W poszukiwaniu uniwersalnej metody poznania..pdf

(83 KB) Pobierz
Piotr Sakowicz
Piotr Sakowicz
W poszukiwaniu uniwersalnej metody poznania.
Świat się zmienia, zmienia się mentalność ludzi, ich potrzeby również. Tym dynamicznym
zmianom towarzyszy rozwój nauki, doskonalenie techniki, przeobrażenia myśli. Dzisiaj, kiedy prawie
wszystko można udowodnić, kupić albo zrozumieć, chcemy jednak choć na chwilę zatrzymać czas,
przez chwilę zastanowić się, czym jest otaczający nas świat. Czy więc warto patrzeć w przeszłość i
analizować myśli sprzed stuleci, myśli filozofów, którzy w najśmielszych oczekiwaniach nie mogli
przewidzieć wyglądu dzisiejszego życia? Być może ktoś powie, że filozofia jest uniwersalną dziedziną
wiedzy. Faktycznie: powstało już tyle teorii, że znalezienie innej, różniącej się od pozostałych i
przekonanie do niej ludzi jest bardzo trudne. Ludzie wierzą bowiem w to, co już wiedzą. Jeśli
natomiast taka faktycznie powstanie i po wielu trudach zostanie zaakceptowana, mamy dowód, że całą
filozofię wymyślają zwykli ludzie, a nasze przekonania nie zależą w żadnym stopniu od uniwersalnych
metod opisujących świat i człowieka, a raczej od tymczasowego stanu świadomości, w jakim znajduje
się nasz umysł. W rozważaniach filozofów różnych szkół i kierunków mówi się o trzech rodzajach
źródeł poznania: doświadczeniu, rozumie oraz źródle przekraczającym sferę dociekań rozumowych.
Już sam termin "źródło" jest dwuznaczny; albo wskazuje na pochodzenie wiedzy, albo na drogę jej
zdobywania. I choć wydawać by się mogło, że mamy trzy całkowicie odmienne stanowiska w kwestii
źródeł poznania, nie zawsze jednak stanowiska te występowały w czystej postaci i nie zawsze dany
filozof reprezentował wyłącznie jedno z nich.
Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że ogromną ilość informacji, jakie mamy
o świecie zawdzięczamy zmysłom. Prawdopodobnie to wzrok jest najważniejszym zmysłem u
człowieka, a inne: słuch, węch, dotyk, czy smak tylko poszerzają sferę wrażeń wzrokowych. Faktem
oczywistym była i jest niezawodność udziału zmysłów w procesie poznania. Już Arystoteles twierdził,
że gdy rodzi się człowiek, jego umysł jest jak tabula rasa , czyli niezapisana tablica, a pierwsze znaki
pochodzą właśnie z doświadczenia zmysłowego. Niezbędnym więc jest kontakt ze światem za pomocą
zmysłów od początku naszego życia; jak ważne jest przecież poczucie bezpieczeństwa małego dziecka
w objęciach matki nawet nie poprzez wzrok, ale czuły dotyk od samych jego narodzin. Również w
średniowieczu empiryzm miał swoich zwolenników, a pogląd ten sformułowano w postaci tezy: "Nie
ma niczego w umyśle, czego by uprzednio nie było w zmysłach". Jednak samo doświadczenie też
można różnie pojmować. Sensualistami nazywamy zwolenników poglądu, że tylko doświadczenie
zewnętrzne może dać nam pełne informacje o otaczającym nas świecie. Condillac, jeden z
przedstawicieli tego nurtu w swoim "Trakcie o wrażeniach" przybliża wizję kształtowania się całego
życia wewnętrznego, przeżyć, wyobraźni, pamięci i myślenia u martwego dotychczas posągu,
na skutek stopniowego ożywiania jego poszczególnych zmysłów. Inne poglądy miał Locke. Rozróżniał
on dwa rodzaje doświadczenia: zewnętrzne i wewnętrzne, zwane refleksją. Według niego to drugie
powiadamia nas, co się dzieje w psychice. W koncepcji Locke'a działalność rozumu sprowadza się do
łączenia idei prostych w bardziej złożone, podczas gdy właśnie doświadczenie jest źródłem całej
wiedzy jak i poznania. I choć argumenty empirystów brzmią raczej rozsądnie, to jednak kontrast tych
poglądów z rzeczywistością okazać się może zadziwiająco duży. Nasze zmysły są w rzeczywistości
bardzo zawodne, ulegamy wielu złudzeniom, a obraz obiektu, nad którym prowadzimy nasze
rozważania, w dużej mierze zależy od warunków, w których się znajdujemy. Nie bardzo można
przecież wierzyć zmysłom, skoro odcień przedmiotu tak bardzo zależy od oświetlenia, a barwa
dźwięku od otoczenia, w którym przyszło nam się znaleźć.
Obok nurtu empirystycznego w filozofii, niemal od jej zarania istniał również nurt racjonalistyczny.
Sam racjonalizm jest stanowiskiem raczej jednolitym, jedyne zróżnicowanie bierze się ze stosunku
danego filozofa do doświadczenia. Wielu myślicieli, np. Platon, odrzucali je całkowicie postrzegając
jako źródło bezwartościowe dla tego, kto stara się zgłębić naturę bytu. Platon uważał za byt tylko idee,
które zgodnie z definicją istnienia, nie mogły przestać istnieć. Tylko rozum może być źródłem ich
poznania. Dochodzenie do prawdy może odbywać się na dwa sposoby. Skomplikowany i czasami
długotrwały proces polega na dokonaniu szeregu czynności myślowych, znacznie prostszy może
okazać się akt intelektualny zwany intuicją, którą to Platon cenił najwyżej. Również Kartezjusz
uważał, że zmysły nie posiadają funkcji poznawczej, a tylko odgrywają rolę czysto praktyczną.
Niestety całkowite pomijanie roli zmysłów w procesie poznania prowadzi do koncepcji, w których
obraz świata staje się sztuczną konstrukcją. Jak bowiem człowiek ma dojść do wiedzy, jeśli żaden
składnik poznania nie opiera się na doświadczeniu? Według Kartezjusza człowiek rodzi się
z wiedzą, a wrodzone umiejętności uaktywniają się dopiero po pewnym czasie. Prawdy są już zapisane
w umyśle każdego z nas, trzeba tylko zdać sobie z nich sprawę. Tylko w takim razie, gdyby stanowisko
Kartezjusza było prawdziwe, to wiedza pojawiła by się zarówno u dzieci, ludzi pierwotnych i
umysłowo chorych. Platon, którego poglądy w tej kwestii niewiele się różniły, już wcześniej
wypracował własną teorię. Według niego dusza przed wcieleniem przebywa w świecie idei i tam
nabywa wiedzę. Niemal natychmiast nasuwa się stwierdzenie: w ten oto sposób racjonalista
genetyczny ucieka się do mitu.
Tak wiele pytań i wątpliwości otworzyło usta irracjonalistom, który odrzucali zarówno wartość
poznawczą zmysłów, jak również rozumu uważając, że w odkryciu prawdy pomagają nam wyłącznie
szczególne przeżycia człowieka albo nawet ponadludzkie siły, których niekiedy użycza człowiekowi
istota boska. Irracjonalizm zaznacza się wyraźnie w koncepcji świętego Augustyna. Ośrodkiem
wszelkich jego dociekań – czy metafizycznych czy etyczno-społecznych, czy nawet
epistemologicznych - był Bóg. Tylko on, oprócz duszy ludzkiej, jest jedynym przedmiotem godnym
naszej działalności poznawczej. To właśnie w umyśle boskim zawarte są wszystkie prawdy, idee,
których poznanie powinno być celem człowieka. Jednak poznanie prawdy jest możliwe tylko wówczas,
gdy Bóg sam oświeci nasz rozum. Jest to akt łaski boskiej, dlatego nie każdy staje przed taką
możliwością. Z naszej strony potrzebna jest wiara, czego skutkiem jest słynne twierdzenie Augustyna:
" credo ut intelligam " (wierzę, abym zrozumiał). W tej koncepcji zmysły nie liczą się wcale,
a rozum nie jest samodzielnym instrumentem poznawczym. Funkcjonuje on tylko jako bierne
narzędzie. Myślenie w ten sposób dowodzi, że ten sposób poznania dotyczy tylko niewielkiej grupy
osób – wiernych. I choć w średniowieczu katolicy chrześcijanie stanowili znaczną większość
mieszkańców Europy, z dzisiejszego punktu widzenia trudno nazwać tę metodę uniwersalną.
Wszystkie te teorie rozpatrywane oddzielnie wyraźnie cechuje wiele niedoskonałości. I może to
skłoniło Bacona i Milla do znalezienia złotego środka i połączenia idei empiryzmu z uwzględnieniem
znaczenia, jakie odgrywa rozum. I tak Bacon uważał, że właśnie poprzez eksperyment i obserwację da
się zdobyć konieczne informacje o przyrodzie, by potem przy pomocy rozumu odkryć pewne związki i
prawidłowości między faktami. Działalność rozumu jest jednak bardzo ograniczona, gdyż "nie
skrzydeł trzeba, lecz ołowiu". Dopiero wtedy, gdy działalność rozumu będzie wtórna wobec zmysłów i
zależna od nich, będzie można przypisać mu pozytywną rolę w procesie poznania.
Każdy z nas mógłby być filozofem. Jednak nie wystarczy pomyśleć sobie "o, jaki miałem
ciężki dzień" na parę minut przed zaśnięciem, aby móc nazwać się myślicielem ludzkości. Filozofia to
nie jest tylko myślenie o świecie, ludziach. To coś znacznie więcej. Klasyczny filozof poświęcał nawet
całe życie, żeby przekonać ludzi do swojej wizji, żeby ją poprzeć odpowiednimi dowodami. To, czy
mu się udawało zależało od sposobów, jakich używał, jak również od przydatności społecznej jego
wizji. Taki człowiek cały czas starał się wypracować metodę uniwersalną, która wiernie mogłaby
odwzorować rzeczywistość. Jednak zagłębiając się w tajniki wiedzy filozoficznej szybko można dojść
do wniosku, że jest to chyba najbardziej subiektywna z nauk. A subiektywizm w tym wypadku rodzi
niepokój. Dlaczego więc nie można by wypracować sobie własnej "uniwersalnej metody poznania".
Przy odrobinie zaangażowania to, dzięki czemu do tej pory pamiętamy największych filozofów, może
stać się naszą własną prawdą, naszym sposobem na ogarnięcie świata wcale nie gorszym. I ja chyba tak
zrobię. Znacznie lepszym sposobem jest w tym wypadku "kopanie własnego ogródka", niż sztuczne
powielanie myśli uważanych za jedyne słuszne. Uniwersalizm nie istnieje i mam nadzieję, że nigdy nie
będzie. Świat jest piękny i pozwólmy każdemu poznawać go na swój sposób.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin