Daniel Ange Homoseksualizm.pdf

(592 KB) Pobierz
DANIEL ANGE
DANIEL ANGE
HOMOSEKSUALIZM
CZYM JEST?
DO CZEGO PROWADZI?
Wydawnictwo „M" Kraków Tytuł oryginalu: Homosexuel qui es-tu? OK vas-tu?
Ttumaczenie: Kinga Cimer Redakcja książki: , Mariola Komorowska Redakcja techniczna: Joanna
Lazurów Korekta: Maryla Kania Projekt okładki: Pracownia AA Zdjęcie na okładce: Maska
karnawałowa — Marie-Christine Longhi © Copyright by Editions des Beatitudes, 1992 ©
Copyright for the Polish Edition by Wydawnictwo „M", Kraków 1993 Imprimatur:Kuria
Metropolitalna w Krakowie + Kazimierz Nycz Vic. Gen. Ks. Kazimierz Moskala Notariusz Ks. dr
Wacław Gubala Cenzor L. 2221/93 Kraków, 07.09.1993 r. ISBN 83-7221-326-7 Wydawnictwo
„M" ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
http://www.wydm.pl e-mail: wydm@wydm.pl
Młody człowieku
o skłonnościach homoseksualnych,
kim właściwie jesteś?
Dokąd zmierzasz?
Wam wszystkim,
którzy z cala prostotą i szczerością
przez lata powierzaliście mi swe wątpliwości,
niepokoje i cierpienia.
Jak mam dziękować za tak wiele zaufania?
Zamiast przedmowy
Książeczka ta jest wynikiem wielu rozmów, dyskusji i zwierzeń, gromadzonych
przez prawie dziesięć lat. Powtarzają się tu pewne wątki z mej poprzedniej książki
„Ton corps fait pour 1'amour" [„Twoje ciało stworzone do miłości"], bardziej
jednak sprecyzowane, pogłębione i rozwinięte. Książeczka została przeczytana
przez wiele osób bezpośrednio zainteresowanych tematem. Starałem się więc
wziąć pod uwagę wszelkie ich opinie i rady. Jest to próba odpowiedzi na liczne
prośby i słowa zachęty, które docierały do mnie zewsząd zaraz po ukazaniu się
pierwszego jej szkicu. „Bracie, ty, który niesiesz światu krzyk człowieka! Usłysz
ten krzyk także ty, tak wyczulony na problem AIDS! Usłysz niemy krzyk tego
kontynentu!"
Bruno, 20 lat
„Błagam cię, napisz książkę specjalnie dla nas — homoseksualistów, napisz
książkę, która będzie drogowskazem na naszej trudnej drodze. Mów o różnych
sprawach do nas samych i tylko do nas. Nie dla innych. Mów w naszym imieniu."
Mark, 22 lata
„Dziękujemy za ogrom nadziei, którą dałeś nam, będącym na służbie ludzi
zranionych miłością. Tę nadzieję czerpiemy z wiary w Jezusa Chrystusa, ale twój
udział w misji, której służymy, ma znaczenie kapitalne. Tu chodzi o życie wielu
umiłowanych przez Pana. Niezdrowa atmosfera podsycana wokół homoseksuali-
stów często doprowadza do całkowitego rozstroju tych ludzi, którzy szukają
światła, którzy rzeczywiście usiłują zrozumieć i kochać miłością prawdziwą.
Błagamy cię, obudź Kościół, aby pozostawał wierny swej misji!"
Michel i Marie-Francoise
„Danielu, dziękuję ci za słowa o homoseksualizmie. Nigdy dotąd nie spotkałem
tekstu równie precyzyjnego, autentycznego i odwołującego się do duchowości o
zasięgu ogólnym. Twoja książka może pomóc wszystkim borykającym się z tym
problemem. Bardzo zależało mi, aby ci o tym napisać. Modlę się za ciebie i za
wszystkich, którzy są pod twoją opieką."
Twój brat - Guy Gilbert, ksiądz i wychowawca
Zamiast wstępu
Michael Jackson przygotowuje się do swej czwartej operacji chirurgicznej,
rzekomo estetycznej. Dziesiątki godzin zabiegów, utopione ogromne pieniądze.
Rozpaczliwa próba uczynienia się zaskakująco, urzekająco pięknym. Chłopak czy
dziewczyna? Już nie wiadomo. A przecież, gdy miał siedemnaście lat był
wspaniałym młodym mężczyzną, z całym czarem wieku młodzieńczego.
SOS - kim jestem? Jakie jest moje imię? Wobec ubóstwiających go tłumów
wyznaje: „Mam więcej fanów niż Jezus, a mimo to jestem najbardziej samotnym
człowiekiem na świecie!"
Podczas emisji programu „Stars a la barre" [„Mówią Gwiazdy" na Antenne 2, 25
kwietnia 1989] para homoseksualistów przekonuje telewidzów i zgromadzoną w
studiu publiczność o swym wyjątkowym szczęściu. Zdecydowanie,
homoseksualizm jest najwspanialszą drogą do szczęścia. Ale po zakończeniu
programu, już za kulisami, Dawid Girard przyznaje „Co za szopka!" I wielu
obecnych w studiu homoseksualistów podchodzi, by zadać własne, prawdziwe
pytania i opowiedzieć o zamęcie, w którym żyją . Tak, wielu z nas już nie wie, kim
właściwie jesteśmy. Naprawdę. W rzeczywistości. Homoseksualizm - ogromny
znak zapytania. Dotyka tylu z nas. Czasem krzywdzi. Doświadcza go tak wielu.
Może także ty. Jeśli rzeczywiście tak jest, chciałbym na tych stronach spróbować
przyjrzeć się temu problemowi razem z tobą. Chciałbym spróbować ci pomóc. Tak
po prostu. Przez wzgląd na miłość.
1. Dla kogo piszę?
Będę tutaj mówił do tych dziewcząt i chłopców, którzy, wbrew samym sobie,
wyczuwają u siebie lub doświadczają skłonności homoseksualnych. Nie zwracam
się więc do tych, którzy mając normalne stosunki hetero-seksualne, uprawiają
homoseksualizm czy to przez per-wersję, czy też w poszukiwaniu nowych wrażeń.
Tacy biseksualiści są coraz liczniejsi, niektórzy z nich odkrywają homoseksualizm
na starość, traktując go jak luksusowy gadget, nową, nieznaną zabawę. Jakże to
upokarzające dla ludzi, którzy przeżywają homoseksualizm wbrew swej woli,
czyniąc heroiczne wysiłki, aby się mu nie poddać i marząc o normalnym życiu
seksualnym! Jest zasadnicza różnica pomiędzy tymi, którzy przeżywają
homoseksualizm wbrew woli i tymi, którzy dobrowolnie go wybierają, często
powodowani zwykłym snobizmem. Nie będę tu pisał o ludziach, którzy
wychwalają homoseksualizm, programują go i prowokują bezpo-
średnio czy pośrednio już u dzieci, tworząc lub wspierając jakby nową kulturę,
sposób na życie, światopogląd wyłącznie, agresywnie wręcz homoseksualny. Być
może i wśród nich są sprawcy zbrodni niezamierzonych. Iluż młodych ludzi, a
nawet dzieci zostało zabranych przez AIDS, tylko dlatego, że padły ofiarą
poszukujących coraz to nowych przyjemności, nieodpowiedzialnych osób.
Poznałem wielu tak pokrzywdzonych', lecz czy oni właśnie nie są najciężej
zranieni miłością?
2. Tym, którzy patrzą z boku
Zanim zwrócę się bezpośrednio do tych młodych, którzy czują się
homoseksualistami, chciałbym skierować kilka słów do całej reszty, gotowej
oceniać „z góry". Chciałbym rozwiać tu pewne stereotypy, zmazać krzywdzące i
oskarżające frazesy.
Błagam, nigdy nie utożsamiaj osoby o skłonnościach homoseksualnych z samą
tylko etykietką, która mogłaby ją dyskryminować, zepchnąć na margines
społeczeństwa.
O homoseksualistach mówi się, że tworzą ukryte społeczeństwo, że zawsze można
ich rozpoznać w tłumie, bo są sfeminizowani (albo zmaskulinizowani), że dobrze
czują się w określonych środowiskach i zawodach, to pederaści, ludzie
zdeprawowani, gwałciciele, potencjalni przestępcy, upośledzeni psychicznie,
zawsze podejrzani.
Czegóż się im nie zarzuca! Są odtrącani, wyszydzani, izolowani, zamykani w
gettach, bez wahania rzuca się w nich pierwszy kamień 2 . A przecież większość z
nich, wręcz odwrotnie, nie tworzy żadnych sekt, niczym się
nie wyróżnia, zachowuje się po męsku, jeśli to mężczyźni, i jak kobiety, w
przypadku kobiet, zupełnie normalnie na pierwszy rzut oka... Pochodzą z różnych
środowisk, wykonują różne zawody (choć rzeczywiście niektóre profesje sprzyjają
homoseksualizmowi). Nie mają większego pociągu do nieletnich niż większość
ludzi uprawiających stosunki heteroseksualne. Nie są ani bardziej zdeprawowani,
ani bardziej niezrównoważeni, ani bardziej niż cala reszta skłonni do przestępstw.
Chcę cię prosić, abyś nie traktował ich ani jak przestępców, ani jak bohaterów, ale
abyś po prostu rozpoznał w nich, tak jak w każdym z nas, dzieci Boże. Są
grzesznikami, tak jak my, i, jak wszyscy, są powołani do świętości. Słowem, nie
wolno oczerniać, ale i nie usprawiedliwiać, lecz współczuć i leczyć.
Nie wyśmiewać i nie popierać, ale przygarnąć i wspomóc.
Nie zwalczać, nie pochwalać, ale odbudować i podtrzymywać.
Nie oskarżać, nie uznawać, ale pomagać i troszczyć się.
Nie potępiać i nie krytykować, ale zrozumieć i kochać.
Kochać, kochać, kochać. Kochać homoseksualistę takiego, jakim jest. Kochać do
tego stopnia, żeby aż zwątpić w jego odchylenie.
Trzeba kochać tak, by móc odrzucić wszystko to, Co go niszczy. Kochać tak, by
zrozumieć jak bardzo unieszczęśliwia go jego własny homoseksualizm.
Kochać go za to, kim jest, a nie za to, co robi.
Kochać go dla niego samego, ażeby on sam siebie pokochał.
Ale, żeby on mógł odpowiedzieć na ten dar miłości, trzeba być naturalnym i
szczerym, wolnym od wszelkich przesądów. Trzeba pomóc mu oddać w darze dla
innych wszystko, co w nim najpiękniejsze, trzeba pomóc mu odkryć coś innego w
jego odmienności. Pamiętaj, gdybyś ty przeżył to, co jego spotkało, byłbyś dzisiaj
w tym samym punkcie.
3. Do ciebie, który czujesz się homoseksualistą
Drżę na myśl o dotykaniu tych problemów tak delikatnych, tak intymnych! Boję
się rozjątrzać rany, budzić bolesne wspomnienia.
Lękam się, by cię nie zranić, bo wiem jak bardzo jesteś wrażliwy. Nic nie ujdzie
twej uwadze. Ale przecież, czy można milczeć? Czy można nie pamiętać, że obok
ciebie jest cała wielotysięczna społeczność, setki tysięcy, z każdym rokiem
więcej... Otworzyłeś się przede mną w zaufaniu, szczerze jak wielu innych. Jeśli
zacznę mówić, ryzykuję, że cię zranię, jeśli będę milczał — że cię zawiodę.
Wybacz mi więc, jeśli moje słowa są niezdarne, jeśli masz wrażenie, że nie mam
dla ciebie szacunku, że cię nie rozumiem. Wiem, że mimo wszystko czekasz na
słowo prawdy.
Rozdział l
Pytania, setki pytań
1. Problemy zbył ciężkie jak na jedne ramiona
Na różne sposoby możesz odnosić się do twych skłonności czy stosunków
homoseksualnych. Możesz odbierać je jako upokarzającą tajemnicę, mimo że są
faktem, możesz odmawiać zaakceptowania ich, choć cię atakują. Możesz cierpieć,
tak jak cierpi się na nieuleczalną chorobę, za jaką uważasz swój homoseksualizm.
Wreszcie możesz uznać go za nieodwracalną ułomność. Możesz także zadowolić
się nim, traktując go jak ekwiwalent miłości heteroseksualnej, mając nadzieję, że
to pozwoli ci rozwijać się normalnie. Jeszcze kilka lat temu problemy wynikające
ze skłonności homoseksualnych były utrzymywane w tajemnicy, jako coś
niewyobrażalnie wstydliwego. Dziś można o tym mówić zupełnie zwyczajnie,
można się do tego przyznać bez rumieńca. Pewnego dnia odkryłeś w sobie
homoseksualistę. Może we wczesnej młodości, a może dużo później. Stało się to
stopniowo, a może nagle. Być może pod wpływem jakiejś wielkiej emocji albo
nagłego przeżycia, często przedwczesnego. Być może potrzebowałeś miesięcy, lat,
aby potem dojść do siebie, aby zaakceptować siebie samego 3 . Jakby to się nie
odbyło, na początku był niepokój, wytrącenie z równowagi. Jak wiele pytań
pojawiło się nagle! „Dlaczego nie jestem taki jak inni? Czy moi rodzice nie
przestaną mnie kochać, kiedy się o tym dowiedzą? Jak im dać o tym do
zrozumienia, nie mówiąc ani słowa? Gdzie się ukryć? A moja rodzina? Odrzucą
mnie? Odsuną? Jak mam wyznać, że nie mogę się ożenić? Czy w
heteroseksualnym społeczeństwie mogę zrobić jakąkolwiek karierę zawodową?
Czy nie wyrzucą mnie z pracy, kiedy mój homoseksualizm wyjdzie na jaw? Czy
powinienem zamieszkać w getcie? Czy mam żyć w ukryciu?"
A jeśli jesteś wierzącym, obok tych pytań pojawiają się następne: „Czy jestem
grzesznikiem? Dlaczego Bóg stworzył mnie takim? Czy Kościół mnie odrzuci?
Czy istnieje jakaś wspólnota chrześcijańska, która przyjmie mnie takiego, jakim
jestem? Czy kiedykolwiek uda mi się wypełnić powołanie, do którego Pan zdaje
się mnie wzywać?"
Kryzys tożsamości
„Czy jestem normalny? Winny? Kim jestem, kobietą czy mężczyzną? Pomyłką?
Hybrydą? Jaką miłością mam żyć? Czy jestem skazany na to, by nigdy nie kochać?
Czy będę musiał przestrzegać tego zakazu przez całe życie?" Eric, Jean-Charles,
Sylvain, wy dźwigaliście te straszne pytania mając zaledwie czternaście, piętnaście
lat. Pytania za ciężkie na wasze słabe ramiona, tak ciężkie, że aż przytłaczające. I
nie było nikogo, kto mógłby je z wami dzielić, nikogo, kto mógłby zrozumieć.
Przez całe lata dźwigaliście te pytania zupełnie sami, beznadziejnie sami. Ta
samotność rodzi niepokój, czujecie się opuszczeni i wytrąceni z równowagi. Jak
pomiędzy dwoma przeciwnymi nurtami.
Żeby uciec przed tym wszystkim, niektórzy decydują się na drakońskie
rozwiązanie. Za cenę ogromnie drogiej operacji zmieniają płeć, a przynajmniej
wygląd zewnętrzny, przeszczepiając organy płciowe. Cóż, kiedy w wielu
przypadkach ta nieodwracalna nowa postać nigdy nie zostanie zaakceptowana. Po
fakcie okazuje się, że operacja właściwie nic nie zmieniła, a teraz jest już za późno.
Ci, którzy nie zdecydują się na tę ostateczność, żyją jak transwestyci, wiecznie w
przebraniu, choć w głębi duszy pozostaje uczucie, że to alienacja, schizofrenia
Zgłoś jeśli naruszono regulamin