Długosz Jan - Roczniki - Ks. I, II, III, IV.doc

(3277 KB) Pobierz
Roczniki Jana Długosza

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jana Długosza

Kanonika Krakowskiego

 

DZIEŁA WSZYSTKIE.

 

 

 

 

Wydane staraniem

Alexandra Przezdzieckiego.

 

 

Tom I.

Jana Długosza

 

DZIEJÓW POLSKICH

KSIĄG DWANAŚCIE.

 

przekład

 

Karola Mecherzyńskiego

 

 

 

 

 

 

W Krakowie

W Drukarni "Czasu" W. Kirchmayera

1867.


POCZET RZECZY W TOMIE I. ZAWARTYCH.

 

Przedmowa tłumacza.

Przypisanie dzieła Zbigniewowi Oleśnickiemu ...

 

Księga pierwsza ...

Początkowe dzieje rodu ludzkiego ...

Wywód plemienny społeczeństw ludzkich ...

Słowianie i ich pierwotna siedziby ...

Lech i Czech ...

Polaka, położenie kraju, przyroda ...

Rzeki w Polsce ...

Granice Polski ...

Rozmaite nazwiska Polaków ...

Jeziora w Polsce ...

Góry w Polsce ...

Bałwochwalstwo u Polaków ...

Miasta znaczniejsze w Polsce ...

Pierwiastkowe rządy w Polsce ...

Rozmaite osady w Polsce ...

Następcy Lecha ...

Dwunastu wojewodów ...

Krak czyli Grak ...

Lech syn Kraka ...

Wanda ...

Dwunastu wojewodów po raz drugi ...

Przemysław c. Leszek I ...

Leszek II ...

Leszek III ...

Potomstwo Leszka III ...

Dzielnico Polski ...

Popiel ...

Popiel II ...

Piast ...

Ziemowit ...

Leszek syn Ziemowita ...

Ziemomysł ...

Mieczysław I ...

 

Księga druga ...

Bolesław Chrobry ...

Mieczysław II ...

Ryxa i bezkrólewie ...

 

Księga trzecia ...

Kazimierz I ...

Bolesław II ...

 

Księga czwarta ...

Władysław Herman ...

Bolesław III. Krzywousty ...


PRZEDMOWA TŁUMACZA.

 

Czwarty wiek upływa, jak badacz najskrzętniejszy dziejów krajowych, niespracowany Długosz, ojciec dziejopisów polskich, położył pióro swoje zstępując do grobu. Cztery wieki przekazywały sobie spuściznę jego pracy, i żywiły się jej zasobem, nie zdoławszy ani go wyczerpnąć, ani czem źralszem i poważniejszem zastąpić. Mimo tego, dzieła Długosza, znane jedynie w niedokładnych odpisach, i w części tylko drukiem ogłoszone, nie doczekały się aż dotąd zupełnego wydania i godnego takich skarbów pomnika. Nie samę winić o to obojętność i niedbałość przodków, nie same trudności towarzyszące tak ważnemu przedsięwzięciu. Jawność i surowość sądów pisarza miłośnika prawdy, która w dziejach jego, a osobliwie księgach tej Historyi, zdawała się ubliżać niektórym stanom, rodzinom i osobom, wywoływała przeciw nim zawiść i obmowę, trzymającą je długo jakby pod pieczęcią milczenia. Za panowania Zygmunta III. wyszedł edykt królewski, zabraniający ogłaszania drukiem kroniki Długoszowej. Zaledwo Szczęsny Herburt zdołał uprzedzić ten zakaz wydaniem (w Dobromilu 1615 roku) sześciu początkowych ksiąg Historyi. Sto lat potem dojrzewał jego zamiar, podjęty naostatek przez cudzoziemca Henryka v. Huyssen, który z nie dość poprawnego odpisu dał dzieło to (w Frankfurcie i Lipsku) wydrukować księgarzom zagranicznym. Upowszechnione w ten sposób między uczonymi, nic mogło przecież wszystkich zaspokoić życzeń i należycie usłużyć potrzebie. Pozostało oczyścić je z wielorakich omyłek, połączyć w jednym zbiorze z innemi pracami Długosza, przyswoić ojczystemu językowi, i dokładnem a ozdobnem wydaniem uczcić prace i zasługi wielkiego pisarza.

Dostała się ta chluba naszemu dopiero wiekowi, a największa część jej należy się słusznie Alexandrowi Hrabi Przezdzieckiemu, który z rzadką i bezprzykładną prawie w dzisiejszych czasach gorliwością, nic szczędząc trudów, podróży i nakładów (gdy zebrane w tym celu szczupłe zaliczki nie wystarczały) własnem uskutecznił to staraniem, na co ani czasy kwitnącej nauk pomyślności, ani towarzystwa uczone, ani ofiary najhojniejszych kraju Mecenasów dotąd się nic zdobyły.

Jego-to gorliwości winniśmy, że dla trudnej i z użyciu powszechnego wychodzącej już łaciny mało krajowcom przystępny, Długosz w obecnym przekładzie pierwszy raz przemawia po polsku. Żałować wprawdzie należy, że do tego nie przyszło w złotym dla polszczyzny Zygmuntowskim wieku, kiedy język nasz bliższy swego pierwotnego źrodła, świeży, czysty i jędrny, sposobniejszym był do wydania wdzięcznej i poważney prostoty Długosza. Stryjkowski, jak wieść niesie, zamierzał Dzieje polskie przełożyć na język ojczysty, ale pracy jego żaden ślad nie pozostał. Hipolita Kownackiego tłumaczenie czwartej księgi dokonane w XVIII stuleciu, zaległo w rękopiśmie, który obecnie posiada księgozbiór Kórnicki. W nowszych czasach zajmował się przekładem tego dzieła Ludwik Borneman, i począł był ogłaszać go częściami (w Lesznie i Gnieźnie 1840 — 44 r.), lecz nie wytrwawszy w przedsięwzięciu, pracę swoję doprowadził tylko do roku 1096, to jest początku księgi czwartej.

Na mnie spadło to brzemię. Jeżeli mu słabe nie sprostały siły, godzi się przynajmniej pomnieć na trudności tłumacza. Długosz zwyczajem swego wieku pisząc po łacinie, naginał do mowy Rzymian obce jej pojęcia i wyrażenia, język innych czasów i ludzi. Tym sposobem ukryły się w niej właściwe nazwy urzędów i dostojeństw, praw, zatrudnień i powinności, a nawet miejsc i osób, które w niedostatku pomników najdawniejszej polszczyzny, a poniekąd i źródeł objaśniających naszą przeszłość, trudno a czasem niepodobna z pod tej obcej łuski wydobyć. Przyłożyły się do zatarcia właściwości zwyczajowe barwy powszechnego średniowiecznego stylu, i potworna XV. wieku pisownia, która sama przez się mnogie zrodziła wątpliwości. Nie chcąc w takich miejscach własnym panować domysłem, i uprzedzać sądu czytelnika, wyrażenia autora z właściwą mu pisownią pozamieszczałem tu i owdzie w nawiasach, a staranniej jeszcze zachowałem to w Spisach przyłączonych do każdego z osobna Tomu. Znajdzie w nich czytelnik i objaśnienia niektóre i klucz potrzebny do wyszukania wszelkich dziejowych szczegółów.

Składam wam zatem, Rodacy, to z dawna pożądane dzieło, nie małą czując pociechę, że niem wedle możności przyłożyłem się do waszego dobra i pożytku, uczciłem pamięć i zasługi wielkiego w narodzie męża, i jakożkolwiek wywiązałem się z powinności stanu mego i powołania, do którego przed kilku witkami przemawiał Długosz, upominając mistrzów, doktorów i professorów Akademii Krakowskiej, aby spisane przezeń Księgi dziejów starannie pielęgnowali i własnej nad niemi nic szczędzili pracy. Oby te dzieje splotły się pomyślnie z dziejami nowych i najpóźniejszych pokoleń, a stawiąc przed oczy wymowne wzory cnót i przewagi przodków, niosły do serc krzepiące bierzmo pociechy i zbudowania!

 

* * *


Najwielebniejszemu w Chrystusie Ojcu i Panu

Zbigniewowi z Oleśnicy

z miłosierdzia bożego Kardynałowi Prezbiterowi ś. rzymskiego kościoła tytułu ś. Pryski,

Biskupowi Krakowskiemu,

Jan Długosz

kanonik krakowski

oglądania Dawcy wiekuistych nagród i dostąpienia godności niebiańskiej w szczęśliwym a nieśmiertelnym żywocie pobożnie życzy.

 

Prace i usiłowania moje, Najwielebniejszy Ojcze, chcąc poświęcić chwale i uwielbieniu Błogosławionej Trójcy, pomnożeniu wiary świętej, a zaszczytowi i ozdobie ojczyzny równie jak i twojej, postanowiłem spisać Kronikę dziejów Polski i innych narodów z Polską graniczących, i wyłuszczyć sprawy dokonane w pokoju i wojnie, aby mych ludzi pamięć z martwych i długowieczną pomroką okrytych wydobyć popiołów, a wszystkim czytelnikom i słuchaczom dzieje ich obwieścić. Nie czyniąc tego z zaufania w moich siłach i zdolnościach (są bowiem słabo i wątła a niesposobne do wypracowania tak wielkiego dzieła w któremby czyny znakomite i przewagi sławnych wojowników godnie pochwalone i nadobnemi słowy skreślone być mogły), ani dlatego, iżbym piórem mojem z oną prostą starożytnych opowieścią pragnął iść o lepszą; ale iż boleję, że tak wiele spraw zacnych i powszechnej wiadomości godnych, już-to z dawnego już z teraźniejszego wieku, ginie w zapomnieniu. Są bowiem niektórych Polaków dzieła pamiętne i ważne, wydarzenia pełne przykładu w pokoju i wojnie, między któremi znajdziesz, oręże zbroczone krwią braci i powinnych, zamieszki i rokosze wszczęto za pobudką ślepej panowania żądzy, tułactwa wygnańców, wstrząśnienia rozmaite społeczeństw i rządów, rzezie panów i obywateli, które żądają widoczniejszego światła i rozgłosu w historji. Chcę przytem rozkazom Twoim i usilnym namowom nawet po zgonie twoim uczynić zadosyć! Ty bowiem niezwykłem pałając pragnieniem rozsławienia dziejów ojczystych, nagliłeś na mnie przedewszystkiem prośbami i nakazem, i sam do tego najpierwszą stałeś się pobudką, abym rzeczy za twoich czasów wydarzone spisał i ułożył, a wierną opowieścią i potoczną mową należnie wyłuszczył. Wprawdzieć dziejopisowie nie zawsze jeden miewali, mają i mieć będą cel swojej pracy. Jedni bowiem piszą dla pozyskania chwały u spółczesnych i potomnych z gładkiego a ozdobnego pióra, jakim był Tytus Liwius, który wdzięczną wymową zwabiał wielu znakomitych słuchaczów z ostatnich kończyn Gallii i Hiszpanii, a jak niektórzy podają, jednego nawet z mieszkańców Kadyxu, który przybył dla widzenia go, słuchania i podziwiania; po Śmierci zaś od wszystkich Rzymian zgodnie wychwalony, tę cześć pozyskał, że kości i popioły jego, acz poganina, w Padwie szczycącej się jego kolebką i pochodzeniem, znaleziono blisko kościoła św. Justyny, pochowano dla tem większego uczczenia w bramie pałacu większego. Inni piszą dla przypodobania się tym, których dzieła wojenne wychwalają. Inni, że patrzali na sprawy wielkie w pokoju i wojnie, ztąd ten rodzaj pracy zamiłowali, co o Homerze, Daresie, Kwincie, Kurcyuszu i Plutarchu twierdzić i przypuszczać można. Mnie żadna z tych przyczyn nie powiodła do przedsięwzięcia tak trudnej i ogromnej pracy, lecz sama wielkość dziejów grubą okrytych pomroką; nie nadzieja zysku, ale cześć prawa a miłość ku ojczyźnie, która wszystkie inne względy przewyższa, chęć przymnożenia jej wedle sił moich ozdoby i zaszczytu, i zbudowania tem dziełem bliźniego. Wiadomo bowiem, że znajomość dziejów dawnych i spraw tak domowych jako i postronnych, u mędrców poczytana za matkę cnoty i mistrzynią życia, nie mniejsze jak filozofia rodzajowi ludzkiemu przynosi korzyści. Bo lubo filozofia naucza cnoty i drogę do niej wskazuje, silniejszym jednak historya staje się bodźcem do wielkich przedsięwzięć i czynów. Tamta zagrzewa tylko i pobudza do dzieła — ta dzieło już spełnione przedstawia, ukazując wszelakie przykłady męztwa, roztropności, powagi obyczajów, pobożności i wiary, i dozwalając je uważać jakby w zwierciedle i żywym obrazie ludzkiej ułomności. Kształci ona i największą napełnia roskoszą nie tylko uczeńszych ale i pospolitych łudzi, nie już przepisami i nauką, nie rozprawami, lecz obrazem czynów i przymiotów znakomitych mężów, wiodąc do zamiłowania cnoty a razem zaszczytów i chwały: składa się bowiem z dziejów ludzi wielkich i pamiątek spraw najsławniejszych. Ona ludzkie a zwłaszcza szlachetne serca zapala żądzą sławy nieśmiertelnej: mile jest bowiem obcować z społeczeństwem przodków, uprzytomniać w pamięci dawnych mężów czyny i mowy, i zastanawiać się z uwagą nad wielkiemi dzieły. Wiemy nakoniec, że wszyscy ludzie mają chęć wrodzoną wiedzenia i poznawania rzeczy, co osięgnąć można jedynie przez długi wiek, pilno rozważanie i doświadczenie, jeśli przeto zajmie się kto czytaniem dziejów i poznaniem spraw rozmaitych, dzielności, przedsięwzięć, wojen i przygód najznakomitszych ludzi, państw i narodów, w krótkim czasie i z nie wielką pracą dojdzie do szczytu najwznioślejszej wiedzy i umiejętności. Przez czytanie bowiem dziejów, cudzą pracą skreślonych, dochodzimy do poznania rzeczy najpiękniejszych, i możemy w krótkiej chwili obeznać się z sprawami długich wieków i równie tajemnemi jak publicznemi dzieły. Tym sposobem człowiek młody i wiekiem kwitnący może przewyższyć starców posiadających wiadomości jednego który przeżyli wieku, albo im przynajmniej wyrównać, gdy swój umysł zbogaci nauką najwyborniejszą, w obrazie spraw i działań i znajomości dzieł dawnych zawartą, a nic z jednaj głowy, ale z wielu piór i dowcipów jak z najdonośniejszego źródła płynącą Któż przeto byłby tak nierozumnym, żeby uje chciał garnąć się do nabycia takich wiadomości, które młodość żądzą chwały zapalają, wiek sędziwy obdarzają i roskoszą, w szczęściu człowieka zdobią, a w nieszczęściu cieszą, oddalają przygody i ojczyznie niosą korzyść zbawienną, gdy w nich dają się widzieć dzieje ludzkie, niespodziewane losu odmiany, nadzwyczajne zjawiska, a nadewszystko rozmaite czasów widoki i stosunki. Pamięć bowiem ludzka, i co ręce przekazują potomnym, zaciera się stopniami i ledwo życie jednego człowieka przetrwać może: lecz co w księgach jest zapisano, to pozostaje na zawsze i nie łatwo ulega zniszczeniu; ono bowiem nic tylko to, co się stało lub co powiedziano, ale i rozmowy ludzi i myśli ich nawet przedstawiają. Nic należy też uważać tego za małą stratę, że wielu spraw i dziejów Polski, godnych wiadomości, które dla braku piszących niepamięć pokryła, nie znamy; te zaś, które nas doszły, albo niedostatecznie mamy opisane, albo dawnością czasu zatarte, a więcej przez obcych niżeli przez naszych pisarzy skreślone. Nic mało także przyczynia się do rządnego sprawowania rzeczy publicznej czytanie dziejów dawnych i rozważanie zarówno zacnych jako i ohydnych spraw przodków: jak bowiem chwalebne przykłady prawym i pobożnym ludziom służą ku zbudowaniu, tak złych naganne czyny, i kara za nie wymierzona, błądzącym drogę, wskazują do poprawy. Całemi przeto siłami garnąć się powinniśmy do tej nauk i, z której i ćwiczenie dla naszego umysłu i rządny kierunek rzeczypospolitej z korzyścią wypływa. Przystoi bowiem ludziom cnotliwym przywodzić sobie często na pamięć mądre a nawet i nierozumne drugich sprawy, aby z dobrych przykładów uczyli się dobrze czynić, a złemi odstręczał i się od złego i w ten sposób unikali zguby. Bo jeśli zacności i klejnotu nie rozróżnisz od podłoty, ślepej namiętności nieumiejąc w sobie rządzić, skorym pędem ponurzysz się w przepaść i ciemnościami otoczysz. Różne zatem w dziejach znajdując cnót przykłady, i rozpatrując razem czyny nieprawe, nauczysz się jedne naśladować, drugich się wystrzegać. Mnie jednak, którego ani nauka, ani przyrodzenie nic obdarzyły wymową, przerażała praca wielka i trudna, na słabe moje barki wkładana, gdy tylu mężów wysoką ozdobionych nauką i dowcipem milczało. Odstraszało brzemię ogromne, od maczugi Herkulesowej cięższe i przykrzejsze, za którego podjęcie miałom oczekiwać nie nagrody jakiej i wdzięczności, ale najniesprawiedliwszego wyroku i najdotkliwszych wyrzutów. Często w samotnych dumaniach rozważałem, czy rozsądną było rzeczą, a nie raczej zuchwalstwem, przy słabych zdolnościach moich puszczać się na tuk przestronne i burzliwe morze w kruchej i niepewnej lodzi, a narażać śmiało na obmowę i nienawiść tak obecnego jak i przyszłego wieku. Bogdajby mnie fałszywa uwodziła wróżba, ale znajdą się tacy, którey mnie pomówią, bądź to przez lekkomyślność, bądź przez złość i zawiść, że dzieje w tych księgach zamierzone nie dość zwięźle opowiedziałem, lub słowy nie dorównałem rzeczywistym czynom; że przyjętej na siebie powinności nie umiałem jak należy wypełnić, i żem nad miarę sprawy niektóre wychwalał, a zmyślenia za prawdę udawał. Jak bowiem po drodze ostrej i ciernistej trudno przejść bez obrazy nogi, tak dla piszącego dzieje rzeczą jest najtrudniejszą, mimo biegłość pióra i obfity a nawet najbystrzejszy dowcip, uniknąć urazy i przygany, wszystkim razem dogodzić, i w ciągu opowieści dziejowej uczynić wszędy zadosyć oczekiwaniu wzbudzonemu na początku u czytelników światłych i uczonych. Znam ja obyczaj ludzi naszego wieku, którzy niczego nie chwalą, co nic ma Tulliuszowej gładkości i przykrasy, a na tej rzezie panów i obywateli, które żądają widoczniejszego światła i rozgłosu w historyi. Chcę przytem rozkazom twoim i usilnym namowom nawet po zgonie twoim uczynić zadosyć. Ty bowiem niezwykłem pałając pragnieniem rozsławieniu dziejów ojczystych, nagliłeś na mnie przedewszystkem prośbami i nakazem, i sam do tego najpierwszą stałeś się pobudką, abym rzeczy za twoich czasów wydarzone spisał i ułożył, a wierną opowieścią i potoczną mową należnie wyłuszczył. Wprawdzieć dzieiopisowie nie zawsze jeden miewali, mają i mieć bodą cel swojej pracy. Jedni bowiem piszą dla pozyskania chwały u spółczesnych i potomnych z gładkiego a ozdobnego pióru, jakim był Tytus Liwius, który wdzięczną wymową zwabiał wielu znakomitych słuchaczów z ostatnich kończyn Gallii i Hiszpanii, a jak niektórzy podają, jednego nawet z mieszkańców Kadyxu, który przybył dla widzenia go, słuchania i podziwiania; po śmierci zaś od wszystkich Rzymian zgodnie wychwalony, tę cześć pozyskał, że kości i popioły jego, acz poganina, w Padwie szczycącej się jego kolebką i pochodzeniem, znaleziono blisko kościoła św. Justyny, pochowano dla tem większego uczczeniu, w bramie pałacu większego. Inni piszą dla przypodobania się tym, których dzieła wojenne wychwalają. Inni, że patrzali na sprawy wielkie w pokoju i wojnie, ztąd ten rodzaj pracy zamiłowali, co o Homerze, Daresie, Kwincie, Kurcyuszu i Plutarchu twierdzić i przypuszczać można. Mnie żadna z tych przyczyn nie powiodła do przedsięwzięcia tak trudnej i ogromnej pracy, lecz samu wielkość dziejów grubą okrytych pomroku; nie nadzieja zysku, ale cześć prawa a miłość ku Ojczyźnie, która wszystkie inne względy przewyższa, chęć przymnożenia jej wedle sił moich ozdoby i zaszczytu, i zbudowania tem dziełem bliźniego. Wiadomo bowiem, że znajomość dziejów dawnych i spraw tak domowych jako i postronnych, u mędrców poczytana za matkę, cnoty i mistrzynią życia, nie niniejsze jak filozofia rodzajowi ludzkiemu przynosi korzyści. Bo lubo filozofia naucza cnoty i drogę do niej wskazuje, silniejszym jednak historya staje się bodźcem do wielkich przedsięwzięć i czynów. Tamta zagrzewa tylko i pobudza do dzieła — ta, dzieło już spełnione przedstawia, ukazując wszelakie przykłady męztwa, roztropności, powagi obyczajów, pobożności i wiary, i dozwalając je uważać jakby w zwierciedle i żywym obrazie ludzkiej ułomności. Kształci ona i największą napełnia roskoszą nie tylko uczeńszych ale i pospolitych ludzi, nie już przepisami i nauką, nie rozprawami, lecz obrazem czynów i przymiotów znakomitych mężów, wiodąc do zamiłowania cnoty a razem zaszczytów i chwały, składa się bowiem z dziejów ludzi wielkich i pamiątek spraw najsławniejszych. Ona ludzkie a zwłaszcza szlachetne serca zapala żądza, sławy nieśmiertelnej: milo jest bowiem obcować z społeczeństwem przodków, uprzytomniać w pamięci dawnych mężów czyny i mowy, i zastanawiać się z uwagą nad wielkiemi dzieły. Wiemy nakoniec, ie wszyscy ludzie mają chęć wrodzoną wiedzenia i poznawania rzeczy, co osięgnąć można jedynie przez długi wiek, pilne rozważanie i doświadczenie; jeśli przeto zajmie się kto czytaniem dziejów i poznaniem spraw rozmaitych, dzielności, przedsięwzięć, wojen i przygód najznakomitszych ludzi, państw i narodów, w krótkim czasie i z nie wielką pracą dojdzie do szczytu najwznioślejszej wiedzy i umiejętności. Przez czytanie bowiem dziejów, cudzą pracą skreślonych, dochodzimy do poznania rzeczy najpiękniejszych, i możemy w krótkiej chwili obeznać się z sprawami długich wieków i równie tajemnemi jak i publicznemi dzieły. Tym sposobem człowiek młody i wiekiem kwitnący może przewyższyć starców posiadających wiadomości jednego który przeżyli wieku, albo im przynajmniej wyrównać, gdy swój umysł zbogaci nauką najwyborniejszą, w obrazie upraw i działań i znajomości dzieł dawnych zawartą, a nie z jednej głowy, ale z wielu piór i dowcipów jak z najdonośniejszego źródła płynącą. Któż przeto byłby tak nierozumnym, żeby nie Chciał garnąć się do nabycia takich wiadomości, które młodość żądzą obwały zapalają, wiek sędziwy obdarzają roskoszą, w szczęściu człowieka zdobią., a w nieszczęściu cieszą, oddalają przygody i ojczyźnie niosą korzyść zbawienną, gdy w nich dają się widzieć dzieje ludzkie, niespodziewane losu odmiany, nadzwyczajne zjawiska, a nadewszystko rozmaite czasów widoki i stosunki. Pamięć bowiem ludzka, i co ręce przekazują potomnym, zaciera się stopniami i ledwo życie jednego człowieka przetrwać może: lecz co w księgach jest zapinane, to pozostaje na zawsze i niełatwo ulega zniszczeniu; one bowiem nic tylko to, co się stało lub co powiedziano, ale i rozmowy ludzi i myśli ich nawet przedstawiają. Nie należy też uważać tego za małą stratę, że wielu spraw i dziejów Polski, godnych wiadomości, które dla braku piszących niepamięć pokryła, nie znamy; to zaś, które nas doszły, albo niedostatecznie mamy opisane, albo dawnością czasu zatarte, a więcej przez obcych niżeli przez naszych pisarzy skreślone. Nie mało także przyczynia się do rządnego sprawowania rzeczy publicznej czytanie dziejów dawnych i rozważanie zarówno zacnych jako i ohydnych spraw przodków: jak bowiem chwalebne przykłady prawym i pobożnym ludziom służą ku zbudowaniu, tak złych naganne czyny, i kara za nie wymierzona, błądzącym drogę wskazują do poprawy. Całemi przeto siłami garnąć się powinniśmy do tej nauki, z której i ćwiczenie dla naszego umysłu i rządny kierunek rzeczy pospolitej z korzyścią wypływa. Przystoi bowiem ludziom cnotliwym przywodzić sobie często na pamięć mądre a nawet i nierozumne drugich sprawy, aby z dobrych przykładów uczyli się dobrze czynić, a złemi odstręczali się od złego i w ten sposób unikali zguby. Bo jeśli zacności i klejnotu nie rozróżnisz od podłoty, ślepej namiętności nie umiejąc w sobie rządzić, skorym pędem ponurzysz się w przepaść i ciemnościami otoczysz. Różne zatem w dziejach znajdując cnót przykłady, i rozpatrując razem czyny nieprawe, nauczysz się jedne naśladować, drugich się wystrzegać. Mnie jednak, którego ani nauka, ani przyrodzenie nie obdarzyły wymową, przerażała praca wielka i trudna, na słabe moje barki wkładana, gdy tylu mężów wysoką ozdobionych nauką i dowcipem milczało. Odstraszało brzemię ogromne, od maczugi Herkulesowej cięższe i przykrzejsze, za którego podjęcie miałem oczekiwać nie nagrody jakiej i wdzięczności, ale najniesprawiedliwszego wyroku i najdotkliwszych wyrzutów. Często w samotnych dumaniach rozważałem, czy rozsądną było rzeczą, a nie raczej zuchwalstwem, przy słabych zdolnościach moich puszczać się na tak przestronne i burzliwe morze w kruchej i niepewnej łodzi, a narażać śmiało na obmowę i nienawiść tak obecnego jak i przyszłego wieku. Bogdajby mnie fałszywa uwodziła wróżba, ale znajdą się tacy, którzy mnie pomówią, bądź to przez lekkomyślność, bądź przez złość i zawiść, że dzieje w tych księgach zamierzone nie dość zwięźle opowiedziałem, lub słowy nie dorównałem rzeczywistym czynom; że przyjętej na siebie powinności nie umiałem jak należy wypełnić, i żem nad miarę sprawy niektóre wychwalał, a zmyślenia za prawdę udawał. Jak bowiem po drodze ostrej i ciernistej trudno przejść bez obrazy nogi, tak dla piszącego dzieje rzeczą jest najtrudniejszą, mimo biegłość pióra i obfity a nawet najbystrzejszy dowcip, uniknąć urazy i przygany, wszystkim razem dogodzić, i w ciągu opowieści dziejowej uczynić wszędy zadosyć oczekiwaniu wzbudzonemu na początku u czytelników światłych i uczonych. Znam ja obyczaj ludzi naszego wieku, którzy niczego nie chwalą, co nie ma Tulliuszowej gładkości i przykrasy, a na tej wiem jak dalece mi zbywa. Są ludzie zazdrośni, którzy mało tusząc o własnych zdolnościach, radzi uwłaczają drugim, i nałogowo, a bezwstydną szarpią ich obmową. Chociażbym wreszcie i największym obdarzony był dowcipem, i zaufany w mojej nauce mniemał, że zdołam należycie wypełnić powinność dziejopisa; nie mógłbym wszelako przystąpić do dzieła tak trudnego bez wielkiej obawy, bez oglądaniu się na ludzi zawistnych i potwarczych. Bo jeśli inne narody mają właściwe sobie zalety i wady, Polacy z przyrodzenia szczególniej skłonni są do zawiści i obmowy (czy-to już dziedziczna rodu ich przywara, czy ją zrządza samo położenie kraju i mniej łagodne niebo, czy wpływ tajemny gwiazd, czy żądza, powszechna równania się z innemi rodem i dostatkiem, — to pewna, że naród Polski tą wadą nadewszystko się odznacza. Dlaczego twierdzą niektórzy, jakoby ojcem Polaków i wszystkich Słowian był Cham, co niegdy własnego ojca nagość wyszydzał, a potem niecnotę, swojo wszystkim potomkom w spuściznie przekazał. I to jak mniemam pierwszą i główną jest przyczyną, że Polacy tak mało mają dziejopisów, gdy każdy unikając obmowy i potwarzy, przy tuk niesprawiedliwych sądach i przyganach lęka się wziąć pióro do ręki. Druga przyczyna, że nie wielu między rodakami znalazło się mężów, znakomitszą i nad pospolite umysły wyższą obdarzonych zdolnością, u i ci nie doznali sprawiedliwego ocenieniu. Trzecia, że mało jest ludzi pałających żądzą nauki, mądrości i cnoty, gdy większa część woli ubiegać się za zyskiem, dostojeństwy i roskoszami życia: a przeto taką tylko zwykli zajmować się nauką, która im bogactwa i zaszczyty lub jakąkolwiek korzyść obiecuje. W wymowie i sztuce pisania nie wielu się ćwiczy, ho tacy tylko, którzy ślachetniejsze żywiąc w sobie usposobienia, rzeczy zalety godne nad ziemskie przekładają próżności. Zkąd dziwić się wcale nie należy, że gdy innych narodów dzieje, piórem dziejopisów rozsławione, głośnemi się stały w świecie, u Polaków przeciwnie, dla braku piszących, sprawy wielkie i znakomite, czyny przeważne królów i rządców, mężów dzielnych i bohaterów, przygody rozmaitych kraju części, żadnem nie objaśniono piórem, zalegają w cieniu zapomnienia i w wiecznej nikną pomroce: które, gdyby dzieiopisowie nie szczędzili pracy, za ich świadectwem miałyby u potomnych sławę nieśmiertelną. Ta więc przyczyna, krom innych, zachęciła mnie i spowodowała, abym odłożywszy na bok zwyczajne ludziom zatrudnienia i sprawy, a wyzuwszy się przytem z wszelkiej bojaźni i grozy, całą pilność moję, siły, prace i starania poświęcił opisaniu czynów znakomitych i dziel bohaterów naszych; a nie przestając na powtarzaniu tego, co dawniejsi i obcy napisali, dalej nieco postąpił, i nową złożył księgę historyi, chociażby stylem mniej smacznym i powabnym, iżby królowie i rządcy, i ci którzy rzecz publiczną sprawować maja, widząc w tej księdze wzory mężów najdzielniejszych, rylcem dziejowym skreślone, brali pochop do ich naśladowania, a umysły swoje i sprawy zwracali ku budującym przykładom cnót i dziel ludzi znakomitych. Wszystko zaś, co z dziejami Polskiemi miało jakikolwiek stosunek i związek, co się zdawało przydatnem do ich objaśnienia, osądziłem za rzecz godną pozbierać zewsząd, i wcielić razem do niniejszej Księgi, zatykając ucho na łudzący śpiew Syren, aby prawdy i czystości dziejów nie skazić ani zawiścią, ani przychylnością, ani żadnemi względami i pochlebstwem, w opisaniu tych zwłaszcza rzeczy, na które zdarzył mi los własnemi patrzeć oczyma. Dawniejszych bowiem wieków sprawy na cudzych opierać przyszło świadectwach; ale te, które za naszego przypadły wieku, własnem opisałem piórem; inne, które dla swej dawności stały się niepewnemi, albo których podania piśmienne, ta jedyna i najpewniejsza rękojmia dziejów, nie uwieczniły w pamięci, z samych wieści krążących, najstaranniej jak tylko mogłem i jak najsumienniej spisałem; co wreszcie po kościołach, składach pism i różnych miejscach było rozproszone, starałem się pozbierać, i jakokolwiek związawszy wciągnąć do niniejszego dzieła. Wiele zaś rzeczy takich, które zdały się niedokładnie albo mniej prawdziwie do dziejów wtrącone, i bądź uczynkiem bądź mową gorszące, opuściłem, postanowiwszy, czyny i wypadki dawnych przodków wydobyć z zapomnienia, iżby im nie zbywało na potrzebnem świadectwie, acz nie tak, jakby wymagała wielkość rzeczy i wartość ich zasług, do których skreślenia po trzeba by pisarza wielce uczonego, lub znakomitego poety; nie pracz zaufanie w własne siły, biegłość w wymowie i sztuce pisania, ani dla płochej żądzy sławy; lecz juk mnie na to stać było przy słabych zdolnościach moich, a gorącej miłości kraju abym żywota mego nie strawił w milczeniu i bez zasługi. Przyznaję chętnie, że dziejopisowi potrzebna jest wielka bystrość umysłu, wielka w wysłowieniu gładkość i ozdoba, aby w natłoku tylu spraw i wydarzeń, czy-to pochwalić czy zganić co przyjdzie, umilił zachować miarę, a wszystko należycie wyłuszczył, i zarówno uczonym jak nieuczonym, rozumnym jak i mniej mądrym, wymownym i niewymownym, trafił do smaku. Do największych należy trudności, cudze chęci, myśli i pragnienia dokładnie umieć wyrazić. Ze wszystkich też nauk, które służą do ukształcenia umysłu, żadna zdaniem mojem nic jaśnieje tak świetnie, ani się taką zaleca wartością, jak historya. Z niej bowiem uczymy się, jak żyć uczciwie, z niej największe wyciągamy korzyści, a szczególniejszą, przytem napawając się, przyjemnością, zagrzewamy w sobie chęć do naśladowania dobrych, a wstręt budzimy do złych czynów. Gdy innych państw i narodów dzieje szczycą się mnogich pochwal blaskiem, przeto iż do powabnego ich opisania znakomite w zawody wystąpiły pióra, Polacy w ciągu tylu wieków nie wielu mieli dziejopisów, a i ci zbyt szczupłe skreślili nam podania; małą liczba królów, książąt i innych bohaterów polskich uzyskała czynów swoich pomniki w dziejach; niektórych sława zstąpiła razem z nimi do grobu i zgasła na wieki. A tak dzieje Polskie stały się na opak podobnemi do Ateńskich: wydają się szczupłe, mało znaczne, drobne i zatarte, chociaż w rzeczy samej są większe niżeli je historya przedstawia; przez niedbałość bowiem i gnuśność pisarzy z jasnego świecznika chwały strącone w cień ukrycia i nikczemności, zwiędły i zamarły, nie rozsławione jak należało, ani opowiedziane dokładnie; tak dalece, że nawet Wincenty biskup Krakowski, w wieku swoim pisarz znakomity, mimo wybornego pióra zaletę, nie mógł ich należycie wyświecić. Jakoż wielu królów, biskupów, książąt i innych bohaterów Polskich dzieła godne uwielbienia zagrzebała niepamięć i wydarła naszej wiedzy, dla braku dziejopisów, bądź też z przyczyny ich słabego, oschłego i nie dość ukształconego sposobu pisania: zkąd żaden czyn pamiętny, żadne sławniejsze wydarzenie nie mogły przejść do potomności, albowiem nie utrwalono pismem znikły jak dym i przebrzmiały. I zaprawdę, niema żadnej sprawy tak wielkiej, tak sławnej, tak osobliwej, którejby czas i niepamięć kiedyś nic zatarły, jeśli jej pióra dziejopisów swego nie pożyczą światła i świadectwa. Lożą zagrzebane w ukryciu i wiecznemu oddane zapomnieniu dzieła królów i cesarzów, którym pisarze dziejów nie nadali nieśmiertelności, te bowiem nad wiek ludzki rzadko dłużej trwają, gdyż dzieła ludzkie chwilowe są i znikome, pomniki zaś dziejowe mają wieczną trwałość i nieśmiertelność. Nie mało i to przyczynia mi obawy, że gdy inni pisarze dla uzyskania większej wziętości i powagi księgi swojo przypisują żywym i spółczesnym, których sąd przychylny i pochwala zapewnia im znaczenie, obronę i trwałość; ja dzieło moje poświęcam tobie Ojcze Miłościwy, któryś już oddawna porzucił społeczeństwo żyjących, a jako między nami nieobecny i z powłoki śmiertelnego ciała wyzuty, nie możesz umie już, twoją wspierać obroną i opieką Chętnie atoli, mimo mej nieudolności, dzieło to przedsiębiorę, że do niego za życia ty mnie zachęcałeś, którego głos nawet po śmierci wiele u ranie waży: byłeś bowiem jakby gwiazdą najświetniejszą, blaskiem cnót, przymiotów duszy i chwalebnych czynów wiekowi wiszeniu przyświecającą. Nie komu więc innemu tylko tobie chciałem poświęcić prace i usiłki moje, a na co stać linij umysł, tem uczcić pamięć twojej mądrości, ludzkości, łaskawości, cnoty i miłości ojczyzny, któremi, jak głos powszechny przyznaje, jaśniałeś tak chlubnie za życia i słyniesz po śmierci, godny, aby nie tylko moje, ale i wszystkich Polaków usta wiecznie cię wystawiały. Przeto i ja pamiątkę twoich czynów, pismem zaręczona., przekażę potomnym wiekom. A tak wszystkę nadzieję i obronę moję pokładać muszę w samej pomocy nieba i patronów czuwających nad krainą naszą i jej mieszkańcami: którą jeśli uproszę za łaską Baranka Niebieskiego i przyczyną św. Stanisława patrona i pierwszego Męczennika Polski, biskupa Krakowskiego, niemniej twojem wstawieniem się Ojcze, który za laską Bożą i w nagrodę twoich zasług, wyzuty z ciała zmysłowego i śmiertelnego, i przeniesiony jak mniemam w poczet Niebian, już z Stwórcą twoim, Aniołami jego i duchami błogosławionych Wybrańców wiekuistej używasz szczęśliwości; nie będę się lękał żadnej zawiści i potwarzy, spodziewając się, iż zechcecie wybaczyć moim błędom, których ja po ludzku uniknąć w tem dziele nie mogę, a wyjednacie mi u Najlitościwszego Boga ten dar pożądany i łaskę, abym w pisaniu nie odbiegał nigdzie sumienia i prawdy, a zmierzał statecznie ku czci Bożej, chwale i korzyści miłej ojczyzny, a nauce i zbawiennemu bliźnich pożytkowi; i zasłonicie mnie zarazem od niesławy, gdy obawiając się i dzieła tak trudnego i surowej jaka je czeka obmowy, was obieram sobie za najpewniejszych obrońców i sędziów. Będę dokładał pilności, ile tylko zdołam (a bogdaj mi na to starczyło sił i dowcipu) żebym dziejów raczej nie pogrążył w ciemności niż rozświecił, a spraw ludzkich zanadto nie wychwalał lub nie upośledzał; albo jeśli postrzegę, że co w podaniach dziejowych sprzeciwia się prawdzie, abym to jak najstaranniej wymijał, nie za pochlebną idąc skłonnością ale za prawdą, i nie na dowcip się siląc, lecz na to, co do wyjaśnienia rzeczy jest potrzebne. O co gdy postanowiłem starać się usilnie, jeszcze mnie więcej twoje zbudowały przestrogi, upominające, abym nie dopuszczał w nikim podejrzenia o sobie, że w opowiadaniu spraw niegodziwych uwodziłem się złością i nienawiścią, lub w kreśleniu chwalebnych czynów przesadzałem zbytecznie, i że uniesiony namiętnością, jednym nie szczędziłem pochwal, a na drugich za wiele kładłem hańby i sromoty. Nikt zaś słusznie gniewać się na mnie nie może, jeżeli idąc za prawdą historyczną, niektórych ludzi obyczaje, czyny i zbrodnio wy kryję: powinnością bowiem i powołaniem jest dziejopisa, skreślać wiernie tak pomyślne jako i nieszczęśliwe wypadki, chwalebne jak i niepoczciwe sprawy, a w nich przekazywać potomnym zwierciadło i przykład budujący, ku zachęcie albo przestrodze. Niechaj wie, że surowość mego pióra nie z przyrodzonej pochodziła cierpkości, ale z zapatrzenia się na gorszące i występne czyny. Zły to bowiem w oczach moich sędzia, który pochwaliwszy tę lub ową cnotę, o wadach zamilczą. Sam w duszy mojej przeczuwam i wróżę, że królowie, książęta i inni bohaterowie będą w niniejszem dzieło mojem, jak w zwierciedle i wzorze, znajdować pobudki do cnoty i spraw chwały godnych. Jak bowiem znajdują się ludzie znakomici pięknemi czyny i przymiotami, tak bywają równie występni i niegodziwi, jako czytamy w dziejach Rzymskich o Kantylinie i Klodyuszu, którey przez swe występki stali się niegdyś plagą rzeczypospolitej, a w naszych dziejach wyczytujemy o Zbigniewie, synu pobocznym Władysława książęcia, a wnuku Kazimierza pierwszego króla Polskiego, który zwany jest odnowicielem Królestwa i monarchą. Byli podobni i w innych krajach, a któżby z uważnych wątpił, że i w przyszłości znaleźć się mogą? Jeżeli zaś zechce kto przepatrzeć dzieje tuk święte jako i świeckie, ujrzy, jak w każdym wieku obok mniey liczby ludzi zacnych i cnotliwych znajdowali się źli i przewrotni, u jedni i drudzy nie tylko czynami swemi, lecz i znakomitym z ojców i dziadów odznaczali się rodem, imieniem i majątkiem, aby tem większej sławy lub sromoty pozyskali piętno. Ujrzy nadto, zwykła, losów ludzkich koleją, mężów najzacniejszych w niedoli i upadku, występnych zaś pochlebnemi szczęścia darami wyniesionych do szczytu pomyślności. Taka dola ludziom wydawaćby się mogła zbyt przykrą, gdyby dusze po opuszczeniu ciała (jak nawet wielu z pogan utrzymywało) nie przenosiły się do wieczystych siedlisk, dla odebrania kary za złe czyny, a nagrody za dobre. Jeżeli zaś komu ćwiczeńszemu w nauce i obdarzonemu szczęśliwą wymową nie o spodoba się w tem dziele styl prosty i nieuczony, lub nieco rozwlekły, i ani wdzięczną gładkością zdolny ucho pieścić, ani słów wytwornych brzmiący doborem, ani strojnemi połyskujący barwy, niechaj zważy, że nie wszystkie dary przyroda na jednego człowieka zlewa. A niech mnie nikt o lekkość nie oskarża, jeżeli z słabego naczyńka mego kąkol i nieużyteczny wyrastać będzie owsik, i jeśli w tem dziele użyję nieco ciężkiego a niegładkiego sposobu pisania, który mu bynajmniej nie przystoi, zwłaszcza, że innym zdolniejszym i uczeńszym pisarzom raczej podałem przedmiot do pisania niżeli odebrałem; będą więc mogli z większą łatwością i zaletą nim się zajmować, a zdatniejszym i ozdobniejszem piórem przydać mu wytworności i smaku, gdy sam dowcip bystry z małych rzeczy potrafi wielkie wydobyć korzyści. Chciałbym ja wprawdzie być tr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin