Długosz - Roczniki.pdf

(44 KB) Pobierz
4234669 UNPDF
Jan Długosz
Roczniki Jana Długosza
Rocznik 1376
Książęta bowiem litewscy: Kiejstut, Jagiełło i Witołd z Trok,
Wilna i Grodna, również Lubart z Łucka i Jerzy z Bełza
maszerując nocą przy świetle niepełnego księżyca szybko i
cicho przez pustkowia ziemi lubelskiej, w dzień ukrywając
się w niedostępnych gęstwinach leśnych, drugiego listopada
docierają nad rzekę San. Po jej przebyciu szerzą możliwie
najdalej rabunki połączone z rzeziami. Wymordowawszy
starców, kapłanów i dzieci pustoszą całą krainę położoną
między rzeką Wisłą a Sanem. A popaliwszy kościoły
uprowadzają do niewoli mnóstwo ludzi obojga płci wraz z
łupem i bydłem. Pietrasz, syn Cztana, rodzonego brata
arcybiskupa gnieźnieńskiego Janusza, który się zbyt późno
dowiedział o wtargnięciu ich do jego wsi Baranowa, mimo że
nie było miejsca ani czasu na ucieczkę, jednak nie
przerażony zupełnie nagłym najazdem odważnie porwał
żonę i małe, jeszcze nie chrzczone dziecko, a wsadziwszy
je na konia, na którym siedział, wyrwał się spośród wrogów.
Rzucił się w nurty Wisły mimo pościgu Litwinów godzących
w niego raz po raz strzałami i uszedł niewoli wroga. Wdowa
po kasztelanie wiślickim Michale z Tarnowa, która w tym
momencie miała właśnie wyruszyć ze swojej posiadłości
Wielowsi ze wspaniałym orszakiem do Krakowa na
powitanie królowej Elżbiety, źle broniona przez członków
swego orszaku w chwili nadejścia Litwinów, z trudem
przeprawiając się przez Wisłę dotarła do Sandomierza
obroniona przez swoją służbę. Wiele jednak znakomitych
niewiast z dziećmi dostało się do niewoli. Królowa Elżbieta
otrzymawszy wiadomość o tym nieszczęsnym wydarzeniu,
na próżno usiłowała pokryć wewnętrzny niepokój radosnym
obliczem i pocieszyć Polaków w wielkim bólu, jaki ogarnął
ich serca, twierdząc, że jej syn król Ludwik bardzo szybko
zaradzi krzywdzie wyrządzonej przez Litwinów i zmusi ich
do zwrotu jeńców i zagrabionego łupu. Ale przeciwko
sposobowi, w jaki prowadzili wojnę Litwini, potrzebny był
podobny rodzaj odwetu. Litwini bowiem organizowali swoje
1
 
wyprawy w formie grabieżczych [wypadów]. Po zagarnięciu
łupu ukrywali się w lasach, gęstwinach, miejscach
bagnistych i niedostępnych i ustępując oddziałom polskim,
rzadko podejmowali decydującą walkę. A kiedy się
dowiedzieli o ich wycofaniu się, natychmiast najeżdżali
ziemie polskie z tą samą, co przedtem, siłą i w zwodniczy
sposób zachowywali spokój, to znów podejmowali wojnę. To
takie podstępne nękanie narażało Polaków na wiele strat.
Nie mogli oni podejmować walki ani zaczepnej, bo na
przeszkodzie stały bagniste wody i rzeki, ani odpornej,
ponieważ Litwini uciekali. Litwini bowiem znali swoje siły i
wiedzieli, że wygrywają jedynie dzięki nagłym napadom i że
nie mogą zwyciężyć Polaków inaczej jak tylko tym
sposobem wojowania, żeby raczej napadać licznymi
oddziałami i uciekać z łupami, niż skupiać wojsko w jedną
masę i stwarzać możność podjęcia walki. Ponieważ
obozowali w miejscach bagnistych i w lasach, odcięci prócz
tego rzekami i jeziorami, często ściętymi mrozem,
trudniejszą nieraz wydawało się rzeczą dotarcie do nich, niż
ich zwyciężenie. Było też wiadomo, że dodawała im odwagi
i siły raczej gnuśność i brak jedności wśród Polaków, niż
własne męstwo.
2
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin