugestywnych lub te Ň
dwuznacznych emocji, w czym on był mistrzem, lecz dla przeciwwagi domagał si ħ te Ň kobie-
cego spojrzenia.
Cho ę rozumiał te racje, mimo to wzdragał si ħ na my Ļ l, Ň e aby otrzyma ę t ħ prac ħ ,
b ħ dzie musiał podzieli ę si ħ własn Ģ furgonetk Ģ i zawodow Ģ pozycj Ģ z innym słynnym
fotografem, a do tego kobiet Ģ . Przez trzy miesi Ģ ce, przemierzaj Ģ c tysi Ģ ce kilometrów po
drogach Ameryki, b ħ dzie musiał cacka ę si ħ z rozpieszczon Ģ przez Ň ycie Bryan Mitchell,
która, co prawda perfekcyjnie, potrafiła fotografowa ę jedynie gwiazdy rocka i VIP - ów. Dla
człowieka, który zjadł z ħ by na wojnach w Libanie i Indochinach, taka perspektywa nie była
zbyt obiecuj Ģ ca.
Zbyt mocno jednak zale Ň ało mu na tej robocie, by mimo tych wszystkich obiekcji
zrezygnował z niej. Pragn Ģ ł utrwali ę ameryka ı skie lato od Los Angeles po Nowy Jork,
pokaza ę rado Ļę , patos, znój i pot, ol Ļ nienia i rozczarowania. Chciał dotrze ę do istoty rzeczy,
do duszy, obna Ň y ę j Ģ zarówno w jej pi ħ knie, jak i brzydocie.
By tego dokona ę , b ħ dzie jednak musiał sp ħ dzi ę lato z Bryan Mitchell.
- Nie my Ļ l o kamerze, Mario, tylko ta ı cz. - Bryan ustawiła czterdziestoletni Ģ
primabalerin ħ w wizjerze. To, co zobaczyła, było dobre. Wiek zaledwie musn Ģ ł jej urod ħ , lecz
naprawd ħ i tak Uczyły si ħ charakter, styl, elegancja, a przede wszystkim wytrwało Ļę . Bryan
umiała to wszystko uchwyci ę i stopi ę w jedn Ģ cało Ļę .
Maria Natravidova podczas swej fenomenalnej dwudziestopi ħ cioletniej kariery była
fotografowana niezliczon Ģ ilo Ļę razy, lecz dot Ģ d jeszcze nikt nie pokazał potu spływaj Ģ cego z
jej ramion. Bryan nie polowała jednak na iluzje towarzysz Ģ ce Ň yciu tancerzy, ale na
wyczerpanie i ból, b ħ d Ģ ce nieodł Ģ czn Ģ , cho ę starannie ukrywan Ģ , cen Ģ sukcesu.
Uchwyciła Mari ħ w skoku, z nogami w szpagacie, z wyrzuconymi ramionami.
Wilgotne krople dr Ň ały i skapywały z jej twarzy i ramion, mi ħĻ nie były napi ħ te. Bryan
nacisn ħ ła migawk ħ i lekko przesun ħ ła aparat, by zmi ħ kczy ę kontury i zamaza ę ruch. To
powinno by ę to, była tego pewna.
- Nie oszcz ħ dzasz mnie - poskar Ň yła si ħ tancerka, siadaj Ģ c na krze Ļ le i wycieraj Ģ c
r ħ cznikiem mokr Ģ twarz.
Bryan zrobiła jeszcze dwa uj ħ cia.
- Mogłabym ci ħ ubra ę w kostium, da ę tylne o Ļ wietlenie i kaza ę ci zastygn Ģę w
arabesce. Wówczas byłoby .wida ę , jaka jeste Ļ pi ħ kna i pełna gracji, ale ja chc ħ pokaza ę , Ň e
jeste Ļ siln Ģ kobiet Ģ .
- A ty zdoln Ģ . Czy znasz inny powód, dla którego zwróciłabym si ħ do ciebie po
zdj ħ cia do mojej ksi ĢŇ ki?
- Bo jestem najlepsza. - Bryan przeszła przez studio i znikn ħ ła na zapleczu. - Bo ci ħ
rozumiem i podziwiam. A tak Ň e - wniosła tac ħ z dwiema szklankami i dzbankiem, w którym
pobrz ħ kiwał lód - poniewa Ň wyciskam dla ciebie pomara ı cze.
- Jeste Ļ kochana. - ĺ miej Ģ c si ħ , Maria si ħ gn ħ ła po szklank ħ . Na chwil ħ przytkn ħ ła j Ģ
Zgłoś jeśli naruszono regulamin