Maskarada rozdział 11.doc

(54 KB) Pobierz

Rozdział 11

 

 

 

   Force zarezerwowały cztery - sypialnia prezydencki komplet przy St. Regis. Prawie wszystkie pokoje w hotelu zostały opanowane przez Błękitnokrwiste rodziny. To była tradycja odkąd to oznaczało prostą jazdę w windzie do sali balowej i zagwarantowało mniej marszczenia z panie suknie.

 

   Charles Force zapiął swoją pozostającą spinkę do mankietu. Był wysokim, dumnym człowiekiem z przystojną głową srebrzystych włosów. Nosił frak jak również białą wkładał rękawiczkę. Frak był pięknie cięciem w tradycyjnej modzie, z dwoma zamknięciami na guziki i aksamitny pas w dół strony spodni. Stanął w pokoju dziennym ze swoimi rękami uściśniętymi za nim, czekając na kobiety w jego rodzinie by skończyły ubierać się.

 

   Jego syn, Jack, ubrał się podobnie, i wyglądał dziarsko w jego fraku. Jack wybrał ostry kołnierzyk, laickie mieszkanie na jego koszuli frakowej a nie tradycyjny motyl łapią to podkręcony przeciwko brodzie.

 

   Jack był cichy cały dzień aż tu zadyndał swoimi nogami z kanapy i wstał. Spojrzał w oczy swojemu ojcu. -Co powiedziałeś Schuyler wcześniej wyszła? –

 

   -Wciąż dotyczy o Van Alen dziewczyne? Charles zapytał.

-Pomyślałbym, że potem źle oskarżyła mnie o bycie Odrazą, przestałbyś się interesować nią. –

 

   Jack wzruszył ramionami. -nie jestem dotyczącym, ojcem. Po prostu jestem ciekawy, -powiedział. Podczas zamieszania to panowało wokół zniknięcia Dylana i przejazdu Cordelii, jego ojciec zabrał Jacka do swojego zaufania, mówiąc mu prawdę o pochodzeniu Schuyler. Ta noc, Jack również poznał prawdę o swoich stosunkach z jego siostrą. Mimi był swoją inną połową, dla lepszy albo gorszy, jego najlepszy przyjaciel i najgorszy wróg, jego bliźniak pod wieloma względami.

 

   Ale pomimo że Jack pogodził się z prawdą swojej rodziny, pytania pozostały: co było Komitetem ukrywając się? Srebrnokrwiści naprawdę wrócili? Jego spełniony rolę ojciec jeśli cała sytuacja całkowicie została rozwiązana, od tej pory zabójstwa nagle spowodowały przerwę w kilku miesiącach temu.

 

 

   Charles westchnął. -po prostu powiedziałem jej, że jej podróż do Wenecji będzie nieprzydatna. Ona ma gzdobycie to do jej głowy, której jej dziadek jakoś dostarczy niezbędnej odpowiedzi na wszystkie z jej głupich pytań. Ale on być nie. Znam Lawrence bardzo dobrze; on będzie poza domem z tego ponieważ on zawsze ma. Wyruszyła w bezowocną podróż. –

 

   Jack zgadł jak dużo. Był poinformowany o niechęci Lawrence Van Alen do swojego ojca, i jego od niedawna pokrywanie wspomnień potwierdziło to.

 

   -Jeszcze jakieś pytania dla mnie?- Charles zapytał.

Jack spuścił wzrok przy swoich lakierkach, zaświecone specjalnie na tę okazję. Mógł zobaczyć swoją złowieszczą refleksję na temat ich błyszczącej powierzchni.

 

   -Nie, Ojcze.- potrząsnął swoją głową. Jak mógłby wątpić w swojego ojca? Charles Force był Michałem, Czysty z Serca, Regis. Wampir z wyboru a nie grzeszny, i nieomylny.

 

   -Dobrze,- Charles powiedział, czyszcząc szarpie z czarnego fraka Jack i nakłaniając jego syna by stał prosto. –tojest czterysty ball. Twoje formalne przedstawienie do naszych ludzi. Jestem dumny z ciebie. –

 

   -Trinity, mój kochany? Jesteś gotowy? -Charles zawołał z pokoju dziennego.

 

   Jack zobaczył swoja matkę, Trinity Burden Force, spacer z jej garderoby i uśmiechnięta czule u swojego męża. Ona ubrała się w głęboki – czerwony jedwab charmeuse suknia balowa z dekoltem ukochanego i zagłębianie popierają. Dwu z nich otworzyłoby bal z ich wejściem. Ale Jack wiedział od swojego ojca, że Trinity nie została uhonorowana w tej modzie dawniej. Tak naprawdę, to byłoby jedyne szesnasty rok, którego Allegra Van Alen nie wzięła swojego miejsca u jej brata boku. Szesnasty rok, którego Gabrielle nie zaprowadziłaby sabat czarownic.

 

  

 

     W przylegającym komplecie, Mimi Force było przykryć//przykrywać w pluszowym tureckim płaszczu kąpielowym, siadając na pozłoconym – czarnym przewodniczącym w chwili stado ze stylistów i manikiurzystów oblokło ją, skłaniając się przy każdym calu z niej. Jej włosy były zaczesywane do pełnego gracji koka podczas gdy inny asystent trzymał silnie działające włosy suszarką. Dwóch z najsłynniejszych artystów makijażu w mieście pracowało nad ich ostatnimi dotknięciami: jeden czyścił na szmince, inne stawiali kropkę na jej twarzy z samoopalaczem.

 

   Przez cały czas, Mimi trzymała telefon komórkowy do swojego ucha podczas gdy dmuchnęła na swoje paznokcie, malowane perłowym "Bywalec. ”

- O mój Bórze, to jest zakład dla obłąkanych tu, przepraszam? I nie może słyszeć cię tak dobrze. O której godzinie powiedziałeś cię faceci dostawali tam? "Jesteśmy przy hotelu. Tak, Penthouse. Przepraszam, zwracasz uwagę? Przepraszam, cześć, ty tam, -powiedziała ostro aby goateed stylista z włosami suszarka.- prawie przypaliłeś moje ucho daleko, -powiedziała, krzywo spoglądając na niego.- Żałosny, Bliss, muszę iść. –

 

   Mimi rzuciła swoim telefonem komórkowym zamkniętym, i działalność wokół niej zatrzymała się.

-Jesteśmy zrobieni?- zapytała.

-Patrz.- stylista podał jej lustro. -Polaroidy!- Mimi wymagała.

 

   Jeden z czarnego - shirted asystenci wzięli szybki trzask. Mimi sprawdziła swoje odbicie jak również zdjęcie. Studiowała siebie krytycznie, szukając jakiejkolwiek wykrywalnej skazy, jakkolwiek minuta. O jej włosy otarto się i zaprojektowano do wypolerowanego połysku, i obramowali jej twarz jak złota koronę. Ona była cała rozpalona; ciemny zadymiony cień wyjął zieleń w swoich oczach, i jej wargi wyglądały poplamione z różami świeżo zerwanymi.

 

   -Tak, myślę, że to będzie wszystko- powiedziała po królewsku, lekceważąc jej osoby towarzyszące uderzeniem ręki i bez śladu wdzięczności. Mimi uważała to za przywilej dla nich do pracy nad nią, nie odwrotnie.

 

   Wkrótce potem, jej dziewczyna weszła do pokoju niosącego białe pudełko z tektury rozmiar trumny kilkuletniego dziecka. To był posłaniec pognał do hotelu w ostatniej minucie, i Mimi oklaskiwała swoje ręce gdy zobaczyła to.

 

   -To jest tu!- jej dziewczyna powiedziała radośnie, bycie nieszczęśliwym odbiorcą napadów złości Mimi przy fakcie, że bal zaczynała się za kilka godzina i jej sukienka miała wciąż nie przybyć.

 

   -Widzę. Nie jestem idiotą, -Mimi kłapnęła.

Pobiegła do pudła, położyła to na narzutę, i rozerwała brązową paczkę papieru tak jak kręcący derwisz.

 

   Po zostawianiu Diorowi sali wystawowej, Mimi poskarżyła się swojej matce na brak właściwych sukni balowych, i Trinity zabezpieczyła ją na spotkanie przy Balenciaga atelier spotkać się z głównym projektantem sama.

 

   Przeszło bieg pięć - godzin spotykając, Mimi odrzuciła i zlekceważyła niezliczone projekty, powodowanie projektanta do rozdarcia w górę więcej niż kilka tuzinów szkice.

 

  -Co jeszcze tam szukasz?- zapytał, całkowicie zirytowany. -być pickier niż panna młoda.-

Mimi wdychała ostro.- dokładnie. -zamknęła swoje oczy i zobaczyła siebie i Jacka razem — podczas ich pierwszego tworzenia więzi. Sukienka nosiła wtedy, była prosta, biała, jedynie kartka, lubiła togę, i chodzili boso w dół ulic Wenecji razem, trzymając się za ręce, na ceremonii.

-Biała, sukienka musi być biała- mruczała. -biała jak śnieg. Przezroczysty lubi łzy.?Teraz, tam to było, umościć się w najgłębszych tkankach. Jej sukienka śni.

 

   To zostało zrobione z najcieńszego białego atłasu jedwabnego a kiedy podniosła go, poczuła się jak szept między swoimi palcami, to było tak kruche. Właśnie kiedy zarządziła, to było poważne w swojej łatwości. To nie wyglądało jak nic na wieszaku — lubiła prostą białą szmatkę. To było prążkowane z ciężkim srebrnym łańcuchem przy biodrach, i erotyczna, niespodziewana dziurka od klucza wycięła przy kości miednicznej — jedno ustępstwo do współczesnej mody pozwoliła.

 

  Mimi zlekceważyła swój płaszcz kąpielowy, rzucając to na podłogę. Stanęła na środku pokoju, całkowicie akt jako jej dziewczyna podbiła sukienkę wysoko. Mimi wszedła do tego, czule, jak lekki, cienki jak pajęczyna materiał trzepoczący o niej lubiła mgłę, uspokajanie się wbrew jej szczupłej formie.

-Przejdź,- powiedziała szorstko do swojej dziewczyny. Przerażona służąca prawie potknął się o płaszcz kąpielowy w swoim pośpiechu do zwolnienia.

 

   Przywiązała sznur wokół swojego pasa i oceniła opaloną skórę, która zerknęła całkowicie wyłącznik. Gdy stanęła przed światłem, jej formularz zostałby okazany w kompletnej uczernionej sylwetce; każda krągłość jej ciała, każda linia z szyi do piersi, od pasa do bioder do jej nieskończenie długich nóg, byłaby od razu przykryta a jednak odsłonięta, ubrana i rozebrana, szata a jednak akt.

 

   Żadna bielizna niezbędna.

To było spektakularne.

-Zadziwiające. - uśmiechnęła się. To nie trwało długo.

Odwróciła się wokół by stanąć naprzeciw jej brata.

 

   Jack stał w drzwiach swojego pokoju, opierając rękę o klamkę. Charles wysłał go by zebrał swoją siostrę. Jego grzywka, włosy platynowe zostały zaczesane z jego czoła, i tam było czułe spojrzenie na jego twarzy.

 

Wyglądasz ... On posłał.

Wiem....

 

 

    Wrócili do swoich starych zwyczajów mówienia bez mówienia Jacka pozwalającego jego siostrze dozajrzenia do jego każdej myśli, jego każdej pamięci.

 

   Jego oczy gasły. Mogła zobaczyć co zobaczył przez swoje oczy, i wiedziała, że pamięta tę premierę też. Mogła zobaczyć bezchmurne weneckie niebo, ich kroki zapalające i szybki ponad mostem. Mogła zobaczyć się przez swoje oczy, wieczność młodszy — jak młodzi byli wtedy przy świcie świata, przed wojnami, wobec ciemności.

 

   Jak znalazłeś … to jest takie samo jeden?

Nie, niestety na tę sukienkę wchodzą do rzeki tybrzańskiej... Jedwab nie obchodzi tysiąc lat, moje kochanie. To jest nowa, dla nowej więzi uczuciowej.

 

   -Ale jeszcze nie,- Jack wyskoczył.

 

   Ich wspólna wizja zniknęła, i Mimi był rozdrażniona znaleźć się szarpnięta z bardzo przyjemnej pamięci.

 

   -Nie, jeszcze nie,- Mimi pozwoliła. Nie zostaliby spojeni oficjalnie do czasu ich dwudziestych pierwszych urodzin. Zgodnie z prawem wampira, więź — święty związek małżeński między wampirami był nieśmiertelnymi ślubami ale ceremonia nie mogła być odprawiona do czasu gdy byli pełnoletni. Dwu z nich zostało zobowiązane uzupełnić ich więź w każdym cyklu, pomimo że to był pierwszy raz, którym byli urodzony jako bliźniacy do takiej samej rodziny, gmatwając sprawy z powodu nieznośnych ludzkich praw. Ale żadna sprawa. Byli wampirami bliźniakami, którzy mieli inne znaczenie wśród ich rodzaju. To oznaczało, że ich dusze połączyć w parę w niebie, gdzie przyrzekli swoją miłość.

 

   Więź nie mogła być wykonana do czasu gdy nie mieli obydwa wchodzić do pełnych wspomnień o nich i opanowany ich moce. Wampir łączy w parę czasami wydane cykle szukające siebie, i spojone pary musiały być na tyle dorosłe aby móc rozpoznać najnowsze wcielenie ich małżonka w nowej fizycznej powłoce.

 

   Znała to w całej historii wampirów, tam jedyny był parą, która opuściła ich więź. Gabrielle jako Allegra Van Alen opuściła Michała, CharlesaVan Alen Force, w tym cyklu. Wzięła ślub — żonata— w kościele, święty azyl, wypowiedzieć słowa, przyrzec jej parol człowiekowi! Do jej człowieka znajomy! I spojrzenie co zdarzyć się? Gabrielle złapało w pułapkę w śpiączke wiecznią, złapana między życiem i nie - śmiercią. Skazana na wieczną ciszę.

 

   -Ale dlaczego oczekiwać?- Mimi zapytała. -wiedziałam kim byłeś od tamtego czasu, mogłam zobaczyć. I wiesz kim jestem teraz.- Mimi nawiązywała do nocy w nauce jej ojca gdy wspomnienia o Jacku w końcu popędziły z powrotem, pozwalając mu aby w końcu widzieła co miało rację przed nim od samego początku. Byli dwoma kto byli jednym. Była jego. Na wieki.

 

   -Kocham cię, wiesz- Mimi powiedziała. -czynisz mnie szaloną, ale Bóg pomaga mi, Jack, robię. –

 

   Jack schylił swoją głowę aby jego nos został ukryty w włosach Mimi. To pachniało kapryfolium i jaśminem, i wdychał głęboko.

 

   -Kocham cię również- odpowiedział.

-Mój Borze.- Trójca powiedziała, z nagłym wdechem. Mimi i Jack wolno rozdzielili z ich uścisku i spodziewali się zobaczyć, jak ich matka stała przy otwartym otworze drzwiowym.

 

   -Mimi,masz tylko szesnaście lat. I to jest na pewno nie sukienka dla szesnastolatki, -Trójca oskarżyła, jej głos potrząsając.

 

   -Powinnam przypominać ci, że jestem dużo starsza od cię,mamo- Mimi obwąchała. Osiągała pełnoletność teraz, powracające falą wspomnienia, i Mimi nie chciała musieć bawić się w bycie Czerwonokrwistą już, z typową nuklearną dynamiką rodzinną.

 

   -Charles,- Trinty powiedziała. -panuj nad twoimi dziećmi.-

 

   -Mimi, pięknie wyglądasz- Charles powiedział, całując jego córkę w czoło. -chodźmy.- Trinity zmarszczyła brwi.

 

  -Chodź, kochanie, to jest czas do tańca- Charles powiedział uspokajająco, chwycić żonę za rękę i wyprowadził ją z pokoju.

 

-Czy mamy?- Jack zapytał, wyciągnął rękę.
-Będziemy-. Mimi uśmiechnęła się.

 

I razem force łączacy w parę wychodzili na zewnątrz, pod ręką, na przyjęcie roku.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin