Rozdzial4.txt

(9 KB) Pobierz
5






























        *************
        ***1. Spisek***
        *************
           Durjodhana, widz�c si�� Bhimy i perfekcj� Ard�uny w �ucznictwie, 
        cierpia� m�ki zazdro�ci, i motywowany ambicj� bycia kr�lem, kt�rej 
        ziarno zasia� w jego sercu jego ojciec niewidomy kr�l Dritarasztra, 
        na r�ne sposoby pr�bowa� zabi� swych kuzyn�w Pandaw�w. 
        Pomagali mu w tym Karna, jego dozgonny przyjaciel i �miertelny 
        rywal Ard�uny, oraz pokr�tny �akuni, brat jego matki, kr�lowej 
        Gandhari, ka�dy z nich motywowany sw� w�asn� nami�tno�ci�. 
        Pandawom udawa�o si� jednak szcz�liwie unika� tych zasadzek, 
        i za rad� Widury powstrzymywali si� od rewan�u, wierz�c, �e 
        przemoc zrodzi tylko dalsz� przemoc i zniszczenie.
           Tymczasem obywatele Hastinapura, widz�c prawo�� Pandaw�w, 
        zacz�li poddawa� w w�tpliwo�� prawo Dritarasztry do tronu, i wyra�a� 
        swe �yczenie, aby najstarszy syn kr�la Pandu, Judisztira, zosta� kr�lem. 
        Pytali: �Dlaczego Dritarasztra jest ci�gle kr�lem, skoro kr�lestwo
         nie nale�y do niego, gdy� z powodu swej �lepoty zosta� go pozbawiony. 
        Kr�lestwo od pocz�tku by�o dziedzictwem jego m�odszego, zmar�ego
         przedwcze�nie brata Pandu, i teraz, gdy najstarszy syn Pandu, Judisztira, 
        osi�gn�� dojrza�o��, Dritarasztra powinien zrzec si� kr�lestwa i odda� je 
        Judisztirze, kt�remu si� ono s�usznie nale�y. Powinien wzi�� przyk�ad 
        z Biszmy, kt�ry wyrzek� si� kr�lestwa z mi�o�ci do swego ojca. Prawo��
         Judisztiry gwarantuje, �e Dritarasztra i jego synowie po zrzeczeniu si� 
        kr�lestwa b�d� odpowiednio uhonorowani, i otrzymaj� nale�ne
         im przywileje". 
           Durjodhana dowiedzia� si� poprzez swych szpieg�w o tych szemraniach 
        obywateli, i ich mi�o�� dla Pandaw�w zaogni�a jego zazdro��. Uda� si� do 
        swego ojca, kr�la Dritarasztry, i znalaz�szy go w samotno�ci, po oddaniu 
        mu nale�nych wyraz�w szacunku rzek�: �O ojcze, przyszed�em do ciebie, 
        gdy� dowiedzia�em si�, �e obywatele z�owieszczo szemraj�, �e kr�lestwo 
        nie nale�y si� ani tobie, ani Biszmie, lecz synowi twego brata Pandu, Judisztirze. 
        Biszma nie chce by� kr�lem, lecz je�li chodzi o nas, to mieszka�cy naszego 
        kraju chc� zmusi� nas do wyrzeczenia si� czego�, co nam si� s�usznie nale�y. 
        To ty by�e� najstarszym synem, i zgodnie z Prawem do ciebie i twoich 
        syn�w nale�y kr�lewskie dziedzictwo. Ty sam nie zosta�e� kr�lem z powodu
         twego fizycznego defektu, lecz ja, tw�j najstarszy syn, jestem w doskona�ym 
        zdrowiu, i jako syn starszego brata mam wi�ksze prawo do ojcowizny ni� 
        Judisztira, syn m�odszego brata. O ojcze, je�eli dopu�cisz do tego, �e syn 
        twego m�odszego brata zostanie kr�lem, kr�lestwo ca�kowicie wymknie 
        si� z r�k twoich potomk�w, i dostanie si� na zawsze w r�ce potomk�w 
        twego m�odszego brata. Twoi potomkowie zostan� zredukowani do roli 
        �ebrak�w, �yj�cych na cudzej �asce! O ojcze, musisz umocni� sw� pozycj� 
        w kr�lestwie, aby zapewni� powr�t kr�lewskiego dziedzictwa w r�ce 
        twego potomstwa!"
           Dritarasztra rzek�: �O synu, m�j m�odszy brat Pandu szanowa� Prawo, 
        i by� bardzo serdeczny dla ca�ej swej rodziny, a szczeg�lnie dla mnie. 
        By� bardzo szczodry, i nigdy niczego nie chcia� wy��cznie dla siebie. 
        Gdy uda� si� do lasu wierny swej przysi�dze, odda� mi pod opiek� 
        swe kr�lestwo z tak wielk� �atwo�ci� jak ulubione jedzenie, kt�re ze mn� 
        w dzieci�stwie bez wahania dzieli�. Jego synowie s� tacy sami jak on: 
        wierni Prawu, pe�ni rycerskich cn�t, maj�cy uznanie i szacunek obywateli. 
        Jak wi�c mo�emy pozbawi� ich dziedzictwa ich ojca i dziada? Pandu mia� 
        te� wielu sprzymierze�c�w w�r�d kr�l�w i zwyk�ych �o�nierzy, gdy� dobrze 
        wszystkich traktowa�, i oni z ca�a pewno�ci� stan� w obronie Pandaw�w, 
        jego syn�w, je�eli pozbawimy ich praw, i zmusimy do opuszczenia kr�lestwa".
           Durjodhana rzek�: �O ojcze, wiem doskonale, jakie mog� by� konsekwencje 
        wygnania Pandaw�w, wynik�e z faktu, �e zar�wno Pandu jak i jego synowie 
        maj� poparcie u kr�l�w i obywateli. Obywateli mo�na jednak przekupi� 
        prezentami i honorami, i w ten spos�b uczyni� ich naszymi zwolennikami. 
        Sam mog� si� tym z �atwo�ci� zaj��, gdy� mam kontrol� nad kr�lewskim 
        skarbem i jego ministrami. Poza tym nie musimy otwarcie wyrzuca� 
        Pandaw�w z kr�lestwa. Wystarczy, �e pod jakim� pretekstem wy�lemy 
        ich podst�pnie do Waranawata, kt�re jest poza naszymi granicami, i 
        sk�onimy ich do przebywania tam wystarczaj�co d�ugo, aby�my mogli 
        si� umocni�. Pandawowie razem ze sw� matk� b�d� mogli oczywi�cie 
        wr�ci�, gdy nasza linia zostanie mocno osadzona na tronie".
           Dritarasztra rzek�: �O synu, musz� przyzna�, �e podobny plan zrodzi� 
        si� w mojej g�owie. Wyda� mi si� jednak zbyt pod�y, aby m�g� zyska� 
        poparcie Biszmy, Wirury, Drony i Krypy, dla kt�rych zar�wno synowie 
        Pandu jak i moi synowie reprezentuj� t� sam� lini�, i podlegaj� temu 
        samemu Prawu. Nie zgodz� si� na faworyzowanie �adnej ze stron". 
           Durjodhana rzek�: �O ojcze, nie masz racji, gdy� z �atwo�ci� 
        uda nam si� uzyska� ich poparcie. Bramin Drona b�dzie po tej stronie, 
        po kt�rej jest jego syn A�watthaman, a on jest po naszej stronie. 
        Bramin Krypa b�dzie po tej stronie, po kt�rej jest Drona i jego syn, 
        gdy� A�watthaman jest r�wnie� synem jego siostry Krypi, kt�ra jest 
        �on� Drony. Z kolei losy Widury, jako twego ministra, s� nierozerwalnie 
        zwi�zane z twoimi, i nie mo�e on dzia�a� w niezgodzie z twoim interesem, 
        cho�by i jego serce rwa�o si� do Pandaw�w. O ojcze, mo�esz spokojnie 
        zes�a� Pandaw�w do Waranawaty, gdy� z ca�� pewno�ci� nie przyniesie 
        to �adnych z�ych skutk�w, lecz zniszczy bolesny cier�, kt�ry nosz� 
        w sercu, i kt�ry odbiera mi sen, oraz ugasi ogie� mojej bole�ci"!
           Jak postanowili, tak uczynili. Durjodhana i jego bracia obdarowywali 
        swych poddanych prezentami i honorami, chc�c kupi� ich �yczliwo��. 
        Dritarasztra z kolei, chc�c skusi� Pandaw�w, aby udali si� na wygnanie 
        z w�asnej woli, nam�wi� r�nych gorliwc�w, aby snuli opowie�ci o pi�knie 
        miasta Waranawaty i namawiali wszystkich do uczestnictwa w maj�cym 
        si� tam odby� wielkim festiwalu ku czci boga �iwy. Opowie�ci te 
        dotar�y do Pandaw�w, kt�rzy pod ich wp�ywem nabrali ochoty, 
        aby tam pojecha�. Kr�l Dritaraszta, kt�ry tylko na to czeka�, 
        natychmiast zach�ci� ich gor�co do wyjazdu, m�wi�c:
         �O synowie, od dawna ju� s�ysz� od r�nych ludzi, �e Waranawata 
        jest najpi�kniejszym w �wiecie miastem. Je�eli macie ochot� uczestniczy� 
        w maj�cym si� tam odby� festiwalu, nie wahajcie si� ani chwili. 
        We�cie swoje wojsko i swoj� �wit�, i czujcie si� r�wni nie�miertelnym. 
        We�cie ze sob� drogie kamienie, aby obdarowa� bogato bramin�w 
        i �piewak�w, i czujcie si� jak bogowie. Sp�d�cie tam d�u�szy okres 
        czasu, aby w pe�ni si� miastem nacieszy�".
           S�ysz�c te entuzjastyczne s�owa Dritarasztry, Judisztira zrozumia�, 
        �e wpad� w pu�apk�, i �e wyra�aj�c ch�� wyjazdu, uczyni� jedynie to, 
        czego �yczy� sobie Dritarasztra. Widz�c ca�� kr�lewsk� starszyzn� 
        jak i wszystkich syn�w Dritarasztry zgromadzonych wok� kr�la, 
        zrozumia�, �e sprawy zasz�y za daleko, i �e nie ma nikogo, kto by si� 
        pomys�owi ich wyjazdu sprzeciwi�. Wyrazi� wi�c na wyjazd zgod�, 
        m�wi�c ze smutkiem: �O przyjaciele, na rozkaz kr�la Dritarasztry 
        udaj� si� wraz z moimi bra�mi i naszymi lud�mi do pi�knego miasta 
        Waranawaty, kt�re b�dzie wype�nione �wi�tuj�cym t�umem. 
        Prosz� wi�c o wasze b�ogos�awie�stwo, aby nas chroni�o 
        przed wszelkim z�em". 
           Otrzymawszy b�ogos�awie�stwo, i wykonawszy wszelkie 
        wymagane ryty, Pandawowie wyruszyli w kierunku Waranawaty 
        odprowadzani do bram miasta przez posmutnia�ego Widur� i ci�gn�cy 
        za nimi w milczeniu t�um mieszka�c�w. Pozbawieni l�ku bramini zacz�li 
        buntowa� si� przeciw losowi Pandaw�w, m�wi�c: �O bramini, umys� 
        pod�ego kr�la Dritarasztry musia� ca�kowicie pogr��y� si� w ciemno�ciach. 
        Wydaje mu si�, �e widzi niebezpiecze�stwo, a tymczasem nie potrafi 
        dostrzec Prawa, i skazuje na banicj� tych, kt�rzy s� bez grzechu. 
        Nie mo�e on znie�� tego, �e Pandawowie odziedziczyli kr�lestwo 
        po swoim ojcu. Oburzaj�ce jest r�wnie� milczenie Biszmy, kt�ry 
        dopu�ci� do tego jawnego bezprawia. Skoro Dritarasztra nie mo�e 
        znie�� samego widoku szlachetnych syn�w kr�la Pandu, kt�ry 
        by� dla nas jak ojciec, odpowiedzmy mu tym samym, i �eby nie patrze� 
        ju� d�u�ej na takiego pod�ego kr�la, porzu�my nasze domy i udajmy si� 
        na wygnanie razem z Judisztir�". 
           Jednak�e Judisztira, syn boga Prawa, Dharmy, s�ysz�c to, rzek� 
        przepe�niony g��bokim smutkiem: �O bramini, kr�la nale�y czci� jak 
        w�asnego ojca, i traktowa� go z honorem nale�nym najwi�kszemu 
        nauczycielowi. Musimy mu by� pos�uszni, bo przysi�gali�my, 
        �e bez wahania uczynimy to, co nam rozka�e. Jeste�cie naszymi 
        wielkimi przyjaci�mi, dlatego prosz� was, aby�cie okr��yli nas 
        zgodnie ze �wi�tym zwyczajem, udzielaj�c nam swego b�ogos�awie�stwa, 
        i udali si� z powrotem do dom�w". I pos�uszni bramini rzekli: 
        "O Jud...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin