Aleksander Dumas (ojciec) Karol Szalony Powie�� historyczna Aleksander Dumas (ojciec) by� autorem ponad 250 tom�w prozy beletrystycznej, m.in. powie�ci "Trzej muszkieterowie", "Wicehrabia de Bragelonne", "W dwadzie�cia lat p�niej", "Hrabia Monte Christo" i wielu innych, popularnych do dzi�. "Karol Szalony" to znakomita powie�� historyczna z dziej�w Francji prze�omu XIV i XV wieku. G��wnym bohaterem jest Karol Vi Walezjusz, za kt�rego panowania Francja, bogata i wolna od konflikt�w, wpad�a w wojn� domow�, anarchi�, wreszcie w zale�no�� od Anglii. Dzieje szalonego kr�la i skandaliczne romanse jego wiaro�omnej �ony Izabelli, wielkie, nami�tne uczucia, mi�o�� i polityka - organizuj� wielow�tkow� i skomplikowan� akcj� tej powie�ci. Panoramiczny, �ywy obraz historii Francji i Europy w wyj�tkowo ciekawym okresie schy�kowego �redniowiecza - to t�o barwnych perypetii bohater�w. Obecne wydanie powie�ci oparto na edycji z 1910 r. Cz�� pierwsza Do godno�ci historyka, tego "kr�la przesz�o�ci", przywi�zane s� przer�ne przywileje. Najwspanialszym z nich jest ten, �e przebiegaj�c swoje pa�stwo, potrzebuje dotkn�� tylko pi�rem ruin i trup�w, aby odbudowa� pa�ace i wskrzesi� ludzi. Na g�os jego, jak na g�os Boga, rozproszone ko�ci odnajduj� si� mi�dzy sob�, �ywe cia�o je pokrywa, �wietne stroje je ubieraj� i na tej olbrzymiej dolinie Jozafata, na kt�r� trzy tysi�ce wiek�w prowadzi�o swoje dzieci, wybiera� on mo�e, wed�ug swego kaprysu, wo�a� po imieniu tych, kt�rym �ycie przywr�ci� pragnie, a wezwani natychmiast podnios� g�owami swymi grobowe kamienie, rozwin� ca�uny i odpowiedz�, jak �azarz Chrystusowi: "Oto jestem, panie, czego chcesz ode mnie?..." Prawda, �e trzeba odwagi do zej�cia w te g��bie historii - potrzeba woli silnej, g�osu pot�nego do badania mar przesz�o�ci, r�ki pewnej i niedr��cej do spisywania wyraz�w przez nie podyktowanych. Zmarli kryj� czasem straszne tajemnice, kt�re grabarz wraz z nimi w grobie zamyka. W�osy Dantego zbiela�y od opowiadania Ugolina, a oczy zachowa�y spojrzenie tak smutne i lica blado�� tak �mierteln�, �e gdy Wergiliusz zn�w go na powierzchni� ziemi wyprowadzi� - kobiety Florencji, odgaduj�c sk�d powr�ci� ten dziwny podr�ny, pokazywa�y go synom swoim, m�wi�c: "Widzicie tam oto tego cz�owieka, kt�ry idzie smutny i powa�ny? - On do piekie� zst�powa�!..." Do nas to przede wszystkim - nie bior�c w rachunek geniusz�w - stosuje si� to dantejskie i wergiliuszowe por�wnanie. Brama do kr�lewskich podziemi w Saint_ Denis, kt�ra przed nami ma si� otworzy�, ma pewne podobie�stwo z wrotami piekielnymi. Jeden i ten sam napis obu im s�u�y� mo�e i gdyby�my mieli Wergiliusza i Dantego za przewodnik�w, nied�ugo potrzebowaliby�my szuka� po�r�d dynastii kr�lewskich, kt�re zaludniaj� grobowce starego opactwa, aby znale�� kilku zb�jc�w i kilka ofiar, kt�rych nieszcz�cie godne jest lito�ci. W olbrzymiej tej kostnicy jest prosty grobowiec z czarnego marmuru, na kt�rym po�o�one s� obok siebie dwie figury kamienne. Jedna wyobra�a m�czyzn�, druga kobiet�. Min�y cztery wieki, odk�d spoczywaj� tak jedna obok drugiej, z r�koma z�o�onymi do modlitwy. M�czyzna prosi o wyjawienie przyczyny bo�ego gniewu, kobieta b�aga o przebaczenie za swoj� zdrad�. To szaleniec i wiaro�omna. Przez lat dwadzie�cia sza� jego i jej mi�ostki krwi� broczy�y Francj� i nie bez wielkiej racji, r�ka, kt�ra doko�a ich grobowca wyry�a napis: "Tu le�y kr�l Karol "ukochany", VI tego imienia i kr�lowa Izabella bawarska jego �ona", doda�a pod spodem: "M�dlcie si� za nich!" W Saint_Denis tedy, skoro tu ju� jeste�my, otworzymy tajemne archiwa tego dziwnego panowania. Obok kilku stronic bia�ych, spotkamy wiele innych krwi� splamionych i wiele stronic czarnej �a�oby. B�g chcia�, aby wszystko tu na ziemi nosi�o te trzy barwy, uczyni� bowiem z nich tarcz� herbow� cz�owieka, daj�c na niej dewiz�: "Niewinno��, Nami�tno�� i �mier�". A teraz otw�rzmy ksi�g� - jak B�g otwiera �ycie - na bia�ych stronach. I tak do�� szybko dojdziemy do stronic krwi i �a�oby!... I W niedziel� dnia 20 sierpnia 1389 r' * od samego brzasku drog� z Saint_denis do Pary�a zalega�y t�umy ludu. Izabella, c�rka ksi�cia Stefana Bawarskiego, a �ona Karola VI, mia�a, jako kr�lowa Francji, odby� pierwszy wjazd do stolicy swego pa�stwa. Dla usprawiedliwienia wielkiej ciekawo�ci t�um�w wyzna� trzeba, �e cuda o tej ksi�niczce opowiadano. Wiedziano ju�, �e od pierwszego z ni� spotkania kr�l gwa�town� zap�on�� mi�o�ci� i �e zaledwie do poniedzia�ku pozostawi� czas na przygotowania do uroczystych za�lubin. Dat� t� podaje Froissart. W rejestrach parlamentu zapisano 22. Najwi�cej szczeg��w do opisu tego wjazdu autor zaczerpn�� z "Mnicha z Saint_denis" Froissarta i z Juv~enala de Ursin. Poza obr�bem Pary�a zebra�o si� takie narodu mn�stwo, �e a� patrze� by�o mi�o i zdawa�o si�, jakby wszyscy stawili si� tam na rozkaz. Wielki go�ciniec pokryty by� g�sto ciekawymi obojga p�ci i wydawa� si� nieprzejrzanym �anem g��w ludzkich. Por�wnanie to tym stosowniejsze, i� za ka�dym drobnym wydarzeniem masy pochyla�y si� w jedn� lub drug� stron�, jak k�osy na polu za powiewem wiatru. O godzinie jedenastej na czele t�umu da�y si� s�ysze� g�o�ne okrzyki; wstrz��nienie, kt�re przebieg�o wzd�u� drogi, uwiadomi�o niecierpliwych, �e co� si� sta�o. To kr�lowa Joanna i ksi�na Orleanu, jej c�rka, pojawi�y si� poprzedzone przez stra� toruj�c� im drog� mi�dzy ludem. Za nimi post�powali w dw�ch rz�dach znaczniejsi mieszczanie Pary�a, w liczbie tysi�ca dwustu. Wybrani do tej stra�y honorowej mieli na sobie d�ugie szaty jedwabne koloru zielonego ze z�otym, na g�owach czepeczki ozdobione wst�gami, kt�rych ko�ce spada�y je�d�com na ramiona i powiewa�y jak szarfy przy ka�dym powiewie wiatru od�wie�aj�cego duszn� atmosfer�, tym ci�sz�, i� wsz�dzie, spod st�p ludzi i kopyt koni, unosi�y si� dokuczliwe tumany wysuszonego piasku. Wyparty z go�ci�ca lud rozsypa� si� po polach, po obu stronach drogi, kt�r� jak szerokim korytem p�yn�� poch�d kr�lewski. Porz�dek zaprowadzono z wi�ksz� �atwo�ci� ani�eli by si� to wydawa� mog�o, gdy� w owe czasy lud tyle mia� mi�o�ci i tyle szacunku dla swego kr�la, ile ciekawo�ci, i je�eli zdarza�o si�, �e majestat kr�lewski zst�powa� do ludu, nikomu na my�l nie przychodzi�o podnosi� si� i przedziera� ku niemu. Ka�dy, ust�puj�c swego miejsca pochodowi kr�lewskiemu, czyni� to ch�tnie i bez oporu; w naszych czasach nie obesz�oby si� bez krzyk�w, �andarm�w i z�orzecze�. Poniewa� poziom pola ni�szy by� od poziomu go�ci�ca, ka�dy stara� si� dobiec jak najpr�dzej do jakiegokolwiek wzniesienia, z kt�rego widok na drog� by� dogodniejszy. Wierzcho�ki drzew i dachy stoj�cych w blisko�ci dom�w zosta�y zaj�te przez ciekawych. Ci, kt�rym brak�o odwagi do tak niebezpiecznych gimnastycznych wysi�k�w, ustawili si� szeregiem na skraju drogi, tworz�c jakby �ywy p�ot. Kobiety wspina�y si� na palce, dzieci wdrapywa�y si� na ramiona ojc�w, ka�dy szuka� miejsca mniej lub wi�cej wygodnego; jedni starali si� ponad g�owami swych poprzednik�w spojrze� na drog�, inni szukali jakiejkolwiek szczeliny w tym �ywym murze, aby chocia� rzuci� okiem na dziwy przesuwaj�ce si� go�ci�cem. Zaledwie zamieszanie spowodowane przej�ciem kr�lowej Joanny i ksi�nej Orleanu, udaj�cych si� do pa�acu, uspokoi�o si�, gdy spostrze�ono tak niecierpliwie oczekiwan� lektyk� m�odej kr�lowej, licz�cej zaledwie lat dziewi�tna�cie, na kt�rej spoczywa�a po�owa nadziei ca�ej monarchii. Pierwsze wra�enie, jakie lud odni�s� spojrzawszy na swoj� pani�, nie potwierdzi�o wysokiej opinii, kt�ra j� poprzedni�a w stolicy; by�a to bowiem pi�kno��, z kt�r� oswoi� si� wpierw trzeba by�o. G��wn� tego przyczyn� stanowi� silny kontrast jasnych, z�otych w�os�w i brwi czarnych jak heban. Dwa charakterystyczne, a przeciwne sobie typy rasy p�nocnej i po�udniowej zmieszane w tej kobiecie, nada�y sercu jej gor�c� nami�tno�� w�a�ciw� W�oszkom, a czo�u znami� pogardliwej wynios�o�ci, cechuj�ce ksi�niczki niemieckie. * Za� kszta�t�w bardziej harmonijnych �aden rze�biarz nie m�g� nawet zapragn�� do pos�gu Diany wychodz�cej z k�pieli. Twarz jej mia�a doskona�y owal, taki sam, jak w dwa stulecia p�niej Rafael swoim imieniem uwieczni�. Obcis�e suknie i r�kawy nie pozostawia�y �adnej w�tpliwo�ci co do zgrabnych kszta�t�w jej figury i �licznie wymodelowanych ramion; r�ka za�, kt�r� wi�cej mo�e przez kokieteri�, ni� przez niedbalstwo pozostawi�a opuszczon� przez jedn� z portier lektyki, rysowa�a si� na materii obicie jak alabastrowa p�askorze�ba na z�otym tle. Cz�� postaci ukryta by�a w g��bi lektyki, jednak nietrudno odgadn�� po wdzi�kach i zaletach widzianych, �e reszta musia�a by� r�wnie delikatna i powiewna, i �e podtrzymywa�y j� czarodziejskie n�ki i stopy dzieci�ce. Szczeg�lne uczucie, doznawane na jej widok, znika�o prawie natychmiast przy spotkaniu z �agodnym i gor�cym zarazem spojrzeniem jej oczu, przypominaj�cym t� pot�g� wszechw�adn�, z kt�rej Milton, a za nim i inni poeci, uczynili charakterystyczn� i fataln� pi�kno�� swych anio��w upad�ych. Kr�lowa Izabella by�a, jak wiadomo, c�rk� bawarskiego ksi�cia Stefana Ingolstadzkiego i ksi�niczki Tadei mediola�skiej. Lektyk� kr�lowej otacza�o wze�ciu najpierwszych dygnitarzy Francji. Na czele ich szli: ksi��� de Touraine i ksi��� de Bourbon. Pod nazwiskiem ksi�cia de Touraine, dla unikni�cia omy�ki, czytelnicy nasi rozumie� zechc� m�odszego brata kr�la Karola, m�odego i pi�knego ksi�cia Ludwika Walezjusza, kt�ry, nie wi�cej jak cztery lata p�niej, otrzyma� tytu� ksi�cia Orleanu i sta� si� s�ynny z rozumu, mi�ostek i nieszcz��. Rok przedtem o�eni� si� by� z c�rk� Galeasa Visconti, g�o�n� w historii i poezji pi�kno�ci�, znan� pod imieniem Walentyny mediola�skiej, kt�rej wdzi�Ki nie zdo�a�y jednak zatrzyma� i usidli� tego kr�lewskiego motyla o z�otych skrzyd�ach. Przyzna� jednak n...
filmy.bajki.seriale