Stevens Jackie - Przegrani wygrani.pdf
(
316 KB
)
Pobierz
269255399 UNPDF
JACKIE STEVENS
PRZEGRANI WYGRANI
Tytuł oryginału LOSERS CAN BE WINNERS
1
Iris nie mogła uwierzyć, że kiedyś musiała niemal siłą zaciągnąć swojego chłopaka na
lekcje tańca. Wciąż miała w pamięci, jak stojąc przed wejściem do szkoły Marii i Carlosa,
Adam przekonywał ją, że nigdy nie nauczy się tańczyć. W końcu się zgodził, musiała jednak
obiecać, że jeśli mu się nie spodoba, nigdy więcej nie będzie go namawiać do czegoś, na co
on nie ma ochoty.
Już pierwszego dnia atmosfera szkoły tak go zachwyciła, że po gratisowej próbnej
godzinie był gotowy zapisać się na kurs tańców latynoamerykańskich. Kiedy Iris głośno się
zastanawiała, czy nie powinni zacząć od nauki standardowych tańców, Adam wpadł na
pomysł, żeby zapisać się na oba kursy.
Zgodziła się, pomyślawszy, że jeśli nie wykorzysta tak nagle zrodzonego entuzjazmu
Adama, może tego później żałować. Spodziewała się jednak, że - jak się to czasami zdarzało -
jego zapal szybko się ostudzi. Ale się myliła. Podczas trzymiesięcznego kursu nie opuścili ani
jednej lekcji.
Były to dla niej wspaniałe chwile. Przyjemność, jaką sprawiał jej sam taniec, jeszcze
zwielokrotniał fakt, że dzieliła ją ze swoim chłopakiem. Iris czuła, że ona i Adam szybko się
uczą. Sprawiało jej to ogromną satysfakcję, nigdy jednak nie porównywała siebie z innymi.
Zupełnie nie wiedziała więc, o co chodzi, kiedy po ostatniej lekcji kursu Carlos poprosił ich i
dwie inne pary, żeby chwilę zostali.
- Nasi najlepsi podopieczni co roku uczestniczą w organizowanym w naszym mieście
turnieju tańca debiutantów - oznajmił, gdy wszyscy pozostali opuścili salę ćwiczeń. - Pewnie
się już domyślacie, dlaczego chciałem z wami rozmawiać. Oboje z Marią uznaliśmy, że tym
razem właśnie wy macie największe szanse.
Zdumiona Iris spojrzała na swojego chłopaka. Adam uśmiechnął się, wzruszył
ramionami, ale wcale nie wyglądał na zaskoczonego.
- My bardzo chętnie - powiedział.
- Ciii - szepnęła, lekko trącając go ramieniem. Nie podobało jej się, że mówi również
w jej imieniu, nie pytając o zdanie.
Na szczęście Carlos nie zwrócił uwagi na jego słowa i ciągnął:
- Nie musicie dzisiaj podejmować decyzji. Wolałbym, żebyście się nad nią spokojnie
zastanowili. Ale zanim ją podejmiecie, powinniście wiedzieć, że ja i Maria będziemy
oczekiwać od was pełnej gotowości i oddania.
Iris nie miała pojęcia, co może oznaczać owa pełna gotowość i oddanie, wiedziała
jednak, że jest to coś, do czego należy podejść bardzo poważnie. Tymczasem jej chłopak
sprawiał wrażenie, jakby dla niego wszystko było już przesądzone.
- Turniej odbędzie się za pół roku - ciągnął Carlos.
- Phiii - rzuciła lekceważąco Melanie, rówieśnica Iris i Adama, która chodziła na kurs
ze swoim chłopakiem Ethanem. - Myślałam, że to jakoś niedługo.
- Pół roku to wcale nie tak dużo czasu, żeby się porządnie przygotować.
- Przez sześć miesięcy moja babcia mogłaby się nauczyć tańczyć cza - czę na linie. -
Melanie, która zawsze miała coś do powiedzenia, rozejrzała się, żeby się przekonać, czy jej
żart wywarł na obecnych takie wrażenie, jakiego się spodziewała. Nie widząc jednak, żadnej
reakcji, najwyraźniej uznała, że to oni nie mają poczucia humoru, a nie że jej dowcip był
nieco toporny.
Iris już na pierwszej lekcji tańca poczuła, że jej nie lubi. Na początku starała się
panować nad niechęcią do tej dziewczyny, ponieważ w głębi duszy podejrzewała, że wynika
ona ze zwykłej zazdrości. Melanie była bowiem bardzo atrakcyjną dziewczyną - wysoką,
dobrze zbudowaną brunetką, jedną z tych, których nie sposób nie dostrzec w tłumie innych
dziewcząt. W dodatku na sali ćwiczeń świetnie sobie radziła - miała wrodzone poczucie
rytmu i szybciej niż większość kursantów przyswajała kroki - niezależnie od tańca, którego
się właśnie uczyli.
Dopiero kiedy udało jej się zrazić do siebie niemal wszystkich - nie wyłączając
właścicieli szkoły - Iris doszła do wniosku, że nie chodzi o zazdrość. Tę zapatrzoną w siebie
dziewczynę po prostu trudno było polubić. Czasami zastanawiała się nad tym, jak udało się to
Ethanowi, który był miłym, skromnym chłopakiem.
- Wielka szkoda, że nie przyprowadziłaś do nas swojej babci - powiedział Carlos,
uśmiechając się kwaśno. - Ale wracając do konkursu, to ja i Maria nie możemy
zagwarantować, że w pół roku nauczymy kogokolwiek tańczyć cza - czę na linie, ale jesteśmy
w stanie was przygotować tak, że nawet jeśli nie wygracie, to na pewno nie będziecie się
musieli wstydzić.
- Jak często musielibyśmy trenować? - spytała Anastasia Keith, szkolna koleżanka
Iris. To właśnie ona namówiła Iris, żeby zapisać się na kurs tańca.
- Wszystko zależy od was - odparł Carlos. - Wydaje mi się jednak, że dwie godziny
trzy razy w tygodniu to minimum.
- No tak, ale co z pieniędzmi? - zainteresował się Joey Quaid, partner Anastasii.
Iris miała to pytanie na końcu języka. Dotychczas przychodzili na zajęcia dwa razy w
tygodniu, we wtorki na naukę tańców standardowych, w piątki - latynoamerykańskich.
Kosztowało ją to tyle, że nie wyobrażała sobie, że mogłaby przez kolejne sześć miesięcy
wydawać tyle samo albo jeszcze więcej pieniędzy.
- Ja i Maria możemy przygotowywać was do turnieju bezpłatnie - odpowiedział
Carlos. - I nie jest to, oczywiście, z naszej strony gest wspaniałomyślności. Wybraliśmy
właśnie was, ponieważ wierzymy, że możecie odnieść sukces, a to jest najlepszą reklamą
każdej szkoły tańca.
- My się zgłaszamy! - zawołał Adam.
- Może mów w swoim imieniu, a nie w moim - zwróciła mu cicho uwagę Iris, która
poczuła się zlekceważona.
- Dla mnie nie jest to takie proste. Muszę się nad tym zastanowić.
- Nad czym tu się zastanawiać?!
- Iris ma rację - wtrącił się Carlos. - Nie chcę, żebyście podejmowali decyzję już
dzisiaj. Umówmy się, że spotkamy się... powiedzmy za tydzień, i wtedy powiecie, co
postanowiliście. Zgoda?
2
Choć Adam podjął decyzję natychmiast, potrzebował całego tygodnia, żeby przekonać
swoją dziewczynę. A w dniu, w którym dowiedzieli się o turnieju, doszło do ich pierwszej
sprzeczki.
- Czemu się nie odzywasz? - spytał Adam, kiedy wsiadali do samochodu
zaparkowanego kawałek od szkoły. - Nie masz ochoty wystartować w tym konkursie?
- Nie - odparła rozzłoszczona Iris.
Nie zdążyła jednak sprostować, że nie chodzi o to, że nie chce, bo jej chłopak mówił
dalej:
- Wydawało mi się, że podoba ci się na kursie, i jeśli sobie dobrze przypominam, to ty
na siłę przyciągnęłaś mnie do szkoły.
- Na siłę?! - oburzyła się. - Prosiłam cię tylko, żebyś spróbował, ale do niczego cię nie
zmuszałam - powiedziała, a po chwili dodała z naciskiem: - I na pewno o niczym nie
decydowałam za ciebie.
Sądziła, że po tej ostatniej uwadze Adam zrozumie, o co ma do niego pretensje, myliła
się jednak.
- W porządku - rzucił wyraźnie niezadowolony. - Nie chcesz, to nie. - Przekręcił
kluczyk w stacyjce i ruszył z piskiem opon.
- Może się trochę opanujesz? - upomniała, kiedy zbyt gwałtownie włączył się do
ruchu. - Wolałabym nie wylądować w szpitalu.
- O co ci właściwie chodzi?
- O to, że gdyby ten facet, który jedzie teraz za nami, nie przyhamował, to nie miałbyś
już bagażnika.
- Wcale nie musiał hamować.
- Oczywiście, że musiał.
- Iris, to ja prowadzę, więc chyba wiem lepiej, co się dzieje na drodze.
Światła przed nimi zmieniły się z zielonych na żółte. Adam, zamiast zahamować,
dodał gazu.
- I oczywiście wiesz, że przejechałeś skrzyżowanie na czerwonym świetle -
powiedziała ze złośliwą satysfakcją w głosie.
- Nie na czerwonym, tylko na żółtym - sprostował.
- Może wjechałeś na żółtym, ale zanim je opuściłeś, zmieniło się na czerwone. - Wcale
nie miała co do tego pewności, była jednak na niego zła i chciała mu dopiec.
Plik z chomika:
tadeusz93_93
Inne pliki z tego folderu:
Stevens Jackie - Mozart, anioły i krokodyl.pdf
(296 KB)
Stevens Jackie - Przegrani wygrani.pdf
(316 KB)
Wilson Barbara - Nie do pobicia.pdf
(327 KB)
Watts Alicyn - Księżycowa piosenka.pdf
(324 KB)
Woodruff Marian - Komputerowa miłość.pdf
(372 KB)
Inne foldery tego chomika:
Dokumenty
Filmy
Galeria
Paranormalne audycje
Politechnika Wrocławska - Wydział Chemiczny
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin