Montale Eugenio - Wiersze.pdf

(3382 KB) Pobierz
393897708 UNPDF
1975
EUGENIO MONTALE
Eugenio Montale urodził się w 1896 roku w Genui.
Przerwał studia, by poświęcić się nauce śpiewu. Pasjono-
wał się teatrem i operą. Od 1928 roku zamieszkał we Flo-
rencji. Po pierwszej wojnie światowej, w której brał
udział, zajął się uprawianiem literatury, głównie krytyki.
Po drugiej wojnie był wieloletnim krytykiem literacldm
i muzycznym mediolańskiego „Corriere delia sera". Zajmo-
wał się także działalnością społeczno-polityczną; został
mianowany dożywotnim senatorem. Obok liryki uprawiał
393897708.002.png
także prozę i eseistykę, był autorem poczytnych felieto-
nów i wspomnień z podróży.
Zmarł w 1981 roku.
Obok Umberto Saby, Giuseppe Ungarettiego i Salvatore
Quasimodo uważany za ostatniego z „wielkiej czwórki"
współczesnej poezji włoskiej. Przedstawiciel szkoły poetyc-
kiego hermetyzmu. W chwili debiutu (1925) liryka Mon-
talego stanowiła ekspresywne przełamanie obowiązują-
cych kanonów i na dłuższy czas stała się czymś w rodzaju
artystycznej biblii pokolenia. Nazywany był „poetą rozpa-
czy"; intrygowała go determinacja ludzkiego losu, granice
jednostkowej wolności, wewnętrzne azyle i szanse ocale-
nia, obrona indywidualnych wartości przed zagrożeniami
płynącymi ze strony historii i społeczeństwa.
Ważniejsze tomy wierszy: Ossi di seppia (1925), Le oc-
casioni (1939), La bufera e altro (1956), Satura (1971),
Diario del '71 e del '72 (1973), Quademo di quattro
anni (1977) oraz Altri versi ( 1980).
393897708.003.png
Twój lot
Jeśli w ogniu przybywasz (nad twoją grzywą
pochylają się amulety i okrywają cię
gwiazdami),
dwa światła walczą o ciebie
w głębi parowu, co rozchyla się pod
sklepieniem ciernistego gąszczu.
Szaty są w strzępach, zdeptane krzewy
znów podejmują rozmowę,
a wypukła sadzawka z ludzkim
skrzekiem otwiera się w bruzdach ciszy.
Och, nie mąć nieczystych wód
przybrzeżnych, pozostaw dokoła
płonące stosy, gęsty dym
ponad przesądami!
Jeśli ugasisz (włosy
jak jasny popiół ponad zmarszczką,
którą łagodnie opuściło niebo),
jakże wtedy dłoń od jedwabi i klejnotów
potrafi odnaleźć wśród umarłych
swojego wyznawcę?
Marek Baterowicz
Motety
Lo sai...
Ty wiesz: raz jeszcze ciebie stracić muszę i' nie mogę.
Jak celny strzał trafia mnie i niepokoi
393897708.004.png
każda praca, krzyk każdy, a także słony
podmuch, co to zawitał
znad brzegów lecąc i wiosnę ponurą czyni
na Sottoripa.
Kraina żelastwa i masztów lasem
sterczących w tumanach wieczoru.
Przydługi zgrzyt dobiega gdzieś z dali,
jak paznokciem po szkle tak drażni. Znaku szukam
zagubionego, jedynej poręki, jaką bez cienia
żalu złożyłaś mi w darze.
I piekło jest bez wątpienia.
... ma cosi sia...
... lecz niech tak będzie. Kornetu dźwięki
przeplatają się z szumem młodej dąbrowy.
W muszli łowiącej błyski gwiazd pięknie
malowany wulkan dymi wesoło.
Moneta wprawiona w bryłkę lawy
także na stole lśni się i arkuszy
parę przyciska. Życie, co się zdawało
ogromem, od twojej chusteczki jest krótsze.
Zygmunt
Ławrynowicz
Węgorz
Ta ryba, syrena
chłodnych mórz, Bałtyk porzuca
ku naszym wodom płynąc,
ku ujściom naszych rzek, aby głębiną
pod nurt nawałą piąć się w górę
393897708.005.png
z odnogi w odnogę, a potem
coraz ciaśniej szą strugą, coraz to węższą nitką,
coraz dalej w głąb lądu, coraz to głębiej
w samo serce głazów, ścieżkami szlamu
ślizgając się, nim dzień zaświta,
nim światło z kopuły kasztanów spadające
nie wysrebrzy jej skrętów
wężowych w stojących bajorach,
w korytarzach strumieni staczających się
z apenińskich progów ku równinom Romanii,
węgorz, ta ryba jak pochodnia, bat,
strzała miłości na naszej planecie,
którą jedynie italskie rowy lub na poły
wyschłe strumyki w Pirenejach z powrotem wiodą
w ustronia fekundacyjnych rajów;
dusza zielona w pogoni za życiem
w okolicach zdewastowanych i
spalonych od żaru, iskra,
która oznajmia, że wszystko
zaczyna się od chwili, gdy wszystko
zda się umierać, ziemią przykryta gałąź,
tęcza nietrwała bliźniaczo podobna
do tej, którą oprawiły twe rzęsy
i którą bez reszty zapalasz pośród synów
człowieka zarytych w tym błocie,
czy ty możesz nie uznać jej
za siostrę swoją?
Zygmunt
Ławrynowicz
393897708.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin