Jan Pawe� II DAR I TAJEMNICA W pi��dziesi�t� rocznic� moich �wi�ce� kap�a�skich Krak�w 1996 Spis tre�ci Bardzo �ywo wspominam 1 U pocz�tk�w... tajemnica Pierwsze oznaki powo�ania Studia na Uniwersytecie Jagiello�skim Wybuch drugiej wojny �wiatowej Teatr s�owa 2 Decyzja wst�pienia do Seminarium Wakacje kleryckie Kardyna� Adam Stefan Sapieha 3 Wp�yw rozmaitych �rodowisk i os�b na moje powo�anie Rodzina Fabryka Solvay Parafia ksi�y salezjan�w na Debnikach Ojcowie karmelici Ksi�dz Kazimierz Figlewicz "W�tek maryjny" powo�ania �wi�ty Brat Albert Do�wiadczenie wojny Ofiara polskich kap�an�w Dobro doznane w trudnym okresie wojny 4 Kap�an Wspomnienie obrad w powo�aniu kap�a�skim Veni, Creator Spiritus! Posadzka kaplicy Msza �wi�ta prymicyjna W�r�d Ludu Bo�ego 5 Rzym "Uczenie si� Rzymu" Do�wiadczenia duszpasterskie Horyzont europejski Po�r�d emigrant�w Posta� �w. Jana Marii Vianneya W duchu wdzi�czno�ci Powr�t do Polski 6 Na wiejskiej parafii w Niegowici U �w. Floriana w Krakowie Praca naukowa 7 Ko�ciele, kt�ry jeste� w Polsce, dzi�kuje Ci! Prezbiterium Ko�cio�a Krakowskiego Dar ludzi �wieckich 8 Co znaczy by� kap�anem Admirabile commercium! Kap�an a Eucharystia In persona Christi Mysterium fidei Chrystus - Kap�an i �ertwa 9 By� kap�anem dzisiaj Naprzeciw ludzkim oczekiwaniom Szafarz mi�osierdzia Cz�owiek obcuj�cy z Bogiem Powo�any do �wi�to�ci Cura animarum Cz�owiek S�owa Bo�ego Pog��bianie wiedzy Dialog z my�l� wsp�czesn� 10 Do Braci w kap�a�stwie Pupilla oculi Deo gratias! Aneks Litania do Chrystusa Kap�ana i �ertwy Dar i Tajemnica Bardzo �ywo wspominam uroczyste spotkanie, jakie z inicjatywy Kongregacji ds. Duchowie�stwa odby�o si� w Watykanie jesieni� ubieg�ego roku (27 pa�dziernika 1995) z okazji trzydziestej rocznicy soborowego Dekretu Presbyterorum ordinis. W podnios�ym nastroju, jaki panowa� w�r�d zgromadzonych, wielu kap�an�w m�wi�o o swoim powo�aniu. Ja r�wnie� podzieli�em si� swoim �wiadectwem, uzna�em bowiem, �e jest to pi�kna i potrzebna forma pos�ugi, jak� oddaj� sobie kap�ani w obecno�ci Ludu Bo�ego ku wzajemnemu zbudowaniu. To, co w�wczas powiedzia�em, znalaz�o pozytywny odd�wi�k. W rezultacie z wielu stron usilnie mnie proszono, bym raz jeszcze powr�ci� do tematu mego powo�ania i szerzej go om�wi� przy okazji Jubileuszu kap�a�stwa. Musz� wyzna�, �e w pierwszej chwili propozycja ta wywo�a�a we mnie zrozumia�y op�r. P�niej jednak uzna�em, �e nale�y przyj�� to zaproszenie, gdy� wi��e si� ono z pewnym aspektem pos�ugi Piotrowej. Zainspirowany kilkoma pytaniami, sformu�owanymi przez pana dr. Gian Franco Svidercoschiego, kt�re w jaki� spos�b kszta�towa�y w�tek tych rozwa�a�, odda�em si� wspomnieniom, nie pr�buj�c bynajmniej stworzy� zapisu �ci�le dokumentalnego. To wszystko, o czym tu m�wi�, nie dotyczy jedynie zewn�trznych wydarze�, ale si�ga do korzeni moich najg��bszych i najbardziej osobistych prze�y� i do�wiadcze�. Wspominam je, a nade wszystko dzi�kuj� Bogu: Misericordias Domini in aeternum cantabo! Zapis ten ofiaruj� kap�anom i Ludowi Bo�emu jako �wiadectwo mi�o�ci. Dar i Tajemnica - 1 U POCZ�TK�W... TAJEMNICA! Historia mojego powo�ania kap�a�skiego? Historia ta znana jest przede wszystkim Bogu samemu. Ka�de powo�anie kap�a�skie w swej najg��bszej warstwie jest wielk� tajemnic�, jest darem, kt�ry niesko�czenie przerasta cz�owieka. Ka�dy z nas kap�an�w do�wiadcza tego bardzo wyra�nie w ca�ym swoim �yciu. Wobec wielko�ci tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy. Powo�anie jest tajemnic� Bo�ego wybrania: "Nie wy�cie Mnie wybrali, ale Ja was wybra�em i przeznaczy�em was na to, aby�cie szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwa�" (J 15,16). "I nikt sam sobie nie bierze tej godno�ci, lecz tylko ten, kto jest powo�any przez Boga jak Aaron" (Hbr 5,4). "Zanim ukszta�towa�em ci� w �onie matki, zna�em ci�, nim przyszed�e� na �wiat, po�wi�ci�em ci�, prorokiem dla narod�w ustanowi�em ci�" (Jr 1,5). Te natchnione s�owa musz� przej�� g��bokim dr�eniem ka�d� kap�a�sk� dusz�. Dlatego te�, gdy w r�nych okoliczno�ciach - na przyk�ad z okazji kap�a�skich jubileuszy - m�wimy o kap�a�stwie i dajemy o nim �wiadectwo, winni�my to czyni� w postawie wielkiej pokory, �wiadomi, i� B�g nas "wezwa� �wi�tym powo�aniem nie na podstawie naszych czyn�w, lecz stosownie do w�asnego postanowienia i �aski" (2 Tm 1, 9). R�wnocze�nie zdajemy sobie spraw� z tego, �e ludzkie s�owa nie s� w stanie ud�wign�� ci�aru tajemnicy, jak� kap�a�stwo w sobie niesie. Wydaje mi si�, i� ten kr�tki wst�p jest konieczny, aby we w�a�ciwy spos�b zrozumie� to, co b�d� m�wi� o mojej drodze do kap�a�stwa. Pierwsze oznaki powo�ania Kiedy by�em w gimnazjum, Ksi��� Adam Stefan Sapieha, Arcybiskup Metropolita Krakowski wizytowa� nasz� parafi� w Wadowicach. M�j katecheta, ks. Edward Zacher zleci� mi zadanie przywitania Ksi�cia Metropolity. Mia�em wi�c po raz pierwszy w �yciu sposobno��, a�eby stan�� przed tym cz�owiekiem, kt�rego wszyscy otaczali wielk� czci�. Wiem te�, �e po moim przem�wieniu Arcybiskup zapyta� katechet�, na jaki kierunek studi�w wybieram si� po maturze. Ks. Zacher odpowiedzia�: "idzie na polonistyk�". Na co Arcybiskup mia� powiedzie�: "szkoda, �e nie na teologi�". Na tamtym etapie �ycia moje powo�anie kap�a�skie jeszcze nie dojrza�o, chocia� wielu z mojego otoczenia przypuszcza�o, �e m�g�bym p�j�� do seminarium duchownego. Je�eli m�ody cz�owiek o tak wyra�nych sk�onno�ciach religijnych nie szed� do seminarium, to mog�o to rodzi� domys�y, �e wchodzi tu w gr� sprawa jakich� innych mi�o�ci czy zami�owa�. Mia�em w szkole wiele kole�anek i koleg�w, by�em zwi�zany z prac� w szkolnym teatrze amatorskim, ale nie to by�o decyduj�ce. W tamtym okresie decyduj�ce wydawa�o mi si� nade wszystko zami�owanie do literatury, a w szczeg�lno�ci do literatury dramatycznej i do teatru. Zami�owaniu do teatru da� pocz�tek starszy ode mnie polonista Mieczys�aw Kotlarczyk. By� on prawdziwym pionierem amatorskiego teatru o wielkich ambicjach repertuarowych. Studia na Uniwersytecie Jagiello�skim W maju 1938 roku zda�em egzamin dojrza�o�ci i zg�osi�em si� na Uniwersytet, na filologi� polsk�. W zwi�zku z tym obaj z Ojcem wyprowadzili�my si� z Wadowic do Krakowa. Zamieszkali�my w domu przy ulicy Tynieckiej 10 na D�bnikach. Dom nale�a� do moich krewnych ze strony matki. Rozpocz��em studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiello�skiego - na filologii polskiej, zdo�a�em jednak uko�czy� tylko pierwszy rok tych studi�w, gdy� 1 wrze�nia 1939 roku wybuch�a druga wojna �wiatowa. W zwi�zku ze studiami pragn� podkre�li�, �e m�j wyb�r polonistyki by� umotywowany wyra�nym nastawieniem na studiowanie literatury. Jednak�e ju� pierwszy rok studi�w skierowa� moj� uwag� w stron� j�zyka. Studiowali�my gramatyk� opisow� wsp�czesnej polszczyzny, z kolei gramatyk� historyczn�, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem j�zyka staros�owia�skiego. To wprowadzi�o mnie w zupe�nie nowe wymiary, �eby nie powiedzie� w misterium s�owa. S�owo, zanim zostanie wypowiedziane na scenie, �yje naprz�d w dziejach cz�owieka, jest jakim� podstawowym wymiarem jego �ycia duchowego. Jest wreszcie ukierunkowaniem na niezg��bion� tajemnic� Boga samego. Odkrywaj�c s�owo poprzez studia literackie czy j�zykowe, nie mog�em nie przybli�y� si� do tajemnicy S�owa - tego S�owa, o kt�rym m�wimy codziennie w modlitwie "Anio� Pa�ski": "S�owo sta�o si� cia�em i zamieszka�o w�r�d nas" (J 1,14). P�niej zrozumia�em, �e te studia polonistyczne przygotowywa�y we mnie grunt pod inny kierunek zainteresowa� i studi�w: mam na my�li filozofi� i teologi�. Wybuch drugiej wojny �wiatowej Ale teraz wr��my do 1 wrze�nia 1939 roku. Wybuch wojny zmieni� w spos�b do�� zasadniczy sytuacj� w moim �yciu. Wprawdzie profesorowie Uniwersytetu Jagiello�skiego usi�owali rozpocz�� nowy rok akademicki, ale zaj�cia trwa�y tylko do 6 listopada 1939 roku. W tym dniu w�adze niemieckie zwo�a�y wszystkich profesor�w na zebranie, kt�re zako�czy�o si� wywiezieniem tych czcigodnych ludzi nauki do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Na tym urywa si� w moim �yciu okres studi�w polonistycznych i rozpoczyna si� okres okupacji niemieckiej, w czasie kt�rej stara�em si� najpierw du�o czyta� i pisa�. W�a�nie w tym okresie powsta�y moje pierwsze m�odzie�cze utwory literackie. Aby uchroni� si� przed wyw�zk� na przymusowe roboty do Niemiec, jesieni� roku 1940 zacz��em prac� jako robotnik fizyczny w kamienio�omie, zwi�zanym z fabryk� chemiczn� Solvay. Kamienio�om znajdowa� si� na Zakrz�wku, oko�o p� godziny drogi od mojego domu na D�bnikach. Chodzi�em wi�c codziennie do pracy w tym kamienio�omie, o kt�rym p�niej napisa�em utw�r poetycki. Kiedy po latach odczytuj� go, w kontek�cie tamtego szczeg�lnego do�wiadczenia wydaje mi si� on pe�en ekspresji: S�uchaj, kiedy stuk m�ot�w miarowy i tak bardzo sw�j przenosz� wewn�trz ludzi, by bada� sil� uderze� -s�uchaj, pr�d elektryczny kamienist� rozcina rzek� -a we mnie narasta my�l, narasta dzie� po dniu, �e ca�a wielko�� tej pracy znajduje si� wewn�trz cz�owieka... (Kamienio�om: I, Tworzywo, 1) By�em w�wczas �wiadkiem, jak przy wybuchu kamienie zabi�y robotnika i to zrobi�o na mnie bardzo g��bokie wra�enie: Wzi�li cia�o, szli milcz�cym szeregiem. Trud jeszcze zst�powa� od niego i jaka� krzywda... (Kamienio�om: IV, Pami�ci towarzysza pracy, 2. 3) Odpowiedzialni za kamienio�om, kt�rzy byli Polakami, starali si� nas student�w ochrania� od najci�szych prac. Tak wi�c, na przyk�ad, przydzielono mnie do pomocy tak zwanemu strza�owemu. Nazywa� si� on Franciszek �abu�. Wspominam go dlatego, �e nieraz tak si� do mnie odzywa�: "Karolu, wy to by�cie poszli na ksi�dza. Dobrze by�cie �piewali, bo macie �adny g�os i by�oby wam dobrze...". M�wi� to z ca�� poczciwo�ci�, daj�c wyraz do�� rozpowszechnionym w spo�ecze�stwie pogl�dom na temat stanu kap�a�skiego. Te s�owa starego ro...
szakal9191