Hendrickson Emily - Ryzykowna gra.pdf

(1089 KB) Pobierz
scandalous
Emily
Hendrickson
RYZYKOWNA
GRA
Mojej kanadyjskiej przyjaciółce, Laurze Watson,
której znajomość staroangielskiego prawa,
szczególnie w kwestii unieważnienia małżeństwa,
okazała się bezcenna
1
Z netu poprawki - Irena
scandalous
1
Kryjąc się za ogromną palmą w pustym kącie salonu lady Purcell,
Chloe Maitland rysowała mężczyznę, który ją zafascynował.
Kreślone wprawną ręką linie wiernie oddawały główne cechy
modela.
Stał swobodnie, w koszuli ze sztywnym kołnierzykiem i
eleganckim fularze; ciemnoszary żakiet doskonale leżał na jego
szerokich ramionach. Wydawał się Chloe diabelsko przystojny,
nawet w porównaniu z mężczyznami z londyńskiego towarzystwa.
Może to przez te ciemne włosy, tak uwodzicielsko okalające
kształtną głowę, a może beztroski uśmiech, który od czasu dc czasu
pojawiał się na lekko opalonej twarzy o ostrych rysach. Używał laski
- ale nie, jak większość mężczyzn, w charakterze ozdoby, lecz
dlatego, że najwyraźniej jej potrzebował. W pewnym momencie
przez jego twarz przemknął jakby grymas bólu, co jeszcze bardziej
wzmogło ciekawość Chloe.
Zaczęła przyglądać mu się uważniej. Gawędził z jej bardzo piękną i
młodą ciotką, Elinor Maitland Hadlow, która uchodziła za
wyjątkowo upartą, toteż Chloe starała się unikać z nią kontaktów.
Coś w tej rozmowie jednak ją zaintrygowało. Kuzynka Elinor
wydawała się wzburzona, choć umiejętnie to ukrywała. Chloe czuła
respekt przed każdym, komu doprowadzenie ciotki do gniewu
uchodziło płazem. O czym oni rozmawiali? Jakaś nieprzyjemna woń
podrażniła jej nos. Pospiesznie stłumiła kichnięcie.
- Więc tutaj się pani ukrywa, lady Chloe - poskarżył się lord
Twisdale. Spojrzał na nią z niechęcią, najprawdopodobniej
niezadowolony z tego, że miała ochotę kichnąć. Po śmierci żony
głosił, że jego kolejna wybranka musi odznaczać się dobrym
zdrowiem.
- Owszem - powiedziała, zachowując obojętny ton i minę. Włożyła
szybko szkicownik do torebki, wstała i odwróciła się do niego,
wachlując się chusteczką. Kiedy się rozmawiało z lordem Twisdale,
lepiej było stać pod wiatr. Oblewał się silnie pachnącym piżmem,
które drażniło jej nos.
Chloe nie potrafiła się rozluźnić, kiedy chwycił ją za ramię i
2
Z netu poprawki - Irena
scandalous
wyciągnął z przyjemnej kryjówki. Wszelkie wysiłki, by choć trochę
odwlec tę fatalną chwilę, spełzły na niczym.
- Chodźmy, obiecała mi pani następnego kotyliona. - Nie
zabrzmiało to dworsko, raczej jak chłodny rozkaz.
- Moja babcia obiecała, jak sądzę - powiedziała Chloe cicho.
Spuściła wzrok, żeby ukryć, co naprawdę czuje. Jednak w obecności
lorda Twisdale z dużym trudem przychodziło jej zachowanie
nienagannej obojętności.
- Zgadza się, moja panno - powiedział lord. Trzydzieści lat różnicy
między nimi sprawiało, że wydawał się jej starcem. Jednak trzeba
przyznać, że to wrażenie umacniała również pulchna sylwetka lorda i
postępująca siwizna.
Zdoławszy schować ołówek i szkicownik, Chloe ruszyła u boku
jego lordowskiej mości w kierunku parkietu. Na szczęście taniec
wymagał ciągłego wirowania, toteż partner nie mógł jej trzymać, a to
wystarczyło, aby mogła beztrosko się bawić.
Dla nieśmiałej dziewczyny londyński sezon balowy okazał się
ciężką próbą. Spotkania z dżentelmenami z wyższych sfer w niczym
nie przypominały żartów z chłopcami z sąsiedztwa w Wiltshire. Tam
znała prawie wszystkich i czuła się wśród nich swobodnie. W
Londynie poznała zarówno wytwornych panów z towarzystwa, jak i
okropnych dandysów.
Wraz z lordem Twisdale podeszła do grupki, w której stała już
ciotka z sir Augustusem Dabneyem, więc Chloe miała okazję
uważnie się przyjrzeć swojej kuzynce. Elinor coś knuła. Wskazywał
na to diabelski błysk w jej oczach. Czy jej zamiary mogły mieć coś
wspólnego z przystojnym mężczyzną, który ją przed chwilą
zdenerwował? Co on powiedział?
Chloe znów się rozejrzała w poszukiwaniu nieznajomego, już
dostrzegła go w drugim końcu pokoju. Stał sam na uboczu. Była
rozczarowana, gdy ruszył w kierunku hallu, lekko utykając. Jaka
szkoda, że musi wyjść. Zaintrygował ją bowiem i pragnęła go
jeszcze trochę poobserwować, oczywiście z bezpiecznej odległości.
Lord Twisdale ujął jej rękę i znów musiała skupić się na krokach
tańca. Nie odzywała się. Czuła się zbyt niepewna, żeby trzepotać
rzęsami czy żartować z którymkolwiek z mężczyzn poznanych w
Londynie. Była tak czysta i prosta, że onieśmielali ją nienagannymi
manierami i niezwykle wyszukaną konwersacją. „Dużo łatwiej
3
Z netu poprawki - Irena
scandalous
rozmawia się z chłopcami z Wiltshire” - stwierdziła. Gdy taniec się
skończył, zwróciła się do swojej kuzynki.
- Dobry wieczór, ciociu Elinor. - Lady Maitland Hadlow nie
znosiła, gdy nazywano ją ciocią, twierdząc, że przez to czuje się
stara. - Cudownie znów cię widzieć. - Chloe nauczyła się wszystkich
tych uprzejmych kłamstw, które musiała wygłaszać, czy jej się to
podobało, czy nie. W tym przypadku przyszło jej to z łatwością.
- Nie sądzę, byśmy się kiedyś spotkali - powiedział lord Twisdale,
przerywając oziębłe powitanie kuzynek.
Chloe dokonała prezentacji z niezwykłą gracją, jeśli wziąć pod
uwagę, że obojga tych ludzi nie lubiła. Spojrzała ze złością na lorda
Twisdale, kiedy ścisnął jej ramię raczej nie po ojcowsku, i
spróbowała uwolnić się od jego towarzystwa.
- Myślę, że babcia... - zaczęła.
- Oczywiście, oczywiście, moje drogie dziecko. - Wymownie
spojrzawszy na Elinor, lord Twisdale odprowadził Chloe do jej
babci, po czym natychmiast ruszył z powrotem w kierunku nowo
poznanej damy. Dla dziewczyny było to istne błogosławieństwo.
Starsza pani jednak nie podzielała jej odczuć.
- Najlepiej zrobisz, jeśli zgodzisz się go poślubić - powiedziała
dobitnie. - I nie próbuj zwrócić jego uwagi na swoją ciotkę. Nic z
tego nie wyjdzie.
Niezdolna do innej reakcji na tę groźbę, Chloe wymamrotała coś o
rozdartej falbance i niemal wybiegła z pokoju. Zamiary lorda
Twisdale były oczywiste. Szukał drugiej żony - najlepiej posłusznej
młodej dziewczyny.
Tylko dlatego, że Chloe odrzuciła. propozycję pana Fane’a,
młodszego syna bogatego wicehrabiego, babcia zdecydowała, że ma
przyjąć starania lorda Twisdale. Żadne protesty nie mogły zmienić
jej postanowienia. Pani Dancy była nieprzejednana.
Chloe nie chciała ujawnić swego odkrycia, że wielmożny Thomas
Fane jest po uszy zakochany w ładniutkiej Mary Walsham.
Romantycznej dziewczynie nie podobał się pomysł poślubienia
mężczyzny, który kocha inną, lecz nie może się z nią ożenić, gdyż
nie ma ona majątku. Zresztą ani trochę się jej nie podobała Prawdę
mówiąc, nie byłaby zadowolona z tego, że poślubia ją wyłącznie dla
pieniędzy, chociaż wiedziała, że tak się praktykuje.
Gdyby tylko mogła wyjaśnić, dlaczego odmówiła! Sroga babcia nie
4
Z netu poprawki - Irena
scandalous
chciała s uchać żadnych umaczeń, a Chloe nie potrafiła
przeforsować własnego zdania. Jej ukochana mama bawiła daleko w
podróży poślubnej z drugim mężem. Ona by zrozumiała! Cóż z tego
jednak, skoro teraz jej tu nie było.
Chloe czuła się opuszczona i zdradzona. W dodatku babcia ubrała
ją na szaro, uważając, że to odpowiedni kolor dla m odej
dziewczyny. Okropność! W jej sercu począł się rodzić bunt.
Była dziedziczką, co z tego, że skromną? Też należała do rodziny
Dancych. To, że była nieśmiała, wcale nie znaczyło, iż ustępuje
aspiracjami swym bardziej pewnym siebie kuzynkom.
Jednak aż do powrotu mamy, kiedy to opiekę nad Chloe i jej
majątkiem miał przejąć ojczym, hrabia Crompton, słowo babci było
święte, a obowiązek posłuszeństwa egzekwowano codziennie. Chloe
żałowała, że nie potrafi się zdobyć na odwagę, by sprzeciwić się
babci, ale starała się okazywać jej należny szacunek.
Dziś wieczór musi tańczyć z lordem Twisdale, jutro ma jechać z
nim na przejażdżkę po parku. Ów dżentelmen był odrobinę wyższy
niż przeciętny mężczyzna i miał siwiejące bokobrody. Dodawały mu
one groźnego wyglądu. Kiedy się pochylał do jej dłoni, słychać było
skrzypienie. Na pewno nosił gorset, podobnie jak wielu
podstarzałych dżentelmenów naśladujących księcia regenta.
Chloe nie mogła polubić lorda. Przerażało ją to, że ugania się za
dziewczyną, która dopiero co skończyła szkołę. W dodatku docierały
do niej plotki, że jest okrutny, a jego żona zmarła niedawno w
dziwnych okolicznościach. Zastanawiało ją też, dlaczego lord
Twisdale lekceważy konwenanse towarzyskie i tak szybko zamyśla
powtórnie się ożenić. Może to oznaczało długie narzeczeństwo?
Modliła się, żeby tak właśnie było. Nie miała ochoty za niego
wychodzić. Ani za żadnego innego mężczyznę, na którym jej nie
zależało.
Wszedłszy z hallu do pięknie urządzonego pokoiku, podbiegła do
okna, by spojrzeć na oświetlone ogrody za domem lady Purcell.
Miała nadzieję trochę odetchnąć i porozmyślać. Co robić? Czy w
ogóle istnieje sposób na rozstrzygnięcie jej problemu? Westchnęła z
głębi strapionego serca i ledwie powstrzymała łzy napływające do
oczu.
Śliczne kolorowe latarnie wiszące w ogrodzie huśtały się łagodnie
na wietrze. Lecz ona ich nie widziała, bo mocno zaciskała powieki.
5
Z netu poprawki - Irena
Zgłoś jeśli naruszono regulamin