Bearder Milt - Czarny tulipan.pdf

(2024 KB) Pobierz
Milt Bearden
Czarny Tulipan
(The Black Tulip)
Przekład: Andrzej Leszczyński
Dla Marie-Catherine
Nikt nie wie dokładnie, kiedy i gdzie narodziła się legenda o czarnym tulipanie. Jedna
z bardziej wiarygodnych wersji wiąże jej początki z wczesną wiosną tysiąc dziewięćset
osiemdziesiątego roku i śmiercią porucznika Siemiona Popowa w okolicach miasta Mazar-i
Szarif, który zginął trzymając w dłoni ten rzadki kwiat rosnący w północnym Afganistanie.
Podobno zachwycony jego pięknem, zerwał tulipana zaledwie na kilka sekund przedtem, nim
kula snajpera trafiła go prosto w serce. Z niewiadomych powodów, jak głosi legenda, jeden
z kolegów wyjął kwiat z dłoni zabitego i wetknął go w dziurkę od guzika munduru, zwłoki
zabrano więc do ojczyzny z niecodzienną ozdobą na piersi.
Dlatego w późniejszym etapie wojny wielkie transporty zabitych wywożonych z Afganistanu
zyskały miano Czarnych Tulipanów, a sam kwiat stał się w Związku Radzieckim symbolem
śmierci.
Część pierwsza
Rozdział 1
Centrala CIA, Langley, Wirginia, 28 maja 1985 roku
Aleksander Fannin pchnął jaskrawożółte wahadłowe drzwi z dużym czarnym napisem: 7D70
– DYREKTOR AGENCJI. Ich żywy kolor zawsze wydawał mu się niestosowny, całkowicie nie
pasujący do tajemniczego, mrocznego świata rozciągającego się po drugiej stronie. Zdawał sobie
jednak sprawę, że Bill Casey w ogóle nie przywiązuje do tego wagi. Z uśmiechem pomyślał, że
dzisiaj owe żółte drzwi zdawały się kpić sobie z niego. Przyszedł bowiem, aby oddać
dyrektorowi służbową legitymację, uścisnąć staremu dłoń i tym sposobem zakończyć swoją
dziesięcioletnią służbę w agencji.
W przeszklonej wartowni siedzieli dwaj posępni młodzi ochroniarze, ubrani w identyczne,
pochodzące chyba z wyprzedaży, swetry. Sztywno skinął im głową, a oni odprowadzili go
zaciekawionymi spojrzeniami. Dobrze wiedział, że zanim zdąży dojść do otwartych drzwi
sekretariatu, w których czekała już asystentka dyrektora, Dottie Manson, wbiją sobie w pamięć
wszelkie szczegóły sylwetki wysokiego gościa o śniadej cerze, ubranego w luźną sportową
marynarkę, czarne wełniane spodnie i granatowy golf.
– Cześć, Aleks – powitała go Dottie, gestem zapraszając do środka przestronnego, obitego
brzozową boazerią, sekretariatu. Za oknami siódmego piętra rozciągała się malownicza panorama
wirginijskiej równiny, chociaż gęste późnowiosenne listowie przesłaniało już widok szerokiej
wstęgi Potomaku, wijącego się zakolami wokół wywiadowczej centrali w Langley.
– Wcale nie wyglądasz na człowieka, który z żalem rozstaje się z firmą.
– On tak uważa? – zapytał Fannin, rozglądając się po niemal całkiem pustym pokoju.
– Jest tam – podpowiedziała Manson i wskazała drzwi sali konferencyjnej dyrektora. – Poza
tym przedstawiłam swoje zdanie, a nie jego. Polecił, żebyś tu zaczekał do końca zebrania.
Zaproponował też, żebyś umilił sobie czas jakąś lekturą.
Gustownie urządzony gabinet Caseya sprawiał przytulne wrażenie, lecz panujący w nim
nieład w pełni odzwierciedlał charakter urzędującego tu człowieka.
Aleksander szybko przebiegł wzrokiem tytuły książek, tworzących stos na skraju biurka,
zauważając, że dotyczą tak różnych zagadnień, jak historia Stanów Zjednoczonych, ekonomia
czy związek polityki z przemysłem naftowym. Domyślił się, że pod koniec tygodnia Dottie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin