Tajemnice męskiej duszy. Martin Pable, eSPe, Kraków 2009.pdf

(836 KB) Pobierz
268587211 UNPDF
268587211.001.png
PRZEDMOWA
Około dziesięć lat temu powierzono mi prowadzenie rekolekcji
w Saginaw (Michigan). Przed kilka pierwszych miesięcy nudziłem
się. Co prawda mieliśmy dużo zajęć podczas weekendów, ale przez
resztę tygodnia miałem zbyt dużo wolnego czasu. Nie byłem do
tego przyzwyczajony.
Podczas przerwy bożonarodzeniowej wyjechałem do Wiscon-
sin i opowiedziałem moim przyjaciołom, Dickowi i Margie Schwe-
bel, o rekolekcjach. Powiedziałem im też, że nie jestem zbyt zadowo­
lony. Ich odpowiedź zupełnie mnie zaskoczyła: „A może napiszesz
książkę?". Już dawno temu powiedziałem sobie, że napiszę książkę
tylko pod dwoma warunkami. Po pierwsze, jeśli na dany temat nie
będzie napisane nic — albo niewiele (dlaczego miałbym dodawać
jeszcze jedno danie do pełnego menu?). Po drugie, musiałbym mieć
sporą wiedzę na dany temat.
Powiedziałem o tym Dickowi i Margie, lecz oni odpowiedzie¬
li: „Cóż, dlaczego nie napiszesz o swoich doświadczeniach zdoby¬
tych podczas rekolekcji dla mężczyzn?". To pytanie było oczywi¬
ste. Przez wiele lat prowadziłem rekolekcje dla mężczyzn w Rad¬
ne, w stanie Wisconsin, i stworzyłem małą grupę wsparcia dla tych,
którzy chcieli pogłębić swoje życie duchowe (nazwali siebie chło­
pakami Martyegó). Tak więc posiadałem pewną wiedzę na temat
męskiej duchowości. Co więcej, na ten temat napisano rzeczywiście
niewiele. Może nawet w ogóle nic... Ja natomiast czułem silną po¬
trzebę, żeby w jakiś sposób pomóc tym ludziom. Wróciłem do Sa-
ginaw, zacząłem uważnie wsłuchiwać się w to, z czym zmagali się
uczestnicy rekolekcji, w to, czego oczekiwali... Zacząłem robić no¬
tatki. Na podstawie tych notatek i moich wcześniejszych doświad¬
czeń napisałem książkę pt. A Man and His God: Contemporary Małe
Spirituality
5
(1988).
Książka ukazała się drukiem w 1995 roku. Później, za każdym
razem, kiedy prowadziłem rekolekcje dla mężczyzn, proszono mnie
o kolejne egzemplarze. Tak więc postanowiłem napisać następną
książkę. Tym razem zgromadziłem sporo nowego materiału, który
był owocem moich osobistych doświadczeń, jak również przemy­
śleń innych autorów piszących o duchowych potrzebach mężczyzn.
Stworzyłem również nowy zestaw konspektów przeznaczonych na
spotkania rekolekcyjne.
Od dawna mam świadomość, że nie jestem zbyt oryginalnym
myślicielem. Mój dar to raczej umiejętność syntezowania przemy¬
śleń innych ludzi. Dlatego w tej książce czytelnik znajdzie liczne od¬
niesienia do innych współczesnych autorów, z których dzieł czerpa¬
łem. Chciałbym obudzić powszechne przeświadczenie, że zaintere¬
sowanie męską duchowością to nie przemijająca moda, ale powsta¬
jąca świadomość, która w pełni rozwinie się dopiero w przyszłości.
Odbiorcy, do których chciałbym trafić, to mężczyźni, którzy
szukają w życiu czegoś więcej, którym nie wystarczają gry i zabaw¬
ki oferowane przez współczesną kulturę konsumpcyjną. Ta książ¬
ka odzwierciedla mój osobisty punkt widzenia (jestem katolikiem),
ale chciałbym, by słowa te przemawiały do wszystkich mężczyzn,
niezależnie od tego, na jakim są etapie swojej duchowej podróży.
Oprócz własnej tradycji teologicznej bardzo wiele zawdzięczam
profesorowi Robertowi Hicksowi, franciszkaninowi Richardowi
Rohrowi oraz Wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Przede
wszystkim jednak wdzięczny jestem wielu mężczyznom, którzy
otworzyli przede mną swoje dusze i podzielili się swoimi duchowy¬
mi doświadczeniami.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
CZY ISTNIEJE
MĘSKA DUCHOWOŚĆ?
Kiedy napisałem moją pierwszą książkę na temat duchowości m꿬
czyzny, często słyszałem pytanie: „Czy naprawdę istnieje coś takie¬
go jak duchowość mężczyzny, a zatem coś, co różni się od duchowo­
ści kobiety
zmagać. Często najlepsza odpowiedź, jakiej mogłem wtedy udzielić,
brzmiała: „Nie jestem pewien". Nie napisałem książki z zamiarem
promowania idei, że istnieje odrębna, męska duchowość. Moim ce¬
lem było raczej napisanie książki na temat chrześcijańskiej ducho¬
wości, której odbiorcami mieli być mężczyźni.
Być może mężczyźni i kobiety rzeczywiście w odmienny spo¬
sób przeżywają swoją duchowość i doświadczają jej... To mógłby być
fascynujący projekt badawczy. Ale ja chcę po prostu zwrócić uwagę
na to: w dzisiejszych czasach wielu mężczyzn w naszym społeczeń¬
stwie naprawdę prowadzi życie duchowe, a jeszcze większa ich licz¬
ba poszukuje takiego życia. Moje dowody na poparcie tego stwier¬
dzenia pochodzą z wielu źródeł.
A na koniec słówko na temat samej płci. Chociaż moja poprzed¬
nia książka napisana była dla mężczyzn, to jednak okazało się, że
kupuje ją także wiele kobiet. „Większość z tego wszystkiego, co tam
jest napisane, można odnieść do życia każdego człowieka" — mó¬
wiły mi. Byłem zadowolony, słysząc te słowa, i mam nadzieję, że
okaże się to prawdą również tym razem.
ZDEFINIOWANIE BÓLU
Martin Pable, kapucyn
Zauważam, że mężczyźni stają się bardziej otwarci w kwestii tego,
co sprawia im ból. Jest to szczególnie zauważalne w przypadku
mężczyzn po czterdziestce. Wcześniej faceci są zwykle zbyt zajęci
7
7 .". Pytanie jest prowokacyjne i sam musiałem się z nim
swymi podbojami (w miejscu pracy, w sypialni, na boisku czy gdzie­
kolwiek indziej), żeby przyznać, że cierpią w jakikolwiek sposób.
Przyznać się do bólu — to nie w stylu luzaka czy macho. Robert Bly
parodiuje typowego młodego mężczyznę, który na pytanie: „Hej,
jak leci?" odpowiada: „Świetnie, Jack! Porzuciło mnie osiem kobiet,
a dwie ostatnie nawet mnie biły — ale jest świetnie!".
Niemniej, jeśli zbierze się grupę mężczyzn i zbuduje odpowied­
nią atmosferę zaufania, wówczas opadają wszystkie bariery ochron­
ne i na wierzch wypływa doświadczenie bólu. Jedną z przyczyn ta­
kiego doświadczenia jest presja osiągnięć, sukcesów, chęć pięcia się
w górę po drabinie kariery, nabywania nowych dóbr i symboli sta­
tusu. Co z ciebie za mężczyzna, jeśli szybko nie awansujesz? Przez
pewien czas wyścig ten może być nawet emocjonujący, ale w końcu
cena staje się nadzwyczaj wysoka: zmęczenie, choroby wynikające
ze stresu, zaniedbywanie relacji osobistych. Pojawia się uporczywe
powracające pytanie: jaki jest cel tego wszystkiego?
Inne źródło bólu u mężczyzn to różne sprzeczne komunikaty,
jakie generuje nasza kultura. Ciekawy artykuł zatytułowany: Po­
dwójne więzy u mężczyzn wylicza czternaście takich elementów, ale
ja wymienię tylko kilka z nich.
Autonomia. Jeśli mężczyzna stara się być niezależny i samo­
dzielny (zgodnie z tzw. mistyką macho), może odpychać innych
od siebie i skończyć w samotności oraz izolacji; jeśli prosi o po­
moc i potrzebuje innych, powiedzą mu, że jest mało męski.
Zdrowie. Jeśli mężczyzna przywiązuje wagę do swojego ciała
i odpowiednio troszczy się o siebie, może być postrzegany jako
rozczulający się nad sobą hipochondryk; jeśli ignoruje dostrze­
gane symptomy choroby i lekceważy dobre nawyki zdrowotne,
wówczas naraża się na poważne dolegliwości albo załamanie
psychiczne.
Sam Keen trafnie podsumowuje dezorientujące i sprzeczne komu­
nikaty, jakie mężczyźni otrzymują od współczesnej kultury.
Zapytaj któregokolwiek mężczyznę: „Jak to jest być dziś mężczy­
zną? Czy czujesz, że męskość jest szanowana, poważana, celebro­
wana?". Ci, którzy sięgną do swych najgłębszych odczuć, prawdo­
podobnie powiedzą ci, że czują się winni, poniżani, i atakowani.
Ale ich reakcje mogą być dość niejednoznaczne. Wielu mężczyzn
czuje się tak, jakby nocą walczyli w dżungli z niewidzialnym wro­
giem. Głosy z otaczających ciemności niosą wrogie wyzwania:
„Mężczyźni są zbyt agresywni. Zbyt słabi. Za bardzo wrażliwi. Za
bardzo macho. Zbyt opętani żądzą władzy. Za bardzo przypomi­
nają małych chłopców. Są zbyt płaczliwi. Zbyt gwałtowni. Mają
obsesję na punkcie seksu. Zbyt obojętni, żeby wykazywać troskę.
Zbyt zajęci. Za bardzo racjonalni. Zbyt zagubieni, by móc przewo­
dzić. Zbyt martwi, żeby czuć". I tak właściwie nie wiadomo, jacy
powinniśmy być (Keen 1991,6).
Więzy Uczuciowe. Jeśli mężczyzna okazuje swe uczucia, jest
uznawany za słabego, niedojrzałego, zniewieściałego; jeśli za­
chowuje emocje dla siebie, uważa się go za skrytego, chłodnego,
i nieinteresującego.
Kariera. Jeśli mężczyzna ciężko pracuje i wciąż pnie się w górę,
może być postrzegany jako zaniedbujący rodzinę pracoholik;
jeśli nie bierze udziału w wyścigu szczurów i chce skoncentro­
wać się na sobie i na rodzinie, będzie lekceważony przez kole­
gów i zwierzchników, a rodzina być może będzie miała mu za
złe, że przynosi do domu za mało cukierków.
Inne źródło bólu dla wielu współczesnych mężczyzn to krytyka ze
strony niektórych feministek. Mężczyźni czują czasami, że są obwi­
niani za wszystko, co jest złe na świecie: za wojny, inflację, zbrodnię
i gwałty, za przemoc domową, gwałtownie rosnący wskaźnik roz­
wodów, nieślubne i porzucone dzieci, przemysłowe zanieczyszcze­
nie. Ból staje się jeszcze silniejszy, gdyż wielu mężczyzn musi przy­
znać, że ta krytyka jest w dużej mierze uzasadniona. To nie pomaga
im czuć się dobrze.
Wychowanie Dziecka. Jeśli mężczyzna pozwala żonie odgry­
wać główną czy wyłączną rolę w wychowaniu dziecka, będzie
postrzegany jako nieczuły i niezainteresowany potomstwem;
jeśli w aktywny sposób wciela się w rolę ojca, może spotkać się
z zarzutem, że w ten sposób tworzy podziały.
8
9
Kolejnym źródłem bólu jest to, co Richard Rohr (między in¬
nymi) nazwał ojcowską raną. Chodzi mianowicie o to, że wielu
współczesnych mężczyzn nigdy nie doświadczyło pozytywnych
i afirmujących relacji ze swoimi ojcami (czy wujami albo innymi
postaciami pełniącymi rolę ojca). To pozbawiło ich zdrowej mę¬
skiej siły oraz wzorców osobowych. Szerzej opiszę tę ranę w kolej¬
nym rozdziale.
Nie tylko rekolekcje i konferencje cieszą się powodzeniem...
Niekiedy mężczyźni zbierają się w małych grupkach, żeby dzielić
się wzajemnie swoimi troskami. Przez dwa lata co miesiąc spotyka¬
łem się z grupą 25-35 biznesmenów: wspólnie modliliśmy się przed
śniadaniem i uczestniczyliśmy w refleksji. Gdy potem wyjechałem
z tamtego miasta, grupa spotykała się nadal, pod przewodnictwem
innego lidera. W wielu parafiach powstały grupy wsparcia czy wy¬
miany doświadczeń dla mężczyzn. Wydaje się, że mężczyźni są bar¬
dziej skłonni dzielić się swoimi myślami, uczuciami i doświadcze¬
niami w męskim gronie, niż w grupach mieszanych. W czasie spo¬
tkań dla obu płci mężczyźni, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie
względu, zazwyczaj usuwają się w cień i pozwalają kobietom prowa¬
dzić dyskusję. Istnieją oczywiście wyjątki, ale często widziałem ten
ogólny trend, co potwierdzają zresztą również inni obserwatorzy.
To, co skłania nas do odnowienia życia duchowego, to nie tyl¬
ko osobisty ból czy rozczarowanie rolami i oczekiwaniami społe¬
czeństwa. Jest w nas też autentyczne pragnienie pełni. Współcześni
mężczyźni często czują się rozdarci wewnętrznie oraz odizolowa¬
ni od otaczającego ich świata. To jest tak, jak gdyby byli pogrążeni
w smutku po utracie Raju, gdzie mężczyźni i kobiety żyli w harmo¬
nii ze sobą, z naturą, ze zwierzętami i z Bogiem. Mężczyźni pragną
znów czuć tę więź. To jest prawdziwy początek drogi poszukiwania.
Słowo religia pochodzi od łacińskiego czasownika re-ligare, który
oznacza 'nieustanny proces wiązania'. Tak więc religia powinna być
rozumiana jako tradycja wierzeń i zwyczajów, które wiążą nas ze
sobą, czyli czynią nas jednością, łączą nas z Bogiem, z drugim czło¬
wiekiem i z naturą. Niestety niekiedy instytucje religijne gubią się
w szczegółach prawa i rytuału, co czasem prowadzi do podziałów,
a nie do pełni. Lecz mężczyźni, nawet gdy odchodzą od religii rozu¬
mianej w sposób instytucjonalny, zwykle nie tracą swego pragnie¬
nia duchowości. Poszukiwania trwają.
Bardzo wyraźnie uświadomiłem sobie ten fakt, kiedy rozma¬
wiałem z dr. łanem Harrisem z University of Wisconsin-Milwau-
kee. Połączyliśmy kiedyś siły, żeby wspólnie przeprowadzić rekolek¬
cje dla mężczyzn, podczas których on podzielił się ze mną niektóry¬
mi wynikami swoich badań. Przy pomocy ankiet i rozmów Harris
przeprowadził badania na grupie ponad 600 mężczyzn; niektórzy
BÓL I DUCHOWOŚĆ
Bardzo ogólna definicja duchowości mogłaby wyglądać następują¬
co: wszystko, co pomaga nadać naszemu życiu sens i znaczenie. Du¬
chowość niektórych ludzi jest rezultatem ich dobrego, religijnego
wychowania. Tak daleko, jak sięgają pamięcią, zawsze czuli, że Bóg
jest blisko nich i starali się wcielać w życie naukę Chrystusa. Jed¬
nakże dla wielu innych duchowość wynika z potrzeby znalezienia
jakiegoś sposobu, by poradzić sobie z bólem. Doskonałym przykła¬
dem mogą być Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Dwanaście
Kroków to bez wątpienia program dotyczący sfery duchowej, zo¬
gniskowany w swej istocie na potrzebie oparcia się na Bogu, aby
pomógł nam On poradzić sobie z życiem pełnym problemów. Tak
więc wielu mężczyzn, którzy przyznają, że są uzależnieni od cze¬
gokolwiek — alkoholu, narkotyków, pracy, seksu, życia w związku
— znalazło zarówno uleczenie, jak i duchowość dzięki programowi
Dwunastu Kroków.
Ale Wspólnoty Anonimowych Alkoholików oraz inne tego
typu organizacje to nie jedyne miejsca, w których mężczyźni od¬
krywają duchowość. Coraz bardziej rośnie liczba mężczyzn, którzy
wyjeżdżają na rekolekcje i różne konferencje poświęcone męskiej
tożsamości, osobistemu rozwojowi, problemom związanym ze stre¬
sem i poszkiwaniem duchowego znaczenia życia. Robert Bly pro¬
wadzi pięciodniowe konferencje w całych Stanach Zjednoczonych.
Wilderness Retreats (czyli Rekolekcje w głuszy) Roberta Rohra przy¬
ciągają całe tłumy. Zazwyczaj zajęte są wszystkie miejsca. Także
moja posługa rekolekcyjna dla mężczyzn cieszy się coraz większą
popularnością.
10
11
Zgłoś jeśli naruszono regulamin