Douglas Drusilla - Kobieta z ambicjami.pdf

(601 KB) Pobierz
Kobieta z ambicjami
DRUSILLA DOUGLAS
Kobieta z ambicjami
Tytuł oryginału: Doctors in Conflict
137666283.001.png 137666283.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Sama już nie wiem. - Catriona MacFarlane odpowiadała
tak każdemu, kto pytał, co słychać w sprawie pracy. - Tak bar-
dzo mi na niej nie zależy - dodawała po namyśle. - Salchester
to brzydkie miasto.
- Dlaczego nie powiesz tego wprost? - spytała w końcu jej
najlepsza przyjaciółka. - Przecież jako kobieta, i do tego Szkot-
ka, nie masz szans przed komisją złożoną z samych Anglików.
- Naprawdę tak uważasz? - roześmiała się Yona. - Sądzę,
że profesor Burnley kieruje się innymi kryteriami.
Przyjaciółka spojrzała na nią spod oka.
- To dlaczego wciąż podejrzewasz, że każdą pracę dostałaś
tylko dlatego, że masz sławnego ojca?
Yona wzruszyła ramionami.
- Wiem, że większość ludzi tak myśli - wyjaśniła. - Między
innymi właśnie dlatego chcę wyjechać ż Edynburga.
Wolała nie wspominać o drugim powodzie swojej decyzji;
najważniejsze, zawód miłosny, postanowiła zatrzymać dla sie-
bie. W tydzień później nadeszła odpowiedź z Salchester. Komi-
sja „złożona z samych Anglików" wypowiedziała się pozytyw-
nie w sprawie „Szkotki".
- Teraz na pewno im odmówisz - droczyła się z nią przyja-
ciółka. - Przecież Salchester to okropne miejsce.
- Tylko tak mówiłam, żeby nie zapeszyć - odparła Yona
z uśmiechem. - Oczywiście, że się zgodzę.
Cztery tygodnie później Yona MacFarlane zaparkowała swój
samochód na zaniedbanym parkingu Królewskiego Szpitala
w Salchester i energicznym krokiem weszła na oddział reuma-
tologii. Rejestratorka uniosła głowę znad papierów.
- Jest pani tutaj nowa? - zapytała.
- W pewnym sensie. - Yona stała przed nią wysoka i smuk-
ła, o ładnej twarzy, ciemnych oczach. - Jestem nową asystentką
profesora Burnleya.
Dziewczyna zmieszała się.
- Przepraszam, spodziewałam się kogoś starszego. Profesor
jest na zebraniu, proszę zaczekać w jego gabinecie.
Yona skorzystała z zaproszenia. W gabinecie na biurku za-
uważyła oficjalne pismo z nagłówkiem „Królewski Szpital
w Edynburgu". Domyśliła się, że ma przed sobą uzasadnienie
decyzji komisji, która przyjmowała ją do pracy. Nie mogła się
powstrzymać i sięgnęła po kartkę.
- Co pani robi?
Drgnęła, słysząc męski głos, i zawstydzona zwróciła głowę
w stronę drzwi. W progu stał wysoki, przystojny mężczyzna,
który miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi rękawami.
Pomyślała, że musi być robotnikiem zatrudnionym przy jakichś
pracach remontowych.
- Mogłabym zapytać pana o to samo - odparła niezbyt
przyjaźnie.
Mężczyzna wzruszył ramionami
- Ja tu pracuję - oświadczył.
- Ja też.
Na jego twarzy odmalowało się zdziwienie.
- A co właściwie pani robi? - zapytał, cedząc słowa.
Yona spojrzała na niego z wyższością.
- To zależy od profesora Burnleya. Jestem jego nową asy-
stentką.
- Mogłem się domyślić. - Głos mężczyzny nieco zła-
godniał.
- A nawet spróbować się przedstawić - warknęła Yona.
- Nazywam się Mike Preston, jestem ortopedą. - Z zawie-
dzioną miną rozejrzał się po gabinecie. - Gdzie jest Ted?
- Profesor jest na zebraniu. Mam mu coś powtórzyć?
- Nie, to nic pilnego. Dziękuję, doktor MacPherson.
- MacFarlane - poprawiła go.
- Przepraszam. - Uśmiechnął się lekko i zamknął za sobą
drzwi.
Po chwili do gabinetu weszła niska, pulchna blondynka.
- Przypomina mnie pani sobie? Jestem sekretarką profesora,
nazywam się Sharon Lee. Szef powinien niedługo wrócić. Tym-
czasem proszę przejrzeć program kilku pierwszych dni. Napije
się pani kawy?
Yona odruchowo skinęła głową i zabrała się do przeglądania
papierów. Program zapowiadał się ciekawie; obejmował ucze-
stnictwo w seminariach, pracę z pacjentami na oddziale i bada-
nia w laboratorium. Oczywiście miała też asystować profesoro-
wi podczas obchodu i dzielić z nim dyżury w przychodni. Spo-
strzegła też zaproszenie na wykład doktora Prestona... i najchęt-
niej by z niego zrezygnowała.
Ledwo zdążyła zanotować terminy i godziny wykładów,
kiedy w drzwiach ukazał się profesor Burnley.
- Ci panowie z administracji robią to specjalnie - poskarżył
się z westchnieniem - Wciąż zmieniają godziny spotkań, żeby
pokazać, kto tu rządzi. Nie tak było w czasach mojego dziad-
ka... Wie pani, że już mój pradziadek pracował w tym szpitalu?
No, a jak tam podróż? Ma już pani jakieś mieszkanie?
Mówił szybko, nie czekając na odpowiedź.
- Coś podobnego - odrzekła z podziwem Yona na pierwsze
pytanie. - Szybko i bez przeszkód - na drugie. W odpowiedzi
na trzecie wymieniła nazwę hotelu. - Dopóki nie znajdę sobie
czegoś lepszego - dodała.
- Sharon pani pomoże. Jej mąż jest agentem nieruchomości.
- Spojrzał na nią przyjaźnie. - Chciałbym jeszcze powiedzieć,
że bardzo się cieszę, że będzie pani z nami pracować. Nazwisko
MacFarlane jest świetnie znane w kręgach medycznych.
Yona zachowała kamienną twarz.
- Dziękuję - wykrztusiła. - Ja też się cieszę, że zostałam tu
zatrudniona.
- Świetnie. - Profesor uśmiechnął się do niej. - W takim
razie możemy zaczynać obchód. Zwykle robię go w czwartki,
ale postanowiłem osobiście zapoznać panią z pacjentami i per-
sonelem.
Siostra Evans, którą Yona uznała za skrzyżowanie smoka
z wiedźmą, przywitała ją dosyć oschle.
- U mnie wszystko musi być zapięte na ostatni guzik -
oświadczyła, taksując wzrokiem młodą lekarkę.
- U mnie też - odparła bez wahania Yona.
Siostra Evans spojrzała na nią uważnie.
- Wszystko gotowe, panie profesorze - zameldowała służ-
biście przełożonemu.
Profesor roześmiał się.
- Jest pani niezastąpiona..
Obchód rozpoczęli od oddziału kobiecego, gdzie większość
Zgłoś jeśli naruszono regulamin