- 1 -
Wracałem w zimowe popołudnie z odwiedzin kolędowych. Szli wraz ze mną ministranci Robert i Krzysiek. Niedaleko kościoła zwróciła uwagę ministrantów i moją ruchliwa gromadka chłopców. Dolatywały nas okrzyki: teraz ja!, nie, bo teraz ja!" Robert i Krzysiek pobiegli przede mną w stronę chłopców. Pośpieszyłem za nimi. Po chwili rozbrajaliśmy walczących...
Poznałem ich. To Darek i Adam - nierozłączni przyjaciele, najlepsi uczniowie w klasie, tak w szkole jak i na lekcjach religii. Z wykrzywionymi od złości twarzami, szeroko otwartymi ustami łapiąc powietrze, jeden przez drugiego zaczęli wyjaśniać, o co poszło. Pokłócili się o to, kto ma zjeżdżać ze skarpy na najszybszych sankach, które były własnością małego Grzesia. Nie pytali właściciela o zgodę; krzykiem, szarpaniem, a wreszcie bójką chcieli, tym zadecydować. Towarzystwo wokół nich podzieliło się na dwa obozy i gdybyśmy choć chwilę się spóźnili, doszłoby do regularnej bitwy pomiędzy zwolennikami Adama i Darka.
W drodze na probostwo zapytałem moich ministrantów, co sądzą o postawie Darka i Adama, których jako przyjaciół - wydawało się - trudno rozdzielić. Robert i Krzysiek zgodnie orzekli, że popełniony został czyn niegodny chrześcijanina, przyjaciół i wyróżniających się uczniów - grzech. Popełnili uczynek, którego zło dotknęło nie tylko ich samych, lecz mogło dzielić się także pozostałym kolegom.
Ks. Tyrtania J., Grzech ludzkich nieszczęść, BK 1 /1986/, s. 31-33
- 2 -
Bywają jednak powołania, w których działanie łaski występuje z całą wyrazistością. Tak było np. w przypadku Edyty Stein (1891-1942). Urodziła się w rodzinie żydowskiej, we Wrocławiu. W drugim roku życia umiera jej ojciec. Jako najmłodsza z siedmiorga dzieci jest otaczana najtroskliwszą miłością ze strony matki. W trzynastym roku życia traci wiarę, zaprzestaje wszelkich praktyk religijnych. Studiuje na uniwersytecie we Wrocławiu i Getyndze. Od 1916 roku jest asystentką Husserla we Fryburgu; w następnym roku zdobywa doktorat z filozofii.
W roku 1922 nawraca się na katolicyzm, przyjmuje chrzest, staje się aktywną działaczką religijną na terenie Niemiec. Nie koniec na tym. W październiku 1933 roku wstępuje do klasztoru ss. Karmelitanek w Kolonii. Matka, 84-letnia staruszka, żarliwie przywiązana do tradycji żydowskich, boleśnie przeżyła moment rozstania z ukochaną córką i nigdy nie pogodziła się z tym faktem. A jednak Edyta pozostała nieugięta w swej decyzji, czując wyraźny głos Boży wzywający ją do klasztor: prześladowana od wielu lat przez hitlerowców, z powodu żydowskiego pochodzenia, w 1938 r. przenosi się do Holandii; areCoa 2 sierpnia 1942 roku, już za kilka dni, bo 9 lub 10 sierpnia; razem z innymi więźniami żydowskimi padła ofiarą zagazowania w Oświęcimiu. W październiku 1998 roku Jan Paweł II ogłosił ją świętą.
Zob. Edyta Stein. Światłość w cieniu, t. I, Kraków 1977, passim.
Kazanie Rok C
- 3 -
Gdy idzie np. o współczesną praktykę przerywania ciąży, lansowaną przez tzw. Europejczyków, czy historia nie ma tu nic do powiedzenia? W czasie ostatniej wojny nienawiść hitlerowska niosła śmierć wszystkim ludziom, nie wyłączając dzieci. One również były przedmiotem eksterminacji hitlerowskiej na naszych ziemiach. Komendant obozu koncentracyjnego w Wejherowie, Albert Fórster, swoją zbrodniczą działalność prowadził w myśl przyjętego założenia; które brzmiało: "Polacy muszą być wytępieni od kołyski".
Śledząc obecnie, w latach dziewięćdziesiątych, działalność zwolenników przerywania ciąży, mimo woli przychodzi na myśl ludobójczy plan Alberta Fórstera.
Zob . Ks. Konrad Szweda, Ponieśli swój krzyż, Poznań 1989, s. 88.
- 4 -
Tych, którzy przez chrześcijaństwo zaczynają żyć według wymagań Kościoła katolickiego, nazywamy konwertytami. W Polsce do głośnych konwertytów okresu międzywojennego należał Stanisław Przybyszewski (+ 1927); jako pisarz reprezentował tzw. modernizm i dekadentyzm. W swej twórczości był wrogo nastawiony do Kościoła; szydził z różnych wartości chrześcijańskich. Na rok przed śmiercią postanowił zmienić swoją postawę. Pod datą 20 października 1926 roku złożył następujące oświadczenie:
"Oświadczam, że w wierze katolickiej, w której się urodziłem, chcę żyć i umierać. Za wszystkie wykroczenia przeciw zasadom tej wiary serdecznie żałuję i pragnę wszystko naprawić. Najgłębiej i najszczerzej Kościołowi katolickiemu oddany Stanisław Przybyszewski".
- 5 -
Było to dokładnie przed rokiem, podczas wielkopostnych rekolekcji szkolnych. Prowadzący je mówił o wolności. Temat, który zawsze młodzież intryguje. W pewnym momencie powiedział takie zdanie: "Zły człowiek nigdy nie może być wolny". W ramach tych rekolekcji było przewidziane spotkanie z młodzieżą w szkole rekolekcjonisty. Przyszła garstka ludzi, kilku chłopców. Spotkanie jednak udało się. Ci, którzy przyszli, byli bardzo trudnymi uczniami na katechezie, ktoś spośród nich miał skłonności ku satanizmowi. Oni nie mogli zrozumieć zdania: "Zły człowiek nigdy nie może być wolny". Pytali, jak to jest?... Chcieli dowodu na to, iż to jest prawda. Dlaczego tylko oni o to pytali...?
Często tak jest: jeśli sami czegoś nie doświadczamy, trudno nam zrozumieć to u innych. Pan Jezus wyprowadza z takiej świadomości. "Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie". Może nie zawali się na nas wieża telewizyjna... może nie zarwie się pod nami most... może nigdy nie przeżyjemy groźnego wypadku samochodowego czy innego wydarzenia. W znaczeniu Pisma Św. "zginąć", to być potępionym.
Wróćmy jeszcze na chwilę do owych kilku chłopców, którzy jako jedyni szukali zrozumienia zdania: "Zły człowiek nigdy nie może być wolny. Być wolnym to być silnym. Tą siłą jest czyste sumienie, głęboka wiara, miłość prawdziwa. To pozwala zwyciężać pokusy, panować nad grzechem, w czas rozpoznawać kłamstwa szatana - czyli być prawdziwie wolnym! Pan Jezus powiedział: "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli".
Ks. Maciej Kubiak - DUCH, KTÓRY PRZEKONYWAŁ ŚWIAT O GRZECHU BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(140) 1998
- 6 -
Młodość to czas odkrywania powołania do dobra, entuzjazmu z dobra, to świadomość, że tylko dobro określa człowieka. Wymownie nazwał to Roman Brandstaetter: "Jestem człowiekiem - tylko wówczas, gdy jestem dobry".
Co to znaczy: "nawrócić się?" - To przede wszystkim dobro nazywać dobrem a zło złem. Dalej: od zła odchodzić, do dobra zaś dążyć. W ten oto sposób nawrócenie staje się procesem, czymś co trwa. Największym wrogiem nawrócenia jest zakłamanie. Prowadzi ono do przekonania... "Przecież ja nie jestem zły". A przecież nikt nie może powiedzieć, że nie potrzebuje nawrócenia!
Zmarła w ubiegłym roku Matka Teresa z Kalkuty otrzymała kiedyś od jakiegoś dziennikarza takie pytanie: "Dlaczego współcześnie jest tyle zła w Kościele i tylu od niego odchodzi. Kto jest temu winien?" - Matka Teresa odpowiedziała: "Pan i ja..." Nawet osoba tak święta, jak Matka Teresa, miała świadomość, że potrzebuje nawrócenia. Zapewne pamiętała słowa z dzisiejszej liturgii. Apostoł Paweł przestrzega: "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy aby nie upadł".
- 7 -
Jezus jest tym dobrym ogrodnikiem z dzisiejszej przypowieści o drzewie figowym. On wciąż nas zaprasza i zachęca do ustawicznej pracy nad sobą i daje nam czas, ten zbawczy czas Wielkiego Postu, aby każdy z nas przyniósł owoce nawrócenia.
Zakończmy słowami księdza poety: "Jesteś tym drzewem figowym.
Zasadzony wśród reklam, barwnych afiszów.
Zasadzony wśród kamiennych wieżowców, gdzie słychać przenikliwy zgrzyt hamulców i słaby głos przygłuszonego sumienia.
Zasadzony wśród ludzi spieszących się do pracy, na zebranie, na uczelnię, do domu.
Zasadzony wśród ludzi, którzy w pośpiechu odkładają spotkanie z Bogiem na niedzielę, na dni spokojnej starości, jakby mieli pewność, że jej dożyją.
Rosnę w mieście ludzi znanych i nieznanych, ludzi, których trudno obdarzyć przywilejem brata.
Przyszedłeś dzisiaj, Panie, i patrzysz, jak wzrastam w tej miejskiej winnicy.
Jesteś jej właścicielem i ogrodnikiem.
Upłynęło wiele czasu, odkąd przychodzę i szukam owocu, a nie znajduję.
Twój głos przenika mnie jak chłód w zimowy poranek. Na wylot.
Masz rację, Panie.
Jestem nieurodzajnym, lichym drzewem figowym, którego gałęzie wyciągnięte do innych, którego liście pełne samozadowolenia, na którym zabrakło owoców.
Po cóż jeszcze ziemię wyjaławia? Wytnę je. Twarde Twoje słowa.
Pozostaw mi jeszcze swój cenny dar, jeśli zasłużyłem, czas... Nie wiem, jak długo będzie trwał rok ewangelicznego czekania na mnie.
Wiem, że nie mogę dopuścić, aby Pan czekał daremnie" (ks. W.A. Niewęgłowski, Miniatury ewangeliczne, Warszawa 1987, 61-62).
Ks. Leszek Rojowski Ciągła konieczność nawrócenia w Materiały Homiletyczne Cykl C Z GWIAZDĄ EWANGELIZACJI W TRZECIE TYSIĄCLECIA – Tarnów 2000/2001
- 8 -
Pisarz francuski J.E. Huysmane tak pisze o spowiedzi sakramentalnej: Chodzi o to, by za pomocą przemożnych środków, jakimi Kościół dysponuje, uprzątnąć ze swej duszy wszystko do czysta, ogołocić tak dalece, by Chrystus, jeżeli zechce, mógł do niej zstąpić. Chodzi o to, by dobrze wydezynfekować kwaterę, wymyć ją chlorem modlitw, sublimatem sakramentów świętych, słowem - być gotowym na przyjęcie Gościa, jeżeli przybędzie i rozkaże nam, byśmy się z Nim połączyli.
Bp. Kraszewski Z., Życie w łasce uświęcającej, 2(98) /1977/, s. 76
- 9 -
Na początku lekcji wstaje pewien chłopiec i pyta:
- Proszę pani, czy można być ukaranym za to, czego się nie zrobiło?
Nauczycielka tej klasy była sprawiedliwa. Często powtarzała dzieciom, że będą tylko te karane, które zrobiły coś złego, na przykład zbiły szybę, czy pobiły kolegę. Stąd i teraz odpowiedziała:
- Nie, za to, czego nie zrobiłeś, nie będziesz ukarany .
- To dobrze, proszę pani - odpowiedział chłopiec -bo ja nie odrobiłem lekcji.
Inne dzieci, które dotąd obojętnie patrzyły w okno albo w książkę, teraz z zainteresowaniem zwróciły oczy na nauczycielkę. Czekały, co ona odpowie.
Nauczycielka zaś z uśmiechem wyjaśniła ten problem:
- Mój drogi, za to, czego nie zrobiłeś i nie miałeś obowiązku zrobić, nie będziesz karany. Lekcję natomiast, której nie odrobiłeś, miałeś obowiązek odrobić. Stąd możesz być ukarany. Ponieważ jednak jesteś dowcipnym chłopcem, tym razem ci daruję.
Ks. S Klimaszewski MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988
- 10 -
Wszystko to, co człowiek miał obowiązek zrobić, a nie zrobił nazywamy grzechem opuszczenia albo zaniedbania. Nasz chłopiec popełnił właśnie taki grzech.
Wymieńmy dla przykładu inne grzechy zaniedbania.
W mieście wybuchł pożar. Syreny wyją na alarm. Ich dźwięki słyszy strażak. Nie przejmuje się tym jednak, tylko przewraca się na drugi bok i śpi spokojnie, zamiast biec na ratunek.
Drugi przykład: Poszliście do szkoły. Wyobraźcie sobie, że mama, zamiast zrobić zakupy i przygotować obiad, poszła do kina. Wracacie do domu, a tam ani mamy, ani obiadu. To byłby grzech zaniedbania. Mówię "byłby", bo żadna mama tak nie postępuje.
Pamiętajcie więc: Mamy dwa rodzaje grzechów. Jeden to grzechy popełnione rzeczywiście jakimś uczynkiem, a drugi to grzechy zaniedbania. Grzeszyć możemy nie tylko popełniając jakieś złe uczynki, ale również nic nie robiąc, próżnując.
W akcie żalu przed Mszą świętą - jak przypominacie sobie - przepraszamy Boga również za grzechy popełnione zaniedbaniem.
dolphin0077