GrabarzPolski012.pdf

(20923 KB) Pobierz
Grabarz Polski
# 1 2
WOKÓŁ „CZARNEJ KOKARDY”
1408 - SEANS CISZY
BLAIR WITCH POCZTAR CZĘŚĆ 1
ROZMOWA Z PIOTREM MAŃKOWSKIM
FILMY: Boogeyman 2, Dusze, I spit on your grave, Martyrs - Skazani na strach, Nienarodzony,
Zdarzenie
KSIĄŻKI: Czarna Kokarda, Czarna księga sekretów, Dominium, Rytuał, Wyspa
AUDIOBOOK: Cichy zabójca
MICHAŁ GALCZAK „PIERWSZE ŚLIWKI - ROBACZYWKI” (OPOWIADANIE)
MICHAŁ GALCZAK „OSTATNI OBRAZ VITTORIO ABATTIEGO” (OPOWIADANIE)
D. PODOLAK & M. PIOTROWSKA „BILET W JEDNĄ STRONĘ” (KOMIKS)
WIERSZE NIEPOKOJĄCE - STEFAN DARDA
RECENZJE:
93204846.002.png
Wszystkim autorom, którzy przyczynili się do powstania zbio-
ru opowiadań grozy „Czarna Kokarda” zadaliśmy dwa proste
pytania:
1. Jak wpadłeś/wpadłaś na pomysł swojego opowiadania?
Czy zainspirował cię temat konkursu czy pomysł był już wcześ-
niej? Czy może fabuła powstawała przez dłuższy czas czy
powstała w wyniku tzw. „wielkiego wybuchu”?
2. Jacy autorzy inspirują Cię do pisania? Wymień pisarzy, których
styl albo jakoś odbija się w Waszej prozie, albo takich, których
powieści, styl czy fabuły sprawiają, że rzucacie się na klawiaturę
z okrzykiem „Ja też potraię!”
Oto ich odpowiedzi, przybliżające w pewien sposób każde
z opowiadań zamieszczonych w „Czarnej Kokardzie”.
Robert Cichowlas
(po części, ale tylko po części, się z nimi
zgadzam), jednak moje zamiłowanie do
jego twórczości wzięło się z sentymentu
do dawnych lat, do mojego dzieciństwa,
a wtedy facet tworzył historie dopraw-
dy niezwykłe. Miałem kilkanaście lat,
a Masterton był moim guru. Z czasem
zauważyłem, że zdarza mu się popełnić
kiszkę, ale jego styl, jego język tak się
we mnie zakorzenił, że nie potraiłem
(i nadal nie potraię) przejść obok niego
obojętnie. Podświadomie wzoruję się na
twórczości Mastertona, choć nie czuję
ochoty, by pisać tak jak on. Zdecydowa-
nie bardziej staram się wyćwiczyć swój
własny styl.
Dokładnie nie pamiętam czy „Krwavis-
simo!” napisałem przed czy po ogłosze-
niu nowinki o konkursie. Chyba jednak
miałem już tekst gotowy. Pomysł na jego
fabułę wpadł mi do głowy w jednej chwili,
a w drugiej już pisałem. To jednak było
tak dawno temu, że nie potraię sobie
dokładnie przypomnieć, skąd się ten po-
mysł wziął.
Od lat fascynuje mnie proza Grahama
Mastertona. Oczywiście, zaraz znajdą
się tacy, co to wypalą, że Brytyjczyk
ostatnimi czasy sadzi samą kaszanę
93204846.003.png
Jagoda Skowrońska
w zasadzie jedyne podobieństwo z tym
ilmem, choć opowiadanie w dużej mie-
rze wynika z zainteresowania kinem,
a jego akcja osadzona jest w miejscu,
gdzie miał powstać ilm amatorski, do
którego obmyślałem scenariusz (nieste-
ty, jak to w tego typu produkcjach bywa,
projekt umarł już na starcie, ale miejsce
akcji zostało wykorzystane w „Amato-
rze”). Znajdą się tu również nawiązania
do Hitchcocka i jego metody pracy z ka-
merą polegającej na kręceniu bez cięcia.
Opowiadanie powstało w jeden wieczór
jako odskocznia od sesji poprawkowej;
można powiedzieć, że po zapoznaniu
się z konkursem Czachopisma – plus
wiedziałem już, co chcę napisać.
bo dają nadzieję młodemu twórcy, że
też może dopowiedzieć swoją historię:
Małecki – o swoim Poznaniu, Śmigiel –
o moim mieście, tj. Wrocławiu, o którym
już od dawna chciałbym napisać coś
piekielnie strasznego (na razie to Orbi-
towski wziął się za temat i stworzył swoją
opowieść, czyli „Święty Wrocław”).
czy poważna powieść ilozoiczna. Jest
tylko jeden warunek: musi być akcja,
musi się „coś dziać”.
Jako kobieta mocno niewspółczesna
od dawna marzyłam o napisaniu tekstu,
będącego pochwałą życia gospodyni
domowej. Jednak nie bardzo wiedzia-
łam jak przedstawić to w odpowiednio
interesujący sposób. Konkurs mnie za-
inspirował.
Tomasz Graczyk
Nie ukrywam, że podszedł mi temat.
Poza tym czytając treść konkursu aku-
rat grałem w jakąś grę na komputerze,
dzięki czemu łatwiej było mi powiązać
pomysł z treścią. Był to więc tzw. „wielki
wybuch”.
Rafał Chojnacki
Czytając całkiem sporą ilość powieści
czy opowiadań dochodzę do wniosku,
że skoro ich autorzy mogą pisać, to i ja
też. Zaraz jednak przychodzi releksja:
„tylko po co?”. Dlatego też zasadniczo
od klawiatury staram trzymać się z dale-
ka. Jeśli zaś idzie o fascynacje literackie,
to od dawna urzeka mnie proza Oscara
Wilde’a - piękno w czystej postaci. Styli-
stycznie bliższy mi jest jednak ascetycz-
ny Cormac McCarthy. W tym przypadku
trudno jednak mówić o inspiracji - z pro-
zą McCarthy’ego zetknęłam się po raz
pierwszy jakiś czas po napisaniu „Histo-
rii miłosnej”.
Na cmentarzu, o którym mowa w opo-
wiadaniu bywam zwykle raz do roku,
z wiadomych przyczyn. Sam pomysł
przyszedł mi do głowy właśnie tam. For-
ma zaś nasunęła się kiedy przeczytałem
zbiór opowiadań „Historie cmentarne”
Borisa Akunina.
Piszę głównie fantastykę i w tej dziedzi-
nie moim mistrzem będzie Philip K. Dick.
Podoba mi się w jego opowiadaniach to,
że nigdy do końca nie można być pew-
nym jak to się wszystko skończy. Poza
tym cenię sobie Roberta Silverberga za
pomysły i pióro, i z doświadczeń tych
dwóch pisarzy korzystam pisząc własne
opowiadania. Jeżeli chodzi o horrory, to
wzorem był, jest i będzie wyłącznie Lo-
vecraft. Może nie widać tego w „Grze”,
ale w kolejnych moich horrorach staram
się budować klimat i napięcie w oparciu
o jego pomysły. Tak nawiasem mówiąc
to dzięki staremu „Czachopismu” i wy-
granej w waszym konkursie zacząłem
pisać horrory, za co wam dziękuję. Może
w przyszłości będę miał zaszczyt gościć
z opowiadaniem na stronach „Graba-
rza”, właśnie kończę kolejny horror, który
podeślę do waszej oceny. Jeżeli się uda
u was zadebiutować, będzie fajnie.
Pierwszym pisarzem grozy z jakim mia-
łem styczność był Masterton (była to po-
wieść „Wyklęty”). Później przyszedł King
i to on ma do dziś na mnie największy
wpływ. Mimo to staram się inspirować
różnymi pisarzami (i nie tylko nimi).
Z polskich twórców jest to niewątpliwie
Łukasz Orbitowski, z klasyki autor tzw.
horroru kolejowego: Stefan Grabiński.
Bardzo dobre wrażenie wywarł na mnie
Zygmunt Miłoszewski ze swoim „Domo-
fonem” - jednej z niewielu polskich ksią-
żek-horrorów, do której lubię wracać.
Podoba mi się w niej humor oraz grote-
ska, którą też w ciekawy sposób udało
się przekazać Jakubowi Małeckiemu
w „Błędach”. Jest to też coś, co bardzo
lubię u pisarzy. Czarny humor, ironia,
groteskowe ujęcie problemu – historyjki
w stylu Rolanda Topora (pamiętny „Chi-
meryczny lokator” zekranizowany przez
Polańskiego) nie tylko są dla mnie dobrą
rozrywką, ale też pchają do działania, do
opowiadania historii, a Małecki i Śmigiel
– mimo iż nie są autorami wielkiego for-
matu – robią to ostatnio najskuteczniej,
Mam sporo szacunku do Grahama
Mastertona i Jamesa Herberta, zwłasz-
cza ten drugi jest dla mnie ważny, przez
wzgląd na sposób w jaki kreuje nastrój.
Miałem czas inspiracji Andrzejem Pilipiu-
kiem, ale na razie realizuję raczej inne
pomysły.
Hubert Szychowiak
Eliza Berło
Sam pomysł na opowiadanie o morder-
cy z planu ilmowego chodził za mną
już od dawna. Jednak miałem poważny
problem z puentą, nie wiedziałem jak to
wyrazić, jakie powinno być zakończenie
itp. Temat konkursu dał mi odpowiedź.
Jasno i precyzyjnie określał, że redak-
cja poszukuje polskiego odpowiednika
Jasona. Czemu więc jej go nie dać,
a przy okazji przestrzec przed ogłasza-
niem ponownie takiego konkursu? (Nie
chcę zdradzać fabuły, po lekturze opo-
wiadania będzie jasne, o co mi chodzi...)
Jeśli chodzi o tytuł, został on zaczerp-
nięty z ilmu Kieślowskiego, w którym
Jerzy Stuhr latał z kamerą. I... jest to
Na pomysł opowiadania „Czarna Kokar-
da” złożyło się kilka okoliczności: temat
konkursu, nieciekawa sytuacja w pracy,
a przede wszystkim to, że zawsze chcia-
łam pisać, ale... opowiadania o miłości,
takie harlequiny. Cóż z tego, i tak za-
wsze mi wychodzi horror albo kryminał.
Samo życie!
Mateusz Spychała
Jeśli chodzi o ulubioną literaturę, to
naprawdę trudno powiedzieć, czytam
wszystko co wpadnie mi w ręce, jeśli
tylko mnie „wciągnie”. Czasem jest to
powieść Dana Browna, a czasem Jane
Austin, może to być zwykły harlequin,
„Powrót do przeszłości” jest opowia-
daniem konkursowym, napisanym na
zadany temat. Pomysł na nie rodził się
stopniowo, ale do jego realizacji przystą-
piłem już po wymyśleniu całej fabuły.
93204846.004.png
Jeśli chodzi o doskonalenie stylu czy
sposobu operowania słowem, dawniej
było to wielu autorów - m. in. Lem, Kres,
Lovecraft, Poe, Stevenson, King czy
Koja. Dziś traktuję tę część swojej pracy
twórczej nieco inaczej. Jeśli chodzi na-
tomiast o inspiracje fabularne - obecnie
staram się opierać swoje pomysły na
bardziej oryginalnych założeniach, choć
naturalnie nie są one wolne od wpływu
kultury popularnej.
Paweł Borudzki
wana pod kątem konkursu Czachopis-
ma i w konkursie nie startowała. Już po
ogłoszeniu wyników i wstępnym skom-
pletowaniu pokonkursowej antologii do-
stałem od redakcji Czachopisma zapro-
szenie do gościnnego udziału, z którego
chętnie skorzystałem. Jakimś impulsem
dla powstania tekstu na pewno były róż-
norakie releksje na temat względności
zła i wizyty w muzeach w Sztutowie
i Oświęcimiu. Z tego, co pamiętam, sam
proces wyklucia opowiadania był raczej
krótki, aczkolwiek przechodziło ono po-
tem jeszcze sporo poprawek. Ponieważ
moja znajomość języka niemieckiego
ogranicza się w zasadzie wyłącznie do
zwrotów: „hände hoch” i „raus” przyswo-
jonych w dzieciństwie za sprawą serialu
„Stawka większa niż życie” z nieocenio-
ną pomocą przy niemieckojęzycznych
kwestiach przyszła mi pewna przemiła
łódzka germanoilka, którą w tym miej-
scu gorąco pozdrawiam!
innego ciężkiego sprzętu, wystarczył
drobnoziarnisty papier ścierny. Tak jak
w podtytule – jest to historia w znacz-
nej mierze inspirowana negatywnymi
aspektami naszego polskiego bagienka,
z naciskiem na hiper-zakłamaną oby-
czajowość...
Ł: No właśnie... Stąd też wziął się po-
mysł na historyjkę... Zarys przytaszczył
Kazik i przedstawił swoją wizję, którą ja
mu następnie popsułem.
K: Nie wierzcie mu! Nigdy nic mi nie po-
psuł, poza jednym porankiem, po tym jak
poprzedniego wieczoru spoił mnie wyso-
kooktanowym paliwem rakietowym.
Ł: Na szczęście ogłosiliście konkurs
i okazało się, że historia spełnia wasze
wymagania. Bardzo nas to ucieszyło,
nie lubimy bowiem pisać na zamówienie
i trudno nam się wpasować w oczekiwa-
nia zleceniodawców...
Przypomnę, że moje opowiadanie jest
spoza konkursu, a więc z czachopismo-
wym tematem nie miało nic wspólnego.
Ale też powstało z myślą o konkursie
– tyle, że zupełnie innym. Jeden z portali
zajmujących się tematyką fantastyczną
organizował jakiś czas temu konkurs na
opowiadanie o „fabryce masek”, zebra-
łem się więc, wykombinowałem sobie jak
by u mnie taka fabryka mogła wyglądać
i tak oto „Zmieniacz” zaczął się tworzyć.
W konkursie nic nie wygrałem, ale –
pozwólcie, że na chwilę upchnę skrom-
ność w kieszeni – czułem, że opowiada-
nie jest niezłe, a w każdym razie lepsze
niż mój pierwszy tekst zatytułowany
„Szlak”, który ukazał się w Magazynie
Fantastycznym. Zależało mi więc żeby
i „Zmieniacz” gdzieś traił, cieszę się
więc bardzo, że skończył w „Kokardzie”.
No i że „Kokarda” wreszcie jest!
Dawid Kain
Nigdy wcześniej nie napisałem żadne-
go slashera, więc zainspirował mnie
temat konkursu. Opowiadanie powstało
szybko, w ciągu kilku dni. Zaczęło się
od tego, że usłyszałem w telewizji prze-
mówienie Jarka Kaczyńskiego i z jego
paranoicznego i przepełnionego fobiami
bełkotu postanowiłem stworzyć osobny
język, którym mogliby porozumiewać się
ludzie władzy w Polsce. Potem do walki
z politykami zaprzągłem ich najwięk-
szy autorytet - Marszałka Piłsudskiego.
Efekt, jak sądzę, jest zupełnie niepodob-
ny nie tylko do innych moich tekstów, ale
też do jakichkolwiek literackich tekstów
w ogóle.
K: A co do inspiracji literackich, to poza
Kathe Koją nie ma chyba autora, które-
go twórczość bezwzględnie rzucałaby
mnie na kolana. Nie chodzi nawet o styl
czy nietuzinkowe pomysły, ale o pewien
rodzaj wrażliwości, który łapie za serce
i z wdziękiem wyrywa je z mojej piersi.
Ł: Jeśli o mnie chodzi, to spowiadałem
się na ten temat już chyba dwukrotnie
na łamach „Grabarza Polskiego”, trochę
głupio więc byłoby się powtarzać. Nie-
długo sam siebie zacznę inspirować...
W gwałtowną ekstazę wprawiłoby mnie
gdybym gdzieś przeczytał, że mój styl
przypomina styl moich ulubionych twór-
ców horroru: Kinga, Strauba, Herber-
ta i paru jeszcze innych facetów. Ale
nie wydaje mi się, żeby mogło się tak
stać. Co z tego, że pożeram ich książki
w niezdrowych ilościach – nie będę się
oszukiwał, że uczyni mnie to równie
dobrym pisarzem... A zresztą – o czym
ja gadam? Napisałem w życiu dwa opo-
wiadania, skąd ja w ogóle mam już mieć
jakikolwiek styl?
Nie powiedziałbym, żeby do pisania in-
spirowali mnie inni autorzy. O wiele bar-
dziej to, co widzę dookoła i to, co kłębi
mi się w głowie. A ludzka wyobraźnia
jest nieograniczona, więc stanowi źród-
ło równie nieograniczonej inspiracji dla
twórców. Pisarzy, którzy imponują mi
warsztatem i kreacją fabuły jest wie-
lu - od Gravesa, przez Sapkowskiego
i Tolkiena, po Łukjanienkę. Z naszego
polskiego okołohorrorowego poletka
bardzo przypadły mi ostatnio do gustu
książki Kuby Małeckiego.
Najmocniej wpłynęli na mnie: Samuel
Beckett, Philip Dick i William S. Burrou-
ghs. Chodzi tu głównie o pojawiające się
w ich pisaniu idee, które można znaleźć
też u mnie. Bo jeśli chodzi o język, jakim
piszę większość tekstów, to jest to mie-
szanina setek cytatów z literatury, ilmów,
reklam z mową potoczną i rozmaitymi
slangami. W powieściach używam też
często języka osób chorych psychicznie,
tworząc go w oparciu o objawy różnych
chorób.
Michał Galczak
Łukasz Radecki
i Kazimierz Kyrcz Jr
W SPRZEDAŻY
TYLKO DO
20 KWIETNIA.
KUP NA
Ciężko jest mi teraz sobie przypomnieć
skąd wziąłem pomysł na opowiadanie.
„Spowiedź” w tym roku będzie obchodzi-
ła trzecie urodziny; nie była przygotowy-
K: Przy pisaniu „Misji” jak zwykle ściera-
liśmy się trochę, ale tym razem w użyciu
nie było żadnych siekier, sekatorów czy
WWW. KOKARDA.GRABARZ.NET
93204846.005.png
RÓŻNI AUTORZY - Cza rna Kokarda
- ---------- ---------- ---------- ---------- ---
Wydawca: Grabar z Polski 2009
Ilość stron: l82
Chyba każdy czytelnik Graba-
rza Polskiego zna już burzliwą
historię powstawania zbioru
pt. „Czarna Kokarda”. Zebrano
w nim zwycięskie i wyróżnio-
ne opowiadania nadesłane na
konkurs literacki zorganizo-
wany w 2007 roku przez mie-
sięcznik Czachopismo (a więc
poprzednie wcielenie Graba-
rza) i od czasu ogłoszenia wyników zbiór
czekał na wydanie. Co prawda nie udało
mu się wyjść pod banderą Czachopisma,
a niektórzy autorzy zaczęli tracić wiarę,
że wyjdzie kiedykolwiek, ale teraz po-
mińmy może zanurzanie się w przykre
powody takiego opóźnienia. Bo czy nie
jest najważniejsze, że książka wreszcie
się ukazała i każdy może już na własne
oczy przekonać się jakie to krwawe, nie-
pokojące i pokręcone historie skrywa?
tępiącym popleczników bliżej
niezidentyikowanego pre-
miera Jarka, ale ze zrozumia-
łych powodów – czyli powo-
dów politycznych – niektórzy
mogą poczuć się nią delikat-
nie urażeni. Nic w tym jednak
złego: horror nie może się bać
urażania czytelników. Bo gdy-
by się bał to nigdy nigdzie nie
ukazałaby się przecież „Misja.
Historia (nie)prawdziwa” Kazka Kyrcza
i Łukasza Radeckiego; to z kolei kontro-
wersyjny tekst dla tych wszystkich, którzy
z grobową powagą traktują sprawę reli-
gijności. Po „Drzemce” i „Misji” zawsze
można jednak ukoić nerwy bardziej trady-
cyjnymi horrorami: czy to rozgrywającym
się na planie ilmowym „Amatorem” Hu-
berta Szychowiaka, czy też „Cmentarną
opowieścią” Rafała Chojnackiego, „Grą”
Tomasza Graczyka albo „Powrotem do
przeszłości” Mateusza Spychały. A kto
jest spragniony ekstremalnych przeżyć,
niech od razu zaczyna od opowiadania
„Ona i On. Historia miłosna” Jagody Sko-
wrońskiej (kto powiedział, że kobiety nie
mogą odkręcać kurka z brutalnością?)
albo „Krwavissimo!” Roberta Cichowla-
sa. Są tu też dwa teksty spoza konkursu,
skutecznie, jak nam się wydaje, urozma-
icające antologię: chłodny, futurystyczny
„Zmieniacz” Pawła Borudzkiego i ponura
„Spowiedź” Michała Galczaka.
W konkursie zwyciężył „antykorporacyj-
ny” horror Elizy Berło, który znany jest już
niektórym czytelnikom z łamów Czacho-
pisma. To tekst, z którym śmiało może
utożsamiać się każdy młody człowiek,
który zaznał już nieprzyjemności pracy
dla wyżerających mózgi irm z ładnie
brzmiącymi zagranicznymi nazwami oraz
z idiotycznymi i sadystycznymi „bossa-
mi” u steru. Będziemy jednak szczerzy:
wybór zwycięskiego opowiadania nie był
łatwy (wiem: zawsze się tak pisze, a do
tego my też już o tym pisaliśmy; tyle, że
to czysta prawda, co zrobić...) i różni oce-
niający mieli różnych faworytów.
„Czarna Kokarda” ukazuje się w Biblio-
tece Grabarza – która, miejmy nadzieję,
przerodzi się w serię wydawniczą – więc
nie wypada nam oceniać tego zbioru w
grabarzowej skali czy porównywać go z
innymi antologiami grozy. Zostawiamy
to czytelnikom. Ale też nie ukrywamy, że
warto dać się „Kokardzie” trochę postra-
szyć.
Nie zapomnę jak po otrzymaniu „Drzemki
w ziemi” Dawida Kaina zaśmiewaliśmy
się z Wojtkiem do łez czytając sobie
przez telefon fragmenty tego tekstu. To
świetna, bardzo zabawna rzecz o mar-
szałku Piłsudskim w slasherowym stylu
93204846.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin