Chodźko Samowar.txt

(25 KB) Pobierz
IGNACY CHOD�KO

SAMOWAR

Twoja fortunka, cho�by i chatka,
B�dzie si� dobrze wydawa�,
Je�li z sta z�otych b�dzie intratka,
A z nich cho� dziesi�� zostawa�...
Lecz gdy ci w g�owie wielmo�no�� za�wieci,
Zechcesz �y� huczno, huczno przyj�� go�cia,
Jak jegomo�ciem zosta�e� z waszeci,
Tak zn�w waszeci� b�dziesz z jegomo�cia.
I
Kto� w Litwie nie zna starego Muchina? Kt�ry� dom nie ma go przynajmniej raz na 
rok
go�ciem? Od kog� odlegli od miast mieszka�cy dostaj� wybornej lub miernej, w 
miar� jak
chc� p�aci�, herbaty? Kt� dostarczy ciep�ego przed zim� tu�uba? Smacznego na 
post kawioru?
S�odkich dla panicz�w i panienek konfitur, na kt�re swoje ca�oroczne ma�e 
gromadz�
dochody? Zna on ju� wsz�dzie po imieniu ka�dego, ka�dego dawnym mianuje 
przyjacielem,
ka�demu ma co� do przypomnienia, dla wielu przywozi uk�ony i nowiny o zdrowiu od 
daleko
mieszkaj�cych krewnych lub przyjaci�; s�owem, on tu w Litwie ma pewnie wi�cej 
znajomych
i dla� uprzejmych ni�eli w swej rodzinnej stronie. Ten tedy Muchin w mro�ny 
styczniowy
poranek w wigili� Trzech Kr�li zajecha� przed dom folwarczny rozleg�ego 
zabudowania,
kt�rego dziedzic p�ac�c nieuwa�nej m�odo�ci d�ugi, zbankrutowa� na koniec i, 
opu�ciwszy
staro�wieckie pradziad�w swych gniazdo, pop�dzi� si� w �wiat za fortun�, kt�ra 
mu z
w�asnego domu uciek�a.
Muchin wie, czego komu potrzeba; po serdecznym wi�c przywitaniu si� z 
gospodarzem,
gdy mu towary przynie�� rozkazano, dobywa� tu�uby z doskona�ych macic dla 
jegomo�ci,
b�amy kot�w i okopconych zaj�cy dla imo�ci, a p��cienka, rypsy i nie najlepsze 
perkaliki dla
panienek; ale na ten raz Muchin si� oszuka�, bo pan Baltazar Sularski w ci�gu 
roku, kt�ry
przedzieli� tu bytno�� kupca, z ekonoma zosta� w�a�cicielem cz�ci maj�tku 
rozdzielonego
mi�dzy d�u�nik�w rozrzutnego dziedzica, kt�remu w�asne jego dochody po�yczaj�c 
jak swoje,
naliczy� sobie nale�no�� i za ni� usadowi� si� wiecznym a wilczym prawem na 
folwarku,
gdzie wprz�d ekonomsk� zajmowa� gospod�. W przesz�ym jeszcze roku Muchin nic ju� 
w
pa�acu, a wiele na folwarku utargowawszy pozna�, na co si� zanosi, i 
przepowiedzia� z�y koniec
dziedzicowi, i dlatego prosto ju� teraz przed folwark zajecha�. Wni�s�szy do 
izby towary
postrzeg� w niej niejakie odmiany: by�a na nowo wybielon�, na miejscu zydla 
sta�a kanapa,
kt�r� on niegdy� w pokojach dziedzica widzia�; przed ni� stolik czeczotkowy, 
kilka krzese�
oko�o stolika; na �cianach, na miejscu pobo�nych obrazk�w, cztery pory roku, 
V�nus � la
Titien i historia syna marnotrawnego. �Ha! � pomy�li� stary lis � co� tu inszego 
pokaza�
przyjdzie�.
Jako� z oburzeniem odrzuci�a imo�� i panienki wszystko, co przyni�s�, a jegomo�� 
obja�ni�
zadumienie Muchina wykrzykuj�c w pe�no�ci ukontentowanej mi�o�ci w�asnej:
� Ja tu ju� pan, panie Muchin! Ja pan! Diabli wzi�li mego pana, podkomorzyca! A 
teraz ja
tu pan!
� No pozdrawlajem! pozdrawlajem � rzek� Muchin � napijemy si� w�deczki za 
zdrowie
pa�skie! To dobrze! To wy�mienicie! Ja etomu ocze� rad! I imo�� kochani�ka! I 
panienki
tepier barysznie! Eto charaszo! Eto ocze� charaszo!
Tymczasem mrukn�� kilka s��w niezrozumia�ych towarzyszowi, a gdy ten zabiera� 
wszystkie
towary i wynosi�, Muchin wylicza� d�ugi regestr innych, przy ka�dym dodaj�c 
zalety i
nazwiska kupuj�cych; gdy wspomnia� czaj i samowary, panna Salomea, starsza c�rka 
ichmo��
gospodarzy, podskoczy�a ra�nie, jakby starego Muchina poca�owa� chcia�a!
� Ach! Samowary, papuniu, samowar i czaju; wszak to wsz�dzie pij� herbat� z rana 
i wieczorem
nawet, a my tylko jedni lipowym kwiatem i dziewann� dusi� si� musiemy; papa 
dalib�g
musisz kupi� samowar; czy Pan B�g papie nie da�, chwa�a Bogu, teraz i maj�tku? 
Czy nie
ma za co?
� Ej! Co tam bredzisz � ofukn�� si� jegomo�� � id� precz z tym swoim samowarem; 
ot napijemy
si� z poczciwym Muchinem �ytniej herbaty, to lepiej b�dzie; do wa�pana, panie 
Muchin.
Salomea widz�c, �e id�c tak otwart� drog� nie trafi do celu, poci�gn�a 
nieznacznie mam�
za sukni�, wesz�a do alkierza, a za ni� i mama; tam z p�aczem prze�o�y�a mamuni, 
�e ,,nigdy
za m�� nie wyjdzie, kiedy tak � rzek�a � �y� b�dziemy jak dot�d�.
� Bo nikt nie bywa u nas, wi�c kt� nas obaczy? A cho�by kto i przyjecha�, czy 
my po
ludzku przyjmiemy? Ot pan asesor mo�e i doprawdy ma si� do mnie, bo nieraz 
powtarza, �e
mnie kocha, ale c�? Kiedy jak tu przyjedzie, to jegomo�� wita go pierwszym 
s�owem: �Ja
podatki op�aci�em� � traktuje potem prost� w�dk�, a dla koni nie daje obroku; i 
czy ma�o kto
by si� zdarzy�...
� Nu dak co? � przerwa�a mama chc�ca dopom�c losowi c�reczki � czeg� trzeba?
� Trzeba, mamo, kupi� samowar i herbaty, mie� czym przyj�� i potraktowa� go�ci! 
Czy
mama nie potrafi jak i drugie gospodynie zasi��� pi�knie za stolikiem, nalewa� 
herbat� i prowadzi�
rozmow�? Czy mama nie widzia�a ludzi i �wiata?...
� Da to prawda, czy ma�o gdzie ja by�a i czy ma�o co widzia�a!!!
Salomea tym sposobem wzruszywszy w sercu mamy i mi�o�� rodzicielsk�, i mi�o�� 
w�asn�,
by�a pewn� swojego.
� Niechaj�e mama idzie � doda�a, ca�uj�c jej r�k� � i niech jegomo�� kupi 
samowar.
� Da kupi, pewnie kupi � rzek�a mama i obie wysz�y z alkierza.
Pan Sularski tymczasem potr�jn� odbywszy z flaszki kolejk� z Muchinem dobi� 
targu o
tu�ub i wnet si� we� ustroiwszy przechadza� si� rozkosznie po izbie, podejmuj�c 
go u pasa
obiema r�kami w g�r�, bo by� za d�ugim na nisk� i kr�p� figur� jegomo�ci.
� A co, duszko? Widzisz, w jakim ja sobie tu�ubie? Powlek� go suknem i dam 
ko�nierz ze
starej m i e d � w i e d n i nieboszczyka podkomorzego, kt�r� na licytacji w 
czasie eksdywizji
kupi�em, ot b�d� mia� i m i e d � w i e d z i e .
� Da mniejsza o twoje m i e d � w i e d z i e ! Ot wasze� jegomo�� � bo pani 
Sularska, dla
kt�rej przez lat trzydzie�ci m�ulo by� w a s z e c i � , trudno do jegomo�cia 
przywykn�� mog�a,
i najcz�ciej etykietalne i na�ogowe zwanie m�a razem ��czy�a � ot wasze� 
jegomo�� kup
lepiej s a m o w a r i h e r b a t y !
� Czy znowu z samowarem? Na co tobie, duszko, on potrzebny? Ja pij� z rana w�dk� 
i ty
czasami mnie pomagasz; no i kaw� zgotujesz, kiedy jaki mo�ci pan przywlecze si�; 
c�rki
niech pij� mleko, niechaj sobie i dziewann� z miodem...
� Ot wasze� ba�amucisz � przerwa�a imo�� � i po wszystkim; chcesz, gdyby ciebie 
ludzie
znali, chcesz c�rki za m�� powydawa�, a nie chcesz �y� jak ludzie !
� Papa wszak m�wi� onegdaj � odezwa�a si� pokornie Salomea � �e chce zosta� 
s�dzi�
granicznym.
� Ale, s�dzi�! A czy ten samowar zrobi mi� s�dzi�?
Popar� ca�� sw� wymow� ��danie imo�ci i panienki Muchin. Jeszcze razy ze trzy 
imo��
traktowa�a go w�deczk�, a za ka�dym razem Muchin podwy�sza� cen� samowaru, 
obawiaj�c
si�, aby udobruchawszy si� nie zapomnia� si� i nie straci� na przed�u�onym 
targu; na koniec
jegomo�� volens nolens uleg� rozkazom �ony, pro�bom c�rki i radom Muchina, kt�ry 
odebrawszy
podw�jn� warto�� samowaru zani�s� go z powa�n� i pontyfikaln� min� na stolik w
k�cie, jakby umy�lnie na przyj�cie dostojnego a b�yszcz�cego go�cia 
przygotowany. Funt
herbaty dope�ni� reszty kupli i pan Sularski ostatni� z Muchinem z flaszy 
wychyliwszy kropl�,
po kilkakrotnym zapewnieniu kupca, �e nigdy nie minie tak c z e s n y c h 
gospodarzy, rozstali
si� wzajemnie z siebie kontenci.
Nie mog�a si� nacieszy� panna Salomea z nowego naczynia! Ustawia�a go rozmaicie 
na
stoliku, przypatrywa�a mu si� z siostrami i braciszkiem Mateuszkiem, i z daleka, 
i z bliska;
rozbiera�a go na cz�ci, egzenterowa�a wewn�trz, ale zawsze w duchu przyzna� 
musia�a, �e
ani sama, ani nikt w domu nie wiedzia�, jak post�pi�, aby przygotowa� herbat� na 
samowarze.
Nagle my�l j� wielka obj�a: �Jutro imieniny papy !!! Jutro...� � i znowu 
skoczy�a p�dem, i
znowu poci�gn�a mam� za sukni� do alkierza.
� Wiesz co, mamo?
� Nu dak co?
� Jutro imieniny jegomo�cia, Trzech Kr�li: Kasper, Melchior i Baltazar!
� Aha! Nu dak co?
� Zrobim, mamo, siurpryz�!
� Co to jest: siurpryz�? Czy to pieczono, czy gotowano? Mo�e wiele trzeba jajek 
i mas�a?
A tu nie ma; a mo�e jeszcze czego i z kram�w?
� Ale nie, mamo! Nie!
� Wasze�, Salomciu, niepotrzebnie u pani s�dzinej nauczy�a� si� pa�skich fum�w! 
My
szlachta, na co nam to potrzebno! Tak daj pok�j tym syr... sur... jak tam 
gadasz!
� Ale, mamo, to nie potrawa, to co innego!
� Nu dak c�?
� To znaczy, �e mimo wiedzy jegomo�cinej zaprosiemy na jutro go�ci, wydamy 
herbat� z
samowaru i obejdziemy imieniny papy; siurpryza znaczy to, �e jegomo�� tego si� 
nie spodziewa
i wiedzie� o tym nie powinien.
� Nu dak co? dak trzeba powiedzie� jegomo�ciu?
Zniecierpliwiona c�runia tak� niewyrozumia�o�ci� mamy: �Ale co imo�ci dzieje 
si�?� �
rzek�a i zacz�a obszerniej i jak mo�na najja�niej t�umaczy� swoje plany, a �e 
na ko�cu matka
nie powt�rzy�a swojego �nu dak co?�, wi�c milczenie wzi�wszy za zgod� i 
wyrozumienie
wysz�a z alkierza panna Salomea i do dalszych zabra�a si� na jutrzejsz� fet� 
przysposobie�.
II
W opustosza�ym gmachu pozosta�ym dziedzicowi od rozdzielonych obszernych wiosek,
jakby na pomnik grobowy dostatniej jego przedtem fortuny, mieszka�o jeszcze 
dw�ch s�ug
jego. Stary Micha�, kucharz jeszcze dziadowski, dusz� i sercem przywi�zany do 
familii pan�w
swoich, kt�rych trzem pokoleniom wiernie s�u�y�; p�acz�c on co dzie� nad 
zniszczeniem
ostatniego swego pana, kt�rego na r�ku wypiastowa�, pilnowa� �cian pa�acu i 
zaziera� niekiedy
do kuchni, rozmy�laj�c sam o przysz�o�ci z uczuciem takim, z jakim stary 
wojownik pogl�da
na pola, kt�re niegdy� by�y placem jego tryumf�w. Nienawidzi� on Sularskich, bo 
zna�,
�e oni przyspieszyli ruin� panicza, i podziela� t� nienawi�� ze wsp�mieszka�cem 
swoim J�zefem,
niegdy� lokajem, kamerdynerem i faworytem panicza. Ten w��cz�c si� z panem po
miastach, dworach i miasteczkach przej�� obyczaje i manier� s�ugom wielkich 
pan�w w�a�ciw�,
to jest grubia�stwo i zarozumia�o�� d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin