Gadamer ''Poezja i interpunkcja''.rtf

(92 KB) Pobierz

Hans-Georg Gadamer, Poezja i interpunkcja, w: Rozum, słowo, dzieje, wyd. 2, Warszawa 2000, s. 254-262.

 

 

Hans-Georg Gadamer

 

POEZJA I INTERPUNKCJA

 

 

Gibt es wirklich die Zeit, die zerstörende?

Wann, auf dem ruhenden Berg, zerbricht sie die Burg?

Dieses Herz, das unendlich den Göttern gehörende,

wann vergewaltigt's der Demiurg?

Sind wir wirklich so ängstlich Zerbrechliche,

wie das Schicksal uns wahr machen will?

Ist die Kindheit, die tiefe, versprechliche,

in den Wurzeln - später - still?

Ach, das Gespenst des Vergänglichen,

durch den arglos Empfänglichen

geht es, als wär' es ein Rauch.

Als die, die wir sind, als die Treibenden,

gelten wir doch bei bleibenden

Kräften als göttlicher Brauch.

[Jestże naprawdę czas niszczący wszystko? Kiedy na górze spokojnej burzy warownie? To serce, serce bogom oddane niewymownie kiedyż Demiurg stłumi w gwałtownym uścisku?

Czy naprawdę tak łamliwi jesteśmy,

jak los chciałby przedstawić nas dzisiaj?

Czy głęboka zapowiedź w dzieciństwie wczesnym,

u korzeni - później - się ucisza?

Ach, widmo przemijania przez tego, co się nie wzbrania, przechodzi dymem.

 

My, nieustannie śpieszący, przy sile wiecznie trwającej za boski zwyczaj starczymy.]

(R. M. Rilke, Sonety do Orfeusza, 2, XXVII, przeł. M. Jastrun)


 

Interpunkcja należy tak samo jak ortografia do konwencji języka pisanego. Każdy autor doznaje szoku, kiedy w imię Dudena kwestionuje się wybraną przez niego pisownię albo interpunkcję. W dziedzinie tych konwencji triumfują reguły. Najbardziej skromna chęć wyróżnienia się, kra mogłaby się przejawić w odstępstwie od reguł, wydaje się niedopuszczalna. Czy można wyobrazić sobie podobny nonsens? Tak jakby poprawna pisownia, a tym bardziej włciwe rozmieszczenie znaków przestankowych składały się na mowę i jej sens; jakby ortografia i interpunkcja były rzeczą pierwotną i najważniej­szą, a nie elementem wtórnym, należącym do zapisu środkiem pomocniczym, który ma ułatwiać artykulację sensu mowy. Jak wiadomo, w czasach gdy w powszechnym zwyczaju było jeszcze czytanie na głos, nie stosowano w ogóle interpunkcji, a zaczęto ją wprowadzać dopiero w późniejszej fazie rozwoju, niejako po drodze do zwyczaju cichej lektury. Nawet w cza­sach literatury, zdominowanych przez ciche czytanie, czytanie jest czymś więcej niż prostym wykładaniem znaków - jest mianowicie odtwarzaniem mowy przez wewnętrzny słuch czy­tającego. Oznacza to między innymi, że artykulacja mowy jest nieskończenie bardziej zróżnicowana, niżby na to wskazywały skąpe znaki pisarskie.

Należy się zastanowić, jakie ma to konsekwencje dla po­etyki. Jest bowiem faktem, że zapis lub zewnętrzna forma zdania wiąże się ze zjawiskiem poezji w sposób bardzo odleg­ły. W zmiennym stosunku brzmienia i sensu - stosunku, który tworzy wiersz - znak pisarski nie może być elementem równo­rzędnym. Temu, co nie dociera do wewnętrznego ucha czytel­nika, co nie przyczynia się do rytmu brzmienia lub sensu, temu nie przysługuje włciwy byt poetycki. Równorzędność sfery pisma i pierwotnej sfery języka jest znamieniem daleko posu­niętego manieryzmu. Przykładem tego są niektóre formy po­ezji barokowej. Weźmy zresztą przykład z bliższych nam czasów. W Piątej Elegii Duinejskiej Rilke odważa się na podobne pomieszanie wymiarów:

 

Engel! o nimms, pfücks, das kleinblütige Heilkraut.

Schaff eine Vase, verwahrs!

Stells unter jene, uns n o c h nicht

Offenen Freuden; in lieblicher Urne

rühms mit blumiger, schwungiger Aufschrift: Subrisio Saltat."

[Aniele! o przyjmij je, zerwij lecznicze zioło o drobnych kwiatkach, stwórz wazę, otocz opieką! Podstaw pod owe dla nas jeszcze nie otwarte radości: we wdzięcznej urnie wysławiaj je kwiecistym polotnym napisem „Subrisio Sal­tat."]

(przeł. M. Jastrun)

Owo „zioło" uśmiechu artysty ma być przechowywane w aptekarskim naczyniu z napisem „Subrisio Saltat.". Wygląd napisu poucza nas, że „Saltat." to skrót od „Saltatoris", „tancerza". Ale tego skrótu nie słychać, nie istnieje dla ucha; tekst wymaga od czytelnika zbyt wiele: to, co przeczytane, trzeba przetworzyć w coś, co ma być wewnętrznie usłyszane, a to z kolei zł w jasny zamysł, odczytać zgodnie z tym zamysłem napis i pismo i w rezultacie domyślić się, że znak pisarski, który mamy przed oczyma, kropka oznaczająca skrót, nie jest po prostu pomocą w lekturze, ale obrazową obecnością owego „kwiecistego, polotnego napisu".

Jak wszelkie skrajności, i ten manieryzm uwydatnia normę. Normą jest zaś, że czytanie poezji prowadzi do języka wolnego od konwencji zapisu. Poetę obowiązują całkiem inne zasady interpunkcji niż te, które stosuje się w potocznej komunikacji językowej. Zasady te określa przede wszystkim rytm. Pomyśl­my o zdyszanych okresach Kleista, których pośpiech sym­bolizowany jest przez obfite stosowanie przecinków. Czasem zaś widzimy, że poeta w pewnych okolicznościach zarzuca konwencjonalną interpunkcję - wówczas mianowicie, gdy chodzi o wersy, a zrozumienie wersów zagrożone jest skądinąd przez stylistyczny ideał psychologizującego naturalizmu. Ste­fan George na przykład w swoich utworach stosował interpun­kcję bardzo oszczędnie i według swoistych zasad, już to akcentując sens, już to uwydatniając rytm, i w ten sposób skończył z modnym myleniem gestów języka z obrazami duszy.

Tak czy inaczej, interpunkcja nie należy do substancji słowa poetyckiego. Interpunkcja pomaga w czytaniu i o tyle stanowi część interpretacji. Należy sobie zdawać z tego sprawę, rozwa­żając problem autentyczności interpunkcji. Nie będziemy zaj­mowali tu stanowiska w trudnej kwestii, do jakiego stopnia wolno albo zgoła należy modernizować interpunkcję tekstów klasycznych. Ale jeśli prawdą jest, że interpunkcja jest zawsze częścią interpretacji, to faktyczne rozmieszczenie znaków przestankowych w utworze nie może krępować przy rozstrzy­ganiu problemów, jakie odsłania interpretacja. Mamy bowiem do czynienia z trudno wykrywalnym kompromisem, gdy poeta stara się zadośćuczynić interpunkcyjnym przyzwyczajeniom czytelnika, a zarazem własnej potrzebie ekspresji, i w rezulta­cie dość swobodnie traktuje reguły. Ale ważność faktycznej interpunkcji może być kwestionowana jeszcze inaczej, bardziej pryncypialnie. Swobodne traktowanie reguł przez poetę jest zasadniczo jakimś rodzajem autointerpretacji. Rozmieszczając znaki przestankowe tak, a nie inaczej, poeta chce uwydatnićasny sposób rozumienia utworu - jeżeli w ogóle świadomie stosuje znaki przestankowe, których wagi wobec tego, co słyszy jego wewnętrzne ucho, nie może przecież przeceniać. Autointerpretacja jest niewątpliwie rzeczą bardzo interesują, ale nie można przypisywać jej nadmiernego znaczenia. Trudno mi tutaj bardziej wyczerpująco uzasadnić tezę.[1]

Te wstępne uwagi winny wyjaśnić, dlaczego w pewnych okolicznościach można odrzucić daną interpunkcję w imię rytmicznej oczywistości wersu. Analizując rytmikę dwu pierw­szych linijek przytoczonego sonetu, nie można oprzeć się wrażeniu, że mimo paralelności zadawanych tam pytańychać zdecydowany kontrast gestów językowych. Pierwsze pytanie przychodzi jakby z daleka, jak odpowiedź na nieskończone wątpliwości, kra nie śmie stanowczo zaprzeczyć, że jest czas niszczący wszystko. Z punktu widzenia rytmu pytanie: Gibt es wirklich die Zeit, die zerstörende?" - to szeroko rozlany nurt, płynący z nie ogarnianych myś obszarów i zdążający w nieokreśloną dal. Natomiast drugi wers - który już przez to, że nie wiąże się z pierwszym, brzmi jak powtórzenie pierw­szego pytania - ma zupełnie inną wymowę. Dwa przecinki, ujmujące słowa auf dem ruhenden Berg" (na spokojnej gó­rze), a logicznie wcale niekonieczne, dzielą ten wers tak, że trudno wyskandować go jednym tchem. Ale czy nie brak tu jeszcze jednego, dodatkowego przecinka?

Czy rytmiczna struktura obu wersów nie każe wprowadzić jeszcze jednej pauzy i czytać: Wann, auf dem ruhenden Berg, zerbricht sie, die Burg?" (Kiedy na górze spokojnej kruszeje warownia?)? Silne ritardando dane w przecinkach po słowach wann" i Berg" zamknie się w całość rytmu staccato dopiero wtedy, gdy zaimek sie" w drugiej połowie wersu zostanie odniesiony nie do występującego przedtem rzeczownika die Zeit" (czas), ale do rzeczownika umieszczonego na końcu die Burg" (warownia). Wyznaję, że ilekroć przepowiadam sobie ten wers, zmuszony jestem zrobić trzecią pauzę po zerbricht sie". Jeśli z postawienia tego trzeciego przecinka wyciągnąć wnioski, t...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin