Conner Pies przewodnik.txt

(72 KB) Pobierz
Mike Conner

Pies przewodnik

Kiedy mia�em czterna�cie lat, rodzice sprzedali mnie.  
Nie mam do nich pretensji. Dostali du�o pieni�dzy. Mama i 
tato prowadzili firm� importow�, ale z trudem utrzymywali 
si� na rynku. Nigdy nie osi�gn�li osza�amiaj�cych zysk�w, 
ale radzili sobie akurat na tyle dobrze, �eby nie 
splajtowa�. Poza tym mieli jeszcze jednego syna, kt�rego 
sprzeda� nie mogli. Dlatego kontrakt bardzo by� rodzinie 
potrzebny.  
Tej nocy, kiedy odchodzi�em, tato si� rozp�aka�. Obieca�, 
�e kiedy sko�cz� dwadzie�cia pi�� lat i odpracuj� sw�j 
czas, mog� wr�ci� do domu, a on odda mi wszystko co do 
centa. Powiedzia�em, �e nie musi tego robi�. By�em w wieku, 
w kt�rym cz�owiek nie przejmuje si� opuszczeniem 
domu. I tak pewnego grudniowego poranka tato star� furgonetk� 
odwi�z� mnie do kompleksu. Oczy mia� jeszcze czerwone, 
ale ju� nie p�aka�. Kaza� mi uwa�a� na siebie w mie�cie, 
s�ucha� nauczycieli i my� przed jedzeniem wszystkie owoce 
i jarzyny. Pomy�la�em, �e zna si� na tym, skoro sprowadza
�ywno��. Podzi�kowa�em wi�c i powiedzia�em, �e zobaczymy 
si� za dziesi�� lat. Podarowa� mi taki ma�y niebieski scyzoryk 
z pilnikiem do paznokci i no�yczkami. Mia�em go jeszcze, 
a� do ostatniej nocy. Nigdy nie s�dzi�em, �e naprawd� m�g�bym 
u�y� tak ma�ego no�a jako broni. By� ostatni� rzecz�, jak� 
dosta�em od taty; sta�em obracaj�c go w jednej r�ce, a 
drug� macha�em na po�egnanie.
Z pocz�tku t�skni�em za rodzin�. Ka�dy t�skni, je�li 
ma cho� odrobin� serca. Ale Akademia opracowa�a tysi�ce 
sposob�w, �eby u�atwi� zapomnienie. By�o mn�stwo zaj��, a
tak�e program towarzyski. Do pokoju i do klasy wstawiali 
tych, z kt�rymi - zgodnie z rachunkiem prawdopodobie�stwa - 
powinien si� cz�owiek dogada�. Chcieli, �eby si� jak 
najszybciej zakocha�. Niewa�ne w kim. Siedzia� cz�owiek 
samotny jak diabli, a oni dawali wsp�spaczk�, te� samotn�, 
odwracali si� w inn� stron� i stwarzali dogodne okazje... 
Jak mo�na si� oprze�? A kiedy ju� my�la�, �e wszystko uk�ada 
si� �wietnie, przenosili j� albo jego o klas� wy�ej, czy do 
innego internatu. Wi�c j�cza�, st�ka�, a potem zaczyna� si� 
rozgl�da� za kim� nowym. I tak mija�y lata.  
W ko�cu zdawa�o si� egzaminy i cz�owiek m�g� zobaczy�, 
do czego to wszystko s�u�y. Jak zwykle w takich przypadkach, 
rzucali go na g��bok� wod� (chocia� po trzech latach byli 
w zasadzie pewni, kto utonie, a kto sobie poradzi). 
Wczesnym rankiem zabierali na Drzewo, wysadzali na czubku 
i m�wili, �e trzeba tylko wr�ci� do bram Akademii. �adnego 
limitu czasu. �adnego na �mier� i �ycie. Kto si� przestraszy�, 
m�g� brz�czykiem wezwa� pomoc. Zabierali go z powrotem 
i pr�bowa� znowu, ile razy mia� ochot�. Ale wszyscy wiedzieli, 
�e dotarcie do bramy oznacza�o wyj�cie ze szko�y. Po trzech 
latach ustawiania, manipulacji i innych system�w nauki 
nie by�o nikogo, kto by o tym nie marzy�.
Ja w ka�dym razie marzy�em. Ca�ymi godzinami studiowa�em 
ta�my i mapy. Zak�ada�em s�uchawki i przyzwyczaja�em si� 
do odg�os�w, jakie wydaj� oni. Zna�em najlepsze piesze 
trasy, umia�em zapyta� o drog� i czyta� odpowiedzi z tych 
kr�tkich ta�c�w, jakie wykonuj�. Mia�em pakiet z �ywno�ci� 
i list� dystrykt�w Drzewa, gdzie wolno by�o mieszka� i 
pracowa� naszym ludziom. Kiedy nadszed� czas, uwa�a�em, 
�e poradz� sobie bez problem�w. Przelecieli ze mn� kawa�ek 
i wysadzili na samym czubku Drzewa.
O rany! Grz�dy na szczycie s� w�skie, wy�lizgane od 
wiatru i zaokr�glone jak ga��zie. W dodatku trampki o 
podeszwach z nacinanej gumy i treningi na r�wnowa�ni nie 
mog�y przygotowa� na szokuj�ce wra�enie tysi�cy z nich, 
ca�ych roj�w brz�cz�cych skrzyde�. Nie m�wi�c ju� o tym, jak 
odwracali g�owy i wytrzeszczali oczy patrz�c na mnie. 
My�la�em, �e chc�, �ebym spad�. A potem u�wiadomi�em sobie 
co� gorszego: �e ich wcale nie obchodzi, czy spadn�; �e 
jestem dla nich nikim, a oni dla siebie wszystkim. Trudno 
wytrzyma� to uczucie, a r�wnocze�nie dalej schodzi� w d�. 
Mimo licznych grz�d i platform istnia�y miliony miejsc, 
gdzie mog�em run�� w d� i odbijaj�c si� jak kulka we 
flipperze, dolecie� a� do ziemi.  
Po pi�ciu minutach po�lizn��em si� i machaj�c nogami 
zawis�em na g�adkiej grz�dzie. Walczy�em z ch�ci� poddania 
si�, kt�ra odsysa�a si�� z mi�ni i budzi�a pragnienie, by 
rozprostowa� palce. Ale powiedzia�em sobie, �e po to w�a�nie 
tu jestem: �eby prze�y�. To jedyny spos�b, by zobaczy� 
kiedy� zako�czenie kontraktu. Po to chodzi�em do szko�y! 
Podci�gn��em nogi, stan��em i roz�o�y�em ramiona, �eby 
przelatuj�cy obok trzymali si� z dala ode mnie. 
Rzeczywi�cie, zacz�li skr�ca�, bo radar informowa� ich, �e 
odzyska�em pozycj�. Potem szuka�em drogi i skaka�em coraz 
ni�ej, a� dotar�em do fontanny, kt�r� pami�ta�em z ta�m. 
Ustali�em kierunki i w ko�cu stan��em przed bram� szko�y. 
Trwa�o to sze�� i p� godziny. P�niej m�wili, �e to co� w 
rodzaju rekordu. Nie wiem. Mia�em wra�enie, �e min�a ca�a 
wieczno��.  
Nast�pnego dnia wezwali mnie i przydzielili do gniazda.
Pies przewodnik mieszka w gnie�dzie przez dwa lata. 
Nauka trwa dalej, ale chodzi o to, by dowiedzie� si� jak 
najwi�cej o ich �yciu. Moje gniazdo le�a�o nad rzek�, jakie� 
trzydzie�ci kilometr�w od Drzewa. By�a to pi�kna okolica, 
pe�na bujnej ro�linno�ci. Mn�stwo kwiat�w, a w�r�d nich 
�cie�ki. Mo�na by�o spacerowa� i prawie uwierzy�, �e to 
dom... dop�ki w pobli�u nie przelecia� kto� z nich.
W rodzinie gniazda po raz pierwszy zak�adaj� cz�owiekowi 
uprz��. To oznaka psa przewodnika i �rodek komunikacji 
z klientem. S�owo "klient" jest do�� trudne do zrozumienia. 
Trzeba zapomnie� to, co nam si� dot�d z nim kojarzy�o.
Spr�bowa� dog��bnie poj�� koncepcj� s�u�by. Celem przewodnika 
jest pom�c klientowi �y� w miar� mo�liwo�ci normalnie. 
W gnie�dzie uczymy si� nie odczuwa� wstydu, by� 
dumnym i cieszy� si� z tego, czym jeste�my. W ten spos�b 
mo�emy zrozumie� t� ich wdzi�czno��, jak� otrzymujemy w 
zamian. Przyznaj�, �e czasem trudno sobie z ni� poradzi�, 
lecz bez niej nie mo�na zosta� psem przewodnikiem. To tak, 
jakby cz�owiek by� ro�lin� i zanim zacznie rosn�� i rozkwita�, 
musia� si� nauczy� ceni� �wiat�o.
Trafi�em do dobrego gniazda. Od wielu lat wsp�pracowali 
z Akademi� i przyjmowali student�w. Wiedzieli, jak nas 
szkoli�. To by�o do�� stare gniazdo i sporo dzieci ju� 
prawie doros�o. W gnie�dzie to g��wnie dzieci zajmuj� si� 
nauk�. �miej� si�, kiedy pierwszy raz poczuje si� na plecach 
tysi�ce male�kich igie�ek translatora uprz�y, 
zamieniaj�cego ich brz�czenie w figury, kt�re mo�na 
interpretowa� jako s�owa. Pokazuj� mow� cia�a. Swoje 
pierwsze ruchy w uprz�y te� wykonuje si� z dzie�mi - to one 
trzymaj� uchwyt i przyciskaj� kolana do miseczek na 
biodrach. Je�li s� ju� do�� du�e i silne, pr�buj� lata�. 
Czasem uda si� przelecie� ca�y pok�j, czasem si� spada i 
le�y jedno na drugim, rozpycha i pr�buje rozpl�ta�... jak z 
ka�dym innym, normalnym dzieckiem.  
Najwa�niejszy element nauki dotyczy emocji. Chodzi o 
to, przez co trzeba przej��, je�li zaakceptuj� cz�owieka 
cho�by cz�ciowo. W szkole t�umacz�, �e mo�e to by� wynik 
jakiej� reakcji chemicznej. Akurat. Kto raz poczu� co� 
takiego, ten wie do razu, �e nie ma to �adnego zwi�zku 
z chemi�. To duchowa fala mi�o�ci i wdzi�czno�ci, kt�ra 
wali w umys� z tak� si��, �e cz�owiek zwija si� w k��bek. 
My�li, �e zrozumia� wszystko. I wie, �e czymkolwiek to 
jest, warto by�o si� stara�.
Pami�tam, jak poczu�em to po raz pierwszy. Bawi�em si� 
wtedy z kt�rym� z m�odszych dzieci. Grali�my tak� d�ug� 
chochl� i lepk� pi�k�. Zrobi�em ruch, z�apa�em za plecami 
i natychmiast odrzuci�em do niego, a on sta� tylko i patrzy� 
na mnie; wielkie oczy l�ni�y mu jak porcelana. I wtedy 
trafi�o mnie z tak� si��, a� pomy�la�em, �e p�kn�.
Naturalnie, kto raz to poczuje, chcia�by znowu. Dlatego w 
Akademii ucz� nas panowa� nad emocjami. To uczucie 
przynale�no�ci jest dla nich sensem wszystkiego. ��czy ich i 
daje zdrowie.  Ale ludziom wolno go tylko posmakowa�. Tak to 
nazywaj� w szkole: posmakowa�. Kiedy czuje si�, �e nadp�ywa, 
trzeba odst�pi�. Nie pozwala�, �eby trafi�o z ca�� moc�. Za 
pierwszym razem, w ogrodzie z tym dzieciakiem, dosta�em 
pe�n� dawk� i zap�aci�em za to. Poza p�omiennym blaskiem 
przynale�no�ci trwa czarna, pusta nico��, kt�ra uderza 
jeszcze mocniej. Za�atwi�a mnie prawie na dobre. By�em tak 
za�amany, �e przez nast�pne trzy dni my�la�em tylko, jak 
m�g�bym si� zabi� tym ma�ym scyzorykiem od taty. W ko�cu 
jako� z tego wyszed�em i od tej pory by�em ju� 
ostro�niejszy.  Pilnowa�em, �eby tylko smakowa�.  
Trzeba nauczy� si�, ile mo�na przyj��, a potem ci�gn�� 
a� do granicy, ale pozostawa� po bezpiecznej stronie. Byli 
tacy, kt�rzy chcieli wi�cej. Brali, ile mogli i wytwarzali 
w sobie tolerancj�. Nie my�leli o konsekwencjach. To 
renegaci. Mia�em si� jeszcze z nimi spotka�.
W drugim roku z rodzin� radzi�em sobie ca�kiem dobrze. 
Nie czu�em ju� uprz�y, a umys� bez trudu zamienia� na 
s�owa i obrazy wyciskane na plecach kontury. Polubi�em 
swoje gniazdo. Ojciec zabiera� mnie na przeloty w uprz�y 
i zgrali�my si� doskonale. Oczywi�cie on widzia� i 
mia� czu�y radar, wi�c nie musia�em nim kierowa�. Ale pom�g� 
mi zrozumie� system ruchu i kto ma pierwsze�stwo na 
skrzy�owaniach.  Powiedzia�, �e by�em najlepszym psem, jaki 
trafi� do gniazda.  Psem. W ten spos�b uprz�� t�umaczy�a 
d�wi�k, kt�ry nas okre�la�. Ojciec te� si� do mnie 
przywi�za�. Czu�em, jak nadp�ywaj� emocje, wi�c 
zesztywnia�em wewn�trznie i posmakowa�em tylko odrobin�. 
Wiedzia�em, �e nie�atwo mu przyzwyczai� si� do przewodnika 
tylko po to, �eby si� rozsta�. Mnie te� nie by�o lekko. Ale 
takie jest �ycie.  
Kilka dni po tych pochwa�ach ojca dyrektor wezwa� mnie 
do gabinetu. Kiedy wszed�em, siedzia� za biurkiem. Mia� 
wielkie okulary - to dobrze, bo ma�e oczy zaczyna�y robi� 
na mnie dziwne wra�enie.
- By�e� doskona�ym, wybitnym studentem - zacz�� dy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin