451. Anderson Caroline - Wesołych świąt kochanie.pdf

(813 KB) Pobierz
A Mummy for Christmas
212157684.004.png
Caroline Anderson
Wesołych świąt, kochanie
1
212157684.005.png 212157684.006.png 212157684.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Och, doktor McEwan. Miło, że pan przyszedł.
James zdusił pomruk irytacji i zmusił się do uśmiechu.
- Przepraszam za spóźnienie. Zatrzymano mnie w dziale personalnym. Jakiś
drobny problem z moim zgłoszeniem.
- Rozumiem. Czy teraz jest to już załatwione?
- Tak.
Wszystko byłoby dobrze, gdybym po wypełnieniu tego przeklętego
formularza nie zapomniał go im odesłać, pomyślał z gniewem. A teraz ta ciemno-
włosa energiczna kobieta o piwnych oczach wyraźnie się mnie czepia. Na domiar
złego jest moją szefową.
Schował dumę do kieszeni i przyłączył się do grupki pracowników szpitala
zgromadzonych wokół stanowiska pielęgniarek. Zdobył się na uśmiech.
- Cześć. Mam na imię James. Miło mi was poznać. Więc co robimy?
- My? No cóż, ja zaraz zabieram pacjenta do sali operacyjnej - odparła jego
szefowa, Kate Burgess, unosząc brwi i badawczo mu się przyglądając.
- Więc chyba powinienem pani asystować? Powiedziano mi, że pani na mnie
czeka.
- Czekałam. Przed godziną. Oderwałam od pracy Jo, żeby wykonała to, co pan
powinien zrobić.
James ponownie zmusił się do uśmiechu. Nie chciał tylko, by wyglądał on na
uśmiech ulgi, z którą przyjął wiadomość, że nie będzie musiał asystować Kate pod-
czas operacji.
- Wobec tego może teraz ja przejąłbym obowiązki Jo, skoro nie mam nic
innego do roboty. Jest chyba bezcelowe, żebym uczestniczył w operacji bez wpro-
wadzenia w chorobę pacjenta...
- Zrobiłby pan to, gdyby zjawił się pan w porę.
2
212157684.001.png
- No cóż, powinna pani porozmawiać o tym w kadrach - odparł nieco za ostro,
zdając sobie sprawę, że reszta zespołu uważnie im się przygląda.
Do diabła, jak ona śmie publicznie mnie ganić? - pomyślał z rozdrażnieniem.
- I zrobiłam to. Nie odesłał im pan formularza - odrzekła nieco łagodniejszym
tonem, który i tak był ostry jak brzytwa. - To nie jest dobry początek, doktorze
McEwan. Dokumenty są ważne.
- Wiem o tym.
- To dobrze. Nie chciałabym rozwodzić się nad tym problemem. Jo, ponieważ
doktor McEwan już tu jest, może zechcesz kontynuować swoją pracę, a ja wprowa-
dzę go w szczegóły choroby pacjenta, żeby mógł mi asystować podczas operacji...
skoro tak się do tego pali.
- Oczywiście. - Jo uśmiechnęła się do Jamesa, schowała pióro do kieszeni i
ruszyła w stronę drzwi.
Kiedy pchnęła je ramieniem, mrugnęła do niego porozumiewawczo, a on
zaśmiał się pod nosem.
Mam przynajmniej jedną sojuszniczkę, pomyślał z rozbawieniem.
- Dobrze - rzekła jego szefowa, utkwiwszy w nim wzrok. - Zamierzam wyciąć
połowę okrężnicy pacjentowi, który ma guz w końcowej części jelita krętego.
Słysząc to, James poczuł, że całe jego ciało oblewa zimny pot.
- Stephen Symes ma pięćdziesiąt cztery lata, cierpi na bóle brzucha,
przechodził ataki biegunki i zaparcia. Został przyjęty wczoraj. Wymiotował i miał
krwotok.
Nie muszę tego słuchać, mruknął w duchu James. Znam to na pamięć.
Nie! Przestań tak myśleć. Skup się na jej słowach.
- ...do otrzewnej ponad tętnicą udową - ciągnęła Kate Burgess. - Ale nie
będziemy wiedzieć, jak duży jest ten guz, ani czy w ogóle możemy ternu mężczyź-
nie pomóc, dopóki go nie otworzymy. To będzie trudna operacja i dlatego dziś rano
3
212157684.002.png
pan Symes jest naszym jedynym pacjentem. - Uśmiechnęła się wyzywająco. - Coś
panu powiem. Będę wspaniałomyślna i pozwolę panu przeprowadzić tę operację.
James poczuł ucisk w gardle. Zaczął się zastanawiać, czy widać to na jego
twarzy.
- Zgoda? - spytała, uważnie mu się przyglądając.
- Nie widziałem wyników jego badań.
- To żaden kłopot. Są tam - odparła, ruchem głowy wskazując leżący za nim
plik dokumentów.
Kiedy się odwrócił, mocniej zabiło mu serce.
- Nie dam rady wszystkich obejrzeć - stwierdził.
- Na pewno nie. - Wprowadziła go w historię choroby, omówiła objawy i
prawdopodobne rokowania. - I to wszystko, doktorze McEwan. No to ruszajmy.
Przekonamy się, na co pana stać, skoro w końcu pan tu dotarł.
Myjąc ręce, James pomyślał, że kiedyś poznał kobietę podobną do doktor
Burgess. Była równie nieustępliwa, bezkompromisowa i twarda niczym skała. Wie-
dział, że będzie musiał zacisnąć zęby i znosić jej złośliwe dowcipy oraz dokuczliwe
uwagi na temat jego braku organizacji. Musi teraz zarobić na życie, odbudować
karierę zawodową i zadbać o rodzinę.
Nie jest przesadnie wysoki, ale zbyt wysoki, żebym mogła patrzeć mu w oczy
bez odchylania głowy do tyłu, pomyślała Kate. Jest też dobrze zbudowanym
facetem o dziwnych jasnoniebieskich oczach i płowych włosach, które opadają mu
na czoło.
Poczuła się winna, ale przecież nie ponosi odpowiedzialności za jego
spóźnienie. Długo na niego czekała, zanim oderwała Jo od jej licznych obowiązków.
Wiedziała, że nie powinna krytykować go publicznie. Postąpiła nieładnie i
nieetycznie.
Jego dotychczasowa kariera zawodowa jest dość osobliwa. Przez rok pracował
jako konsultant w londyńskim szpitalu, potem nagle odszedł i poza kilkoma
4
212157684.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin