Ostatni_Rozkaz_Andrzej Wolski'Jur'.pdf

(166 KB) Pobierz
Andrzej Wolski 'Jur'. Ostatni Rozkaz
PRESERVING THE PAST FOR THE FUTURE
Przyskoczylem do maxima. Tasma jeszcze pelna, druga w zapasie. Aby tylko szybko odnalezli
droge, to wytrzymamy. Niemcy, mimo nocy, naciskaja coraz mocniej. Oczywiscie, gdyby nie noc
to juz dawno by nas zmietli. Ale dlugotrwale serie naszego karabinu byly nie do zwalczenia. Nasi
poszli. Czekam z napietymi nerwami. - Chyba sie zwijamy. - W ostatniej tasmie tylko pare kul.
W tym momencie slysze tupot nog. Niemcy? Nie. Berlingowcy. - Co sie stalo?
- Na przodzie wszyscy zgineli. Musielismy sie cofnac. Sam nie wiem, co robic.
Nagle slysze czlapanie w wodzie. Ku mojemu zdumieniu w moja strone idzie Latyszonok, caly
ociekajacy woda. Maruszki nie ma. - A, sukinsyny - rzekl krotko i dolaczyl do swoich zolnierzy.
Zaczelo switac. Zostalo nas paru. "Witold" i "Nita" wyruszyli wplaw przez rzeke jeszcze wczoraj
wieczorem, by doniesc o sytuacji dowodztwu armii. "Wiktor" i "Czart," ranny w noge, znikneli
gdzies w nocy. Reszta byla w czolowce przebicia. Widze Ole, Irke, Grazyne. Ze statku wychodzi
"Kapralinka." Kolo mnie "Leszczyc," "Pingwin," "Sep" z pusta tasma od maxima na szyi,
"Okularnik," ktos z naszych jeszcze wygrzebuje sie z "Bajki." Znowu zbliza sie do mnie
Latyszonok. - "Ja poddaje sie z moimi ludzmi. Wy, jak chcecie" - mowiac to odwrocil sie szybko,
jakby wstydzac sie tego, co powiedzial i powolnym krokiem odszedl do swoich zolnierzy, ktorzy
powiewali juz biala flaga. Przez chwile stalem zdruzgotany, zlamany, bezradnie patrzac w
ziemie. To taki koniec haniebny, a marzylo sie o bohaterstwie, spiewalo "smierc, nigdy niewola,"
a inni, co pogineli... Ktos zawolal: - "Cos trzeba zrobic. Tu nie mozemy stac na otwartym polu..."
Natychmiast otrzezwialem. Sytuacja jest beznadziejna, nie mamy juz amunicji.
- Wszyscy rzucac bron! "Sep" wez biala chustke w reke! Ostatnie slowa prawie wykrztusilem.
Cos sciskalo mnie za gardlo. Tak to zwykly przypadek zdarzyl, ze wydalem ostatni rozkaz na
Przyczolku Czerniakowskim.
Z dala, od strony mostu, daly sie slyszec glosne wolania. Ida Niemcy. Podbieglem do
"Kapralinki." Chce sie z toba pozegnac. Juz sie nie zobaczymy. Mowiac to wyciagnalem szybkim
ruchem mojego zdobycznego w ataku na Spokojna "Waltera," spojrzalem w okragly otwor lufy i
juz naciagnalem spust, gdy nagle poczulem gwaltowne szarpniecie reki.
- Jedrek! co ty robisz? To tchorzostwo! Co ty myslisz, ze wojna tu sie skonczyla? Walka jeszcze
trwa. Przysiegales walczyc do konca... a ty co? Poczulem sie, nagle jak dziecko zlapane na
brzydkiej psocie. Rzucilem jak moglem najdalej pistolet i otrzezwialem. Jak ja moglem cos
podobnego ... ? Przeciez jej grozi niebezpieczenstwo.
- Zdejmij natychmiast panterke. Masz tu moj medalik od chrztu. Pamietaj, ze jestes podobna do
Zydowki. Masz tu jeszcze moj znaczek geesow. Schowaj go dobrze. Teraz uciekaj stad, idz do
cywilow.
- Ja chce isc z wami!
- Rob, co ci mowie - krzyknalem. - Uciekaj czym predzej, Niemcy sa tuz. - Popchnalem ja
brutalnie wbrew mej woli.
Nagle uslyszalem tuz przy sobie - Hände Hoch! - Cios w plecy omal nie powalil mnie na ziemie.
- Wo ist waffen? - Wzruszylem ramionami. Potezne kolano powalilo mnie na kolana. Nie
zdazylem wstac, kiedy jakies potezne lapy zaczely sciagac ze mnie panterke. Teraz dopiero
zobaczylem naszych oprawcow. Trupie czaszki na czapkach. Esesmani. Ale na rekawach jakies
13
Project InPosterum | P.O. Box 501923 | San Diego, CA 92150-1923 | USA | http://www.projectinposterum.org/
68549584.001.png
PRESERVING THE PAST FOR THE FUTURE
dziwne naszywki. SS-Viking. Olbrzymi feldfebel pokrzykuje dyszkantem kopiac na lewo i
prawo. Nasze dziewczeta sa policzkowane i kopane w straszliwy sposob. Esesmani zdzieraja z
nich panterki. Znow dostaje po twarzy. Esesman ryczy na mnie i wymachuje przed nosem
pistoletem. Katem oka widze, ze wyprowadzaja dziewczeta w kierunku mostu. "Kapralinki" nie
ma wsrod nich.
"Leszczyc" tarza sie na ziemi z bolu. Dwoch esesmanow kopie go po ledzwiach. Reszta jest
poniewierana w ten sam sposob. Ludzie Latyszonka stoja z boku przygladajac sie z przerazeniem.
Nagle feldfebel krzyczy do nas swoim falsetem: - Alles marschiren!
Esesmani prowadza nas w strone wypalonego domu na Solec 53. Jest zimno. Dopiero teraz
spostrzegam. ze po zdarciu panterki mam na sobie esesmanska oficerska koszule, zdobyta jeszcze
na Woli. Jak zauwaza, to mnie zmasakruja. Zaczynam powoli sciagac ja z ramion, gdy potykam
sie o niezywego berlingowca. Na nim plaszcz wojskowy. Blyskawiczym ruchem schylam sie i,
udajac potkniecie, zdzieram drogocenne odzienie przy pomocy "Sepa." Na podworzu nowa
komenda: - Wszyscy pod sciane i rece do gory! Jednoczesnie dwoch esesmanow ustawia sie
naprzeciwko nas z karabinami maszynowymi.
Rozumiem, ze to ostatnie chwile. W glowie mam absolutna pustke. Moze zal, ze po tylu
przezyciach. Ale nic mi sie nie przypomina, ani dziecinstwo, ani moi bliscy, ani zadne wzniosle
mysli. Stoje wmurowany, slucham szczeku repetowanych erkaemow, ten dzwiek przypomina, ze
to za chwile. Nie wzywam Boga ni diabla, stoje i z przerazeniem stwierdzam, ze nic nie mysle.
Moze to juz po wszystkim? Ogladam sie czy inni jeszcze stoja i nagle spostrzegam strach w ich
oczach, widze, ze ostatni trzesie sie... Cos skacze mi do gardla, nie wiem co mnie pcha do tego,
skad bierze mi sie impuls, odzywam sie nagle: - Chlopcy, glowy do gory, nie dajmy szkopom tej
satysfakcji, zeby widzieli, ze sie boimy. - Ruhe! - krzyczy dyszkancik. Ale my stoimy prosto i
patrzymy im w oczy. Nagle w tej ciszy, moze przedsmiertnej, slysze dalekie kroki, nie
pojedyncze, idzie jakis oddzial. Juz blisko. Gruz, pobite szklo chrzeszcza coraz wyrazniej. Na
podworze wchodzi porucznik Wehrmachtu z malym oddzialem zolnierzy. - Was ist den loss? -
pyta oficer.
- To sa bandyci na rozstrzelanie, schwytani dzis rano.
-Armia niemiecka respektuje Konwencje, Genewska. Jencow wojennych sie nie rozstrzeliwuje.
- To nie sa jency, to bandyci - pokrzykuje dyszkancik.
- Ja biore odpowiedzialnosc za tych jencow. Prosze odmaszerowac z oddzialem.
Niedobrze mi. Wyraznie robi mi sie slabo. Czuje, ze za chwile zemdleje. Opieram sie o sciane,
zimny pot splywa mi ze skroni. Teraz boje sie pokazac moja twarz towarzyszom broni.
* * *
Przypisy:
1. Geesy - Grupy Szturmowe utworzone w roku 1942, w ramach Wielkiej Dywersji; mialy
kryptonim GS.
14
Project InPosterum | P.O. Box 501923 | San Diego, CA 92150-1923 | USA | http://www.projectinposterum.org/
68549584.002.png
PRESERVING THE PAST FOR THE FUTURE
2. Dreizer - niemiecki karabin maszynowy.
Wymienione pseudonimy:
* "Andrzej Morro," "Amorek," "Andrzej" - Andrzej Romocki (zginal na Czerniakowie);
* "Anoda," - Jan Rodowicz (zamordowany w styczniu 1949 przez UB na Koszywej w
Warszawie);
* "Czart" - Stanislaw Lechmirowicz;
* "Grazyna" - Grazyna Zasacka, laczniczka, zamordowana przez Niemcow 24 wrzesnia;
* "Halicz" - Henryk Konczykowski;
* "Irka" - Irena Kowalska-Wuttke, laczniczka, zamordowana przez Niemcow 24 wrzesnia;
* "Jerzy" - kpt. Ryszard Bialous, dowodca Batalionu "Zoska";
* "Jerzyk" - Jerzy Weil, polegl na Wilanowskiej 1;
* "Jur" - Andrzej Wolski, autor (patrz nota biograficzna);
* "Juras" - Jerzy Grundman;
* "Kapralinka" - Maria Matuszewska;
* "Kindzal" - Leszek Kidzinski, polegl na Wilanowskiej 5;
* "Leszczyc" - Tadeusz Suminski;
* "Medyk" - Jozef Szamborski;
* "Nita" - Stanislaw Krupa;
* "Okularnik" - Wieslaw Grabowski;
* "Ola" - Barbara Plebanska, laczniczka, zamordowana przez Niemcow 24 wrzesnia;
* "Pingwin" - Jerzy Kobza Orlowski;
* "Radoslaw" - plk. Jan Mazurkiewicz, w Powstaniu dowodca wyborowego "Zgrupowania
Radoslaw" utworzonego w Powstaniu z Batalionow "Parasol," "Zoska" i "Miotla" Kedywu KG
AK oraz batalionow "Czata-49," "Piesc" oraz oddzialu kobiecego "Dysk.";
* "Sep" - Wojciech Markowski;
* "Slon" - Jerzy Gawin (zginal w ostatniej probie przebicia sie z Czerniakowa do Srodmiescia);
* "Szczesny" - NN, polegl na Wilanowskiej 1;
* "Spioch" - Julian Laskowski, polegl na Wilanowskiej 1;
* "Wika" - Maria Calka;
* "Wiktor" - Bogdan Celinski;
* "Wilk" - Gen. Aleksander Krzyzanowski, komendant Okregu Wilenskiego AK, zmarl w
wiezieniu mokotowskim w Warszawie w roku 1951;
* "Witold," "Witold Czarny" - Witold Morawski;
* "Zosia" - Zofia Stefanowska, sanitariuszka;
* "Zeren" - Jerzy Lukoski.
Pierwodruk tego wspomnienia ukazal sie w dwumiesieczniku Arcana 3, Krakow, maj-czerwiec
1995.
Nota biograficzna o autorze:
Andrzej Wolski, ps. "Jur," urodzil sie 5 pazdziernika 1924 roku w Warszawie. W roku 1939, po
ukonczeniu trzeciej klasy III Gimnazjum Miejskiego, wybuch wojny przerwal jego nauke.
Kontynuowal ja w ramach "kompletow" tajnego nauczania, na ktorych w roku 1943 uzyskal
swiadectwo dojrzalosci. Zapisal sie do tajnej Panstwowej Szkoly Technicznej w Warszawie.
Powstanie Warszawskie przerwalo mu dalsze studia.
15
Project InPosterum | P.O. Box 501923 | San Diego, CA 92150-1923 | USA | http://www.projectinposterum.org/
68549584.003.png
PRESERVING THE PAST FOR THE FUTURE
Do konspiracji wstapil w 1939 roku, jeszcze w pierwszych dzialaniach nie skoordynowanych
grup harcerskich. Masakra w Wawrze w roku 1940 dala impuls do zorganizowanej akcji
harcerstwa, ktore przyjelo kryptonim "Szare Szeregi." "Jur" bral czynny udzial w akcjach Malego
Sabotazu w druzynie "CR200." W roku 1942 powstal KEDYW (dowodca plk. Emil Fieldorf-
"Nil"), a w jego ramach tzw. Wielka Dywersja, do ktorej wcielone zostaly m. in. grupy harcerskie
jako Grupy Szturmowe (GeeSy). W ramach GS "Jur" bral udzial nastepujacych akcjach
zbrojnych: Akcja pod Arsenalem, Celestynow, Sieczychy, Rogozno (akcja,,Jula"), Pol 47
(dowodca akcji), Pogorzel, Szymanow. W roku 1944 ukonczyl konspiracyjna szkole
podchorazych "Agrykola" jako kapral podchorazy.
W Powstaniu Warszawskim 1944 walczyl w Batalionie "Zoska" w Zgrupowaniu "Radoslaw."
Dowodzil poczatkowo druzyna, a potem byl kolejnym dowodca plutonu "Felek." Walczyl
najpierw na Woli, potem na Starowce. 31 sierpnia z nieliczna grupa zolnierzy przebil sie ze
Starowki przez Ogrod Saski do Srodmiescia. Wzial udzial w rozpaczliwej obronie Przyczolka
Czerniakowskiego w oczekiwaniu na desant sowiecki. 24-go wrzesnia na Czerniakowie dostal sie
do niewoli niemieckiej i zostal wywieziony do obozu jencow wojennych. Byl dwukrotnie ranny i
odznaczony na Woli Krzyzem Walecznych.
Wyzwolony 25 kwietnia przez armie brytyjska, wyjechal do Francji, gdzie zostal oddelegowany
na studia w Université de Grenoble. W lipcu 1946 wrocil do Warszawy. Kontynuowal studia na
Politechnice Warszawskiej. 3 stycznia 1949, rownoczesnie z Henrykiem Kozlowskim-"Kmita"
oraz Andrzejem Sowinskim-"Zagloba" zostal aresztowany przez MBP/UB. (24 grudnia 1948
zostal juz zaresztowany Jan Rodowicz-"Anoda," a w polowie stycznia 1949 aresztowano
kilkudziesieciu bylych zolnierzy i laczniczek ze Zgrupowania Radoslawa). Pod zarzutem
usilowania obalenia ustroju Andrzej Wolski -"Jur" zostal skazany na 10 lat wiezienia na mocy
artykulu 86 par. 1,2 KKWP. W roku 1954, po pieciu latach wiezienia na Mokotowie i w Rawiczu
zostal zwolniony.
Po pewnym czasie dalo mu sie powrocic na studia na Wydziale Elektroniki Politechniki
Warszawskiej, gdzie uzyskal dyplom magistra, a w roku 1966, stopien doktora nauk
technicznych. W roku 1967 wyjechal z zona i dwojgiem dzieci do Zairu. Pracowal jako profesor
elektroniki na tamtejszym uniwersytecie. Z Zairu, przeniosl sie do Kanady, gdzie kontynuowal
kariere uniwersytecka. Byl profesorem na Université de Moncton, NB, po czym, jako dziekan,
stworzyl Wydzial Elektryczny w Ecole de Technologie Superieur na Université du Quebec de
Montréal. Wyjezdzal z wykladami do kilku panstw afrykanskich. W latach 1990-1996 byl
Prezesem Oddzialu Kongresu Polonii Kanadyjskiej w Prowincji Québec.
Jest autorem ksiazeczki "Akcja Celestynow" (1993; o akcji zdobycia w Celestyniowie pod
Warszawa pociagu transportujacego wiezniow oraz ksiazki Drzwi bez klamki (wspomnienia z
wiezienia mokotowskiego; Wyd. Slowo, Warszawa 1995), obecnie przygotowuje wspomnienia z
wiezienia w Rawiczu. Maria i Andrzej Wolscy mieszkaja w Montrealu, PQ.
16
Project InPosterum | P.O. Box 501923 | San Diego, CA 92150-1923 | USA | http://www.projectinposterum.org/
68549584.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin