062. Anderson Caroline - Nie wszystko naraz.doc

(499 KB) Pobierz

Caroline Anderson

 

Nie wszystko naraz

(One step at a time)


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Mamo, telefon! Ze szpitala!Stephie, kilkunastoletnia córka Kate, zakryła dłonią słuchawkę. – Pewnie chcą, żebyś przyszła i zarobiła kupę forsy. Może dostanę nową wieżę?

Nie licz na to!otrzeźwiła ją Kate. – Nie mam zamiaru ogłuchnąć na starość. A teraz idź się myć.

Proszę chwilkę zaczekaćrzuciła Stephie wesoło do słuchawki. – Doktor Heywood zaraz podejdzie. Mogę wiedzieć, w jakiej sprawie państwo dzwonią?

Kate odebrała słuchawkę swojej cudownej córce, zanim ta zdążyła rozgadać się na dobrena przykład na temat zarobków lekarzy i cen sprzętu hi-fi.

Dobry wieczór, tu doktor Heywood. W czym mogę pomóc?

Czy to pani Katherine Heywood?

Pytanie to nie zostało postawione suchym, rzeczowym tonem, typowym dla rozmów służbowych. Głos, który Kate usłyszała w słuchawce, był łagodny i ostrożny. Poczuła niepokój. Czyżby coś się stało? Przecież Stephie jest przy niej, cała i zdrowa.

Idź się myćpowtórzyła córce, po czym zaczekała, aż dziewczynka wyjdzie z pokoju. – Tak, to ja.

Pani Heywood, dzwonię z polecenia pani męża.

Kate uspokoiła się. Najwyraźniej rozmawia z jedną z sekretarek Dominika, który z powodu nadmiaru zajęć nie może zabrać córki na weekend.

Mojego byłego mężapoprawiła odruchowo. – Oczywiście, rozumiem. Nagły wypadek i konieczna operacja.

W słuchawce na chwilę zaległa cisza.

Więc pani już wie?

Kate roześmiała się beztrosko.

Nie, zgaduję. To do niego podobne.

Podobne?Tym razem w głosie zabrzmiało zakłopotanie. – Czy on często ulega wypadkom?

Kate ogarnął niepokój.

Chwileczkę, a co się właściwie stało?

Pani mąż miał wypadek.

O Boże! Coś poważnego?

Palce Kate zacisnęły się na słuchawce. Słyszała kroki Stephie na górze, szum wody z prysznica i bicie własnego serca.

Na szczęście nie. – Głos w słuchawce zabrzmiał łagodniej. – Doznał obrażeń nóg i jest ranny w głowę, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Będzie musiał jednak zostać w szpitalu tydzień lub dwa. Zdaje się, że córka państwa miała przyjechać do niego na weekend...

Kate spojrzała odruchowo na zdjęcie Stephie, stojące na pianinie. Boże, jak ona to przyjmie?

Weekend to żaden problem. Jak on się czuje?spytała drżącym głosem, opierając się o ścianę. – Potrzebuje czegoś? Przyjdziemy go odwiedzić.

Doktor Heywood prosił, żeby przekazać, że czuje się dobrze. Nie chce jednak niepokoić córki i wolałby, żeby pani przyszła sama. Zabieg nastawiania kości ma o ósmej, więc może przyjedzie pani około wpół do trzeciej? Przydałoby mu się parę koszulek z krótkim rękawem i kilka par spodenek. Proszę nie przywozić długich spodni od piżamy, bo prawdopodobnie będzie miał nogę na wyciągu.

Na wyciągu? Co się właściwie stało?

Doktor Heywood ma złamaną kość udową.

Co było przyczyną złamania?

Wypadek samochodowy. Zderzenie z pojazdem, który próbował wyprzedzić ciężarówkę w ślepej uliczce. Doktor Heywood jest nieco zdenerwowany. Mówi, że jego samochód nadaje się do kasacji. Zdaje się, że to był bardzo stary i cenny model.

Jaguar, typ E. Duma i radość Dominika. Pewnie jest teraz trochę bardziej niż nieco zdenerwowany. Personel szpitalny musiał mieć z nim ciężkie przejścia.

Kate zanotowała adres szpitala, numer oddziału i godziny wizyt.

Proszę mu powiedzieć, że przyjadę jutro i na razie nie powiem nic Stephie. I niech pani... – Zawahała się, po czym dodała miękko:Niech pani go ode mnie pozdrowi.

Odłożyła delikatnie słuchawkę i oparła głowę o ścianę, próbując ochłonąć. Dominik miał wypadek. Dzięki Bogu, był na tyle rozsądny, żeby nie martwić Stephie, która jutro zdaje ostatni egzamin. Gdyby wiedziała, że ojciec jest w szpitalu, żadna siła nie byłaby w stanie wyciągnąć jej z jego separatki.

Kate westchnęła, poprawiając drżącą ręką włosy. Jej małżeństwo rozpadło się wiele lat temu, mimo to oboje z Dominikiem starali się utrzymywać dobre stosunki, głównie ze względu na Stephie. Stephie natomiast kochała oboje rodziców, ale, jak to zwykle córki, była szczególnie przywiązana do ojca. Kate wiedziała, że utrzymanie tajemnicy przed dociekliwą i ciekawską nastolatką będzie bardzo trudne. Po chwili Stephie zbiegła na dół, radosna jak skowronek.

I co? Dostanę moją wieżę?

Kate przywołała na twarz słaby uśmiech.

Może innym razem. To była wiadomość od ojca. Ma jutro operację i będzie zajęty przez cały weekend.

Stephie popatrzyła na nią podejrzliwie.

Przecież dzwonili ze szpitala.

Kate wyczuła jej niedowierzanie i prędko zaczęła wyjaśniać:

No tak, ojciec jest właśnie w szpitalu. To nagły przypadek. Będzie operował jutro rano i zostanie tam pewnie cały dzień. Przesyła całusy i obiecuje ci to jakoś wynagrodzić.

Stephie skrzywiła się, otwierając lodówkę i zaglądając do środka.

Nie ma nic do jedzenia!mruknęła niezadowolona. – Czy to znaczy, że w ten weekend w ogóle nie pojadę do kliniki taty?

Obawiam się, że nie. Tylko mi nie mów, że tam lepiej karmią!

Dobrze, nie powiem.

Wyjęła jogurt i zabrała się do jedzenia. Wkrótce potem Kate wysłała ją do łóżka i sama poszła się położyć. Długo nie mogła jednak zasnąć. Myślała o Dominiku.

Byli rozwiedzeni od dłuższego czasu, co nie znaczyło wcale, że pod osłoną uprzejmości nie kryły się jakieś cieplejsze uczucia. Powtarzała sobie, że Dominik jest już tylko ojcem jej dziecka, a nie tym energicznym, upartym, lecz mimo wszystko czułym mężczyzną, za którego wyszła za mąż. Sama jednak chyba w to nie wierzyła. Tak czy owak, w jej sercu zawsze było i będzie miejsce dla Dominika.

Następnego dnia jak zwykle podwiozła Stephie do przystanku autobusowego, po czym pojechała do przychodni, w której zastępowała jednego z lekarzy. Prośbę o wolne popołudnie przyjęto tam ze zrozumieniem, mimo że wszystkich pacjentów zapisanych do niej na wieczór trzeba było odesłać do dwóch innych lekarzy. Nie mogła jednak nic na to poradzić, a zresztą i tak był to ostatni dzień zastępstwa.

Wymknęła się w porze lunchu i pojechała prosto do szpitala. Przed wejściem na oddział uczesała szybko włosy i umyła twarz i ręce w zimnej wodzie.

W recepcji podała swoje nazwisko.

Ach, takpowiedziała dyżurna pielęgniarka z uśmiechem. – Doktor Heywood czeka na panią. Jest jeszcze trochę oszołomiony po środkach znieczulających, ale chyba uda się pani z nim porozmawiać.

Zaprowadziła Kate do małej sali z czterema łóżkami, znajdującej się naprzeciwko dyżurki pielęgniarek. Na szczęście oprócz Dominika nie było tam innych pacjentów.

Pielęgniarka wyszła i Kate została sama. Stała w nogach łóżka i patrzyła na leżącego przed nią mężczyznę. Był niemal nagi, a kolor jego posiniaczonej i poranionej skóry kontrastował z bielą prześcieradeł. Wyglądał okropnie. Kate, wstrząśnięta, usiadła na krześle obok łóżka. Odetchnęła głęboko i uważniej przyjrzała się Dominikowi.

Miał opuchniętą twarz, podkrążone oczy, a jego piękny, arystokratyczny nos szpecił siniak. Lewego oka prawie nie było widać, a na szyi powyżej obojczyka biegła głęboka szrama. Na piersi przylepione były elektrody podłączone do kardiomonitora, stojącego w rogu sali. Kate obserwowała przez chwilę ekran, chcąc się upewnić, czy praca serca przebiega bez zakłóceń, po czym znów spojrzała na Dominika.

Nagle jego prawe oko otworzyło się.

Kate?wymamrotał i zmarszczył brwi. Jęknął i oko zamknęło się z powrotem.

 

Umarł? Nie. Ciągle za bardzo bolało. A więc to musi być sen. Wyobraził ją sobie, bo tak bardzo mu jej brakowało. Zapach perfum drażnił jego zmysły. Czuł, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin