dziennik5.txt

(80 KB) Pobierz
obszernie i szczegółowo, lecz jasno i zwięle. Nie lubi
też długich audiencji i ja sam nigdy długo nie pozosta-
wałem w jej towarzystwie. Niech zwraca uwagę na te
szczegóły, a sprawy będš się układały o wiele pomyl-
niej".

Dzi rano odwiedziłem Peela i powtórzyłem mu wier-
nie słowa Melboume'a. Rzekł na to: Bardzo to uprzej-
mie ze strony lorda Melbourne i jestem mu niezwykle
zobowišzany  czy jednak sšdzi pan, że chce on nawiš-
zać do czego, co już się wydarzyło?"  Bynajmniej 
odparłem  odnosi się to do przyszłoci".

Rozmawiał ze mnš potem o swych kontaktach z kró-
lowš. Owiadczył jej  jak mówi  że gdyby możliwa
była jakakolwiek inna konfiguracja ministerialna, gdyby
ktokolwiek inny mógł go zastšpić na tym stanowisku,
too ile chodzi o niego osobicie  byłby jak najbar-
dziej gotów ustšpić na rzecz tej osoby. Widzi jednak
wyranie, że tylko on sam może utworzyć rzšd, za od-
powiedzialnoć, jakš wzišł na siebie, oraz zobowišzania
wobec własnej partii zmuszajš go do podjęcia się tego
zadania. Królowa przyznała mu, że było to konieczne
i że nie ma możliwoci, by zastšpił go ktokolwiek inny.

Londyn, 6 wrzenia 1841
Wczoraj byłem u Melbourne'a i opowiedziałem mu
przebieg swej rozmowy z Peelem. Mówilimy doć długo
o różnych sprawach i osobach zwišzanych z Dworem,
o tym, kto otrzymał nominację, a kto został pominięty 
co stało się przyczynš tylu zawici. Królowa mówiła, że
niemiałoć Peela udziela jej się, co utrudnia ich stosunki
t czyni je kłopotliwymi; Melbourne sšdzi jednak, że mi-
nie to z czasem. Ja stwierdziłem, że sytuacja poprawi-
łaby się zapewne, gdyby Peel pozyskał względy księcia
Alberta, z którym mógłby rozmawiać o sztuce, litera-

198

turze i przedmiotach wspólnego zainteresowania. Po
dłuższej pogawędce o różnych sprawach, rozstalimy się;

na zakończenie powiedział, że jeli przyjdzie mu do gło-
wy co jeszcze, co uzna za warte przekazania, da mi
znać. Tak oto w doć dziwny sposób stałem się orod-
kiem kontaktów między obecnym i poprzednim premie-
rem, za zadaniem moim jest ułagodzenie stosunków
między królowš i rzšdem. Zadowolony będę, jeli uda
mi się zrobić co dobrego w tej sprawie, a zapobiec
złu  przede wszystkim za przezwyciężyć skutki złoli-
woci i kłamstw i przyczynić się do zwycięstwa prawdy.

Londyn, 17 wrzenia 1841
Byłem wczoraj w Windsorze na posiedzeniu Rady,
pierwszym od czasu zmian. Przeszło ono bardzo dobrze,
a wszyscy nowi ministrowie zadowoleni sš z przyjęcia.
Królowa była bardzo łaskawa i miła. W czasie obiadu
miała obok siebie księcia Wellingtona (niestety zwróco-
nego w jej stronę tym uchem, na które nie słyszy) i sporo
z nim rozmawiała. Po wstaniu od stołu mówiła z Aber-
deenem l i Peelem, tak jak zwykła czynić to z poprze-
dnimi ministrami. Nie zauważyłem żadnej różnicy w jej
zachowaniu. Z Peelem rozmawiała dłuższš chwilę, on
za nie mógł się powstrzymać od przybrania zwykłej
dla siebie pozy nauczyciela tańca udzielajšcego lekcji.
Lubiłaby go bardziej, gdyby umiał stać spokojnie. Kiedy
przeszlimy do salonu, okazało się, że fotel Melboume'a
zniknšł, królowa za wydała uprzednio polecenie pełniš-
cemu służbę dworzaninowi, by wszystkich ministrów po-
sadził do wista, co uczyniło jakškolwiek konwersację
niemożliwš. Królowa siedziała cały czas przy swym
okršgłym stole, majšc po jednej stronie lady de la Warr,

Por. s. 57, przyp. 3.

199

po drugiej za lady Portman; był to może i niezły układ
jak na poczštek, ale pozbawiony sensu, jeżeli zaplano-
wano go na stałe. Nie było żadnej ogólnej rozmowy. By-
łoby rzeczš naturalnš, gdyby poprosiła księcia Welling-
tona o opowiedzenie niektórych wydarzeń z jego życia,
w najwyższym stopniu interesujšcych; to jednak chyba
w ogóle nie przyszło jej do głowy.

Londyn, 11 listopada 1841

Królowa wydała na wiat syna1, czterdzieci osiem
minut po godzinie dziesištej rano, we wtorek, dziewiš-
tego. Z powodu jakiego kaprysu księcia Alberta tak
długo zwlekano z rozesłaniem wieci o porodzie Jej Kró-
lewskiej Moci, że wielu sporód dygnitarzy, których
obowišzkiem było asystować przy urodzinach, przybyło
dopiero po wydarzeniu; na przykład arcybiskup Canter-
bury i lord Przewodniczšcy Rady. O drugiej odbyło się
posiedzenie Rady i zarzšdzono zwykłe modły dziękczyn-
ne. W zeszłym roku ksišżę zajšł pierwsze miejsce, co
było zupełnie nieprawidłowe  w tym roku posadziłem
go u szczytu stołu po lewej stronie arcybiskupa. Nie za-
proszono żadnego z ksišżšt krwi. We wszystkich teatrach
odpiewano z wielkim entuzjazmem God save the Queen
i wszędzie manifestowano wielkš radoć.

Powstał ciekawy problem dotyczšcy członków Gwar-
dii Królewskiej. Według panujšcego zwyczaju oficer
pełnišcy służbę na warcie przy pałacu Sw. Jakuba w mo-
mencie narodzin królewskiego potomka otrzymywał
awans do stopnia majora. Zmiana warty odbywa się
o dziesištej czterdzieci pięć. O tej godzinie nowa warta
wkroczyła na dziedziniec pałacowy, dziecko za urodziło

1 Najstarszy syn królowej Wiktorii, Albert Edward ksišżę
Walii (18411910), wstšpił na tron w r. ,1901 jako Edward VII.

200

się o dziesištej czterdzieci osiem. Zachodzi pytanie, któ-
remu oficerowi należy się awans. Dowódca nowej warty
twierdzi, że to on jest uprawniony do promocji, ponie-
waż zmieniajšcy oddział wkroczył przed momentem na-
rodzin i zostały mu już przekazane klucze. Drugi oficer
uważa, że to on powinien jš otrzymać, jako że w chwili,
gdy dziecko przyszło na wiat, posterunki nie były jesz-
cze zmienione i jego ludzie nadal pełnili służbę. Podwa-
ża on też twierdzenie o przekazaniu kluczy, mówišc, że
według wszelkiego prawdopodobieństwa w tym momen-
cie jeszcze do niego nie doszło. Całš sprawę oddano
w ręce lorda Hill, który ma podjšć odpowiedniš de-
cyzję.1

Londyn, 13 stycznia 1842
Wydarzyła się onegdaj doć głupia sprawa. B., który
koresponduje z redaktorem berlińskiej Gazety Pań-
stwowej", nadesłał mu bardzo ostrš filipikę wymierzonš
przeciwko Palmerstonowi, w której poddaje surowej
krytyce jego modus operandi2 w ministerstwie spraw
zagranicznych. Artykuł wspominał też o jego projekcie,
przewidujšcym  w pewnych warunkach  możliwoć
pozostania na stanowisku w rzšdzie torysów przy równo-
czesnym zachowaniu przez wigów stanowisk na Dworze,
i stwierdzał, że Palmerston zamierzał to osišgnšć przy
pomocy kobiety równie uzdolnionej i ambitnej jak on
sam"  niewštpliwie majšc na myli lady Palmerston.
Artykuł ten ukazał się drukiem  w przekładzie nie-
mieckim  i wywołał wielkie poruszenie. Burghersh 3

' Promocję otrzymał dowódca poprzedniej warty.

2 Lać.: sposób postępowania".

3 John Fane, lord Burghersh, od 1841 jedenasty (siedemnasty)
hrabia Westmorland (17841859). Zdobył sławę jako dyplomata
oraz popularny kompozytor. W latach 18411851 był ambasa-
dorem Anglii w Berlinie.

201

jednak, który nie zna niemieckiego i któremu artykuł
ten przetłumaczono, doszedł do absurdalnego wniosku,
że autor wspominajšc o tej kobiecie" czynił aluzję do
królowej  pospieszył więc z protestem przeciw tak
zuchwałej i aroganckiej publikacji. Nastšpiło wielkie za-
mieszanie i aby usatysfakcjonować brytyjskiego amba-
sadora, podpisano już dymisję redaktora pisma. Tymcza-
sem jednak cała sprawa przedłożona została królowi, któ-
ry od razu trafnie pojšł sens artykułu, wstrzymał postę-
powanie i oczycił redaktora od zarzutów. Burghersh
posłał w tej sprawie raport do kraju, informujšc o niej
ministerstwo spraw zagranicznych. Berlińska Gazeta
Państwowa" zamieciła następnego dnia łagodzšcš no-
tatkę, zawierajšcš szereg uprzejmoci pod adresem Pal-
merstona, za artykuł ów na szczęcie nie trafił na łamy
żadnego z naszych dzienników.

Londyn, l lutego 1842
W cišgu minionego tygodnia wszyscy pochłonięci byli
przebiegiem wizyty króla pruskiego1. Zrobił on tu bar-
dzo dobre i korzystne wrażenie. Wyglšda doć pospoli-
cie i nie odznacza się niczym szczególnym, zachowuje
się bezporednio, serdecznie i pogodnie; jest też bardzo
ciekawy i żywo interesuje się wszystkim, co widzi. Mó-
wiš wszyscy, że wielki podziw wzbudziły w nim posta-
wa i zachowanie ludu, a także przepych, z jakim spotkał
się na Dworze i gdzie indziej. Okaże się dopiero, czy
porzšdek, a zwłaszcza lojalnoć narodu, jakich był tu
wiadkiem, uczyniš go skłonniejszym do namysłu
nad możliwociš wprowadzenia liberalnej konstytucji
w swym własnym królestwie; choć skšdinšd to, co tu

1 Król pruski Fryderyk Wilhelm IV (17951861). Panował
w latach ,18401857, póniej abdykowal na skutek choroby umy-
słowej.

202

oglšdał, niekoniecznie musi oznaczać, że nadanie takiej
konstytucji przyniosłoby Prusom równie szczęliwe re-
zultaty. Niemal codziennie przyjeżdżał z Windsoru do
Londynu, był też pewnego dnia na niadaniu u Peela,
który zgromadził z tej okazji pisarzy, uczonych i naj-
wybitniejszych artystów. W niedzielę był w katedrze
Sw. Pawła, potem za jadł obiad z Lordem Mayorem.
Kiedy indziej odwiedził Opactwo Westminsterskie
i z wielkš ciekawociš wysłuchał wszystkich szczegó-
łów relacji z przebiegu koronacji królowej. Chciał obej-
rzeć którš ze sztuk Szekspira, że za nie było innej do
tego okazji, sprawiono, że aktorzy zagrali nie o siód-
mej, lecz o szóstej, za kolację u księcia Sutherland, na
której miał być obecny, przełożono na dziewištš. Prosił
o Makbeta, ale powiedziano mu, że przygotowanie
przedstawienia musiałoby potrwać z miesišc; dano mu
więc do wyboru Kupca weneckiego i Dwóch panów
z Werony, on za wybrał tę drugš sztukę. Wspaniałoć
fetę, którš wyprawił dla niego ksišżę Sutherland (ko-
lacja i wielkie przyjęcie po niej), była niezrównana.

Londyn, 19 marca 1842

Dzi pochowany zostanie w Ragley lord Hertford 1,
człowiek, którego mierć wzbudziła daleko większe za-...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin