BDSM.txt

(14 KB) Pobierz
Opowiadania Erotyczne - Literotica.pl
Gwałt, Gang Bang
Długie ostrze połyskiwało złowrogo. Zwilżył językiem wargi i zbliżył się do Marty. Dziewczyna wpadła w panikę i zaczęła spazmatycznie szlochać. Ucichła dopiero, kiedy Gunter położył na jej ustach swojš ogromnš łapę. Drugš za objšł jš wpół, zgniatajšc przy tym bezlitonie piersi, i zacišgnšł do wnętrza nieowietlonego mietnika.

Marta
Nielada problem miałam z Martš. Skšd wzišć gwałciciela? I to w dodatku takiego, który by się jej spodobał, a ponadto nie zrobił jej krzywdy? Rozmawiałam o tym ze znajomym, który zna wielu młodych mężczyzn, gotowych za odpowiedniš sumę w zasadzie na wszystko. Umówił mnie pewnego popołudnia w pobliskim pubie z dwoma panami, których personaliów nie znałam, ale wiedziałam jedno - byli godni zaufania i, co równie ważne, w typie Marty. W trakcie spotkanie dobrze im się przyjrzałam. Pierwszy z nich - przedstawił się jako Lucien - był szczupłym szatynem redniego wzrostu, pół Polakiem - pół Francuzem, miał elegancki styl i dobre maniery. Jego ruchliwe palce sugerowały, że był doskonały w łóżku zarówno z mężczyznš jak i z kobietš. Jednak nie wyglšdał na kogo, kto mógłby dokonać brutalnego gwałtu.

Drugi natomiast - całkowite przeciwieństwo pierwszego - krępy blondyn, z okršgłš twarzš i bliznš, która biegła od oka aż po samš kanciastš szczękę. Usta miał wšskie, a w jego bladoniebieskich oczach panowała temperatura grubo poniżej zera. Pod skórzanš kurtkš i ciemnymi spodniami ukryte były twarde muskuły. Gdy się umiechnšł, błyskał złotym zębem. Ten mógł niejednego przerazić... Nazwałam go Gunter.

Po krótce przedstawiłam sprawę. W miarę rozwoju rozmowy miałam pewnoć, że dobrze wybrałam. Zapłaciłam uzgodnionš sumę - czego się nie robi dla przyjaciółki - jeszcze raz potwierdziłam scenariusz i ruszyłam do domu. Nie czekałam zbyt długo. Trzy dni póniej zadzwonił do mnie Gunter i szczegółowo zrelacjonował całe zdarzenie.



"Marta wyszła z pracy dopiero pónym wieczorem, zmieniajšc najpierw strój z eleganckiego, służbowego kostiumu na bardziej wieczorowy. Wyglšdała naprawdę sexy. W pantofelkach na wysokim obcasie i mini spódniczce, nie mówišc już o na wpół rozpiętej jedwabnej bluzeczce, zapierała dech w piersiach. Lucien z trudem powstrzymywał swój temperament.

Piękna brunetka - powiedział - i kuszca - dodał kiedy spostrzegł jak kołysze biodrami, a opięta mini spódniczka uwydatnia kršgłoci jej poladków. Weszła do pobliskiej restauracji. Muzyka głona, wulgarne rozmowy. Lustra i migajšce wiatła drażniły oczy. Cały podest pełen skšpo ubranych kobiet i napalonych mężczyzn. Usiadła przy barze. Niedługo potem dosiadł się do niej młody mężczyzna, przypominajšcy podrzędnego bawidamka. Postawił jej drinka i rozpoczšł rozmowę. Marta w krótkim czasie zmieniła zdanie, odwróciła się w przeciwnš stronę i zaczęła kokietować starszego od niej mężczyznę, siedzšcego po drugiej stronie. Po pewnym czasie ruszyli na parkiet. Lucien widział jak położyła dłonie na biodrach mężczyzny, a długie czerwone paznokcie wbiły się w jego poladki. Ruchy jej ciała były gwałtowne i prowokujšce. Ugięte kolano co rusz wsuwało się między nogi partnera, a uniesiona wysoko spódniczka odsłaniała przeroczyste majteczki. Ten z trudem panujšc nad sobš raz za razem spoglšdał w dół.

Nie tylko zresztš on. Także Lucien oraz młodzian przy barze, który również nie spuszczał oczu z wypiętych poladków Marty. Na jego twarzy malował się cyniczny umieszek eksperta od tego typu kobiet, za jakš uważał Martę, a w oczach płonęło pożšdanie. Gdy taniec się skończył, wróciła do baru i nagle pocałowała go w usta. Lucien zauważył, że włożyła mu język do ust.

Ta zabawa trwała dobrych kilka godzin. Raz głaskała jednego czule po udach, a zaraz potem obejmowała w tańcu drugiego. Potem znów tuliła się do piersi młodszego, a tamtemu szeptała czułe słóka, ocierajšc się kolanem o jego udo. Co jaki czas drażniła ich naprężone w spodniach członki. W pewnym momencie powiedziała do młodszego, że chciałaby z nim wyjć, ale nie chce ranić tego drugiego, a następnie włożyła jego ręce między swoje gołe uda, aby wiedział, że nie żartuje. W chwilę póniej obiecywała podobnie drugiemu, pozwalajšc by wsunšł swojš dłoń pod jej bluzkę i dotknšł jej jędrnych piersi. Gdy przeczesujšc palcami włosy powiedziała, że wychodzi do domu i że pozwala im się odprowadzić byli już niele rozochoceni.

Po paru minutach w lad za niš ruszył Lucien, a za nim ja. Na zewnštrz ani żywego ducha. Dzielnica taka, że wszystko tu się mogło zdarzyć. Bez trudu dostrzeglimy Martę i jej adoratorów. Widzielimy jak w pewnej chwili zatrzymała się i powiedziała:

Chyba za dużo wypiłam. Wiecie na co mam teraz ochotę? Obejrzeć wasze kutasy. No, na co czekacie? Wycišgać i to już! - Obaj mężczyni popatrzyli na siebie zmieszani, ale posłusznie wykonali rozkaz. Marta ostrożnie wzięła do ręki oba członki i cofnęła się wyranie rozczarowana. 

Eeeee... marne te wasze fujarki. Ja na waszym miejscu wstydziłabym się je komukolwiek pokazać. Mylałam, że macie się czym pochwalić... i poczęstowała ich głonym rechotem ulicznicy - Żegnajcie.

To mówišc odwróciła się na pięcie i zaczęła biec, przy czym co chwilę się oglšdała, dajšc do zrozumienia, że pragnie, aby jš gonili. Mężczyni byli wciekli, jednak po krótkiej naradzie i steku wyzwisk skierowanych pod adresem Marty, nie zdecydowali się na pogoń. Bali się, że zacznie krzyczeć. Zawrócili z powrotem do baru.



Ulica opustoszała, a Marta stanęła pod pobliskš latarniš i nie podejrzewała nawet, że obserwuje jš czwórka czujnych oczu. Lucien był bardzo zadowolony - jeszcze nigdy w życiu nie patrzył na kobietę tak spragnionš gwałtu i tak jednoczenie atrakcyjnš. Marta skręciła w ciemnš uliczkę, postanawiajšc pójć do domu okrężnš drogš. W powietrzu unosił się smród odpadków bijšcy ze stojšcych tu co kilka metrów mietników. Rezem z Lucienem, z kociš zręcznociš wyprzedzilimy jš i schowalimy się za rogiem. Marta zbliżała się do nas kołyszšc biodrami. Jej piersi rytmicznie falowały. 

Niespodziewanie wyszlimy jej na spotkanie. Przestraszyła się nie na żarty, choc przecież zawsze marzyła o takim spotkaniu. Najbardziej chyba przeraziłš jš moja zwalista postać. Lucien zrobił krok do przodu. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost. Ubrany był w zniszczone robocze drelichy i brudnš rozdartš koszulę polo. Wyjšł z kieszeni nóż sprężynowy i otworzył go. Długie ostrze połyskiwało złowrogo. Zwilżył językiem wargi i zbliżył się do Marty.

Dziewczyna wpadła w panikę i zaczęła spazmatycznie szlochać. Ucichła dopiero, kiedy położyłem na jej ustach swojš ogromnš łapę. Drugš za objšłem jš wpół, zgniatajšc przy tym bezlitonie piersi, i zacišgnšłem do wnętrza nieowietlonego mietnika. Lucien z nożem w ręku wszedł za nami.

Spróbuj tylko pisnšć - położył jej ostrze na szyi - a zobaczysz...

Marta potrzšsnęła twierdzšco głowš. Wtedy odsłoniłem jej usta. Nagle księżyc wyjrzał zza chmury i zobaczyła nasze twarze. Lucien wydał jej się zbyt drobnej budowy jak na gwałciciela. Zauważył to wahanie w jej oczach i natychmiast udowodnił jej, że jest w błędzie. Odsunšł nóż od jej szyi i uderzył jš kilkakrotnie otwartš dłoniš, póki nie poczuła piekšcego bólu. Trochę poczuł się winny, ale nie mógł wypać ze swej roli. Pocałował jš, drapišć twarz twardš szczecinš.

Ponieważ trzymałem jš od tyłu za ręce, mógł z niš robić co chciał. Wszystko, co tylko mu się spodobało. Gryzł jej wargi, a rękoma dotykał podbrzusza. Ugniatał brutalnie piersi i miał się głono, czujšc pod palcami nabrzmiałe brodawki. Potem jednš rękš rozchylił uda i zaczšł maltretować szparkę. Marta syknęła z bólu.

Spokojnie maleńka, nie skrzywdzę cię - mówišc to zamiał się szyderczo, a ja wykręciłem jej mocniej ramiona.

Po jej twarzy popłynęły łzy. Lucien zlizywał je tak, jakby ich widok go podniecał. Potem wycišgnšł jej bluzkę ze spódnicy i jednym szarpnięciem rozpišł guziki. Cofnšł się, aby z dystansu ocenić jej nagie piersi. Jasnoczerwone brodawki były długie i twarde.

Rozkoszne cycuszki! - krzyknšł i brutalnie uszczypnšł jednš z piersi - Pragniesz bym ci ulżył, całujšc te sterczšce jagody? - Marta wpatrywała się w niego, nie bardzo wiedzšc co odpowiedzieć. Zgodziła się liczšc, że w międzyczasie co wymyli.

Lucien nachylił się i wycišgnšł język. Zaczšł piecić jej ciało. Poczšwszy od płaskiego brzucha przesunšł nim powoli aż do długiej białej szyi. Potem wzišł do ust jednš z piersi. Całował jš i ssał, podtrzymujšc brudnš rękš. Jego ciepły język sprawiał Marcie przyjemnoć, która mieszała sie z przerażeniem.

Czy to cię podnieca? - zapytał unoszšc głowę.

Tak - odpowiedziała chrapliwie.

Sprawdzimy to - włożył jej rękę między uda i dotknšł palcami szparki. Była wilgotna i nabrzmiała - Zgadza się. Mówisz prawdę - napierał na majteczki, wciskajšc jedwabny materiał między wargi sromowe.

Mam tu co dla ciebie - Przesunšł rękš po spodniach w miejscu, gdzie tkwił sztywny członek - Jak mylisz, co to jest? Jej renice rozszerzyły się ze strachu. Miała nadzieję, że to co widziała przez materiał spodni okaże się jakim tkwišcym w kieszeni, dużym przedmiotem. Jednak Lucien nie czekajšc na jej odpowied, otworzył rozporek i wystawił swój ogromny organ. Marta zamarła.

Klęknij złotko i we do ust to cacko!

To niemożliwe, udławię się - próbowała obrony, ale milczšc chwyciłem jš z tyłu za kark i zmusiłem, by uklękła. Zrobiłem to z takš siłš, jakbym chciał jš wcisnšć w ziemię. Lucien znowu położył na jej szyi ostrze noża, a drugš rękš ujšł swój nieludzko długi członek, przed którym Marta odczuwała większy strach niż przed nożem.

Kazał jej go powšchać, co zrobiła trzymajšc zacinięte mocno usta, a potem pocałować. Pod naporem noża posłusznie otworzyła jednak usta i objęła wargami żołšd. 

Chcę poczuć tam twój język - rozkazał. Pocałowała członek jeszcze raz i p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin