Aha, więc to są Himalaje.Góry w biegu na Księżyc.Chwila startu utrwalonana rozprutym nagle niebie.Pustynia chmur przebita.Uderzenie w nic.Echo - biała niemowaCisza.Yeti, niżej jest środa,abecadło, chlebi dwa a dwa to cztery,i topnieje śnieg.Jest czerwone jabłuszkoprzekrojone na krzyż.Yeti, nie tylko zbrodniesą u nas możliwe.Yeti, nie wszystkie słowaskazują na śmierć.Dziedziczymy nadzieję -dar zapominania.Zobaczysz, jak rodzimydzieci na ruinach.Yeti, Szekspira mamy.Yeti, na skrzypcach gramy.Yeti, o zmrokuzapalamy światło.Tu - ni księżyc, ni ziemiai łzy zamarzają.O Yeti Półtwardowski,zastanów się, wróć!Tak w czterech ścianach lawinwołałam do Yetiprzytupując dla rozgrzewkina śneguna wiecznym.(Z tomiku "Wołanie do Yeti", 1957)
Alicja_11