Pawełek.doc

(54 KB) Pobierz
Pawełek

Pawełek

 

Siedziałem sam w pokoju. Był już dziesiąty dzień obozu. Do końca pozostało jedynie pięć dni. Leżałem na łóżku i miałem wyrzuty sumienia, dlaczego właśnie teraz mam migrenę i ból brzucha i nie mogę iść z innymi na wycieczkę, popływać promem po jednym z tych pięknych mazurskich jezior. Przez najbliższe godziny w całym ośrodku będę tylko ja i kilka pań kucharek, które pewnie siedzą teraz tam na zapleczu i popijają sobie kawkę albo może już się wzięły za gotowanie obiadu.
Ośrodek był ładny, pokoje fajne, czteroosobowe, z łazienką, z telewizorem. Nic, tylko się cieszyć. Ale mnie ostatnio nic już nie cieszyło. Powodem tego mojego stanu był – ktoś. Dzień za dniem uciekał, a ja wciąż nic...
Włączyłem telewizor. Stał naprzeciwko mojego posłania. Za mną łóżko należące do Kamila. Jak zwykle spod sterty bokserek i skarpetek nie było widać pościeli. Po drugiej stronie pokoju kolejne nie pościelone łóżko Kuby, a za nim ładnie poukładane, jedyne czysto zaścielone, jak zawsze, łóżko Pawła. Paweł, hmmm, co tu dużo mówić, to chodzący ideał faceta. Nie będę ukrywał: to on był tym powodem... Ładnie zbudowany (co miałem okazję potwierdzać codziennie podczas wieczornej i porannej toalety), z sześciopakiem na brzuchu i pięknymi niedużymi sutkami na klacie gładkiej jak pupa niemowlęcia. Oczy miał jasnoniebieskie, czasami mogłoby się zdawać, że są takie głębokie, że nie widać ich końca, oraz krótkie blond włosy. Do tego nieprzeciętne rysy twarzy. Wszystkie dziewczyny na niego leciały. Nie tylko dziewczyny. Ja też... Tak, ja też! Bo – co z tego, że za mną też dziewczyny latają, jakbym był nie wiem kim, a już takie dwie to mnie totalnie wnerwiają! Niedługo się pobiją, którą wybiorę i z którą będę chodził. Głupie... A ja wodze oczami tylko za Pawłem... Co się ze mną dzieje?
Właśnie dawkowałem kolejną porcję tabletek, jakie miałem zażyć, gdy do pokoju wpadła jedna z pań kucharek.
– Jak się czujesz, skarbeczku? – zapytała słodko pierdzącym głosem. – Kierownik prosił, żebym do ciebie zaglądnęła.
– Coraz lepiej – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – I niech się pani nie fatyguje, nie jestem małym dzieckiem.
– No, kawaler jesteś jak się patrzy! A boli cię dalej głowa? – zapytała znowu tym samym męczącym tonem głosu.
– Już przechodzi – odparłem z nadzieją, że zaraz wyjdzie, a ja będę mógł z powrotem wrócić do oglądania telewizji.
– To dobrze. Przyniosłam ci na pocieszenie kawałeczek serniczka – powiedziała tym razem troszkę innym tonem.
Podziękowałem i wziąłem od niej niewielki talerzyk z kawałeczkiem apetycznie wyglądającego deseru.
– No to ja już lecę, zdrowiej szybko – powiedziała jeszcze i od razu wyszła, jakby się bała, że zaraz coś jej zrobię.
– Do widzenia – oparłem, ale chyba już tego nie słyszała, bo zamknęła drzwi z donośnym trzaskiem.
Gdy właśnie chciałem zjeść kawałek mojego serniczka, usłyszałem dość głośną rozmowę na korytarzu, po czym do pokoju wszedł... Paweł? Ubrany był w krótkie seksowne białe spodenki i bluzę bez rękawów, przez ramię miał przewieszony turystyczny plecak. Tak, jak wyszedł na wycieczkę.
– Zapomniałeś czegoś? – zapytałem bardzo zdziwiony i o mało nie zakrztusiłem się kawałkiem sernika. Zacząłem kaszleć. On podszedł do mnie i postukał mnie w plecy, odstawił sernik na stolik koło mojego łóżka, a gdy wreszcie odzyskałem władzę, głos i kontrolę nad oddychaniem, powiedział:
– Nie, niczego nie zostawiłem i nie zapomniałem. Powiedziałem kierownikowi, że już mnie mdli, bo mam chorobę lokomocyjną, a nie wziąłem dziś tabletek. I czy mogę wrócić. Że zostanę z tobą, gdyby ci coś, no wiesz... – i uśmiechnął się, patrząc w moje oczy.
Dziwnie się wtedy poczułem.
– Aaa... A nie szkoda ci, że nie pojechałeś? Ten prom to duża atrakcja – powiedziałem lekko zakłopotany.
– Szczerze? Też mi atrakcja... Nie raz pływałem promem. Po Bałtyku i nie tylko... A teraz bez tłoku i bez ścisku wreszcie sobie wezmę porządny prysznic. Nie będziesz miał nic przeciwko?
– Co? Jaki tu ścisk? Jedna łazienka na czterech to dla ciebie tłok? – chciałem go szturchnąć, ale sprytnie odskoczył. – Idź, idź... Nie będę miał nic przeciwko – odpowiedziałem wesoło, a on parsknął śmiechem.
Patrzyłem, jak się rozbiera... Mmm... co za ciało. I w slipkach ma tyle, że oddech zatyka.
– No to znikam.
– Znikaj, znikaj...
Zabrał ręcznik, szampon i mydło i już go nie było. Słyszałem, jak odkręca wodę. Wyobrażałem sobie, jak myje swoje ciało. Na pewno stoi tam nago. Ech, jakbym chciał tam być przy nim! I zaraz musiałem poprawić swojego penisa.
Po jakimś czasie woda przestała spryskiwać – jak to sobie wyobrażałem – jego nagi tors, brzuch, pośladki i jego penisa, którego od tych całych dziesięciu dni chciałem zobaczyć. Usłyszałem zgrzyt zamka, po czym ujrzałem, jak Paweł, owinięty w pasie tylko ręcznikiem, wychodzi z łazienki. Po jego nienagannie wyrzeźbionej sylwetce spływały jeszcze krople wody. Od pępka w dół biegła mu cienka linia jasnych włosów, które ginęły pod ręcznikiem na jego biodrach, a spod ręcznika było widać delikatne zarysy tego, co tam ukrywał. Mój mały znów podskoczył na ten widok, co nie umknęło uwadze Pawła.
– Spokojnie, nigdy nie widziałeś faceta z ręcznikiem na biodrach? – zapytał swoim miłym i delikatnym głosem.
– Ciebie jeszcze nie – odpowiedziałem ukrywając zakłopotanie. – Ciekawe, jak by się zachowała Nina, jakby cię tak zobaczyła.
– Pewnie by ten ręcznik ze mnie zdarła – zaśmiał się, poprawiając penisa pod tym okryciem.
– I zemdlałaby pewnie z wrażenia, co? – zaśmiałem się razem z nim.
– Niech mdleje. Mam ją gdzieś. Nawet jednego włoska na małym bym jej nie pokazał.
– A komu byś pokazał?
– No, niektórym mógłbym, są tacy. Nie tylko jednego włoska.
– Są „tacy” czy są „takie”? Bo powiedziałeś: tacy – poprawiłem go.
– Bo tak chciałem powiedzieć... – odrzekł i usiadł obok mnie na moim łóżku.
Myślałem, że padnę! On i ja! Ja ubrany w koszulkę z krótkim rękawem i krótkie dżinsy, on w samym ręczniku. To było aż za piękne! Nagle spostrzegłem, że ręcznik, który oplata jego biodra i ukrywa to, co od dawien dawna chciałem zobaczyć, zaczyna mu się podnosić! Z tego, co mu przez slipy widziałem, domyślałem się, że jego penis jest dość sporych rozmiarów, ale teraz widziałem go dokładnie, a gdybym go zobaczył bez tego ręcznika, chyba by mnie zamroczyło. I gdyby nie to, że nagle na swojej dłoni poczułem jego dłoń i ciepło jego palców. Aż zaświrowało mi w brzuchu. A jego palce przesuwały się bardzo powoli w górę po mojej ręce, aż do ramienia, tu się zatrzymały i z powrotem zaczęły opadać. Czułem dokładnie ciepło jego dłoni, która gładziła moją rękę. O co mu chodzi? Mój mały aż zakipiał z podniecenia.
– A za tobą to się dziewczyny nie oglądają? – powiedział cicho.
– To co? – odpowiedziałem mu prawie szeptem, bo naprawdę ledwo oddychałem.
– To nic... Wsadziłbyś którejś? Ale tak naprawdę...
– Żadnej – odpowiedziałem bez chwili namysłu.
– Ja też żadnej – odpowiedział w zwolnionym tempie głosu, a ja spostrzegłem, że jego kutas coraz bardziej zaczyna mu brykać pod ręcznikiem! Jego dłoń znów dotknęła moich palców.
– Nie lubisz dziewczyn, nie? – powiedział bardzo cicho, podniósł moją dłoń i położył na ręczniku, na swoim już bardzo nabrzmiałym i wyprężonym penisie, a ja patrzyłem wielkimi oczami, co on robi! – Bo ja też nie lubię. I wiem, że od dawna parzymy ty na mnie, a ja na ciebie. Wiem, że tego chcesz – powiedział, po czym przesunął moją rękę na swoje udo, pod ręcznik.
– Ale co... – zacząłem, a moje palce same zacisnęły się na tym jego coraz twardszym penisie i aż mi się zrobiło gorąco. Ale on nie pozwolił mi dokończyć zdania. Położył palec na moje usta, po czym pocałował je delikatnie. Odpłynąłem. To było fantastyczne. On zaczął coraz bardziej napierać językiem na moje usta. Poddałem się, a on położył moją głowę na poduszce, a sam położył się na mnie całym ciałem.
– Paweł nie rób ze mnie... – zacząłem, ale znów zamknął mi usta swoimi ustami.
– Nic nie robię. Musiałem wreszcie coś wykombinować, żebyśmy mogli być sami – wyszeptał, przerywając każde słowo dotykiem swoich warg składanym delikatnie na moich wargach.
– Dlaczego...?
– Bo mi się od początku podobasz... – i znów mnie pocałował.
Zapomniałem w tym momencie o bólu głowy i brzucha. To ja tyle dni o nim marzyłem, a tu okazuje się, że on... Teraz całował tak namiętnie, że wszystko ze mnie się ulatniało, i dusza, i myśli i całe ciało, jakbym fruwał gdzieś w powietrzu. Po długiej chwili błogiego pocałunku poczułem, że Paweł zaczyna jeździć swoją ręką po moich spodniach w okolicy krocza, dotykając mojego od dawna stojącego penisa. On chyba wie, co robi, i wie, jak to strasznie podnieca!
Położyłem swoje ręce na jego ręczniku w miejscu, w którym przykrywał on pośladki i zacząłem je gładzić i ugniatać. Paweł aż sapał z podniecenia i dalej mnie całował, po twarzy i po oczach, po wargach i po policzkach. Nigdy bym nie uwierzył, że... że to naprawdę może się między nami zdarzyć! Podczas tego błogiego pocałunku on ściągnął ze mnie koszulkę i zaczął pieścić językiem moje sutki. Jego język penetrował moją klatę, po czym przeszedł aż do pępka. A ja rozwiązałem mu ten ręcznik, który po chwili zsunął mu się z bioder, przesunąłem swoją rękę bliżej jego penisa i wreszcie dotknąłem go bez niczego, oraz zobaczyłem to, co zawsze chciałem zobaczyć: jego pięknego, okazałego, twardego kutasa. Był naprawdę duży i gruby, bardzo twardy i bardzo gorący, a po każdym moim dotyku jeszcze bardziej się wyprężał. Wziąłem go mocno do ręki, a drugą zacząłem pieścić jego jądra, też duże, a one aż same poruszały się pod tym moim dotykiem. Paweł tylko mruczał z zadowolenia, a ja myślałem tylko o tym, czy przypadkiem mi się to nie śni. A jeśli śpię, żebym się teraz za szybko nie obudził! Nie, to nie był sen... Paweł uniósł się lekko, rozpiął mi suwak moich krótkich dżinsów i jednym sprawnym ruchem ściągnął je ze mnie. Przez materiał moich bokserek zaczął pieścić językiem mojego wyprężonego penisa, po czym wyjął go delikatnie, odchylając bokserki od góry. I znowu sprawnym ruchem dłoni zsunął je ze mnie, a ja tylko lekko podniosłem biodra, żeby mu w tym pomóc. Teraz obydwaj byliśmy całkiem nadzy. Paweł zsunął się jeszcze niżej i teraz mój penis wylądował w jego ustach. Lizał go i gryzł bardzo delikatnie, co doprowadzało mnie prawie do szczytu rozkoszy. Jęczałem za każdym razem, gdy zsuwał z niego skórkę i delikatnie pieścił go językiem.
– Jaki on jest ładny – powiedział, a ja nie wiedziałem, co on w ogóle mówi. Mój penis jest mniejszy, chyba taki całkiem zwyczajny, a ten jego... Co mu się w moim penisie podoba?
Po chwili przestał.
– Ja też tak chcę – powiedział, po czym usiadł na mojej klacie i podsunął mi swojego wielkiego fallusa aż pod same usta. Liznąłem go delikatnie, a on aż westchnął z podniecenia. Wziąłem go do ust. Zacząłem pieścić go językiem, a placami pieściłem jego jądra. Chyba było mu dobrze, bo pojękiwał cicho, a potem sam zaczął mi go wpychać głębiej do ust, tak jakby stymulował ruchanie. Posuwał go w moje usta i wciąż pojękiwał. Gdy mu go zassałem najgłębiej jak tylko mogłem, najlepiej i najmocniej jak tylko potrafiłem, Paweł zatrzymał się nieruchomo i złapał mnie za głowę.
– Bo się zaraz spuszczę – wyszeptał. – Świetnie to robisz... Ale chciałbym inaczej... – i powoli zaczął schodzić ze mnie. – Chciałbym, żebyś wszedł... – powiedział cicho, po czym położył się obok i obrócił się na brzuch.
Ja też tego chciałem. Wiedziałem, że czy się on na to zgodzi czy nie, ja będę do tego dążył! Będę chciał w niego wejść!
Podniosłem się i dopiero teraz zobaczyłem, jak wyglądają najseksowniejsze pośladki świata. Były bardzo jędrne, lekko owłosione. Zbliżyłem się do nich i rozsunąłem lekko jego nogi. Zobaczyłem zamkniętą dziurkę, bramę do rozkoszy, bramę do raju. Chyba mi się zakręciło w głowie. Polizałem ją delikatnie, co sprawiło że Paweł zadrżał całym ciałem i jęknął:
– Jeszcze...
Zacząłem ją lizać jeszcze intensywniej. Jego jęki były cudowne, a drżenie całego ciała przenosiło się też na mnie. Już nie mogłem nad sobą zapanować... Po chwili położyłem się na nim i przymierzyłem penisa w ten lekko rozchylony i zwilżony przeze mnie otworek. Bardzo, bardzo powoli zacząłem wchodzić w jego ciało. Nie było to łatwe. Przepychałem się z trudem. On jęczał przy tym, ale gdy się przebiłem, gdy już pokonałem to zamknięte oczko, za każdym ruchem wchodziłem w niego coraz głębiej i głębiej. Jeszcze jeden ruch, jeszcze jedno głębokie posunięcie biodrami i... już... Jestem. Udało się! Gdy wsunąłem całego penisa, aż położyłem się na nim, padłem na niego całym sobą, a on odwrócił głowę i zaczął całować moje usta. To było cudowne...
– Teraz... Zaczynaj... – wyszeptał.
Zacząłem... Jak tylko wykonałem pierwszy ruch, już myślałem, że polecę w niego takim wytryskiem, że się nie pozbieram. Musiałem się zatrzymać i mocno opanować, żebym się nie okazał takim ostatnim napaleńcem, który już skończył, a jeszcze nie zaczął. Teraz poszło mi dużo lepiej. Nie dość że go popychałem swoim fiutem na całą długość i najgłębiej jak mogłem, to on jeszcze mnie całował, co chwilę odwracając głowę. I tylko szeptał:
– O tak, bosko to robisz, o tak... Mmm... Naprawdę bosko...
A ja jeszcze bardziej i jeszcze mocniej! Aż poczułem, że już dochodzę, że zaraz wystrzelę tak, jak jeszcze nigdy w życiu! Nie umiałem się już zahamować. Wyprężyłem się, on chyba też to poczuł, bo sam mocniej zacisnął pośladki. I naraz wystrzeliłem, wprost w niego, bo nie pomyślałem, jak miałbym to inaczej zrobić, gdzie? Wyskoczyć, dlaczego? I tak nie maiłem na to siły... To było cudowne. Sześć bardzo obfitych strzałów w jego ciasną dziurkę, aż zawyłem z podniecenia, aż mnie szarpało, a potem strzelała reszta, ale już nie miałem siły się ruszyć, niech samo strzela... i opadłem na nim jak nieżywy.
Poczułem, jak on wydostaje się spod mojego ciężaru.
– Teraz ja chcę polecieć, uważaj... – powiedział i znowu, tak jak przedtem, usiadł mi na klatę, włożył tego swojego pięknego, wielkiego kutasa w moje usta, a ja zassałem go mocno, a drugą ręką chwyciłem mu rozkołysane jaja. Paweł prawie natychmiast zaplombował mi swoją spermą wszystkie zęby. Nie wiedziałem, co się dzieje. Coś z tego połknąłem – a nawet nie wiedziałem, że sperma może być taka słodka – reszta mi sama pociekła po wargach.
Paweł upadł koło mnie nieruchomo, a oddychał jak lokomotywa. Dopiero gdy opadły w nas te wszystkie niesamowite wrażenia, zaczęliśmy się znowu pieścić i całować...
– Chciałem tego z tobą – powiedział Paweł po chwili. – Chciałem cię uwieść, pociągnąć gdzieś w krzaki, wycałować ci małego i zrobić wszystko, żebyś mi wsadził... Wiedziałem, że jestem gejem. Teraz wiem na pewno. Jestem prawdziwym gejem.
– Ja też chciałem z tobą. Wcale nie wiedziałem, dlaczego chcę, ani że jestem gejem. Ale teraz też to wiem. Też jestem gejem.
Potem, ubrani, siedzieliśmy przed telewizorem i zajadaliśmy nasz serniczek.
Gdy Kuba i Kamil wrócili z wycieczki, gdy zaczęli nam swoje: „Żałujcie, że was nie było, było super, no naprawdę super, żałujcie” – my wiedzieliśmy, że nie mamy czego żałować. Nam też było super. Ale niczego nie daliśmy po sobie poznać.
Obóz dobiegał końca, ale my postanowiliśmy, że ta nasza znajomość i to, co się miedzy nami tu zawiązało, nie może się tak skończyć. Wiedzieliśmy, że te chwile pozostaną nam w pamięci na zawsze. Tym bardziej byłem szczęśliwy, gdy już w autokarze Paweł, siedząc obok mnie, szepnął mi do ucha:
– W kieszeni masz karteczkę z moim gg i komórą. Umówimy się. Spotykamy się zaraz jutro.. Już nie wytrzymam bez ciebie...
Ścisnąłem mocno jego gorąca dłoń.
– Ja też nie wytrzymam... Już bym chciał – odpowiedziałem i lekko musnąłem go wargami po policzku, a palcami lekko i dyskretnie przejechałem po jego rozporku.
– Nie ruszaj, bo stanie - wyszeptał. – Jutro będziesz z nim robił co chcesz...
Już się nie mogę doczekać tego jutra!

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin