Pomimo przeznaczenia, zawsze jest wybór [Ainzfern] (rozdziały 1-10).rtf

(370 KB) Pobierz

 

POMIMO PRZEZNACZENIA, ZAWSZE JEST WYBÓR

 

AINZFERN

 

PROLOG

 

Kika miesięcy po wydarzeniach z poprzedniej części niepokojące sytuacje zaczynają zagrażać stabilności Syndykatu Tangury, stwarzają problemy niekwestionowanemu do tej pory przywódcy-Iasonowi Minkowi, odwga Katze i siła Raula Ama są wystawione na ogromną próbę kiedy eks-Mebel ,                  na własne życzenie  zostaje wciągnięty w koszmar wydarzeń.

A Chey Neeson staje przed nieoczekiwanym i bardzo osobistym problemem.

 

 

CZĘŚĆ I

 

(Noc wybuchu w Dana Bahn)

 

Wysoki, dostojny Elita stał przed dużym oknem w swoim wspaniałym salonie i apatycznie poprzez własne odbicie wpatrywał się w bliźniacze księżyce Amoi. Chociaż jego idealna twarz była całkowicie spokojna wewnątrz czuł największy w swoim życiu ciężar .

 

Jak rzadko kiedy, w jego wielkim domu był tylko on i jego Kociak, Tian. Z niespotykaną cierpliwością czekał na swoje Zwierzątko, które kończyło wieczorne ablucje i miało dołączyć do niego w salonie.

 

Tian miał dzisiaj urodziny i to było powodem smutku Elity i przyczyną odesłania Mebla i innych zwierząt do Eos.

 

 

Usłyszał za sobą ciche kroki i odwrócił się z uśmiechem. Jak zwykle z przyjemnością popatrzył na młodego człowieka . Tian wybrał na dzisiaj miękką, ciemnozieloną, satynową piżamę, która odsłaniała jego delikatne obojczyki i płaski brzuch.

 

Był taki piękny ...

 

Tian róznił się od wszystkich posiadanych przez niego wcześniej Zwierząt i to nie tylko wyglądem. Chociaż i to było u niego wspaniałe:gęste, kasztanowe włosy,uduchowione turkusowe oczy, alabastrowa skóra i piękne proporcjonalne ciało, którego mogłyby mu pozazdrościć starożytne bóstwa.

To spowodowało, że jego cena wywoławcza  była wyższa od tej, którą zazwyczaj podawano po pierwszym oglądaniu. Ale gdyby Akademia znała jego pozostałe zalety, byłaby jeszcze wyższa i na pewno przerastałaby możliwości finansowe jego pana.

 

 

Tian pod każdym względem był doskonałym Zwierzątkiem. Delikatny, posłuszny i całkowicie podporządkowany kaprysom pana. Wyglądając tak mógłby wybierać partnerów, ale nigdy tego nie robił. Chętnie szedł z każdym kto go wybrał i starał się zawsze dawać i przyjmować przyjemność tak, aby oglądające go na scenie Elity mogły być najbardziej usatysfakcjonowane. Cieszył się jak inni ze spacerów, zakupów i prezentów, ale ...był tak samo zadowolony, kiedy przytulał się do swojego Mistrza, gdy ten pracował do późna w nocy. Opierał wtedy głowę na jego kolanach i zapewniał mu miłe i dyskretne towarzystwo, taki szczęśliwy chociaż jedyną nagrodą dla niego było  delikatne głaskanie po włosach od czasu do czasu.

 

Był absolutnym faworytem swojego Mistrza.

 

Być może, Elita musiał przyznać, kiwając, żeby Zwierzątko podeszło do niego bliżej, Tian był kimś więcej. Jego status  i pozycja nie pozwalała mu powiedzieć tego głośno, ale marzył, żeby zabrać swojego pupila gdzieś do bezpiecznego miejsca, daleko od wścibskich oczu i dezaprobaty otoczenia, trzymać go w objęciach, dotykać i bez wahania pieścić. Nazwać go kochankiem i poznac go do końca.

 

Niemożliwe. Nie do przyjęcia. To nigdy nie może się wydarzyć.

 

Elita dotknął twarzy Tiana i jeszcze raz uśmiechnął się spokojnie, tak jakby kłębiące się w jego głowie myśli były tylko echem wiatru w nocy. Nie, nie mógłby nigdy zniszczyć swojej pozycji, swojego życia na Amoi przez seksualne zachcianki i emocjonalne związanie się ze Zwierzęciem.

 

Ale marzenia pozostały.

 

- Czy wiesz dlaczego tu jesteśmy? - zapytał prowadząc chłopca do niskiego stolika,  na którym satało wino i krzyształowe kieliszki.

 

Tian skinął głową, a jego cudowne oczy patrzyły na Mistrza ufnie i z miłością - Wiem - odparł głosem miękkim jak jedwab - Myślę,  ... że to ma związek z dzisiejszą datą?

 

Sece Elity drgnęlo, kiedy w zadanym pytaniu usłyszał nutę niepokoju. On sam , lepiej niż ktokolwiek oprócz jego Zwierzątka rozumiał przyczynę strachu.

 

Tian skończył dzisiaj dwadzieścia jeden lat.

 

Był zbyt stary, według praw społecznych i konwenasów aby pozostać w domu jako Zwierzę. Jego Mistrz  i tak trzymał go o rok dłużej niż powinien.

 

Ale nie mógł znieść myśli, że wyrzuci Tiana  na ulicę w Midas.Czuł mdłości kiedy pomyślał, że  mógłby go oddać  do burdelu albo w ręce handlarzy, żeby piękne ciało zostało sprzedane jakiemuś zdegenerowanemu obywatelowi. To zabijałoby tą piękną duszę kawałek po kawałku z powodu okucieństwa, nadmiernego wykorzystywania, znęcania się , chorób i głodu, aż Tian skonałby wpatrzony w brudną ścianę.

 

Nie, tego nie mógł znieść.

 

Gładząc palcami gładką, pobladłą skórę na jego policzkach Elita skinął  - Tak, Zwierzątko - powiedział pewnie, ciepłym głosem - Ta data jest powodem. - podał mu napełniony kielich i wziął drugi dla siebie.

 

Wielkie oczy rozszerzyły się, Tian przygryzł wargę i w napięciu, zaniepokojony czekał  na dalsze słowa Mistrza.

 

- Wiem, że dzisiaj są twoje urodziny i zdaję sobie sprawę, że od jakiegoś czasu bardzo się tym martwisz - powiedział Elita wypijając łyk wina.

 

Tiana również wypił łyk ze swojego kieliszka - Nie możesz mnie już trzymać, prawda? - zapytał, a wyraz jego twarzy pokazywał, że zna odpowiedź, jego oczy wypełniły się łzami, ale nadal starał się uśmiechać.

 

- Nie - Elita starł mu łzę z policzka - Nie mogę. Jednak ...- chwycił delikatnie jego drżące ramię -  mogę ci obiecać, że nie będziesz musiał w Midas walczyć o przetrwanie. Uwierz mi, nigdzie cię nie odeślę.

 

Patrząc na niego z nadzieją Tian przełknął ślinę - Ale .. nie będziesz miał z tego powodu kłopotów?

 

Elita potrząsnął głową , to delikatne pytanie Zwierzątka wzmogło w jego sercu i miłość i ból. - Nie - odpowiedział podnosząc ponownie swój kieliszek - Zaufaj mi.

 

Tian natychmiast uśmiechnął się z zaufaniem i niemal adoracją. - Oczywiście, że tak - odpowiedział z ujmującą szczerością, ulgą i wdzięcznością - Zawsze ufałem.

 

Elita przełknął ślinę, maskując ból kolejnym łykiem wina - Chodź tu bliżej - powiedział biorąc dłoń Tiana i prowadząc go do pluszowych foteli stojących koło okna - Wypij  wino i usiądź koło mnie na chwilę .

 

Z uśmiechem zajął miejsce, Tian  z wdziękiem natychmiast uklęknął koło niego, opróżnił kieliszek, starannie odstawił go na stolik i oparł głowę na kolanach Mistrza, tak jak robił to od wielu lat.

 

Nie wiedział, nie mógł wiedzieć, że jego wino było wymieszane z potężną dawką barbituranów i pankuronium. Bez smaku i zapachu w ciągu kilku minut  wprowadzi go w głęboki sen, a potem zatrzyma pracę serca i płuc.

 

Bezboleśnie, szybko i bardzo, bardzo skutecznie.

 

- Tak - Elita wyszeptał głosem palącym od bólu, gładząc palcami miękkie włosy Tiana po raz ostatni - Siedź przy mnie ...teraz gdy patrzę w ciemność.

 

Siedział w ciszy, głaskał jedwabiste włosy i wsłuchiwał się w coraz płytszy i coraz płytszy oddech. Kiedy  chłopiec przestał oddychać stwierdził, że nie może płakać.

 

Nie, nie będzie płakać. Łzy nie były dla ludzi takich jak on. Nie miał już serca, złamał je na zawsze.

 

Fakt, że zrobił to co musiał , sprawiało tylko zimny komfort jego duszy.

 

 

ROZDZIAŁ I

 

Raul Am , znany naukowiec i zastępca przywódcy Syndykatu Tangury, rozglądał się oszołomiony po słabo oświetlonej światłem poranka sypialni i musiał przyznać, że przebudzenie tego dnia było przyjemniejsze niż zwykle.

 

Jego nie do końca przytomny umysł podpowiadał mu, że była to jedna z wielu zalet, dostarczanych  mu przez Kundla, którego namówił na przeniesienie się na stałe do Wieży Eos.

 

Jego zarejestrowany towarzysz, pięknie umięśniony, o gładkiej, teraz lekko spoconej skórze siedział  mu okrakiem na  biodrach, z jego fiutem głęboko w ciele i całkowicie zatracał się w przyjemności. Mocno napięte uda obejmowały go mocno, a  biodra unosiły się w powolnym rytmie prowadząc do spełnienia. Czerwone, wilgotne włosy opadały na czoło, a wypełnione przyjemnością złote oczy jaśniały szczęściem, kiedy patrzył w dół na Raula.

 

Blondie leżał na plecach, z włosami rozrzuconymi na poduszce poddając się mu całkowicie. Jego ciało  powoli zbliżało się do orgazmu. Jęknął z przyjemności, wyginając  się jeszcze bardziej, chwycił dłońmi biodra partnera pomagając mu zachować właściwe tempo. Słodka, gorąca przyjemność ogarniała go całego, z całej siły starał się utrzymać otwarte oczy, żeby zwiększyć swoje doznania,  kolejny raz z podziwem zobaczyć jak Katze dochodzi.

 

Jedna z niewielu funkcjonujących teraz komórek w mózgu Raula podpowiadała mu, że to  z powodu  ukochanego Kundla, tak po ludzku niedoskonałego i tak doskonale zagubionego w tej chwili  przyjemności to było dla niego samego tak piękne.  Szczerze w to wierzył. Wiedział, że zawsze tak będzie. Piękno Katze to nie była tylko wspaniała sylwetka, blada skóra i idealne rysy twarzy. To było jego serce, wybaczająca dusza, siła, wrażliwość, lojalność i odwaga.

 

Z gardła Raula wyrwał się jęk, kiedy Katze przesunął się i oparł o niego swoje smukłe ramiona. Jeszcze mocniej przytrzymał   biodra, które dążąc do kulminacji, teraz w dzikim tempie poruszały się na jego naprężonym członku. Blondie przycisnął jedną dłoń do mostka Katze, aby poczuć pod nią szybki rytm jego serca.Kiedy chrapliwy oddech  zasygnalizował  zbliżający się orgazm, przesunął ją w dół, gładząc skórę na brzuchu, a potem objął naprężoną erekcję. Kciukiem pogładził sączącą się szczelinę  i zaczął pieścić na całej długości.

 

Nie spuszczał wzroku z twarzy Katze, wprost zatopił się w jego złotych oczach. Patrzył jak kochanek sztywnieje i zamiera na chwilę,  na jego twarzy pojawia się bezradny wyraz, prawie bolesnej potrzeby, kiedy dochodzi. Jak  zawsze w tym momencie Raul stracił resztki panowania nad sobą, poczuł skurcze poprzedzające jego własną przyjemność, jęknął z rozkoszy i popchnął w  górę biodra w kierunku nadal drżącego Katze, wypełniając go swoim nasieniem.

 

Nawet w trakcie  orgazmu Raul czuł pulsujące skurcze mięśni  wokół swojego członka. Drżące palce Katze przesunęły  się na jego dłoń i prowadziły ją w szybkim mocnym tempie, kiedy gorące nasienie strumieniami pokrywało płaski brzuch Blondie.

 

Przez chwilę zamarli obaj uspakajając oddech, a potem Katze pochylił się do przodu i wplatając dłonie we włosy Raula zaczął całować go głęboko  tak jakby chciał podkreślić swoje uczucia i pragnienia.

 

Raul powoli i dekikatnie wycofał się z niego i przewrócił na bok. Odgarnął  spocone kosmyki rudych włosów z  twarzy i odchylając się nieco do tyłu uśmiechnął.

 

- Dzień dobry - powiedział  nieco sarkastycznie marczsząc czoło.

 

Katze śmiał się zachwycony, oczy błyszczały mu z radości - Um, tak - oparł jedną nogę o biodro Raula  - na pewno rozpoczął się dobrze.

 

Wzdychając z zadowolenia, Raul całkiem zrelaksowany opadł głową na poduszkę, trzymając Katze w ramionach przesunął go na plecy i ułożył wygodnie w zgięciu swojego ramienia. - Muszę przyznać Katze, że rutyną staje się twoja poranna nadaktywność.

 

- Narzekasz?

 

Raul parsknął rozbawiony - Na pewno nie. - Pogłaskał go delikatnie po ramieniu.

 

- To dobrze. - Katze wyciągnął się i z delikatnym westchnieniem ułożył bardziej komfortowo . - Raul?

 

- Hmm?

 

- Ile zostało nam czasu, żeby wstać i rozpocząć dzień jak normalni ludzie?

 

Chichocząc bardzo rozbawiony tym stwierdzeniem, Raul podniósł na chwilę głowę i spojrzał na zegar - Coś około trzydziestu minut - odparł. Patrząc na przytulone do niego ciało uśmiechnąl się znowu - Masz dzisiaj bardzo napięty harmonogram?

 

- Trochę - Katze ziewnął - W tym tygodniu kończę modyfikację systemu administracji i księgowości. Chcę to zrobić tak szybko jak mogę.

 

- Och?

 

- Tak - Katze  odsunął się nieco od nigo i palcami pogładził mu sutek , a potem ramię. - Dostałem wczoraj wiadomość o kilku zleceniach z Wieży Jupiter. Nic wielkiego, kilka małych usterek. No i dodatkowo muszę  zaplanowac moje normalne spotkanie na czarnym rynku w Ceres, to zawsze kończy się całym zajętym dniem - Opierając się na łokciu  popatrzył na Raula - A ty, jaki masz program na dzisiaj? Dalsze osiągnięcia w dziedzinie medycyny rekonstrukcyjnej?

 

- Niestety, nie. - Raul objął dłońmi ciepłą pupę Katze - Obawiam się, że spędzę cały dzień z Iasonem, na konferencji z szefami wszystkich działów Syndykatu.

 

Katze skrzywił się - Ach.

 

- Tak -  Raul zmarszczył czoło.

 

- Tak ...cały dzień pełen słownych przepychanek i uszczypliwości między długowłosymi facetami, co?

 

Raul nieznacznie zmarszczył  brwi - Szczerze mówiąc, Katze, sposób w jaki się czasem wyrażasz, - zbeształ go delikatnie - traktujesz Elity jak zepsute bachory?

 

- A tak nie jest? - Katze uśmiechnął się złośliwie - Mają wzmocnione mózgi, wyjątkowe predyspozycje fizyczne i psychiczne, a jednak do większości z nich nie dociera fakt, że przeciętny człowiek spotkany na ulicy jest zdolny wykonać taką samą pracę jak oni.

 

Raul zmrużył lekko oczy - Wiesz, myślę, że zbyt wiele czasu spędzasz słuchając Rikiego.

 

- Raul, ja naprawdę tak  zawsze  myślałem. - Katze powoli usiadł na łóżku, szykując się do wyjścia do łazenki - Tylko lepiej się z tym kryłem niż Riki, to wszystko.

 

- Więc trochę mnie dziwi - Raul poczuł się lekko urażony tą beztroską uwagą  - że jeśli tak jest naprawdę, to zgodziłeś się na związek ze mną.

 

Katze zatrzymał się przed drzwiami łazienki i odwrócił  z poważnym wyrazem twarzy - Bo ty jesteś inny Raul. wiesz o tym.

 

- Jestem inny?

 

- No ...tak - Katze wzurszył ramionami - Po pierwsze nie jesteś zaślepiony przez swoją wyższość. Zauważasz wartość człowieka nawet jeśli nie należy  do klasy panującej.

 

Raul wetchnął i usiadł  wpatrując się w skłębioną pościel - Widzę, też wartościowych ludzi wśród moich braci z Elity, Katze - odparł nieco zaskoczony bólem w swoim głosie. - Wiem, że nasze ideologie się różnią. Wiedziałem o tym kiedy wiązałem się z tobą. Ale czuję, że to co widzisz w Elitach ogranicza się tylko do tego co poznałeś wcześniej w swojej szczególnej sytuacji. Nie wiesz na przykład, że większość z nich, pracując w Konsorcjum, uczciwie wypełnia swoje obowiązki i jest lojalna wobec Iasona Minka ... Katze, my naprawdę staramy się dostosować  do zmian, najlepiej jak potrafimy.

 

- Raul ...

 

Blondie spojrzał na niego poważnie. - To nie jest łatwe, rozumiesz? Dla każdego z nas - uśmiechnął się smutno - To co powiedziałeś o mnie wcześniej, że jestem inny. Przypuszczam, że masz rację. Jestem inny, bo mam ciebie. Kocham cię. Mam twoje wsparcie. To bardzo mi pomaga, Katze i jest dla mnie pociechą, ale to nie sprawia, że jest mi łatwiej  ... w rzeczywistości, to jeszcze bardziej wszystko komplikuje. - głos Raula ściszył się do szeptu - Kiedy mówisz takie coś o Elitach, pamiętaj, że pomimo tego ile znaczę dla ciebie i ile ty dla mnie znaczysz, wciąż jestem jednym z nich. To co mówisz o  nich zawsze  będzie dotyczyło i mnie.

 

Katze z zaniepokojonym wyrazem twarzy podszedł do łóżka, usiadł blisko  i objął  za szyję pocierając jego napięte mięśnie - Przykro mi - powiedział cicho, podniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy, chciał, żeby Blondie widział, że jest zupełnie szczery - Nie chciałem cię obrazić i napewno nie chciałem urazić twoich uczuć.

 

Raul zmęczony uśmiechnął smutno. - Wiem o tym.

 

Pochylając się Katze  czule go pocałował - Może przyszedł i dla mnie czas, żebym  się zmienił - mruknął przytulony do policzka Raula - Nie mogę już być taki jak przedtem jeśli zmiany społeczne Iasona idą do przodu, prawda?

 

Raul ujął mu twarz w dłonie i skinął głową, patrzył na niego ciepło.

 

- Tak, więc - Katze wzruszył ramionami - Z powodu partykularnych interesów, dla utrzymania harmonii między nami, jeśi znowu zacznę obrażać twoich kolegów powstrzymaj mnie natychmiast.

 

- Jeśli ty obiecasz mi to samo - kąciki ust Raula uniosły się z rozbawiena - Umowa zawarta?

 

- Zgoda - Katze zrobił głęboki wdech, wstał  wyciągnął do  Blondie rękę i mrugnął  - Wspólny prysznic?

 

Chichocząc, już w znacznie lepszym humorze, Raul wstał z wdziękiem i przyjął ofiarowaną mu dłoń - Oczywiście.

 

Chwilę później, stojąc pod strumieniem ciepłej wody rozkoszował  się cudownym uczuciem, kiedy delikatne dłonie partnera gładziły go od szyi do stóp. Przymknął oczy i zaczął rozmyślać nad ich rozmową.

 

Różne ideologie ...

 

Tak, to była prawda. patrząc na to z perspektywy i z boku  on i Katze razem  z logicznego punktu widzenia to było zupełnie nieprawdopodobne. Urodzili się i wychowali na tej samej planecie, ale żyli w zupełnie od siebie oddzielonych, dwóch różnych światach . Gdyby nie niezwykły powrót do życia Iasona Minka ich drogi nigdy by się nie przecięły, nie mówiąc już o wzajemnym poznaniu. On Elta o najwyższej randze i Kundel ze slamsów, każdy patrzący na świat z innej perspektywy.

 

Ale przecież byli tu razem.

 

Zakochani w sobie kochankowie.

 

Raul oderwał się od swoich myśli, odwrócił pod kojącymi strumieniami wody i zaczął delikatnie myć piękne ciało Katze. To był przyjemność dla nich obu. Mieli nadzieję na wspólną przyszłość. Tak, na początku problemy, konflikty i nieporozumienia były raczej nieuniknione, ale oni i tak się dostosują. Teraz  to było najważniejze. Szli do przodu, poznawali swoje temperamenty, określali potrzeby i granice ....a w niektórych przypadkach zgadzali się, że się nie zgadzają.

 

Te rozważania wypadły dobrze, Raul czuł, ze będzie tak dla większości populacji Amoi. Uśmiechnął się, pochylił i pocałował gładkie ramię Katze spijając ciepłą wodę z miękkiej skóry.

 

Tak, porównanie wypadło bardzo, bardzo dobrze, naprawdę.

 

 

 

ROZDZIAŁ II

 

Siedząc rano w rozświetlonym słońcem salonie apartamentu w Wieży Eos Riki wypił łyk gorącej kawy i  patrząc na Iasona przeglądającego dokumenty uśmiechnął się rozbawiony.Jego Blondie był teraz całkowicie skoncentrowany, na gładkim zazwyczaj czole pojawiły się zmarszczki, dłoń ze słodkim ciasteczkiem trzymał uniesioną do góry, jakby zapomniał o nim w drodze do ust. Palcami drugiej ręki wodził wzdłuż strony dokumentu.

 

Trzymając w obu dłoniach kubek, Riki odchylił się do tyłu i i z przechyloną głową  oceniał Iasona - Hej, Iason?

 

- Hmm? - Blondie ostrożnie przewrócił kolejną stronę i szybko ją przejrzał.

 

Riki wskazał palcem na ciastko w jego dłoni. - Będziesz to jeść, czy poczekasz aż dojrzeje?

 

- Tak - Iason nie przerywając czytania przytaknął z roztargnieniem.

 

Chichocząc cicho Riki spojrzał na Dane, który dyskretnie zamieniał kubek z zimną kawą na nowy. Mebel wzruszył ramionami, jego usta drgały od hamowanego śmiechu.

 

Czując jak jego uśmiech się poszerza Riki spróbował ponownie - Wiesz, że twój  tyłek się pali?

 

Starając się zdusić chichot, Dane odwrócił się i szybko  uciekł do kuchni.

 

Iason podniósł glowę i zamrugał powiekami- Przepraszam Riki, co mówiłeś?- skrzywił się z  zakłopotanym wyrazem twarzy - Czyj tyłek?

 

Śmiejąc się głośno Riki odstawił kubek na stół - Nieważne. Oddaliłeś się, to wszystko.

 

- Ach - idealna twarz Elity rozpogodziła się, zrozumiał wszystko. Ugryzł kawałek ciasta, zamknął dokumenty i odsunął je na bok. - Przepraszam,  - uśmiechnął sie podnosząc kubek ze świeżą kawę - Obawiam się, że dzisiaj mam przed sobą  bardzo ambitne plany.

 

- Myślałem, że to kolejny raport ochrony Midas tak zaabsorbował twoją uwagę - Riki uniósł lekko ciemne brwi, przypominając sobie obawy Iasona sprzed kilku dni po włamaniach w do zakladów przemysłowych  Midas. Do tej pory nie znaleziono sprawców, a zeznania przypadkowych świadków wskazywały, że było to coś więcej niż tylko przypadkowe napady gangów. Po pierwsze zakłady i fabryki, do których się włamano były w całości lub częściowo własnością Elit. Między nimi była placówka bio-mechaniczna Raula Ama . Po drugie nie spowodowano żadnych konkretnych szkód. Napastnicy  nie zniszczyli żadnych urządzeń  w nieodwracalny sposób, co wskazywało, że przynajmnie jeden z nich miał dostęp do tajnych informacji lub ... znał kogoś kto je miał.

 

- Na szcęście nie - odpowiedział Iason - Mam dzisiaj kwartalną konferencję  szefow działów Syndukatu.

 

- W porządku - Riki sięgnął przez stół i uścisnął mu rękę - To nie będzie jeden z twoich ulubionych dni w roku.

 

- Rzeczywiście.

 

- Pomimo to, tym bardziej masz powód, żeby poświęcić kilka minut na zjedzenie śniadania, prawda?

 

Iason skinął głową i usiadł wygodnie w fotelu. - Daleki jestem od tego, żeby spierać się z radami mędrca- odparł z kpiącym uśmiechem. - Muszę przyznać, że przez najbliższe kilka tygodni będę miał bardzo mało czasu na relaks.

 

Riki czuł, że mówi coraz poważniej - A więc myślisz o kolejnych reformach?

 

Iason powoli skinął głową - Tak - oparł brodę na dłoniach - Spędziłem trochę czasu na rozmowach z Jupiter o tym i doszliśmy do tego samego wniosku. Podział Elit na kasty  z powodu koloru  nie jest właściwy ... i nie ma znaczenia. To przestarzała konwencja, która szczerze mówiąc powoduje, że Syndykat nie ma możliwości wykorzystać niezwykle utalentowanych ludzi na kluczowych stanowiskach tylko z powodu koloru ich włosów.

 

Riki  na chwilę zacisnął usta i zaczął się zastanawiać  nad konsekwencjami planu Iasona  - To bardzo poważne - mruknął wreszcie - Mam na myśli, że zdajesz sobie sprawę, że jeśli zrealizujesz ten pomysł to wywołasz efekt kuli śnieżnej. Obywatele Midas też zarządają zmian.

 

- Jestem tego świadomy.

 

Riki skrzywił się nieznacznie - Jak sądzisz, jak zareagują Blondie?

 

- Mam nadzieję, że dojrzale - Iason napił się kawy - Riki, pamiętaj, że Elity Blondie nadal mają przewagę z powodu największych genetycznych udoskonaleń, ale ja naprawdę wierzę, że należy popierać wszystkie talenty wśród innych rang. To może być bardzo korzystne dla Amoi.

 

- Mój towarzysz ... wielki wizjoner - Riki uśmiechnął się do niego czule.

 

Grzecznym skinieniem glowy, Iason podziękował za komplement, oczy błyszczały mu z radości.

 

- Kiedy planujesz to ogłosić? - Riki pochylił się do przodu i oparł łokciami o stół.

 

- Za kilka tygodni - Iason podniósł na chwilę rękę.- Najpierw chcę ponownie napisać projekt ustawy. Nadal nie jestem przekonany, że obejmuje odpowiedno wszystkie aspekty reformy.

 

- Wizjoner i perfekcjonista - dorzucił Riki - Dość niebezpieczne połączenie - uśmiechnął się nagle - Chey Neeson będzie myślał po tym, że zaczniesz chodzić po wodzie . Takiego rodzaju rzeczy to jego obsesja.

 

- A jak myślisz,  kto pomagał mi tworzyć pierwsze dokumenty dotyczące reform. - zapytał chytrze Iason.

 

Śmiech Rikiego rozległ się w calym pokoju - Boże - zarechotał złośliwie - Powinienem się domyślić, że ten człowiek wszędzie wciśnie swój nos.

 

- Mówiąc o Cheyu - Iason spojrzał na leżące obok niego dokumenty  - Plany konferencji handlowej uległy zmianie, więc z przyjemnością muszę cię zawiadomić, że dołączy do nas wcześniej niż pierwotnie myślałem.

 

Riki poczuł ogarniającą go radość. - To dobra wiadomość.

 

- Nie wspomniał o tym w ostatnim...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin