Marshall Paula - 01 Świąteczna róża.pdf

(291 KB) Pobierz
286849616 UNPDF
Paula Marshall
Świąteczna róża
286849616.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nie! Niemożliwe. Z pewnością zaszła pomyłka.
Wykluczone: przecież nie przebyła całej drogi do Yorkshire
tylko po to, aby spędzić Boże Narodzenie w towarzystwie tak
nielubianego przez siebie sir Milesa Heywarda, który właśnie
wszedł do bawialni jej kuzynki Isabel, mieszkanki zamku
Morton w północnym Yorkshire.
Znana ze spokoju i opanowania panna Rose Charlton na
widok tego osobnika niemal zapomniała o dobrych manierach.
Na domiar złego intruz jak zawsze doskonale nad sobą
panował; nie odrywając wzroku od Rose, lekko uniósł brwi.
Spotkanie nią wstrząsnęło, lecz czy Heyward był równie
poruszony jej widokiem? Ciekawe, co zrobi, by całkiem
zburzyć spokój, na który liczyła w domu Isabel Morton, z dala
od londyńskiego gwaru i plotek? Rose aż za dobrze pamiętała
niedawną rozmowę z Isabel oraz przygnębioną minę
kuzynki...
- Moja droga Rose. - Isabel westchnęła. - Powinnaś mieć
świadomość, że twoja wizyta sprawia mi wielką radość, lecz
aby cię zaprosić, niestety, musiałam sprzeciwić się woli męża.
Jak doskonale wiesz, ostatnio w ogóle nie bywa w mieście, ma
zatem niewielkie pojęcie o modzie i nowinach towarzyskich.
Muszę ci z przykrością wyznać, że zaraz po tym, jak do ciebie
napisałam, mój małżonek otrzymał list od przyjaciela, lorda
Sheffielda. Opisał on krążącą w towarzystwie plotkę na temat
tej okropnej sprawy z lordem Attercliffe'em. Sądziłam, że już
o tym zapomniano. Nie znam szczegółów zajścia między
innymi dlatego, że zarówno twój ojciec, jak i mój zadbali o to,
by sprawa nie przedostała się do publicznej wiadomości.
Anthony nakazał mi wycofanie kierowanego na twoje ręce
zaproszenia, ale po raz pierwszy musiałam się sprzeciwić jego
woli. Ostatecznie jesteśmy spokrewnione, a wtedy byłaś
jeszcze bardzo młoda. Ponadto łączyła nas przyjaźń, nasze
286849616.003.png
kontakty rozluźniły się wyłącznie przez zgon twego ojca i
twój wyjazd na wieś. Wiem, że tegoroczny sezon spędziłaś w
Londynie. Podejrzewam, że między innymi dlatego ktoś
przypomniał tę sprawę. Z całą stanowczością zapewniłam
Anthony'ego o twojej niewinności, a on niechętnie, ale
przystał na twoją wizytę. Pozwól, że poruszę jeszcze jedną
kwestię. Mam nadzieję, że goszcząc u nas, będziesz się
sprawować nienagannie, by mój mąż nie miał powodu... cóż,
chyba nie muszę kończyć.
Isabel z przykrością dostrzegła, że mimo najlepszych
chęci sprawiła kuzynce wielką przykrość. Rose usiłowała nie
stracić panowania nad sobą. Miała wprawę w maskowaniu
uczuć, gdyż w ostatnich latach nieraz znalazła się w
kłopotliwej sytuacji.
Odpowiedź sformułowała w sposób wyważony i
opanowany.
- Skoro tak, ufam, że nie będziesz mi miała za złe, jeśli
wyjadę jutro z samego rana - oznajmiła.
Isabel nawet nie ukrywała poruszenia.
- Ależ w żadnym wypadku, nie możesz przecież narazić
mnie na nowe szyderstwa Anthony'ego. Tylko czeka, by
powiedzieć: „A nie mówiłem?". Tak między nami, ostatnio
zrobił się z niego niemożliwy mruk. Musisz zostać i
nienagannym zachowaniem dowieść, jak bardzo się mylił.
Rose nie miała pojęcia, że Isabel jest nieszczęśliwa w
małżeństwie. Sporadyczne listy, które od niej otrzymywała,
sugerowały coś wręcz przeciwnego. Wynikało z nich, że
małżonkowie wciąż pozostają na etapie młodzieńczego
zauroczenia.
- Skoro nalegasz... - Westchnęła. - Wiedz jednak, że
wolałabym wyjechać, gdyż w żadnym wypadku nie chcę stać
się przyczyną twojego konfliktu z mężem. Ponadto wołałabym
286849616.004.png
nie wprawić w zakłopotanie innych gości, którzy mogli
słyszeć to i owo.
- Wykluczone. Wszyscy goście to miejscowa szlachta, nie
znają paskudnych plotek. Zapewniam cię, że masz okazję
spędzić przemiłą Gwiazdkę z dala od londyńskiej zawiści.
Wkrótce dołączy do nas Anthony. Zapomnij o kłopotach.
Nawet jeśli Rose przyszło do głowy, że nigdy nie zdoła
zapomnieć o problemach, nie podzieliła się tą myślą z
kuzynką. Postanowiła panować nad emocjami. Isabel zapewne
miała rację. Yorkshire i Londyn dzielił dystans, i to pod
wieloma względami. Nie powinna odrzucać wyciągniętej ręki
kuzynki. Rose postanowiła więc odsunąć na bok troski i myśli
o nieszczęśliwej przeszłości i radować się świętami.
Rankiem tego samego dnia sir Miles Heyward bez
entuzjazmu posilał się w przydrożnym zajeździe. Zmierzał do
zamku Morton nieopodal Yorku i zachodził w głowę, czemu
postanowił spędzić Gwiazdkę w domu przyjaciela,
Anthony'ego Mortona, którego nie widział od czasu
ukończenia Versity, jak tradycyjnie nazywano uniwersytety
Oksford i Cambridge. Wtedy obaj przybyli do Londynu i
przez pewien czas szampańsko się bawili.
Niestety, ojciec Anthony'ego przedwcześnie umarł i
Anthony musiał jechać na północ, by zająć się sprawami
majątku. Już nigdy nie wrócił do Londynu. Wkrótce się
ożenił, nosił się z zamiarem kandydowania do parlamentu, ale
koniec końców zadowoliła go pozycja wiejskiego szlachcica.
Tego roku napisał do Milesa list, w którym pytał o pewnego
wspólnego przyjaciela i wspominał dawno minione beztroskie
lata.
„Jak rozumiem, Twoja matka ponownie wyszła za mąż -
pisał - i zamieszkała nieopodal Selby. Jeżeli nie wybierasz się
do niej na Boże Narodzenie, może miałbyś ochotę przybyć do
286849616.005.png
zamku Morton, byśmy wspólnie pogawędzili o starych
dobrych czasach. Coraz bardziej za nimi tęsknię".
Początkowo Miles odłożył list na bok, postanowiwszy w
wolnej chwili uprzejmie odrzucić zaproszenie. Tuż przed
świętami planował poślubić Emily Sansome i spędzić miesiąc
miodowy w Brighton.
Niestety, uroczystość odwołano. Emily znalazła lepszą
partię i po kłótni wywołanej nieistotnym drobiazgiem zwróciła
pierścionek zaręczynowy, twierdząc, że do siebie nie pasują.
Miles wielkodusznie wziął na siebie winę. W opinii publicznej
to właśnie on zniszczył obiecujący związek. Wiadomość o
ślubie Emily i jej nowego wybranka, markiza, ukazała się
wkrótce na łamach „The Morning Post". Ceremonię
wyznaczono dwa dni po uprzednio planowanym ślubie Milesa
i Emily.
Z czasem Miles doszedł do wniosku, że powinien być
zadowolony, gdyż jego niedoszła żona najwyraźniej spotykała
się potajemnie z nowym ukochanym jeszcze przed
zaaranżowaną kłótnią. Mimo to wciąż nie potrafił pozbyć się
niesmaku po całej sprawie.
Kobiety są frywolne, skonstatował ponuro. Bez wyjątku
gonią za okazją i gdy tylko się nadarzy, natychmiast
zapominają o wszystkim i wszystkich. W takiej sytuacji
perspektywa wizyty u Anthony'ego Mortona i wyjazdu na
daleką północ Anglii niespodziewanie zyskała na
atrakcyjności. Z dala od Londynu Miles miał szansę uniknąć
litościwych spojrzeń, które tak często ostatnio widywał.
Miejskie życie zaczynało go nużyć. Coraz bardziej
żałował, że nie dysponuje wiejską posiadłością, chociaż mógł
się pochwalić niezłym majątkiem i sporą kamienicą
odziedziczoną po przodkach. Jako młody człowiek wstąpił do
wojska i służył pod rozkazami Wellingtona podczas wojny o
Półwysep Iberyjski. Pod Salamanką odniósł poważne rany,
286849616.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin