George Catherine - Tajemnica domu nad zatoką.pdf

(460 KB) Pobierz
252282955 UNPDF
Catherine George
Tajemnica domu nad zatoką
252282955.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Telefon zadzwonił w piątek wieczorem, gdy wszyscy wyjechali już na
weekend. Paula, która właśnie szykowała się do wyjścia, pomyślała, że
wiadomość może przyjąć automatyczna sekretarka. W końcu jednak
zawróciła i z niecierpliwym westchnieniem podniosła słuchawkę.
– Whitefriars Estates. Dobry wieczór.
– Dobry wieczór. Jutro przylatuję z Paryża obejrzeć jedną z waszych
nieruchomości – rozległ się apodyktycznie brzmiący męski głos z lekkim
francuskim akcentem. – Przepraszam, z kim mam przyjemność?
– Grant – przedstawiła się sucho Paula. – Czy mógłby pan podać
bardziej szczegółowe informacje?
– Spotykamy się jutro po południu. O piątej. Tak ustaliłem z panem
Parrishem.
Paula zesztywniała.
– Szkoda, że dzwoni pan tak późno, panie...
– Brissac. Czy to jakiś problem? Pan Parrish zapewniał mnie w
ubiegłym tygodniu, że w każdy weekend można oglądać nieruchomości.
Wymaga to jedynie wcześniejszego potwierdzenia. Pani jest
współwłaścicielką, prawda? – dodał nieco lekceważącym tonem, w którym
pojawiła się również nutka niedowierzania.
– Owszem, panie Brissac. – Paula odruchowo zmrużyła oczy. Ben
Parrish, jeden z głównych wspólników, właśnie wybrał się na narciarski
weekend do Gstaad, nie wspominając nawet słowem o tym uciążliwym
Francuzie. – Czy można wiedzieć, o którą nieruchomość panu chodzi?
252282955.003.png
Postaram się to jakoś zorganizować.
– Interesuje mnie Turret House – poinformował. Paula zaniemówiła.
Nie chodziło zatem o nieruchomość znajdującą się w Londynie, jak
początkowo, chyba zbyt optymistycznie, założyła. Czekała ją bardzo
uciążliwa trzygodzinna jazda samochodem, gdyż wspomniana rezydencja
znajdowała się na wybrzeżu. Nie to jednak martwiło Paulę. Dawno temu
obiecała sobie, że jej noga już nigdy nie postanie w Turret House... Od
kiedy ta posiadłość figurowała w katalogu ich agencji, Ben Parrish zawsze
osobiście pokazywał ją potencjalnym klientom. Nie było ich zresztą wielu.
Ostatnio w ogóle nikt nie interesował się tą ofertą i pomału wszyscy w
biurze tracili nadzieję, że kiedykolwiek uda im się sprzedać ten dom. Paula
westchnęła ciężko i postanowiła wziąć się w garść. Powinna oddzielać
sprawy osobiste od zawodowych. To niedopuszczalne, by z powodu jej
uprzedzeń firma narażona była na straty finansowe. Skoro istniał choćby
cień szansy, że Turret House znajdzie wreszcie nabywcę, należało
poważnie podejść do sprawy.
– Czy pani mnie słyszy?
– Tak, proszę pana. Dostosuję się do pańskich życzeń.
– Oczywiście będzie tam pani osobiście... W oczach Pauli zalśnił chłód.
– Owszem. Razem z moją asystentką. – Nie widziała powodów, by
informować go, że Biddy jest na zwolnieniu i kuruje się z przeziębienia.
– Jak pani sobie życzy. Do Londynu wróci pani w niedzielę –
poinformował rzeczowo. – Nieopodal znajduje się hotel Ravenswood.
Zarezerwowałem tam dwuosobowy pokój dla przedstawicieli agencji
Whitefriars. Proszę skorzystać z tej rezerwacji.
– To nie będzie konieczne – odparła natychmiast.
252282955.004.png
Au contraire. Muszę powtórnie obejrzeć Turret House wczesnym
rankiem następnego dnia.
– Obawiam się, że to niemożliwe.
– Tak umawiałem się z panem Parrishem, mademoiselle. Zapewniał, że
ktoś z agencji oprowadzi mnie po tej nieruchomości.
– Jak powiedziałam, zmienię swoje prywatne plany, by pokazać panu
Turret House – oświadczyła Paula, obiecując sobie rozprawić się z
Parrishem po jego powrocie. – Ale rezerwacja hotelu jest zbędna.
Nawykłam dojazdy na długich dystansach.
– Niestety, będzie mi pani potrzebna wcześnie rano w niedzielę, bo
jeszcze przed południem muszę wrócić do Paryża.
– Jak pan sobie życzy... – zgodziła się, obmyślając w duchu coraz
wymyślniejsze tortury dla Parrisha – Dziękuję. Czy mogę raz jeszcze
prosić o pani nazwisko?
– Grant.
A demain, panno Grant.
Do jutra... Paula obawiała się, że nadchodzący weekend będzie
wyjątkowo pracowity i męczący. Z wściekłością odłożyła słuchawkę,
sprawdziła, czy agencja jest zabezpieczona na noc, i wyszła.
Mieszkała w stylowej kamienicy w Chiswick. Miała stamtąd wspaniały
widok na Tamizę i płaciła równie zapierający dech w piersiach czynsz.
Większość pokoi była jeszcze nie umeblowana, ale Pauli to nie
przeszkadzało. Najważniejsze było, że po raz pierwszy w życiu miała całe
mieszkanie dla siebie. Ceniła sobie te swobodę i gotowa była zapłacić za
nią najwyższą cenę.
Pomimo niechęci, z jaką przyjęła żądania swego apodyktycznego
252282955.005.png
rozmówcy, musiała przyznać, że i tak właściwie nie miała żadnych
olśniewających planów spędzenia wolnego czasu. Marzyła wyłącznie o
tym, by zaszyć się w domu z kilkoma dobrymi kasetami wideo, zamówić
jakieś ulubione danie i oddać się błogiemu nieróbstwu. Lenistwo, święty
spokój, słodka samotność – oto jej wyobrażenie o idealnym weekendzie.
Koledzy z agencji nie kryli swego zdania na ten temat i ostatnio zaczęli
przebąkiwać, że Paula coraz bardziej dziwaczeje.
– Taka kobieta jak ty – rzuci! kiedyś Ben Parrish – nie powinna być
sama. Rozejrzyj się, świat pełen jest facetów, których mogłabyś
uszczęśliwić...
Typowo męski punkt widzenia, uznała z niesmakiem Paula. Była
zadowolona ze swojego życia i nie cierpiała z powodu braku kontaktów
towarzyskich. Po krótkim namyśle trochę się uspokoiła. Wszyscy w biurze
mieli takie świąteczne dyżury, a teraz przecież była jej kolej. Powinna
przewidzieć, że zgłosi się jakiś klient, którego trzeba będzie oprowadzić
po którejś z ekskluzywnych nieruchomości oferowanych przez agencję
Whitefriars. Tylko... dlaczego wybór ten padł właśnie na Turret House!
– To wbrew naturze! – wykrzyknęła kiedyś jej przyjaciółka Mariannę,
która pracowała w redakcji jednego z ilustrowanych pism kobiecych.
Jakby wzorując się na bohaterkach swoich artykułów, z pasją i
zapamiętaniem szukała mężczyzny swego życia, w przerwach znajdując
pocieszenie u Pauli. – Ciebie obchodzi tylko twoja praca i to mieszkanie.
Powinnaś sobie jeszcze kupić kota i wtedy już będziesz mogła uchodzić za
wzór starej panny! Paula była niewzruszona.
– Nie przepadam za kotami, a określenie „stara panna” jest politycznie
niepoprawne.
252282955.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin