Adam 4-03.pdf

(4913 KB) Pobierz
114675651 UNPDF
4 ' 2 0 0 3
N r 4 ( 5 7 )
C e n a 6 , 5 0 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
I N D E K S 3 4 3 7 8 1
I S S N 1 4 2 5 - 4 5 5 7
114675651.008.png
Przemek z ¸ukaszem sà parà od roku. Kilka miesi´cy temu zostali
rozdzieleni. Przemek dosta∏ powo∏anie do wojska. Najgorsze jednak by∏o
to, ˝e otrzyma∏ przydzia∏ do jednostki na drugim koƒcu Polski.
P ewnego razu ¸ukasz z∏o˝y∏ mi
zaskakujàcà propozycj´. Prze-
mek mia∏ dostaç swojà pierw-
szà przepustk´. By∏a ona jednak na ty-
le krótka, ˝e nie op∏aca∏o mu si´ przy-
je˝d˝aç. Zaproponowa∏ spotkanie tam,
na miejscu. Ma∏o tego. Przemek po-
zna∏ w wojsku koleg´. Roman, bo tak
mia∏ na imi´, by∏ bi. Robi∏ to ju˝
z dziewczynami, a mia∏ ogromnà
ochot´, by spróbowaç z facetem.
Przemek, gdy o tym rozmawiali, od ra-
zu pomyÊla∏ o mnie. Pomys∏ by∏ wi´c
prosty: ja z ¸ukaszem przyjedziemy do
nich, wynajmiemy sobie pokój hotelu,
aby si´ zabawiç. Najpierw mia∏em
wàtpliwoÊci, ale po telefonicznej roz-
mowie z Przemkiem, gdy zaczà∏ wy-
chwalaç urod´ Romana i to, ˝e ch∏o-
pak autentycznie ma ochot´ i jest na-
palony, zgodzi∏em si´.
UmówiliÊmy si´ w sobot´ na 13.00,
niedaleko ich jednostki. Czekajàc na
nich mogliÊmy sobie z ¸ukaszem po-
obserwowaç wielu ˝o∏nierzyków kr´-
càcych si´ wokó∏ jednostki. W koƒcu
pojawili si´ ci, na których czekaliÊmy.
Przemek zawsze mi si´ podoba∏,
awmundurze wyglàda∏ naprawd´
ekstra. Jednak ja od razu skupi∏em
ca∏à swojà uwag´ na tym drugim.
Roman okaza∏ si´ wysokim, ∏adnie
zbudowanym ch∏opakiem o bràzo-
wych oczach. To taki typ, za którym
na ulicy oglàda si´ prawie ka˝da
dziewczyna czy ch∏opak gustujàcy
w ch∏opakach. A tu dodatkowo ten je-
go zajebisty mundur moro, nienagan-
nie za∏o˝ony beret i pas. ¸ukasz
zPrzemkiem zacz´li si´ obÊciskiwaç.
W koƒcu zakochana para nie widzia∏a
si´ pó∏tora miesiàca. Natomiast Ro-
man poda∏ mi d∏oƒ i ch∏odno si´
przedstawi∏.
PoszliÊmy coÊ zjeÊç, bo ch∏opaki
byli g∏odni. Wojskowa strawa im obu
nie za bardzo odpowiada. Troch´ roz-
mawia∏em z Romanem, ale ˝o∏nierz
nadal by∏ bardzo spi´ty i ma∏omówny.
Przestraszy∏em si´, ˝e mo˝e chodzi
o mnie, mo˝e mu si´ nie podobam.
Moje wàtpliwoÊci rozwia∏ Przemek.
Po zjedzeniu obiadu poszliÊmy do
klubu gejowskiego na piwo i w∏aÊnie
w drodze mój kumpel odciàgnà∏ mnie
na bok i powiedzia∏, ˝e Roman jest
troch´ skr´powany. Nigdy nie upra-
wia∏ seksu z facetem i nie chcia∏by ni-
czego popsuç, tym bardziej ˝e bardzo
go pociàgam. Postanowi∏em postaraç
si´ go wyluzowaç. Jednak tak na-
prawd´ nie musia∏em si´ zbytnio wy-
silaç. Po prostu fajnie nam si´
w czwórk´ rozmawia∏o, a do tego wy-
pite piwa dzia∏a∏y bardzo pozytywnie.
Ch∏opaki mieli w wojsku takà dyscy-
plin´, ˝e przez ten pierwszy okres nie
by∏o mowy ani o alkoholu, ani o sek-
sie. Byli wi´c bardzo wyg∏odniali tak
jednego, jak i drugiego.
I to by∏o widaç. Moi dwaj starzy
kumple tulili si´ do siebie i obejmowa-
li. Tak˝e Romanowi musia∏a udzieliç
si´ ta atmosfera. W pewnym momen-
cie po∏o˝y∏ mi r´k´ na kolanie
i uÊmiechnà∏ si´. To by∏ dla mnie sy-
gna∏. Przysunà∏em si´ bli˝ej, a on ob-
jà∏ mnie i zaczà∏ gryêç z ty∏u w szyj´.
Szepta∏ przy tym czu∏e s∏ówka typu:
podobasz mi si´; masz ∏adne oczy;
mam na ciebie ochot´; zrobi´ ci do-
brze jak nikt wczeÊniej itd. W jego
g∏osie s∏ysza∏em ogromne napi´cie,
podniecenie, ale i pewnoÊç siebie.
Widzia∏, ˝e na niego lec´, a do tego
wypite piwo i jego mundur sprawia∏y,
i˝ czu∏ si´ bardziej dominujàcy.
A mnie, rzecz jasna, by∏o przyjemnie.
Musia∏em w pewnym momencie
przerwaç i wyjÊç do kibla si´ odlaç.
Stanà∏em przy pisuarze. Nagle ktoÊ
zaczà∏ mnie od ty∏u obejmowaç. Prze-
straszy∏em si´. To by∏ Roman. Do-
s∏ownie „przylepi∏ si´“ od ty∏u. Cuch-
n´∏o od niego piwem, mia∏ ju˝ nieêle
w czubie. Zaczà∏ mnie lizaç i zapyta∏:
– Czujesz to mi´sko na ty∏ku? Dzi-
siaj zapozna si´ z twojà dziurà!
KoleÊ mnie rozbroi∏, tym bardziej, ˝e
rzeczywiÊcie czu∏em, i˝ w spodniach
swego munduru nosi naprawd´ spo-
ro. Roman wyciàgnà∏ z kieszeni pacz-
k´ prezerwatyw i powiedzia∏:
– Wybra∏em je specjalnie dla ciebie,
z podwójnym nawil˝eniem. Jest ich
pi´ç i zamierzam wszystkie wykorzy-
staç na twojej dziurze, Misiek!
Zrobi∏o mi si´ goràco. Roman gwa∏-
townym ruchem wepcha∏ mnie do ka-
biny, po czym do niej wszed∏. Rozpià∏
zamek u spodni i wywali∏ swojego ku-
tasa na wierzch. Zrobi∏ na mnie
ogromne wra˝enie, bo naprawd´ by∏
wielki. Ró˝owy, z ogromnà g∏ówkà
przypominajàcà kszta∏tem grzyba.
Wyglàda∏ wspaniale, sterczàc na tle
spodni moro. Roman za˝àda∏, abym
opuÊci∏ spodnie i si´ odwróci∏. Domy-
Êli∏em si´, ˝e chce wykorzystaç
pierwszà z prezerwatyw. Cholernie
11
114675651.009.png 114675651.010.png 114675651.011.png
si´ podjara∏em, ale jednoczeÊnie nie
do koƒca da∏em si´ ponieÊç emo-
cjom, wi´c zaczà∏em go prosiç, ˝eby-
Êmy nie robili tego w kiblu, ale poje-
chali do hotelu. No i uda∏o mi si´ go
jakoÊ przekonaç. Schowa∏ tego
ogromnego fiuta do spodni i wyszli-
Êmy do ch∏opaków. Oni te˝ mieli ju˝
ochot´ na zabaw´, wi´c pojechali-
Êmy.
Pokój wynaj´liÊmy z ¸ukaszem ju˝
wczeÊniej. Dwuosobowy, bo potrze-
bowaliÊmy w zasadzie tylko dwóch
prycz. Ledwo przestàpiliÊmy próg,
atamci dwaj dos∏ownie rzucili si´ na
siebie. Chwil´ póêniej, nadzy, barasz-
kowali dogadzajàc jeden drugiemu.
Roman do sprawy podszed∏ równie
szybko. Przewróci∏ mnie na ∏ó˝ko, po-
∏o˝y∏ si´ na mnie i zaczà∏ ca∏owaç.
JednoczeÊnie obaj nawzajem si´ roz-
bieraliÊmy. Âciàgnà∏ mi koszul´, ca∏u-
jàc tors dojecha∏ do spodni, których
te˝ ca∏kiem sprawnie mnie pozbawi∏,
podobnie jak bokserek. Obróci∏ mnie
na brzuch i wsta∏. Zdjà∏ spodnie i blu-
z´ munduru, którà zdà˝y∏em mu roz-
piàç. Na∏o˝y∏ pierwszà z gum i przy-
stàpi∏ do dzia∏ania. O dziwo, posz∏o
mu ca∏kiem sprawnie. Kilka pchni´ç
i fiut Romana wbi∏ si´ w moje „oczko
kakaowe“. W∏aÊciwie bez bólu. Pcha∏
mocno i intensywnie, bo pod nami
trzeszcza∏o ∏ó˝ko. Trzeszcza∏o jednak
na przemian z drugim, bo tamtym te˝
akcja rozwin´∏a si´ na dobre. ¸ukasz
le˝a∏ rozwalony pod Przemkiem, któ-
ry jeba∏ swego ch∏opaka z takà zacie-
k∏oÊcià, jak mnie Roman. W pewnym
momencie troch´ zacz´∏o to przypo-
minaç konkurs, który z nich dwóch
ostrzej jebie. Autentycznie. Jak jeden
przyspiesza∏, to drugi te˝. A my z ¸u-
kaszem mogliÊmy tylko poprzez g∏o-
Êne j´czenie wyra˝aç swojà aprobat´
dla tego konkursu, no i swoje zado-
wolenie z jego przebiegu. Obaj te˝
jakby na komend´ wyciàgn´li kutasy
z dziur i polecieli nam na plecy. Ja
w trakcie tego maratonu popuÊci∏em
pod siebie, prze˝ywajàc czadowy or-
gazm po∏àczony z totalnym odjaz-
dem. Zacz´liÊmy si´ Êmiaç, bo po-
dobna plama bia∏ej spermy znalaz∏a
si´ pod ¸ukaszem. On te˝ polecia∏ bez
dotykania r´kà chuja.
MusieliÊmy chwil´ odpoczàç. Ro-
man by∏ tak zm´czony, ˝e przysnà∏,
natomiast ja z Przemkiem wyszliÊmy
do ∏azienki na papierosa. OczywiÊcie
dzieliliÊmy si´ naszymi wra˝eniami
z seksu. Rajcowa∏y nas takie rozmo-
wy. ByliÊmy nadzy, a Przemek zaczà∏
si´ pon´tnie do mnie uÊmiechaç i wy-
pytywaç o mojà dziurk´: czy mam jà
ju˝ odpowiednio luênà i rozjebanà.
Jednym s∏owem przystawia∏ si´ do
mnie.
Nie wiem, czym by si´ to skoƒczy-
∏o, gdyby do ∏azienki nie wszed∏ Ro-
man. Zaspany, pó∏przytomny, odla∏
si´ do kibla i podszed∏ do mnie. Sie-
dzia∏em na brzegu wanny, wi´c jego
fiut znalaz∏ si´ na wysokoÊci mojej
twarzy, tak blisko, ˝e obija∏ si´ o nià.
Roman zapali∏ sobie fajk´. Chcia∏em
wstaç, jednak on przytrzyma∏ mnie za
barki. Ju˝ wiedzia∏em, jaka jest moja
rola. Tym bardziej, ˝e kutas mu si´
podnosi∏. Zaczà∏em mu robiç loda.
Widzia∏em, jak jest tym podjarany.
Zresztà nie tylko on. Wszystko dzia∏o
si´ w obecnoÊci Przemka, któremu
tak˝e stanà∏. Ch∏opak zostawi∏ nas sa-
mych. Poszed∏ do ¸ukasza. A ja cià-
gnà∏em ca∏y czas Romanowi. Stara-
∏em si´ robiç to jak najlepiej, aby mia∏
maksymalnà przyjemnoÊç. ˚o∏nierz
jednak nagle przerwa∏ i kaza∏ mi przy-
nieÊç prezerwatyw´ z kieszeni jego
munduru. Wyszed∏em do pokoju,
atam Przemek w najlepsze jeba∏ ¸u-
kasza w usta. Ch∏opak chyba chcia∏
si´ troch´ broniç, ale nic mu to nie
dawa∏o. Przemek trzyma∏ go mocno
i na ca∏ego r˝nà∏ w ryja. Puszczajàc
do mnie oko uÊmiechnà∏ si´. Znala-
z∏em gum´ i wróci∏em do Romana.
Przyjà∏em pozycj´ na „czworakach“,
a ˝o∏nierz pokry∏ mnie tak, jak pies
pokrywa suk´, i zer˝nà∏. Czu∏em jego
ci´˝ar na sobie. Z chujem w Êrodku
wyprawia∏ prawdziwe sztuczki. Wsz´-
dzie by∏o go pe∏no. Masowa∏ ca∏y mój
odbyt od Êrodka. Nie zapomnia∏ te˝
o moim kutasie, ugniata∏ go. Uda∏o
mu si´ tak zgraç, ˝e doprowadzi∏ sie-
bie i mnie do orgazmu niemal w tym
samym momencie. Finiszowa∏
w Êrodku. Tak si´ rozgrza∏, ˝e nie po-
trzebowa∏ dobijaç r´kà. By∏o wspa-
niale. DowlekliÊmy si´ jakoÊ do ∏ó˝ka.
Tamci dwaj ju˝ spali.
12
114675651.001.png 114675651.002.png
Obudzi∏ mnie ch∏ód ˝elu na prezerwatywie w okolicach
ty∏ka. Le˝a∏em na prawym boku i coraz wyraêniej czu∏em
wielkiego gnata chcàcego przebiç si´ do Êrodka. Robi∏o
si´ widno.
– Wyluzuj, Misiek, i otwórz ∏adnie dziurk´! – us∏ysza∏em
od Romana.
By∏em zaskoczony, skàd w tym ch∏opaku tyle werwy.
Nie chcia∏em ju˝ analu. Dupa coraz mocniej bola∏a mnie
po tamtych dwóch r˝ni´ciach. Zanim zdà˝y∏em zaprote-
stowaç, by∏em po raz kolejny jebany. I znowu to przyjem-
ne trzeszczenie tapczana i nast´pny orgazm.
GdzieÊ oko∏o po∏udnia zg∏odnieliÊmy, wi´c razem z ¸u-
kaszem poszliÊmy kupiç coÊ do jedzenia. Nasi ˝o∏nierze
dalej wylegiwali si´ w ∏ó˝kach. Cholernie bola∏ mnie odbyt,
na szcz´Êcie ¸ukasz by∏ przygotowany. Da∏ mi jakàÊ maÊç
i troch´ przesz∏o. PrzynieÊliÊmy im hamburgery i frytki.
A po chwili odpoczynku po
obiedzie Przemek za˝arto-
wa∏:
– Wiecie co? Jest takie po-
wiedzenie: „Ka˝dy ˝o∏nierz
po jedzeniu myÊli tylko o...
waleniu“. I to jest prawda.
RozeÊmialiÊmy si´. Roman
zaczà∏ lizaç mnie po plecach
i schodzi∏ ni˝ej. Wsta∏em
i wypià∏em ty∏ek w jego kie-
runku – on nadal siedzia∏ na
∏ó˝ku. Przywar∏ twarzà do
mojego ty∏ka, a j´zorem po-
suwa∏ po ca∏ym rowku.
Wspaniale liza∏ ca∏à dup´. Za
to tamtym dwóm ju˝ tak
wspaniale nie by∏o. ¸ukasz
chcia∏ choç raz podczas tego
spotkania posunàç Przemka, a ten nie zgadza∏ si´ i sam
chcia∏ dupy ch∏opaka. Zacz´li si´ sprzeczaç, a nawet po-
szturchiwaç. Wyglàda∏o to groênie. Jednak to by∏a tylko ta-
ka ich zabawa. Przemek kilkoma chwytami obezw∏adni∏ ¸u-
kasza, który musia∏ pogodziç si´ z jego dominacjà. W koƒ-
cu jego facet by∏ ˝o∏nierzem. Dla mnie sprawa by∏a prosta.
Roman nosi mundur, wi´c si´ go s∏ucham i nadstawiam du-
py. No w∏aÊnie, j´zyk Romana odpowiednio nawil˝y∏ mojà
dziur´, którà zajà∏ si´ teraz jego chuj. ˚o∏nierz, nadal siedzàc
na ∏ó˝ku, przyciàgnà∏ mnie do siebie tak, ˝e usiad∏em na je-
go cz∏onku. Dupa by∏a ju˝ tak rozrobiona, ˝e jednym ru-
chem ca∏y cz∏onek zatopi∏ si´ w niej. Tym razem mog∏em
sobie pojeêdziç na jego rumaku. Niesamowite wra˝enie.
Âciska∏em Êcianki odbytu, dra˝niàc tym samym jego chuja,
a on r´kà dogadza∏ mojemu. Trysnà∏em tak mocno, ˝e ob-
la∏em plecy Przemka jebiàcego w tym czasie ¸ukasza. Za-
sn´liÊmy z Romanem, przytulajàc si´ do siebie.
Obudzili nas tamci. ˚o∏nierze musieli si´ zbieraç. Za pó∏
godziny mieli byç w jednostce. Romek w∏o˝y∏ mundur,
pas, buty, nawet beret, kiedy si´gajàc do kieszeni spodni
znalaz∏ ostatnià, piàtà prezerwatyw´. Powiedzia∏ do mnie:
– Obieca∏em ci, Misiek, wykorzystanie wszystkich. No
to dawaj dupy! Zrobimy szybki numerek!
Mówiàc to ju˝ rozpina∏ guziki zamka. Pochyli∏em si´ do
przodu, a moja dziura przywita∏a si´ na po˝egnanie ze
swoim dobrym ju˝ znajomym. Pi´ç minut i by∏o po
wszystkim. Doszed∏ zaspokajajàc si´ mojà dziurà. Ja nie
zdà˝y∏em, bo ch∏opaki naprawd´ musieli ju˝ iÊç. Na ko-
niec poca∏owa∏ mnie z j´zorem, tak po ˝o∏niersku, i obaj
zPrzemkiem pobiegli do jednostki. ZostaliÊmy sami
z ¸ukaszem w hotelowym pokoju. Z∏apaliÊmy za kutasy
i waliliÊmy sobie, wspominajàc ostatnie godziny. Nic in-
nego nam nie pozosta∏o – przynajmniej do ich kolejnej
przepustki.
Cherubinek
114675651.003.png 114675651.004.png 114675651.005.png 114675651.006.png
P rzyjecha∏em do Pary˝a w odwiedziny do brata mojego
Ciotka uszykowa∏a dobrà
kolacj´, zakrapianà du˝à ilo-
Êcià wina. Nie chcia∏em iÊç
spaç i postanowi∏em przejÊç
si´ po rue Léon. Ma∏a uliczka,
kilka kawiarenek i chiƒska re-
stauracja, ludzie spokoj-
nie mijali si´ na ulicy.
Usiad∏em na ∏awce
i nagle zauwa˝y∏em
wysokiego Murzyna
wbia∏ych dresach
i bluzie z kapturem;
wyglàda∏ jak raper.
Przystojniak – pomy-
Êla∏em sobie i zaczà∏em
coraz bardziej przy-
glàdaç mu si´, bo
szed∏ prosto na mnie. Wyraênie w bia∏ych dresach odznacza∏ si´
kszta∏t poruszajàcego si´ chuja. Odnios∏em wra˝enie, ˝e nie ma
nic pod spodniami. W dodatku co chwila dotyka∏ krocza. Minà∏
mnie i coÊ powiedzia∏ sam do siebie. Nie móg∏bym sobie wyba-
czyç, gdybym nie poszed∏ za nim. Powoli zaczà∏em kroczyç za
nim. Mija∏em napisy: rue Léon 5, 6, 20 – i nagle Murzyn przysta-
nà∏, wyjà∏ papierosa, dotknà∏ palcami krocza i ruszy∏ dalej. By∏em
nim zafascynowany i czu∏em, ˝e id´ ze stojàcym chujem. Min´-
∏o mo˝e jeszcze pi´ç minut i czarny ch∏opak opar∏ si´ o mur, tak
jakby czeka∏ na mnie. Powoli podchodzi∏em do niego, ba∏em si´,
ale moje podniecenie bra∏o gór´. By∏em ju˝ na dotkni´cie r´ki
przy nim, a on wszed∏ w bram´ jakiejÊ kamienicy. Poszed∏em za
nim. By∏o bardzo ciemno. Nagle poczu∏em silne szarpni´cie
i us∏ysza∏em coÊ po francusku. Czarny ch∏opak przycisnà∏ mojà
g∏ow´ do swojego krocza. Moje policzki i usta zacz´∏y wyczuwaç
twardoÊç i ciep∏o ogromnego chuja. Nie czekajàc na moje piesz-
czoty, wyjà∏ kutasa i w∏o˝y∏ mi do ust. Moje wargi nie mog∏y go
objàç: ogromny czarny kutas, wielki ∏eb kutasa wype∏nia∏ moje
usta. On agresywnie posuwa∏ mojà g∏ow´ i chcia∏ mi w∏o˝yç jak
najg∏´biej, a˝ po gard∏o. Nie mieÊci∏ si´. Zaczà∏em go lizaç, ca∏o-
waç, bawiç go w mojej buzi. Nawet nie zauwa˝y∏em, jak masa
bia∏ego p∏ynu zala∏a mojà buzi´.
Nast´pnego dnia w drzwiach pojawi∏ si´ wysoki, szczup∏y
ch∏opak z pi´knymi czarnymi w∏osami, pi´knym uÊmiechem,
bia∏ymi z´bami, w obcis∏ych d˝insach, które pokazywa∏y obj´-
toÊç jego krocza. Pierwszy raz w ˝yciu zobaczy∏em stryjeczne-
go brata. Serge jest starszy ode mnie o dwa lata, ma wi´c dwa-
dzieÊcia osiem lat.
Zacz´liÊmy od Sacré Coeur i Montmartre, a skoƒczyliÊmy wie-
czorem na wie˝y Eiffela. Mój wzrok w´drowa∏ na Serge’a i na
mnóstwo mijajàcych nas przystojnych Francuzów, Arabów
i czarnych ch∏opaków, którym chuje wypycha∏y rozporki. Podnie-
cali mnie francuscy policjanci, m∏odzi i przystojni, jakby ktoÊ do-
biera∏ ich ze wzgl´du na urod´. Serge ca∏y czas by∏ bardzo mi∏y,
uÊmiecha∏ si´, ale zauwa˝y∏em, ˝e jego wzrok cz´sto zatrzymuje
si´ na moim rozporku. Nie wiedzia∏em, co o tym myÊleç.
– Co byÊ jeszcze chcia∏ zobaczyç w Pary˝u? – zapyta∏.
– Ty wiesz lepiej, co mi pokazaç, jesteÊ stàd – odpowiedzia∏em.
OczywiÊcie chcia∏em zobaczyç jakiÊ gejowski klub lub saun´,
ale przecie˝ nie mog∏em powiedzieç tego ˝yczenia. Chcia∏em
go troch´ wyczuç i zapyta∏em:
– Serge, masz dziewczyn´?
– Dziewczyn´? Nie... – odpowiedzia∏ zaskoczony. – A ty?
– Nie.
Ju˝ wiedzieliÊmy o sobie bardzo du˝o. Genetyka – pomyÊla∏em
sobie. Ja jestem gejem, mo˝e on te˝ jest. JesteÊmy rodzinà.
ByliÊmy ju˝ w samochodzie, gdy dotknà∏em jego w∏osów
i powiedzia∏em:
– Masz pi´kne w∏osy, Serge.
Wiem, by∏em bezczelny, ale Serge uÊmiechnà∏ si´ szeroko
i milczeniem skwitowa∏ mój komplement. Odwióz∏ mnie na
rue Léon, gdzie mieszka stryj, i po˝egna∏ si´ ze mnà. Moje
myÊli zacz´∏y krà˝yç wokó∏ niego, teraz ba∏em si´, ˝e wpad-
n´. On ju˝ domyÊla si´, ˝e jestem gejem, i mo˝e coÊ powie-
dzieç stryjowi, ale jeÊli on te˝ jest gejem, to niczego nie mu-
sz´ si´ obawiaç.
14
ojca. Stryj mieszka ju˝ trzydzieÊci lat we Francji, ma
˝on´ Francuzk´ i syna Serge’a. Pierwszy dzieƒ by∏
wyjàtkowy, bo wszystko dla mnie by∏o inne i nowe. Stryj
powiedzia∏, ˝e Serge chce mnie poznaç i pokazaç mi Pary˝.
114675651.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin