Weale Anne - Mężczyzna z Madrytu.pdf

(460 KB) Pobierz
250317241 UNPDF
Anne Weale
Mężczyzna z Madrytu
250317241.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Na odgłos dzwonka przy drzwiach frontowych Cally Haig
gniewnie syknęła. Z natury była pogodna, lecz akurat
przygotowywała pokoje dla nowych gości i wolałaby skończyć
pracę bez zakłóceń.
Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się na widok postaci w
roboczych spodniach, ciemnej bluzce i gumowych rękawicach. W
takim stroju ani trochę nie przypominała elegancko ubranej i
modnie uczesanej redaktorki z londyńskiego wydawnictwa. Nikt
nie przypuściłby, że zaledwie przed tygodniem prowadziła ważne
kolegium.
Zbiegła po kamiennych schodach i otworzyła jedną część
masywnych drzwi. Drzwi były bardzo szerokie, ponieważ w
zamierzchłych czasach musiał zmieścić się tu wóz zaprzężony w
muła.
Za progiem stał mężczyzna, jakiego Cally widywała w snach,
lecz nigdy na jawie. Przystojny Hiszpan miał prawie dwa metry
wzrostu, masywną, lecz proporcjonalną sylwetkę i gęste czarne
włosy. Rysy twarzy przywodziły na myśl głowę Maura przy
fontannie pośrodku wsi. Przybyły nie miał jednak brody, a jedynie
dwudniowy zarost. Czy to wędrowiec, który chodzi po górach tak
250317241.003.png
intensywnie, że zapomina o goleniu?
– Dzień dobry – rzekł mężczyzna po hiszpańsku. – Nazywam
się Nicolas Llorca i zamówiłem u państwa pokój na trzy dni.
W jego imieniu rezerwacji dokonała kobieta, więc Cally
sądziła, że pan Llorca jest przedstawicielem jakiejś niedużej firmy
i wybrał pensjonat jej rodziców ze względu na niskie ceny.
Większość gości stanowili obcokrajowcy, a Hiszpanie
zatrzymywali się tu stosunkowo rzadko.
– Witam parta. Spodziewaliśmy się pana trochę później, ale
pokój już jest przygotowany – powiedziała Cally po hiszpańsku,
bez obcego akcentu.
Gość wszedł, schylając głowę, aby nie uderzyć we framugę
drzwi zbudowanych przed wiekami dla znacznie niższych
mieszkańców.
– Wędruje pan z daleka? – uprzejmie spytała Cally.
– Nie – odparł nieznajomy z kamienną twarzą, co było dość
dziwne, ponieważ Hiszpanie zwykle uśmiechali się do niej
promiennie.
– Proszę za mną.
Prowadząc gościa na najwyższe piętro, zastanawiała się, czy
łóżko będzie wystarczająco długie. Może lepiej dać mu pokój z
łożem małżeńskim, na którym Llorca mógłby spać po przekątnej?
Weszli do ładnego, przestronnego pokoju.
250317241.004.png
– Mam nadzieję, że będzie panu wygodnie. Prysznic jest obok,
gorąca woda od rana do wieczora. Ze względu na cudzoziemców
kolację podajemy o wpół do ósmej. Kucharka lubi być w domu
przed dziesiątą, więc będziemy wdzięczni, jeśli pan przyjdzie
najdalej o dziewiątej. Gdyby pan czegoś potrzebował, proszę się
nie krępować i mi powiedzieć, na pewno coś poradzę.
Hiszpan słuchał jej, rozglądając się po pokoju. Meble były
stare, ale odnowione i świeżo pomalowane, na podłodze leżały
tanie maty, na ścianach wisiały przeciętne reprodukcje.
– Dziękuję.
– Na półpiętrze jest podręczny bar i obok taras z widokiem na
dolinę. Prosimy gości o przynoszenie brudnych szklanek na doi.
Czy ma pan jakieś pytania?
– Na razie nie.
Nicolas Llorca wyjął z plecaka przybory toaletowe i zaczął się
rozbierać. Rano zostawił samochód w warsztacie w miasteczku
dziesięć kilometrów od Valdecarrasca i przez kilka godzin
wędrował po górach. Widoki były urzekające, a październikowe
słońce przyjemne. W porównaniu z północą Europy i Ameryką
Północną nawet dość mocno grzało. Drogą wśród kolorowych
winnic dotarł do wsi, w której zamierzał pozostać przez jakiś czas,
lecz nie wiedział jak długo.
Poszedł do łazienki. Woda rzeczywiście była gorąca, ale mydło
250317241.005.png
tak małe, że przyniósł swoje. Mocno namydlił całe ciało i silnym
strumieniem spłukał brud i pot.
Rozmyśla! o dziewczynie, która go zaintrygowała. Wiedział, że
w tych stronach ludność jest dwujęzyczna; mówi dialektem
regionu i castellano, czyli językiem używanym w całej Hiszpanii.
Dziewczyna powitała go w castellano, ale mówiła z akcentem,
który nie zdziwiłby go w Madrycie, u kogoś z jego sfery,
natomiast zaskoczył u pokojówki w zapadłej wiosce. Jej sposób
bycia też dawał do myślenia, ponieważ była opanowana i
poważna, nie krygowała się. Potraktowała go tak obojętnie, jakby
był przygarbionym starcem, a nie młodym, postawnym
mężczyzną. Zaloty kobiet zwykle go irytowały, toteż obojętność
dziewczyny podziałała ożywczo.
Podobał mu się jej melodyjny głos i zgrabna sylwetka. Gdy
szedł za nią, wpatrzony w jej wąską talię i krągłe biodra, ogarnęło
go podniecenie. Zabawianie się z wieśniaczkami uchodziło
jeszcze całkiem niedawno, ale nie było w jego stylu. W Madrycie
miał dużo młodych i wykształconych znajomych, które chętnie z
nim flirtowały. Może kiedyś ożeni się z jedną z nich? Nie
spieszyło mu się do ślubu, ponieważ widział zbyt wiele
nieudanych związków.
Zakręcił gorącą wodę i puścił strumień zimnej. Po kąpieli zajął
się sprawami, które przywiodły go do Valdecarrasca.
250317241.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin