DeMille Nelson - Słowo honoru.pdf
(
2990 KB
)
Pobierz
NELSON
DEMILLE
SŁOWO
HONORU
Przełożyła Dorota Malinowska
AMBER
Pragnę podziękować Tony’emu Gleasonowi za jego uwagi na temat prawa
wojskowego, Reidowi Boatesowi za sugestie edytorskie i Nickowi Ellisonowi za stałą
pomoc. Za nieustanne wsparcie bardzo dziękuję Kathleen Haley. Dziękuję również
sierżant Susan Rueger z Fortu Hamilton i doktorowi Russellowi Gilmore’owi,
dyrektorowi Muzeum Obrońców Portu. A także Danielowi Barbiero, służącemu nadal
w piechocie morskiej. A moich ludzi z Kompanii Delta, Pierwszego Batalionu Ósmej
Kawaleryjskiej, najserdeczniej pozdrawiam.
CZĘŚĆ I
Łatwiej jest znaleźć fałszywych świadków przeciwko cywilowi niż kogoś
chętnego do mówienia prawdy obciążającej honor żołnierza.
Juvenal
Rozdział 1
Ben Tyson złożył „Wall Street Journal i wlepił wzrok w okno pędzącego pociągu
podmiejskiego. Za szybą przesuwały się szpetne domki typowe dla Queens. W jasnym,
majowym, porannym słońcu wyglądały prawie malowniczo.
Tyson zerknął na siedzącego po przeciwnej stronie mężczyznę. John McCormick
był jego sąsiadem i znajomym. Czytał książkę w twardej okładce, Benowi udało się
odcyfrować tytuł: „Hue: Zagłada miasta.
McCormick przewrócił stronę, wracając do jakiegoś wcześniejszego fragmentu,
podniósł na chwilę głowę i niespodziewanie spotkał się wzrokiem z Tysonem.
Pospiesznie spuścił oczy na książkę.
Bena ogarnęło nagle złe przeczucie. Przyjrzał się uważniej okładce. Widniała na
niej, zabarwiona czerwienią, fotografia starożytnego, cesarskiego miasta Hue,
oglądanego pod niewielkim kątem z powietrza. Zabudowania rozciągały się po obu
stronach spływającej czerwienią rzeki Perfume, ze zburzonymi mostami, których
resztki sterczały z wody. Ogromne czarne i czerwone słupy dymu wznosiły się nad
płonącym miastem, a słońce, połowa szkarłatnej kuli, widoczne nad odległym
Południowochińskim Morzem, podkreślało kontury budynków cesarskiego pałacu,
wysokie ściany i wieże cytadeli oraz wznoszące się iglice katolickiej katedry.
Niezwykły obraz, pomyślał Tyson. No tak. Hue.
- Dobra książka? - zapytał.
McCormick podniósł wzrok z udaną obojętnością.
- Niezła.
- Czy znalazło się tam parę łaskawych słów na mój temat?
John wahał się przez moment, ale wreszcie bez słowa wręczył Tysonowi otwartą
książkę.
Ben czytał:
enategodniabitwyoHuepitnategolutegoamerykaokiplutonwiadowcy
otałprygwożdżonyogniemniepryjacielanaachodnichrubieżachmiataPlutonbył
cciąKompaniilaPiątegoBatalionuiódmegoPułkuKawalerii Pierwszej Dywizji
KawaleriiPowietrnejZhitorycnegopunktuwideniaiódmyPułkKawaleriibyłtym
pechowympułkiemdowodonympregenerałaCuterapodLittleBigHorn
Plutontrelcówktórynalałipodobtrałemdowodonybyłpre
dwudziestopicioletniegoabolwentauburnporucnikaBenjaminaJTyona
Nowego Jorku.
Tyson wpatrywał się w otwartą książkę, nie czytając dalej. Po chwili podniósł
wzrok na wyraźnie zakłopotanego McCormicka, po czym wrócił do czytania.
Opis tego, co wydarzyłoipamitnegorankaopartyjetnarelacjachdwóch
cłonkówplutonuTyonaktórychwdalejccibdiemynaywaderegowcemXi
pecjalitącwartegotopniaYHitoritdotychcanigdynieopowiadanąpora
pierwyujawniłamiakonnica wktórejżyłachpłyniemieanakrewrancuko-
wietnamkaiotraTereaDalecegółydotycąceródełktórychkorytałem
najdująinakoocurodiału
.
Ben zamknął oczy. Z ciemności wyłoniła się postać ubranej na biało Eurazjatki, ze
srebrnym krzyżem wiszącym pomiędzy piersiami. Jej ciało było pełniejsze niż
normalnie u Wietnamek, a długie, ciemne włosy lekko falowały. Miała wydatne kości
policzkowe i migdałowe oczy, dziwnie jasne, a na jej nosie leciutko zaznaczały się
piegi. Twarz, którą widział oczami wyobraźni, uśmiechnęła się nieoczekiwanie i to ją
całkowicie odmieniło. Nagle rysy stały się wyraźnie galickie. Usta w kształcie łuku
Kupidyna rozchyliły się i usłyszał łagodny glos:
„Tu es un homme interessant”. „Et tu,
Terese, es une femme interessante”.
Tyson otworzył oczy. Znowu spojrzał w książkę.
NiepryjacielaatakowałludiTyonaetojącegowpobliżuniewielkiego
rancukiegopitalaonawieHópitalMiericordepitalprowadonypreKatolicką
gencjPomocywywieiłdwie lagiCerwonegoKryżaiVietcongu
trelaninaropocłaitużpreddwunatąPlutonbłykawicnieaległniebyło
rannychPopiciuminutachnieprerwanegoogniawrógakoocyłnatarcieiacął
wycoywadiwkierunkumiata
Ktoepitalawywieiłnapierwympitrebiałeprecieradłocoonacaalbo
poddaniealbomiejceupełnie„cyte”WidącjeporucnikTyonrokaałwemu
plutonowiajądpitaliokolicnebudynkiJednakżewrógpootawiłaobą
przynajmniej jednego snajperaacajonegonadachupitalaZacąłontreladkiedy
żołnierepodelibliżejZabiłjednegomerykaninaeregowcaLarry’egoCane’airanił
jecedwóchierżantaRobertaMoody’egoieregowcarthuraPeterona
Prawdopodobniepryktórymokiencaiłiteżdruginajper
Tyson znowu przerwał lekturę, powracając myślą do tamtych chwil w 1968 roku.
Był to jeden z najgorszych dni zmasowanego ataku wroga, który rozpoczął się wraz z
początkiem księżycowego roku, obchodzonym jako święto Tet. Początkiem Roku
Małpy.
Wyraźnie pamiętał niebo, tak czarne od dymu, że gdyby nie zimny deszcz
spadający z góry wraz z popiołem, nie wiedziałby, jaka jest pogoda.
Słyszał stały łoskot pociągu, wytrwały łomot moździerzy i niedbałe staccato
automatycznej broni.
Gdy teraz pociąg wydał przeciągły gwizd na krzyżówce, Tyson z przerażającą
jasnością przypomniał sobie ścinający krew jęk nadlatujących rakiet, eksplodujących
potem z taką siłą, jakby nastąpiło trzęsienie ziemi. Potrzeba było dobrych paru chwil,
by uświadomić sobie, że się jeszcze żyje.
A trupy, przypominał sobie, trupy leżące wszędzie. Nie do uwierzenia. Wioski
były wprost zaścielone nadpalonymi zwłokami. Ludzie zajmujący się zbieraniem
poległych pracowali w maskach gazowych i gumowych rękawiczkach. Zabierali tylko
ciała Amerykanów, resztę układali w stosy, polewali benzyną i podpalali. Pogrzebowe
Plik z chomika:
regis2004
Inne pliki z tego folderu:
DeMille Nelson - Złote wybrzeże t.2.pdf
(1015 KB)
DeMille Nelson - Złote wybrzeże t.1.pdf
(662 KB)
DeMille Nelson - Słowo honoru.pdf
(2990 KB)
DeMille Nelson - Odyseja Talbota.pdf
(1952 KB)
DeMille Nelson - Katedra.pdf
(2372 KB)
Inne foldery tego chomika:
Dąbała Jacek
D'Arc Bianca
Daugherty C J
Davis Lindsey
Day Leclaire
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin