Chris Barber David Pykitt - Legenda Camelotu.doc

(1121 KB) Pobierz
Chris Barber, David Pykitt

Chris Barber, David Pykitt

 

Legenda Camelotu 

Odkrycie prawdy o królu Arturze

 

Przekład Grzegorz Kołodziejczyk

 

Tytuł oryginału JOURNEY TO AVALON

 

Książkę tę dedykujemy pamięci Emrysa George 'a Bowena (1900-1983), profesora geografii Uniwersytetu Aberystwyth w Walii, którego dzieło skłoniło nas do tego, aby poszukiwać prawdziwej tożsamości króla Artura, idąc śladami celtyckich świętych.

 

Spis treści;

 

Wprowadzenie

Rozdział 1. Brytania w czasach rzymskich

Rozdział 2. Na tropie Czerwonego Smoka

Rozdział 3. Historyczny król Artur

Rozdział 4. Ziemia Sylurów

Rozdział 5. W stronę Korawalii

Rozdział 6. Na tropie Camelotu

Rozdział 7. Król Artur i Okrągły Stół

Rozdział 8. Rycerze i święci

Rozdział 9. Historia zaklęta w kamieniu

Rozdział 10. Wrogowie Brytów

Rozdział 11. Bitwa pod Llongborth

Rozdział 12. Król wyrusza na wojnę

Rozdział 13. Zwycięstwo pod Badon Hill

Rozdział 14. Bitwa pod Camlanem

Rozdział 15. Droga do Avalonu

Rozdział 16. Artur, książę Bretanii

Rozdział 17. Grobowiec w Glastonbury

Rozdział 18. Czy Henryk VII znał prawdę?

 

Dodatki;

 

Bibliografia

Glosariusz

Przypisy

Podziękowania

 

 

 

 

Wprowadzenie

 

Poszukiwanie prawdy o królu Arturze to jeden z najpopularniejszych wątków literatury światowej. Nowe książki o tym bohaterze z VI wieku ukazują się niemal każdego miesiąca, a jego imię pojawia się w radiu, telewizji i prasie prawie codziennie. Większość pisarzy podąża jednak starymi, utartymi szlakami, co tylko utwierdza czytelników w przekonaniu, że owa legenda nigdy nie zostanie w pełni wyjaśniona.

Książkę tę pisaliśmy z myślą, by odkryć prawdę o królu Arturze, podchodząc do zagadnienia w inny sposób. Dzięki długim i wyczerpującym badaniom zgromadziliśmy mnóstwo wzajemnie powiązanych ze sobą informacji, rzucających nowe światło na historię średniowiecznej Brytanii.

Z biegiem czasu tak zwane "ciemne wieki" coraz bardziej pogrążały się w mroku - rękopisy zaginęły, uległy zniszczeniu bądź padły ofiarą cenzury, przekazy pseudohistoryczne zaś same się skompromitowały. Niektórzy samozwańczy znawcy tematu posunęli się nawet do autorytatywnego stwierdzenia, że Artur nigdy nie istniał. Z drugiej zaś strony wielu historyków żywi przekonanie, iż był on człowiekiem z krwi i kości, którego tożsamość trudno jednak ustalić, gdyż zawiera w sobie cechy wielu postaci historycznych.

Na początek przyjrzyjmy się legendzie króla Artura. Najważniejszym źródłem w tej materii jest praca dwunastowiecznego kronikarza Geoffreya z Monmouth zatytułowana The History ofthe Kings of Britain (Historia królów Brytanii). Był on pierwszym szerzej znanym autorem, który przedstawił światu historię bohaterskiego króla.

Rękopisy Geoffreya z Monmouth, przechowywane w Oksfordzie, okazały się dla nas niewyczerpanym źródłem zagadek. Stworzył on, bowiem istną pajęczynę niejasnych tropów, które przez wieki wprawiały w zdumienie uczonych, próbujących rozwikłać starożytną tajemnicę króla Artura. Historia Regum Britanniae, bo tak brzmi łaciński tytuł dzieła, powstawała w latach 1135-1148. Autor zaś, duchowny i poeta, pragnął uchodzić za historyka. W pierwszym rozdziale książki Geoffrey opowiada o tym, jak zdobył materiały do swej pracy:Walter, arcydiakon Oksfordu, człowiek uczony w historii innych krajów, pokazał mi bardzo starą księgę w języku brytyjskim, która w piękny sposób opowiadała o dziejach wszystkich krajów i ich władców, od Brutusa do Cadwalladera. Za jego namową podjąłem się przekładu księgi na łacinę.1

Większość czytelników najbardziej zaciekawi ta część pracy, która dotyczy króla Artura.

 

Autor przedstawia życie Artura od urodzenia poprzez wstąpienie na tron w wieku piętnastu lat, kampanie przeciwko Saksonom, Piktom i Szkotom - w Irlandii, Islandii, na wyspach archipelagu Orkney, w Norwegii, Danii i Galii -aż do ostatniej bitwy pod Camlan. Ginie w niej Mordred, rywal Artura, on zaś sam, śmiertelnie ranny, zostaje wyniesiony z pola bitwy i zabrany na wyspę Avalon, gdzie ma być wyleczony.

Wspaniałe czyny Artura we wszystkich tych krajach nieuchronnie nasuwają myśl, że albo mamy do czynienia z poważnymi błędami historyka, albo ze świadomym przeinaczeniem w celu uczynienia z króla większego bohatera niż był nim w rzeczywistości. Oto dowiadujemy się, że kiedy Lucjusz, cesarz rzymski, zażądał od Artura hołdu, król brytyjski wyruszył z wojskiem przez całą Europę, by zmierzyć się z Rzymianami. Prawdopodobnie chodzi tu o Magnusa Maksymusa, znanego wśród Walijczyków pod imieniem Macsen Wledig. Maksymus był hiszpańskim Celtem, który około 368 roku przybył do Brytanii, gdzie sprawował jakiś wysoki urząd. Kiedy w 383 roku stacjonujące tam wierne mu oddziały rzymskie ogłosiły Maksymusa cesarzem, ten przeprawił się do Galii. Po śmierci cesarza Gracjana w zamachu, wiedziony ambicją Maksymus poprowadził swoje legiony do Italii i w 387 roku zagroził samemu Rzymowi, zmuszając do ucieczki cesarza Walentyniana II. Maksymus padł jednak ofiarą zdrady w Aąuilla, został pojmany i stracony 28 lipca 388 roku. Geoffrey, świadomie lub przez pomyłkę, skojarzył to wydarzenie z Arturem.

Wiele razy Geoffrey wpada w pułapkę swoich materiałów źródłowych, trudno jednak rozstrzygnąć, czy świadomie, czy też przez przypadek myli tożsamość postaci historycznych. Dziełem Geoffreya z Monmouth zajmiemy się szczegółowo w apendyksach; postaramy się wykazać, jak powstały owe nieścisłości i w jaki sposób można wyłuskać z nich ziarno prawdy.

Książka Geoffreya z Monmouth wywołała skutki dwojakiego rodzaju: literackie i polityczne. W ciągu niespełna stu lat opowieści o królu Arturze zdobyły sobie olbrzymią popularność, gdyż książka trafiła do czytelników we Francji, Niemczech i Włoszech. Po sześciu wiekach od daty powstania została uznana przez większość czytelników za wiarygodny przekaz historyczny, a średniowieczni poeci znaleźli w niej niewyczerpane bogactwo materiału literackiego.

Geoffrey z Monmouth doszedł do wniosku, że Caerleon-upon-Usk w Gwent to miejsce, gdzie znajdował się jeden z zamków Artura; podobnie jak tworzący w tym samym okresie Giraldus Cabrensis był pod wrażeniem istniejących tam wówczas ruin rzymskich i bez trudu wyobraził sobie w tej scenerii Artura wydającego przyjęcie z okazji kolejnego zwycięstwa nad wrogami.

Gdy zbliżał się czas Zielonych Świąt, Artur, radujący się swoim zwycięstwem, postanowił zebrać cały dwór i włożyć na głowę koronę królestwa. Zdecydował, że wezwie też przywódców plemion, aby odebrać ich hołd. Chciał w ten sposób uświetnić ceremonię, a przy okazji odnowić przymierze z poddanymi. Przedstawił plan dworzanom i zgodził się, że najlepszym miejscem do tego celu jest Miasto Legionów.

Położone w Morgannwg (obecnie Gwent) nad rzeką Usk niedaleko Zatoki Severn, w pięknej okolicy, miasto owo przewyższa bogactwem inne i znakomicie nadaje się do obchodów wielkiego święta. Rzeka opływa miasto z jednej strony, a wzdłuż niej ciągną się łąki i zielone zagajniki. Tamtejsze pałace ze złoconymi dachami równać się mogąz rzymskimi. 2

Jak się przekonamy, głównym ośrodkiem królestwa Artura było miasto Caerwent (Yenta Silurum). Wydaje się, że Geoffrey albo pomylił Caerwent z Caerle-onem, albo świadomie umieścił tam dwór Artura ze względu na bardziej malownicze położenie tego drugiego miasta.

Poeta Alfred Tennyson, który bez wątpienia czytał dzieło Geoffreya z Monmouth, przybył do Caerleon w 1856 roku w poszukiwaniu inspiracji do swego poematu Idylls of the King (Sielanki o królu). Zatrzymał się w hotelu Hanbury Arms nad rzeką. Napisał wówczas: "Rzeka Usk szemrze za drzwiami, a ja siedzę tu jak Artur w Caerleonie". 3

Tennyson, rzecz jasna, kroczył śladami innych poetów, takich jak Sir Thomas Malory, w którego klasycznym dziele Morte d'Arthur (Śmierć Artura) czytamy o legendarnym władcy i gronie jego rycerzy odzianych w średniowieczne zbroje. W tym baśniowym królestwie wszystko jest możliwe dzięki wielkiemu czarodziejowi imieniem Merlin.

Tak, więc dla większości czytelników historia króla Artura to romantyczna legenda o pochodzącym z nieprawego łoża synu Uthera Pendragona, urodzonym w zamku Tintagel w Kornwalii. Jako młodzieniec Artur poddany zostaje niezwykłemu sprawdzianowi: ma wyciągnąć ze skały lśniący miecz, który w niej tkwi. Udaje mu się dokonać tej sztuki i zostaje obrany królem Brytyjczyków. Bierze za żonę piękną Ginewrę i zamieszkują we wspaniałym zamku Camelot, gdzie towarzyszy im grono rycerzy w błyszczących zbrojach, zwanych Rycerzami Okrągłego Stołu, którzy wyruszają na bitwy, uśmiercają olbrzymów i smoki, ratują z opresji piękne damy, a przede wszystkim poszukują nieuchwytnego Świętego Graala. Artur, zwycięzca wielu bitew, starzeje się; podczas nieobecności króla w kraju jego nieślubny syn, Mordred, próbuje sięgnąć po władzę. Na wieść o buncie Artur wraca, by stoczyć z armią Mordreda krwawą bitwę pod Camlanem. Król zabija Mordreda Excaliburem, swoim magicznym mieczem, sam jednak także otrzymuje śmiertelną ranę. Nakazuje wiernemu rycerzowi Bedewerowi zabrać miecz i wrzucić go do jeziora. Z toni wynurza się delikatna dłoń i wciąga miecz w głębinę. Artur zostaje przewieziony łodzią na tajemniczą wyspę Avalon, aby wyleczyć rany

Król jest, rzecz jasna, nieśmiertelny - wraz ze swymi rycerzami zasypia w tajemnej jaskini, oczekując na sygnał, który go zbudzi. Wówczas Artur wróci i uratuje ojczyznę od zagrażającego jej wielkiego niebezpieczeństwa.

Ta romantyczna baśń wywołała mnóstwo nieporozumień. Ludziom, którzy czytali jakąkolwiek książkę o królu Arturze bądź oglądali o nim film, obraz ten bardzo mocno zapadł w pamięć. Pisarze, poeci i historycy od wieków próbują osadzać różne fragmenty legendy w scenerii romantycznej, dramatycznej lub realistycznej. W wyniku tych zabiegów w potocznej świadomości utarło się, że królestwo Artura obejmowało Somerset, Dewon i Kornwalię. Zamek Tintagel, gdzie wedle legendy urodził się Artur, stał ponoć na malowniczej, ostrej skale smaganej wichrem i morskimi falami; co roku przybywają tam teraz niezliczone zastępy turystów. Camelotem uczyniono Cadbury Castle - wielką starożytną fortecę na wzgórzu. Swoją ostatnią bitwę Artur miał rzekomo stoczyć pod Slaughter Bridge w pobliżu Camelford, skąd wierni rycerze zabrali go łodzią do otoczonego wówczas wodą Glastonbury, które przez pomyłkę wzięto później za wyspę i nazwano Avalonem. Tam w 1191 roku mnisi z Glastonbury dopełnili dzieła mistyfikacji twierdząc, że odnaleźli grób króla Artura i jego żony Ginewry.

Trzeba jasno powiedzieć, że te silnie utrwalone wyobrażenia o Arturze i jego królestwie maj ą niewiele wspólnego z prawdą historyczną. W rzeczywistości Artur był, bowiem królem brytyjskich Sylurów, a jego stolica znajdowała się w południowo-wschodniej Walii. Całą historię przeniesiono do południowo-zachodniej Anglii, gdzie stała się źródłem pokaźnych dochodów z turystyki.

Materiały historyczne z okresu między 400 a 600 rokiem są zbyt skąpe, aby zaspokoić potrzeby dzisiejszych historyków, którzy kręcą głowami i raz po raz stwierdzają, że zagadki króla Artura nie da się rozwikłać. Fragmentaryczne i mało wiarygodne materiały trzeba, bowiem analizować i porównywać z innymi, równie niewiarygodnymi źródłami. Charakter owych trudności trafnie ujął John Morris w swej książce The Agę ofArthur (Epoka Artura):

Historyk badający piąte i szóste stulecie napotyka szczególne trudności. Nie dysponuje relacjami wiarygodnych świadków takich, jak Tacyt czy Beda Venerabilis, które pozwoliłyby mu wykluczyć inne materiały jako mało wiarygodne lub zgoła sfabrykowane. Niczym archeolog musi odkopywać detale, z których większość pokryta jest grubą skorupą osądów lub zniekształcona w późniejszych stuleciach. Trzeba, więc usunąć jak najwięcej owych deformacji, próbować dotrzeć do materiałów źródłowych, porównywać jedno zdanie z drugim i z resztą dowodów. 4

Jedną z największych trudności, z jakimi musieliśmy się zmierzyć przy pracy nad tą książką, było napisanie jej w takim stylu, aby współczesny czytelnik nie połamał sobie języka na imionach i nazwach miejscowości starożytnej Anglii. Staraliśmy się unikać zangielszczania walijskich nazwisk, aby pozostać wiernymi prawdzie. Trzeba, bowiem pamiętać, że w owych czasach tym samym językiem mówiono od Strathclyde po Kornwalię i Bretanię, znaną wówczas jako Armoryka. Jedynym językiem używanym podówczas w piśmie była łacina.

Większość czytelników zna imiona Artura, Ambrozjusza, Ginewry, Merlina, Lancelota i Bedewera, jako że stanowią one integralną część legendy króla Artura. Jednak postacie te nie były tylko tworami wyobraźni pisarzy takich, jak Thomas Malory czy Alfred Tennyson. Większość z nich istniała naprawdę i nosiła brytyjskie lub walijskie imiona, które miały także łacińskie odpowiedniki. Warto podkreślić, że historia Artura uległa pomieszaniu i zaciemnieniu w dużej mierze, dlatego, iż pierwotne imiona bohaterów zostały z upływem stuleci zangielszczone i zmienione wedle gustów romantycznych pisarzy.

Aby ułatwić zadanie czytelnikom nieobeznanym z walijskimi imionami, wybraliśmy rozwiązanie kompromisowe, używając zarówno dobrze znanych, tradycyjnych imion, jak i łatwiejszych do wymówienia imion walijskich oraz łacińskich tam, gdzie uznaliśmy to za właściwe.

Wyruszamy w podróż przez pogrążone w mroku wieki starożytnej historii w poszukiwaniu prawdy o królu Arturze, brytyjskim bohaterze z VI wieku, który stał się legendą już za życia, a po śmierci zawładnął wyobraźnią wielu pokoleń.

Chris Barber i David Pykitt

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1

 

Brytania w czasach rzymskich

 

Rzymska okupacja Brytanii trwała 350 lat. Kraj został podbity, a zdobywcy stopniowo wprowadzili swój styl życia. Rzymianie zbudowali setki fortec i liczącą prawie 10 tysięcy kilometrów długości sieć traktów wojskowych doskonałej jakości, którym dorównały dopiero współczesne drogi.

Rzymianie zawsze budowali fortece w miejscach o strategicznym znaczeniu. Chester, Wroxeter i Gloucester stanęły w miejscach dogodnych jako punkty wyjścia do podboju Walii, broniąc jednocześnie dostępu do równiny plemionom z gór. Carlisle, York i Lincoln strzegły ważnych szlaków komunikacyjnych i były bardzo istotne z wojskowego punktu widzenia. Londyn stanowił centrum strategicznego systemu dróg łączącego całą Brytanię i miejscem, z którego można było w razie potrzeby wysyłać zaopatrzenie do fortec. Na kontynencie zaś, po drugiej stronie Cieśniny Dover, system szlaków komunikacyjnych sięgał Rzymu. Stąd wzięło się stare powiedzenie: "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu".

Jedna z najważniejszych fortec wzniesionych przez Rzymian podczas podboju Walii znajdowała się w Caerleon-upon-Usk w Gwencie. W 75 roku naszej ery Rzymianie usypali wał z ziemi i otoczyli go fosą. W 110 roku stanął tam mur z wieżyczkami długości 540 metrów i szerokości 450 metrów, otaczający obszar 20 hektarów, a później stopniowo powstało prawdziwe miasto z kamienną fortecą. Budulec przewożono na barkach rzekami Severn i Usk.

Stacjonował tam II legion Augusta pod dowództwem Juliusza Frontinusa. W okresie największego rozkwitu miasta garnizon liczył 6000 ludzi. Był to świetnie wyszkolony legion sprowadzony w celu podbicia zamieszkujących te ziemie Sylurów, dowodzonych przez dzielnego celtyckiego króla Caratacusa.

Caerg Wysg (Forteca nad rzeką Usk) to starożytna nazwa osady, która była dużym ośrodkiem handlowym na długo przed czasami rzymskimi. Kiedy Rzymianie zajęli osadę, nazwali ją Isca Silurum. Pierwszy człon nazwy pochodził od pobliskiej rzeki Usk, a drugi od zamieszkującego te tereny plemienia, zwanego przez Rzymian Sylurami. Forteca była jednym z trzech obozowisk legionów w rzymskiej Brytanii i głównym miastem w południowej Walii.

Nazwa Caerleon to walijskie tłumaczenie Castra Legionum; skróconą nazwę legionu - LEG II AVG - znaleziono na licznych cegłach odkopanych w czasie wieloletnich prac wykopaliskowych. Oczom Giraldusa Cambrensisa (Geralda Walijskiego), który przybył tam w 1190 roku, ukazały się imponujące rzymskie ruiny. Oto jego relacja:

Prawdziwe starożytne miasto, umiejętnie zbudowane przez Rzymian. Nadal można podziwiać liczne ślady jego dawnej świetności, wspaniałe pałace o złoconych dachach, wzniesione na podobieństwo rzymskiego przepychu... piękne łaźnie, ruiny świątyń i teatrów, a wszystko otoczone wysokim murem, którego część jeszcze stoi. W obrębie murów można oglądać podziemne budowle, kanały wodne, przejścia i najbardziej niezwykłe ze wszystkiego przemyślnie zbudowane piece, pozwalające przenosić ciepło wąskimi przewodami w ścianach.1

W przedsionku kościoła w Caerwencie można zobaczyć niezwykle interesujący, pokryty inskrypcjami kamień. Inskrypcja upamiętnia zbudowanie pomnika Tyberiusza Klaudiusza Paulinusa z polecenia plemiennego senatu "wspólnoty Sylurów". Napis datowany jest na 220 rok naszej ery, określenie "wspólnota Sylurów" potwierdza zaś wielką rolę celtyckiego plemienia w tym regionie kraju. Rzymianie nigdy nie zdołali w pełni podporządkować sobie Sylurów i musieli szukać kompromisu, który doprowadził do ustanowienia Rzymskiej Republiki Sylurów. Po złożeniu broni plemię uzyskało prawo do swobodnego rozwoju, jego terytorium zaś sięgało od Pencraig na wschodzie i Moccas na północy do Hereford. Rzymska Republika Sylurów obejmowała znaczną część Gwentu, część Glamorganu na zachodzie i Gloucestershire na wschodzie odbijały się promienie słoneczne. Odległe o 13 kilometrów Yenta Silurum z pewnością nie mogło się równać ze splendorem Isca Silurum, które stało się kwaterą legionu Britannia Secunda. Tam znajdowała się rezydencja pretora, tam umieszczono rzymskiego orła, i to miejsce wyznaczono na siedzibę sądu.

W 77 roku n.e. do miasta przybył Juliusz Agrykola, który stał się najsławniejszym gubernatorem Brytanii. Natychmiast przystąpił do podporządkowywania plemion Ordowików i Deceanglików, zamieszkujących tereny znane obecnie pod nazwą Clwyd, a potem zdobył Anglesey. Zakończywszy w ten sposób podbój Walii, skierował uwagę na północ. 2

Juliusz zakłada bazę w mieście Chester, zwanym wówczas Deva od rzeki Dee, i w 79 roku zwycięża plemię Brigantów. Wtedy przenosi kwaterę do Eboracum (dzisiejszy York). Stamtąd prowadzi kampanie w północnej części kraju i umacnia swoje pozycje, budując drogi i łańcuch fortec. Eboracum staje się siedzibą XIX legionu i głównym ośrodkiem wojskowym rzymskiej Brytanii, dlatego nazywane jest Altera Roma - drugim Rzymem.

Zromanizowana stolica kraju plemienia Brigante, zwana Insurium Brigantium, znajdowała się 20 kilometrów na północny zachód od Yorku. Obecnie w miejscu tym istnieje wieś Aldborough. Prowadzącą tamtędy drogą Agrykola wyruszał do Szkocji. Przez Stirling i Perth dotarł do Inchtuthill, gdzie zbudował kolejną ważną bazę wojskową. Łańcuch fortec, ciągnący się od Firth do Clyde, stał się północną granicą cesarstwa rzymskiego. Rzymianie postanowili nie posuwać się dalej na północ ze względu na trudne do przebycia górzyste tereny i opór walecznych szkockich plemion.

Około 121 roku n.e. do Brytanii udał się cesarz Hadrian. Wziąwszy pod uwagę trudności, jakich przysparzali Piktowie, postanowił, że prowincja powinna otrzymać trwałą północną granicę. Wybrał miejsce położone o wiele bardziej na południe od fortec Agrykoli. Granica miała łączyć Tyne Gap nad Solway Firth z Wallsend nad Tyne. W ciągu pięciu lat powstał wówczas, ciągnący się w poprzek Brytanii, Wał Hadriana - imponujący przykład budownictwa rzymskiego. Miał 112 kilometrów długości, a broniły go rozmieszczone w pewnej odległości od siebie fortece. Co jedną rzymską milę stały baszty będące kwaterami strażników. Między basztami znajdowały się dwie wieżyczki wykorzystywane do przesyłania sygnałów. Mur miał od 6 do 7 metrów szerokości i 2 do 4 metrów grubości. Jest to jedna z najwspanialszych rzymskich budowli na świecie.

Po dojściu do władzy Antoniusza Pliniusza w 138 roku n.e. Rzymianie postanowili stworzyć drugą, zabezpieczoną wałem granicę, wysuniętą bardziej na północ, wzdłuż łańcucha fortec Agrykoli, ciągnącą się od Firth do Clyde. Tym razem, ze względu na pośpiech, zbudowano wał wyłącznie z ziemi, bez użycia kamienia. Miał on 59 kilometrów długości, czyli połowę tego, co Wał Hadriana. Biegł od Old Kirkpatrick nad rzeką Clyde do Bridgeness w pobliżu Corriden nad rzeką Forth. Budowlę nazwano Wałem Antoniusza. Wkrótce jednak Rzymianie porzucili północną granicę cesarstwa, zostawiając budowlę na pastwę wrogich plemion i żywiołów, i wycofali legiony za znacznie bezpieczniejszy Wał Hadriana.

Z Caerleonu wysyłano czasami wzmocnienia do tej północnej bazy. Dla II legionu oznaczało to prawie pięciusetkilometrowy marsz rzymskimi traktami. Warta na Wale Hadriana z pewnością nie była dla legionistów niczym przyjemnym; zwłaszcza zimą strażnicy musieli się czuć przeraźliwie samotni, kiedy spoglądali na północ na ponury, niknący we mgle horyzont.

Te olbrzymie wały miały za zadanie ułatwić legionom obronę północnej rubieży rozległego imperium przed walecznym plemieniem Szkotów. Dziś może się to wydawać dziwne, że nazwę tę nadano pierwotnie mieszkańcom północnej części Irlandii, i aż do dziesiątego wieku Szkoci oznaczali Irlandczyków, a Irlandię nazywano Szkocją. Wielu Szkotów z Ulsteru przeprawiało się przez morze na tereny krainy, która później została nazwana Szkocją. Osiedlili się wzdłuż zachodniego wybrzeża na północ od Wału Antoniusza (na obszarze zwanym obecnie Argyll), gdzie założyli królestwo Dalriada. Osadnicy ze Szkocji przybyli również do Walii i zamieszkali w Dyfed oraz w południowej części kraju. Przynieśli ze sobą swój język i utworzyli własne królestwo. Jedna grupa przedostała się w góry i założyła dynastię na terenie nazwanym później Brycheiniog (Breconshire). Ci pierwsi irlandzcy osadnicy pozostawili po sobie ślady w postaci inskrypcji na licznych obeliskach z V i VI wieku w hrabstwach Pembrokeshire, Carmarthenshire i Breconshire.

W 197 roku cesarz Septymus Sewer podzielił Brytanię na dwie części, które nazwano Górną Brytanią i Dolną Brytanią. Dolna Brytania zajmowała północną część wyspy i także dzieliła się na dwie części - Britannia Secunda i Flavia Caesarentis. Południe, czyli Górna Brytania, składało się z Britannia Prima i Maxima Caesarentis. Stolice nowych prowincji północnych znajdowały się w Yorku i Lincoln, które to nazwy przetrwały do dziś. Stolicą Britannia Prima było Ciren-cester, centrum administracyjne Maxima Caesarentis mieściło się w Londynie.

Wśród historyków panuje przekonanie, że Rzymianie nazwali południową część kraju Górną Brytanią, ponieważ znajdowała się bliżej Rzymu.

Górną i Dolną Brytanią rządziło trzech wodzów, których tytuły są istotne, ponieważ Brytyjczycy zachowali je po odejściu Rzymian. Nosili oni tytuły: Comes Britanniae, Comes Litoris Saxonici i Dux Britanniarum.

Najwyższym dowódcą wojskowym był Comes Britanniae (Hrabia Brytanii), który miał za zadanie bronić kraju przed obcymi najeźdźcami. Dwaj pozostali wodzowie, o nieco niższej randze, byli jego podwładnymi. Jeszcze długo po odejściu Rzymian Brytyjczycy zachowywali w dawnej postaci strukturę obronną stworzoną przez okupantów. Wydaje się, że Comes Britanniae był tym samym, co Amherawdyr (cesarz), który to tytuł wymieniany jest we wczesnej walijskiej literaturze. Spośród wszystkich brytyjskich bohaterów nosił go tylko Artur.

Kiedy saksońscy najeźdźcy zaczęli nękać wschodnie wybrzeża Brytanii, Rzymianie postanowili zbudować łańcuch fortec od Wash do Solent. Dowodzenie nimi powierzono oficerowi, zwanemu Comes Litoris Saxonici (hrabia wybrzeża saksońskiego". Jego zadaniem było bronić nadbrzeżnych fortec przed najazdami wrogich band. Plemiona saksońskie zaczęły pustoszyć wybrzeża Brytanii w III wieku n.e. Fortece powstrzymywały ich aż do połowy VI wieku.

Obowiązkiem wodza, zwanego Dux Britanniorum, było strzec Wału Hadriana przed atakami Piktów. Obrona tak długiej granicy, ciągnącej się wzdłuż gór Peninów, z pewnością nie należała do łatwych. W 367 roku Piktowie i Szkoci zdołali przedostać się przez Wał Hadriana, a jednocześnie Saksoni wylądowali na wschodnim wybrzeżu. Połączone siły najeźdźców pustoszyły kraj i zmusiły do wycofania się armie hrabiego Brytanii i hrabiego saksońskiego wybrzeża.

Brytania pozostała częścią cesarstwa rzymskiego do roku 410, kiedy to do Rzymu wkroczyli Wizygoci i legiony zostały wycofane z wyspy. Cesarz Honoriusz oficjalnie zrzekł się władzy nad wyspą w liście, w którym informował Brytyjczyków, że od tej pory muszą się bronić sami. Decyzja ta kończyła trwające 367 lat panowanie rzymskie w Brytanii i zostawiała wyspę na łasce Piktów, Szkotów, Anglów, Saksonów i Jutów. Ze wszystkich stron Brytyjczyków otaczali wrogowie i już wkrótce Piktowie zaczęli najeżdżać tereny Brytanii od północy.

Po prawie czterech stuleciach rzymskich rządów Brytyjczycy poczuli się bezpiecznie pod ochroną okupanta i wydaje się całkiem naturalne, że przejęli ich system obronny.

Okres bezpośrednio po wycofaniu się Rzymian, kiedy to przed powstaniem królestw saksońskich na pewien czas władzę przejęli Celtowie, jest pod wieloma względami najciekawszy w naszej historii... Właśnie wówczas narodziły się języki, ideały i tradycje dominujące po dziś dzień na większej części obszaru Wysp Brytyjskich.

Nora Chadwick. 3

 

Rozdział 2

 

Na tropie Czerwonego Smoka

 

Na wzgórzu, z którego rozciąga się widok na Caernarfon w Gwyned stoją ruiny Segontium, fortecy wzniesionej w 78 roku przez Agrykolę przed podbiciem przezeń Anglesey. Neniusz, mnich z zachodniej Walii, umieścił Cair Segeint (Segontium) wśród dwudziestu ośmiu miast, które wymienił w ukończonej około 800 roku kronice Historia Brittonum. Można się domyślać, że ruiny fortecy były imponujące, skoro zwróciły uwagę kronikarza.

We fragmencie Mabinogionu, zatytułowanym The Dream ofMacsen Wledig (Sen Macsena Wlediga), czytamy o związkach Magnusa Maksymusa - zwanego przez Walijczyków Macsenem Wledigiem - z Segontium. W tej opowieści znajdujemy sen Maksymusa o tym, jak przeprawia się on przez morze, przekracza góry na obcym lądzie i dociera do "najpiękniejszej równiny, jaką kiedykolwiek było dane ujrzeć śmiertelnikowi".1 U ujścia rzeki bohater trafia do zamku ze złotym sklepieniem i ścianami zdobionymi drogocennymi kamieniami. W wielkiej sali na złotym krześle siedziała dziewczyna niezwykłej urody. I właśnie w tym momencie, kiedy sen zaczynał się robić naprawdę interesujący, Maksymus się przebudził. Nie mógł jednak usunąć z pamięci obrazu pięknej dziewczyny. Poszukując jej, trafia w końcu do rzymskiej fortecy Segontium w Gwyneddzie. Tam poznaje księżniczkę Elen, wyglądającą dokładnie tak samo, jak dziewczyna ze snu. Rzecz jasna zakochują się w sobie i pobierają.2

Magnus Maksymus był hiszpańskim oficerem, który przybył do Brytanii jako urzędnik w orszaku hrabiego Teodozjusza Starszego w 368 roku. Po wyjeździe hrabiego Piktowie znów najechali Brytanię, ale Maksymus zdołał wyprzeć ich poza Wał Hadriana i dzięki temu mieszkańcy nowych prowincji Strathclyde i Manau Guotodin mogli cieszyć się pokojem. Synowi Magnusa powierzono pieczę nad prowincją Strathclyde, prowincją Manau Guotodin zaś zarządzał książę o rzymsko-brytyjskim pochodzeniu - Paternus "Czerwona Tunika", pradziad Cuneddy Wlediga.

Maksymus wybrał się na południe do Gwyneddu, aby odbudować i obsadzić garnizonem opuszczoną fortecę Segontium, którą uczynił swoją główną kwaterą.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin