Allen Steele - skycan.txt

(604 KB) Pobierz
Allen Steele
Skycan


Podzi�kowania
Autor wyra�a ogromn� wdzi�czno�� ludziom pomagaj�cym w 
narodzinach tej powie�ci: Rickowi Dunningowi, kt�ry zaprojektowa� 
stacj� O�ympus, przyczyni� si� do powstania stacji Vulcan, a poza 
tym s�u�y� jako nieformalny doradca naukowy podczas tworzenia 
wizji przysz�o�ci, Jimowi Bal �owi z Centrum Kosmicznego imienia 
Kennedy'ego za oprowadzenie po swoim kr�lestwie i udzielenie 
odpowiedzi na mn�stwo pyta� dotycz�cych lot�w kosmicznych z 
Cape; Davidowi Moja, tak�e z Centrum Kosmicznego, kt�ry 
podarowa� mi kszta�c�ce p� godziny ze swego cennego czasu; 
Joyemu Pattersonowi i Royowi Fisherowi z University of Missouri 
School of Jou-malism za umo�liwienie odbycia kilku podr�y do 
Cape i Waszyngtonu, pozwalaj�cych mi zebra� potrzebne 
materia�y, Kenowi Moore'owi, Johnowi Hollisowi i Danowi 
Calldwellowi z Nashville Science Fiction Ciub, wspieraj�cych mnie 
bezcennymi radami, krytycyzmem i specjalistycznymi artyku�ami 
podczas powstawania ksi��ki (oraz kotom Kena o imionach Avco, 
Big Black, Pinhead i Toker za zaprezentowanie swojego 
zachowania i nawyk�w);
Gin j er Buchanan, kt�ra doda�a mi zapa�u, gdy po-

trzebowa�em go najbardziej; �anowi Raiphowi � pierwszemu 
czytelnikowi tej powie�ci � i Lindzie, � za masowanie plec�w, -
cierpliwo��, dostawy piwa i wszystkie inne du�e i ma�e rzeczy.
Wrzesie� 1983 � Pa�dziernik 1988,
Columbia, Missouri, Nashville, 
Tennessee, Washington, D. 
C.;
Worcester, Massachusetts


�Tak jak ocean otworzy� nowy �wiat dla klipr�w i statk�w 
handlowych, tak dzisiaj kosmos otwiera przed nami sw�j ogromny 
potencja�. Potrzeby transportu kosmicznego mog� niestety 
przekroczy� nasze mo�liwo�ci. Firmy zainteresowane 
wynoszeniem �adunk�w, na razie tylko na orbit�, musz� by� 
przygotowane na wsp�prac� z sektorem prywatnym... Wkr�tce 
wprowadzimy w �ycie ustawy wykonawcze, rozwiniemy istniej�ce 
ju� projekty, zlikwidujemy dotychczasowe przeszkody i, z pomoc� 
NASA, b�dziemy promowa� inwestycje prywatnego sektora w 
przemys� kosmiczny."
Prezydent Ronald Reagan Or�dzie 
Noworoczne 25 stycznia 1984 r.

�...W ostatnich latach znacznie zwi�kszy�o si� zainteresowanie 
kolonizacj� kosmosu i �yciem ludzi w tym �rodowisku... Trzeba 
jednak stwierdzi�, �e ogromna wi�kszo�� wizji zagospodarowania 
przestrzeni kosmicznej jest tylko utopijnymi mrzonkami. Nie ma w 
tym nic z�ego, je�li nie mieszamy ze sob� fakt�w i fikcji. Podobne 
utopijne mrzonki zapowiada�y otwieranie nowych mo�liwo�ci w 
przesz�o�ci. Chiny by�y kiedy� uwa�ane za magiczne kr�lestwo

z wielkimi czarnoksi�nikami z powodu wysoko rozwini�te] 
cywilizacji, co wykracza�o poza wyobra�enia odwiedzaj�cych je. 
Kraje arabskie by�y miejscem wyst�powania d�in�w, lataj�cych 
dywan�w i niewolnic gotowych spe�ni� ka�de �yczenie. Ameryk� 
uwa�ano za krain� mlekiem i miodem p�yn�c�, gdzie ulice by�y 
wybrukowane z�otem i nawet w wi�zieniu u�ywano z�otych 
�a�cuch�w. Kalifornia za�, to miejsce, gdzie nigdy nie pada 
deszcz. Na tej samej zasadzie powsta� mit kosmicznych kolonii, 
oferuj�cych b�og� egzystencj� po�r�d drzew, trawy, pas�cych si� 
zwierz�t, szcz�liwych farmer�w i ta�cz�cych dzieci �ywi�cych 
si� kozim mlekiem... Ale kolonizacja kosmosu to niebezpieczna, 
nieraz zab�jcza praca, kt�ra wymaga najlepszych ludzi, jakich 
zrodzi�a rasa ludzka, i ogromnych ofiar."
G. Harry Stine �The Space 
Enterprise"

�Jasne, �e mieli�my k�opoty podczas budowy Space Station 
One, ale ich przyczyn� byli ludzie."
Robert A. Heiniein �Delilah and me Space 
Rigger"


CZʌ� PIERWSZA
Ci�ki dzie� na orbicie C 
l ark�'a


Wkr�tce, mo�e jutro, mo�e za tydzie� albo za miesi�c, mo�e 
nawet za rok od dzisiejszego dnia, je�eli nie b�dzie im si� 
�pieszy�, znajd� t� szczelin�. To nie takie trudne, bo �lady opon 
mojego pojazdu nigdy nie znikn� z szarej powierzchni Ksi�yca. 
Nie ma tu zjawiska erozji ani wiatr�w, kt�re mog�yby przenosi� 
piasek. Odciski opon pozostan� �wie�e, je�li nawet poszukiwania 
zaczn� si� za dziesi�� lat. Wci�� b�d� prowadzi� przez wy�yn� 
Descartes na wsch�d od krateru Abulfeda do miejsca, gdzie nagle 
urywaj� si� na skraju rozpadliny widocznej ze szczytu Argelander.
Kiedy ratownicy o�wietl� szczelin�, odkryj� szcz�tki mojego 
pojazdu, wygl�daj�ce jak wrak ziemskiego samochodu. Gdy 
opuszcz� na linach kilku ludzi, odnajd� �lady moich st�p na jej 
dnie. Pod��� za nimi a� p�torej mili na p�nocny zach�d. Strome 
�ciany rozpadliny otacza� ich b�d� z obu stron, jak ogromny 
�ywop�ot powsta�y z wulkanicznych ska�. Nigdy, nawet w 
po�udnie trwaj�cego dwa tygodnie dnia ksi�ycowego, nie 
dochodz� tu promienie s�oneczne. �wiat�a ich latarek b�d� rzuca� 
tajemnicze, przera�aj�ce cienie. Poczuj� wtedy zimn� samotno��, 
kt�ra
11

w ostatnich godzinach mego �ycia nieustannie mi towarzyszy.
Uduszenie nie jest jeszcze najgorszym rodzajem �mierci w 
przestrzeni kosmicznej. W ostatnich chwilach �ycia pewnie ca�kiem 
strac� g�ow�, weso�o opowiadaj�c o ksi�ycowych sprawach, 
podczas gdy moje p�uca b�dzie wype�nia� dwutlenek w�gla.
Kiedy dojd� do ko�ca �lad�w, znajd� mnie siedz�cego, 
opartego o g�az i niestety martwego. Dokonaj� te� najwi�kszego 
odkrycia w dziejach rodzaju ludzkiego. M�wi� powa�nie. Trafi� na 
nie w�a�nie w tej rozpadlinie i musieliby by� �lepi, �eby tego nie 
zauwa�y�.
Chcia�bym sta� mi�dzy nimi w owej chwili. Nie m�g�bym 
zobaczy� wyrazu ich twarzy przez antyod-blaskowe szyby he�m�w, 
ale wyobra�am sobie, co b�d� m�wi�.
Nic z tego. Nie m�g�bym nawet us�ysze� ich g�os�w. Gdyby 
dzia�a�o moje podr�czne radio albo to z rozbitego pojazdu, nie 
siedzia�bym tu teraz, czekaj�c na �mier�.
�ycie jest po prostu pe�ne drobnych z�o�liwo�ci, czy� nie?
Zastanawiam si�, co si� sko�czy najpierw: tlen, baterie w 
systemie podtrzymuj�cym �ycie, chroni�cym mnie przed 
zamarzni�ciem na �mier�, czy mik-rokaseta, na kt�r� nagrywam te 
ostatnie s�owa. Teoretycznie nie powinienem marnowa� cennego 
powietrza na m�wienie. Powinienem oszcz�dza� je w nadziei, �e 
grupa ratownicza ze stacji Descartes znajdzie mnie na czas. 
Ocalony w ostatniej chwili, cha, cha, cha. Szkoda, �e to zdarza si� 
tylko w powie�ciach science fiction. Wiem cholernie dobrze, �e ci 
opieszali dumie z bazy nie pomy�l� nawet o szukaniu mnie przez 
kilkana�cie najbli�szych godzin. Te ksi�-
12

�ycowe dni ca�kowicie zak��caj� poczucie rzeczywisto�ci. B�d� 
ju� od dawna martwy, gdy kto� w bazie oderwie wzrok od 
komiksu i powie:
� Hej, co si� dzieje z Samem? Minie kolejna godzina, zanim 
znowu padnie s�owo na m�j temat:
� Wiecie co? My�l�, �e Sam d�ugo nie wraca. I dopiero po 
nast�pnych kilku godzinach kto� wreszcie powie:
� C�, chyba powinni�my poszuka� starego Sama. Mo�e ma 
jakie� k�opoty?
Sukinsyny. Gdybym tylko dosta� ich w swoje r�ce...
Pociesza mnie jednak my�l: kto� mo�e zainteresuje si� tymi 
nagraniami i opublikuje je jako wspomnienie o cz�owieku, kt�ry 
poczyni� najwi�ksze odkrycie w historii ludzko�ci. Po tylu 
pracowitych latach, po tylu odrzuconych ksi��kach, co� 
wymy�lonego przeze mnie zostanie nareszcie wydane. Ostatnie 
s�owa pogardzanego pisarza science fiction... Gdy moje nazwisko 
stanie si� s�awne, jaki� wydawca zapewne zainteresuje si� 
Ragnarok Nights powie�ci�, kt�rej nikt nie tkn��by za mojego 
�ycia.
Zawsze mia�em bujn� wyobra�ni�.
Tak, �ycie jest pe�ne drobnych z�o�liwo�ci. S�dz�, �e �mier� 
tak�e.
C�, �eby zabi� czas, zanim tlen albo baterie si� wyczerpi�, 
opowiem pewn� histori�. Warn, kt�rzy kiedy� znajdziecie t� ta�m� 
w podr�cznym magnetofonie. Oto autobiografia astronauty 
Samuela K. Sloa-ne'a, kt�ry dosta� robot� w Skycorpie, aby 
obcowa� z kosmosem i stworzy� autentyczne t�o do swojej 
ksi��ki, i kt�ry dokona� �ywota w chwili wiekopomnego odkrycia.
Oczywi�cie nie da si� tego przedstawi� w kilku
13

zdaniach. Na Skycanie i Vulcanie wiele si� zdarzy�o:
spory za�ogi z szefem Henrym Wallace'em, pojawienie si� 
Hamiltona i urzeczywistnienie jego planu i wreszcie dzie�, w 
kt�rym udaremnili�my zamiary Narodowej Agencji 
Bezpiecze�stwa*.
Najlepiej jednak zrobi�, je�li zaczn� od pocz�tku, jak w ka�dej 
interesuj�cej opowie�ci. Po pierwsze, musicie zrozumie�, �e 
przestrze� kosmiczna nie jest dok�adnie tym, za co si� j� uwa�a...
* National Security Agency � NSA � nazwa wyst�puj�ca w oryg. powie�ci 
(przyp. red.).

T�sknota
Dni mija�y jeden za drugim. �ycie, tocz�ce si� w�r�d bezkresu 
kosmosu, stawa�o si� coraz bardziej jednostajne i nudne.
Dwana�cie os�b znajdowa�o si� w w�skim cylindrycznym 
pomieszczeniu, z twarzami zwr�conymi w tym samym kierunku, 
jak automaty czekaj�ce na uruchomienie. Nawet w niewa�ko�ci 
powlekane aluminium kombinezony kosmiczne i ogromne plecaki 
MMU zdawa�y si� by� dla nich brzemieniem. Garbili si� pod ich 
ci�arem, zwieszali g�owy uzbrojone w he�my, a ich r�ce, gdy 
uzupe�niali zapas tlenu w butlach, porusza�y si� wolno. 
Pomieszczenie wype�nia� odg�os sycz�cego powietrza, trzaski 
sprawdzanych podr�cznych interkom�w, wymieniane p�g�osem 
uwagi i narzekania oraz brz�k narz�dzi w kieszeniach 
kombinezon�w. Technik w koszulce z wymalowanymi nazwami 
zespo��w rockowych szybowa� mi�dzy kosmonautami, 
sprawdzaj�c zapi�cia ubior�w, przekr�caj�c zawory, kt�rych sami 
nie mogli dosi�gn�� i chwytaj�c uciekaj�ce r�kawice i narz�dzia. 
Nie by�o tu �adnych okien. Jedynie na ekranach CRT widnia� 
harmonogram pracy na ca�y dzie�, a monitory pokazywa�y g��wn� 
hal�
15

konstrukcyjn� wewn�trz i na zewn�trz, gdzie praca wrza�a przez 
ca�� dob�. Nikt jednak nie zwraca� na to uwagi, poniewa� widok ten 
znany by� a� za dobrze.
Znajdowali si� tu wszyscy, kt�rzy pracowali na tej zmianie. 
Virgin Bruce, �piewaj�cy star� piosenk� grupy �Grateful Dead", 
kt�rego ochryp�y �miech brzmia� cz�sto w ciasnych 
pomieszczeniach stacji. Mik� Webb � wielbiciel dowcip�w Bruce'a, 
kt�remu przebieranie si� zajmowa�o mn�stwo czasu i zawsze 
potrzebo...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin