Pieśń o Rolandzie.pdf

(397 KB) Pobierz
Microsoft Word - Pieśń o Rolandzie.doc
Pieśń o Rolandzie
Anonim
Tłumaczenie: Tadeusz Żeleński (Boy)
Najsłynniejszy i najstarszy francuski epos rycerski z gatunku chansons de geste
(pieśni o czynach bohaterskich), znany z rękopisu z 1170 r., przełożony przez
Boya-Żeleńskiego w 1932 r. wg wersji J. Bediera z 1924. Napisany jest w
dialekcie anglo-normandzkim, liczy 4002 wersy o nierównych strofach, 10-
zgłoskowiec.
Tematem pieśni są przygody hrabiego Rolanda, uczestniczącego w wyprawie
Karola Wielkiego przeciwko Saracenom. Pieśń o Rolandzie stała się narodową
epopeją francuską, a jej tematykę podejmowało wielu twórców, np. L. Ariosto w
Orlandzie szalonym (1532).
Roland to jednen z paladynów Karola Wielkiego. Jest ideałem rycerza
średniowiecznego i chrześcijanina. Wierny władcy, ojczyźnie i Bogu, walczy z
pogańskimi Sararcenami, dwodząc 20-tysięczną gwardią.
Wskutek zdrady Ganelona zostaje otoczony w wąwozie przez silniejszego
liczebnie wroga. Nie słucha arcybiskupa Turpina i swego przyjaciela Oliwiera,
którzy namawiają go by wezwał posiłki grając na czarodziejskim rogu Olifancie.
Dopiero kiedy jego żołnierze zostają zdziesiątkowani, Roland dmie w róg. Jest
już jednak za późno.
Karol Wielki przybywszy z armią rozgramia Saracenów, mszcząc wiernych
poległych rycerzy.
I
Król Karol, cesarz nasz Wielki, siedem pełnych lat zostawał w Hiszpanii, aż po
samo morze zdobył tę wyżynę. Nie masz zamku, który by mu się ostał, nie masz
muru, który by był cały, nie masz miasta, krom Saragossy stojącej na górze.
Włada tam król Marsyl nie miłujący Boga – Mahometowi służy, do Apollina się
modli. Nie ustrzeże się nieszczęścia!
II
Król Marsyl jest w Saragossie. Przechadza się w sadzie, w cieniu. Kładzie się na
ganku z błękitnego marmuru; więcej niż dwadzieścia tysięcy ludu jest wkoło
niego. Woła swoje diuki i swoje hrabie: „Słuchajcie, panowie, co za klęska na
nas spadła! Cesarz Karol przybył tu ze słodkiej Francji, aby nas pognębić. Nie
mam wojska, aby mu wydać bitwę; ludzie moi nie są mocni stawić mu czoła.
Radźcie mi, doradcy mądrzy, i chrońcie mnie od śmierci i wstydu!” Żaden
poganin nie odpowiedział słowa prócz Blankandryna z walfondzkiego kasztelu.
III
Ten–ci Blankandryn najmędrszy był śród pogan; męstwem swym dzielny rycerz;
rozumem dobry rajca swego pana. Rzecze królowi: „Nie przerażaj się, królu!
Prześlij Karolowi, dumnemu, hardemu władcy, słowa powolnej służby i wielkiej
przyjaźni. Dasz mu niedźwiedzie i lwy, i psy; i siedemset wielbłądów, i tysiąc
wypierzonych sokołów; czterysta mułów ładownych złotem i srebrem i
pięćdziesiąt wozów, z których on złoży tabor; i daj mu szczerego złota tyle, aby
mógł hojnie opłacić swoich najemników. Przekaż mu, że dość długo wojował już
w tej ziemi; że powinien by wracać do Francji, do Akwizgranu, że pośpieszysz
383411456.001.png
tam za nim na święty Michał, że przyjmiesz tam prawo chrześcijan i zostaniesz
jego wiernym lennikiem. A zechce zakładników, to poślij mu ich, dziesięciu albo
dwudziestu, aby go natchnąć ufnością. Poślijmy mu synów naszych żon; ja poślę
mego, choćby miał i zginąć. Lepiej, by tam potracili swoje głowy, a my żebyśmy
nie stracili naszej swobody i państwa i nie przyszli do torby żebraczej!”
IV
Blankandryn mówił: „Na tę moją prawicę i na tę brodę, którą wiatr kołysze mi
na piersi, wnet ujrzycie, jak francuskie woje stąd odchodzą. Pójdą Frantowie do
Francji – to ich ziemia. Kiedy wrócą, każdy do swej najdroższej dziedziny, a
Karol do Akwizgranu, do swojej stolicy, będzie tam odbywał na święty Michał
uroczyste rok . Przyjdzie święto, dzień upłynie, o nas ani słychu. Dumny jest ów
król, a serce ma okrutne: każe uciąć głowy zakładnikom. Lepiej–ci jest, aby oni
stradali głowy, a my abyśmy nie stracili naszej pięknej Hiszpanii i nie cierpieli
niedoli i klęski!” Poganie rzekli: „Może i prawdę gada!” V Król Marsyl zwołał
radę. Zwołał Klaryna Balagierskiego, Estamaryna i jego para Eudropa, i
Pryjamona, i Garlana brodacza, i Masznera, i stryja jego Mahona, i Żynera, i
Malbiena zza morza, i Blankandryna, iżby im powiedział swoją myśl. Dziesięciu
najchytrzejszych odwołał na stronę. „Pójdziecie, barony, do Karola Wielkiego.
Jest pod Kordową, którą oblega. Będziecie mieli w rękach gałązki oliwne, co
oznacza pokój i pokorę. Jeśli chytrością swoją wyjednacie dla mnie zgodę, dam
wam złota i srebra co wlezie, i ziem, i lenna, ile sami zechcecie!” A poganie na
to: „Oto mamy zadość!”
V
Król Marsyl zwołał radę. Zwołał Klaryna Balagierskiego, Estamaryna i jego para
Eudropa, i Pryjamona, i Garlana brodacza, i Masznera, i stryja jego Mahona, i
Żynera, i Malbiena zza morza, i Blankandryna, iżby im powiedział swoją myśl.
Dziesięciu najchytrzejszych odwołał na stronę. „Pójdziecie, barony, do Karola
Wielkiego. Jest pod Kordową, którą blega. Będziecie mieli w rękach gałązki
oliwne, co oznacza pokój i pokorę. eśli chytrością swoją wyjednacie dla mnie
zgodę, dam wam złota i srebra co wlezie, i ziem, i lenna, ile sami zechcecie!” A
poganie na to: „Oto mamy zadość!”
VI
Król Marsyl zamknął radę. Powiada swoim ludziom; „Pójdziecie, panowie!
Będziecie nieśli w rękach gałązki oliwne i powiecie królowi Karolowi Wielkiemu,
aby przez Boga swego zlitował się nade mną: że nie upłynie ani miesiąc, jak doń
pośpieszę z tysiącem moich lenników; i przyjmę zakon chrześcijański, i zostanę
jego wasalem z całą miłością i wiarą. Jeśli chce zakładników, wierę, dostanie
ich.” Blankandryn rzekł: „W ten sposób uzyskasz dobrą zgodę.”
VII
Marsyl kazał przywieść dziesięć białych mulic, które mu był przysłał król Sycylii.
Wędzidła na nich złote, siodła wykładane srebrem. Posły wsiadają na nie,
trzymają w rękach gałązki oliwne. Spieszą do Karola, który trzyma Francję w
swym lennie. Karol nie ustrzeże się przed nimi; oszukają go.
VIII
Cesarz weseli się, rad jest z siebie. Zdobył Kordowę, mury zrównał z ziemią,
zwalił . Znaczny łup wzięło jego rycerstwo: złoto, srebro, szacowne zbroje. Nie
został w mieście ani jeden poganin; wszyscy ubici albo ochrzczeni. Cesarz siedzi
w wielkim sadzie; koło niego Roland i Oliwier, diuk Samson i Anzeis hardy,
Gotfryd Andegaweński, chorąży królewski; i byli tam jeszcze Geryn i Gerier, i z
nimi tylu innych – jest ich ze słodkiej Francji piętnaście tysięcy. Na białych
jedwabnych dywanach zasiedli rycerze; dla rozrywki najstarsi i najmędrsi grają
383411456.002.png
w warcaby i w szachy, a płocha młódź bije się w szable. Pod sosną, wpodle
krzaku głogu, ustawiono tron, cały z szczerego złota – tam siedzi król władnący
słodką Francją. Broda jego jest biała, a głowa całkiem siwa; ciało piękne, postać
dumna; kto
by go szukał, temu nie trzeba go wskazywać. I posłowie zsiedli z mułów, i
pokłonili mu się we czci i miłości.
IX
Pierwszy przemawia Blankandryn. Rzecze królowi: „Witaj imieniem Boga
wspaniałego, którego winniśmy ubóstwiać! Słysz, co ci przekazuje król Marsyl,
chrobry rycerz. Dobrze się przepytał o wiarę, która zbawia; toteż chce ci dać
swoich bogactw w bród, niedźwiedzie i lwy, i charty na smyczy, i siedemset
wielbłądów, i tysiąc wypierzonych sokołów, i czterysta mułów objuczonych
złotem i srebrem, i pięćdziesiąt wozów, z których uczynisz tabor, naładowanych
tyloma bizantami szczerego złota, że będziesz nim mógł dobrze zapłacić swoich
zaciężnych. Dosyć już długo bawiłeś w tym kraju; godzi ci się już wracać do
Francji, do Akwizgranu. Tam on podąży za tobą; tak ci uręcza pan mój.” Cesarz
wzniósł ręce do Boga, spuszcza głowę i zaczyna dumać.
X
Cesarz trwa ze spuszczoną głową. Nigdy słowo jego nie było nagłe; taki ma
obyczaj, iż mówi tylko wedle swej woli. Skoro się wreszcie wyprostował, twarz
jego pełna była dumy. Rzecze do posłów: „Bardzoście dobrze powiedzieli. Ale
król Marsyl jest moim wielkim wrogiem. Jakąż mogę mieć rękojmię słów,
któreście rzekli?” – „Przez zakładniki – rzekł Saracen – których będziesz miał
albo dziesięciu, albo piętnastu, albo dwudziestu. Oddam własnego syna, choćby
miał zginąć, a sądzę, że dostaniesz i jeszcze godniejszych. Kiedy się znajdziesz
w swym cesarskim pałacu, na wielkie święto świętego Michała, pan mój
przybędzie do ciebie, on sam ci to uręcza. Tam, w twoich kąpielach, które Bóg
uczynił dla ciebie, chce zostać chrześcijaninem.” Karol odpowiada: „Może
jeszcze być zbawiony!”
XI
Zachód był piękny, słońce jasne. Karol kazał odwieść do stajni dziesięć mułów.
W sadzie kazał ustawić namiot. Tam podjął dziesięciu posłów; dwunastu
rękodajnych troszczy się o ich usługę. Wytrwali tam całą noc, aż nastał jasny
dzień. O wczesnym ranku cesarz wstał, wysłuchał mszy i jutrzni. Udał się pod
sosnę, wzywa swoich baronów na radę; we wszystkim, co czyni, chce mieć
francuskich panów za doradców.
XII
Cesarz idzie pod sosnę, wzywa na radę swoich baronów: Ogiera diuka i Turpina
arcybiskupa; Ryszarda Starego i bratanka jego Henryka; i walecznego hrabiego
Gaskonii Acelina, Tybalda rejmskiego i krewniaka jego Milona. Przybyli także
Gerier i Geryn, i z nimi hrabia Roland i Oliwier, waleczny i szlachetny; i Franków
z Francji więcej jest niż tysiąc; i Ganelon przybył, ten, który dopuścił się zdrady.
Wówczas zaczyna się ona rada, która tak obróciła się na złe.
XIII
„Baronowie moi – rzekł cesarz Karol – król Marsyl przysłał mi swoich posłów.
Chce mi dać bogactw swoich w bród, niedźwiedzie i lwy, i charty ułożone do
smyczy, siedemset wielbłądów i tysiąc wypierzonych sokołów, czterysta mułów
objuczonych złotem Arabii; do tego więcej niż pięćdziesiąt wozów. Ale wzywa
mnie, abym się wrócił do Francji; podąży za mną do Akwizgranu, do mego
pałacu, i przyjmie tam naszą wiarę, która prowadzi do zbawienia; zostanie
chrześcijaninem i ode mnie będzie przyjmował rozkazy. Ale nie wiem, jaki jest
prawdziwy jego zamiar.” Francuzi mówią: „Miejmy się na baczności!”
XIV
Cesarz powiedział swoje. Hrabia Roland, któremu to nie jest w smak, zrywa się
z siedzenia, wstaje i sprzeciwia się. Rzecze królowi: „Biada ci, królu, jeśli
uwierzysz Marsylowi! Oto już siedem pełnych lat, jak przybyliśmy do Hiszpanii.
Zdobyłem dla ciebie i Nobles, i Commibles; wziąłem Walternę i Ziemię Pińską, i
Balagier, i Tudelę, i Sezylę. Wówczas król Marsyl dopuścił się wielkiej zdrady –
posłał piętnastu swoich pogan i każdy niósł gałąź oliwną, i wszyscy powiadali ci
te same słowa. Naradziłeś się ze swymi
Francuzami. Doradzili ci wielkie szaleństwo, wysłałeś do poganina dwóch
swoich hrabiów, jeden był Bazan, a drugi Bazyli; i w górach, pod Haltylią, Marsyl
uciął im głowy. Prowadź wojnę tak, jakeś rozpoczął! Powiedź pod Saragossę
swoje chorągwie; podejmij oblężenie, choćby miało trwać całe twoje życie, i
pomścij tych, których zdrajca pozabijał!”
XV
Cesarz siedzi ze spuszczoną głową. Gładzi brodę, targa wąsy, ale nie daje
siostrzeńcowi żadnej odpowiedzi, ani dobrej, ani złej. Francuzi milczą,
wyjąwszy Ganelona. Wstaje, idzie przed Karola i zaczyna bardzo dumnie.
Rzecze królowi: „Biada ci, gdybyś uwierzył nicponiowi, mnie czy innemu, który
by mówił nie dla twego dobra! Kiedy król Marsyl przekazuje ci, że ze złożonymi
dłońmi stanie się twoim lennikiem i że weźmie całą Hiszpanię jak lenno z twojej
łaski, i przyjmie wiarę, którą my wyznajemy, kto ci radzi, abyśmy odrzucili
zgodę, ten snadź niewiele dba, królu, jaką my śmiercią pomrzemy. Rada płynąca
z pychy nie powinna przeważyć. Poniechajmy szalonych, słuchajmy
roztropnych!”
XVI
Wówczas wysunął się Naim; brodę miał białą, włos na głowie siwy, nie było na
dworze lepszego wasala. Rzecze do króla: „Dobrze słyszałeś, królu, odpowiedz,
jaką ci dał Ganelon – dorzeczna jest i godzi się jej posłuchać. Zwyciężyłeś
Marsyla w wojnie, zabrałeś mu wszystkie zamki, balistami rozbiłeś mury,
spaliłeś jego miasta, pobiłeś ludzi. Dziś, kiedy ci przekazuje, że się zdaje na
twoją łaskę, czynić mu więcej jeszcze to byłby grzech. Skoro chce ci dać jako
rękojmię zakładników, ta sroga wojna powinna już ustać.” Frankowie rzekli:
„Dobrze diuk gada!”
XVII
„Panowie baronowie, kogóż poślemy do Saragossy, do króla Marsyla?” Diuk
Naim odpowiada: „Pojadę, królu, jeśli wasza wola; daj mi wnet rękawicę i
laskę.” Król rzecze: „Tyś jest człowiek dobrej rady; na tę moją brodę, nie
odjedziesz w tej chwili tak daleko ode mnie. Usiądź z powrotem, skoro nikt cię
nie wzywał!”
XVIII
„Panowie baronowie, kogo możemy posłać do Saracena, który włada w
Saragossie?” Roland odpowiada: „Mogę ja jechać.” – „Nie, nie pojedziesz –
rzecze hrabia Oliwier. – Serce masz harde i pyszne; przyszedłbyś tam do zwady,
boję się tego. Jeśli król każę, mogę ja chętnie jechać.” Król spuszcza głowę i tak
odpowiada: „Cichajcie obaj! Ani on, ani ty nie ruszycie się krokiem. Na siwą
brodę, którą oto widzicie, biada temu, który by nazwał jednego z dwunastu
parów.” Frankowie zmilkli, stoją pomieszani.
XIX
Wstaje Turpin rejmski, wychodzi z szeregu i rzecze do króla: „Zostaw w spokoju
swoich Franków! Siedem lat trwasz w tym kraju, wiele ścierpieli męki, wiele
boleści. Ale daj mnie, panie, laskę i rękawicę, a ja pójdę do hiszpańskiego
Saracena; przyjrzę mu się, jak on wygląda!” Cesarz odpowie zgniewany: „Siadaj
tam na białym dywanie! I nie odzywaj się już bez mego rozkazu!”
XX
„Frankowie, rycerze moi – rzecze cesarz Karol – wybierzcie mi barona z mojej
ziemi, który by mógł zanieść Marsylowi moje poselstwo.” Roland rzecze: „Niech
to będzie Ganelon, mój ojczym!” Frankowie rzekli: „Z pewnością to jest
człowiek po temu; gdy jego pominiesz, mędrszego nie znajdziesz!” Aż hrabiego
Ganelona zdjął wielki lęk. Zdziera z szyi futro łasicy, został w jedwabnym
kubraku. Oczy ma innobarwne, twarz wielce dumną, ciało szlachetne, pierś
szeroką; tak jest piękny, że wszyscy parowie mu się przyglądają. Rzecze do
Rolanda: „Szalony! Co do ciebie przystąpiło? Wiedzą wszyscy, że jestem twym
ojczymem, i oto wskazałeś mnie, abym jechał do Marsyla. Jeśli Bóg pozwoli,
abym wrócił stamtąd, będę ci szkodził, ile będę mógł, przez całe twoje życie!”
Roland odpowie: „To są słowa pyszne i szalone! Wiedzą wszyscy, że ja nie dbam
o groźby; ale na posła trzeba nam człeka z głową; jeśli król chce, jestem gotów;
pójdę tam za ciebie!”
XXI
Ganelon odpowiada: „Nie pójdziesz za mnie! Nie jesteś moim wasalem ani ja
twoim panem. Karol rozkazuje, abym wypełnił jego służbę; pójdę do Saragossy,
do Marsyla; ale nim uśmierzę ten srogi gniew, w jakim mnie widzisz, wypłatam
ci jaką tęgą sztukę.” Kiedy Roland to słyszy, zaczyna się śmiać.
XXII
Kiedy Ganelon widzi, że Roland się śmieje, tak go to zabolało, że omal nie pękł
ze złości; niewiele brak, aby postradał zmysły. Rzecze do hrabiego: „Nie kocham
cię, ciebie, który zwróciłeś na mnie ten niesłuszny wybór. Mój prawy cesarzu,
stoję tu przed tobą, chcę dopełnić twego rozkazu!”
XXIII
„Pójdę do Saragossy! Tak trzeba, wiem o tym. Kto tam idzie, ten nie wraca.
Pamiętaj nade wszystko, że mam za żonę twoją siostrę. Mam z niej syna,
najpiękniejszego, jak był w świecie. To Baldwin – rzecze – który będzie wielkim
rycerzem. Jemu przekazuję moje ziemie i lenna. Miej go w swej pieczy, ja go już
nie ujrzę w życiu.” Karol odpowiada: „Nazbyt masz miękkie serce. Skoro tak
rozkazuję, trzeba ci iść!”
XXIV
Król rzecze: „Ganelonie, zbliż się i przejmij laskę i rękawicę. Słyszałeś sam:
Frankowie cię wybrali.” – „Panie – rzecze Ganelon – to Roland wszystko uczynił!
Będę go nienawidził całe życie, i Oliwiera, że jest jego druhem, i dwunastu
parów za to, że go tak kochają. Wyzywam ich, panie, przed twoim obliczem!”
Król rzekł: „Nadto się gniewasz! Pójdziesz, wierzę, skoro ja każę!” – „Mogę iść,
królu, ale bez listu żelaznego, zgoła tak, jak poszli Bazyli i jego brat Bazan.”
XXV
Cesarz podaje mu rękawicę ze swojej prawicy. Ale hrabia Ganelon wolałby tam
nie być. Kiedy miał wziąć rękawicę, upadła na ziemię. Frankowie rzekli sobie:
„Boże, co to za wróżba?! Ten znak wróży nam wielką stratę!” – „Panowie –
rzecze Ganelon – dowiecie się o tym!”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin