Dziesięcina cz.2. Czyli o dawaniu.docx

(45 KB) Pobierz

DZIESIĘCINA CZ. II CZYLI O DAWANIU

 

 

Krzysztof Dubis

 

 

Wstęp, czyli jak myślimy o dawaniu

Niniejszy artykuł powstał w odpowiedzi na zapotrzebowanie czytelników, którzy po przeczytaniu części pierwszej zadają sobie proste pytania: "W takim razie co z dawaniem?", "Jeśli nie dziesięcina, to co?" oraz "Jak utrzymać zbór nie nauczając o dziesięcinie?"

Zauważyłem, że większość pytań i wątpliwości dotyczących dawania wiąże się (pośrednio lub bezpośrednio) z PIENIĘDZMI. Prawdopodobnie jest to wynik zmian, zachodzących w mentalności chrześcijan pod wpływem różnych ruchów i ich przedstawicieli w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Dawanie zostało przez nich sprowadzone do swoistej inwestycji, która powinna się zwrócić [w formie pieniędzy, oczywiście] dającemu z nawiązką. Ubóstwo zaczęto kojarzyć z przekleństwem, a nawet związaniem "duchem ubóstwa". Zmęczonym, ciężko pracującym [lub bezrobotnym] wmawia się, że powinni być "głową a nie ogonem", że "będą mogli pożyczać innym, ale sami nie będą od nikogo pożyczać". Muszą jedynie uwierzyć, że bogactwo im się należy jako dzieciom Bożym [nieprawda] oraz "zasiać" czyli... wrzucić pieniądze do wiaderka, które po raz kolejny krąży po sali. Do tego wątku powrócimy później.

Wielu gościnnie "występujących" ewangelistów i nauczycieli zapomniało najwyraźniej o zasadach, które wyraźnie nakreślił sam Pan Jezus w sprawach "zapłaty dla robotnika" głoszącego Słowo:

"Darmo wzięliście, darmo dawajcie. Nie miejcie w trzosach swoich złota ani srebra, ani miedzi, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski; albowiem godzien jest robotnik wyżywienia swego" [Mat. 10:8-10]

"A gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój domowi temu. A jeśli tam będzie syn pokoju, spocznie na nim pokój wasz, a jeśli nie, wróci do was. W domu tym pozostańcie, jedząc i pijąc to, co u nich jest; godzien jest bowiem robotnik zapłaty swojej. (...) A jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, spożywajcie to, co wam podadzą" [Łuk. 10:5-8]

W tym kontekście apostoł Paweł pisze do Galacjan: "A ten, którego się naucza Słowa Bożego, niechaj się dzieli wszelkim dobrem z tym, który naucza." [Gal. 6:6]

"I rzeczywiście, pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym. Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy. Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym. A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w z zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia." [I Tym. 6:6-10]

Wczesny Kościół miał bardzo praktyczne podejście do takich spraw. Didache, czyli "Nauka dwunastu apostołów" - tekst pochodzący z początków II wieku zaleca, co następuje:

"Jeżeli [apostoł] żąda pieniędzy, jest fałszywym prorokiem [11:6]. (...) Jeśli ktokolwiek powie w Duchu "Dajcie mi srebra albo" "[dajcie] cokolwiek innego", nie posłuchacie go; lecz jeśli poprosi o pieniądze dla innych, którzy są w potrzebie, niechaj go nikt nie osądza" [11:12] [1]

Sam Pan powiedział do uczniów: "Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie." [Jan 12:8]. Apostoł Paweł wspomina: "Mieliśmy tylko pamiętać o ubogich, czym się też gorliwie zająłem" [Gal. 2:10].

Z kolei Jakub ostrzega:

"Bracia moi, nie czyńcie różnicy między osobami przy wyznawaniu wiary w Jezusa Chrystusa, naszego Pana chwały. Bo gdyby na wasze zgromadzenie przyszedł człowiek ze złotymi pierścieniami na palcach i we wspaniałej szacie, a przyszedłby też ubogi w nędznej szacie, a wy zwrócilibyście oczy na tego, który nosi wspaniałą szatę i powiedzielibyście: Ty usiądź tu wygodnie, a ubogiemu powiedzielibyście: Ty stań sobie tam lub usiądź u podnóżka mego, to czyż nie uczyniliście różnicy między sobą i nie staliście się sędziami, którzy fałszywie rozumują?

Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czyż to nie Bóg wybrał ubogich w oczach świata, aby byli bogatymi w wierze i dziedzicami Królestwa, obiecanego tym, którzy go miłują? Wy zaś wzgardziliście ubogim." [Jak. 2:1-5]

Tymczasem we współczesnym Kościele istnieje silna tendencja, by "zwracać oczy" na upierścienionych, bogatych "mężów Bożych" i dawać po to, żeby materialnie obfitować tak jak oni. Za dużo myślimy o ziemskich przyjemnościach [nazywając je często "błogosławieństwami"], a za mało o "ojczyźnie w górze" czyli o Niebieskim Jeruzalem.

Czy zatem w Kościele nie powinno być ludzi majętnych? Czy nie wolno nam materialnie obfitować? Oczywiście, że wolno! Sam Paweł pisze:

"A uradowałem się wielce w Panu, że nareszcie zakwitło staranie wasze o mnie, ponieważ już dawno o tym myśleliście, tylko nie mieliście po temu sposobności. A nie mówię tego z powodu niedostatku, bo nauczyłem się przestawać na tym, co mam. Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie." [Flp. 4:10-13]

Zobaczcie, drodzy, że apostoł był wyćwiczony we wszystkim i umiał obfitować. Zwolennikom tezy, że skoro Paweł umiał obfitować, to chrześcijanie powinni być bogaci zalecam, by najpierw nauczyli się ograniczać i poprzestawać na tym, co mają. To jest bardzo ważne, dlatego że zasada "syty głodnego nie zrozumie" działa również wśród wierzących. Ci, którzy nigdy nie byli głodni, mają blade pojęcie o rzeczywistych potrzebach i odczuciach ludzi, którym nie wystarczy na chleb.

Członkami wczesnego Kościoła byli również ludzie bogaci. Nie stanowili jednak wzorca pobożności ze względu na stan konta i nie bogacili się kosztem ubogich braci, obiecując im "gruszki na wierzbie" w postaci bogactwa w zamian za oddawanie ostatniego grosza na ich "służbę". Apostoł pisze do Tymoteusza:

"Bogaczom tego świata nakazuj, ażeby się nie wynosili i nie pokładali nadziei w niepewnym bogactwie, lecz w Bogu, który nam ku używaniu wszystkiego obficie udziela, ażeby dobrze czynili, bogacili się w dobre uczynki, byli hojni i chętnie dzielili się z innymi, gromadząc sobie skarb jako dobry fundament na przyszłość, aby dostąpić żywota prawdziwego." [I Tym. 6:17-19]

Jak widzimy z powyższego fragmentu, dawanie jest związane z gromadzeniem sobie skarbu w niebie, "gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje" [Mat. 6:20-21]. Dawanie jest również odruchem przemienionego serca, w którym zostały wyryte przykazania miłości do Boga i bliźniego. Takie serce nie daje po to, by z nawiązką odebrać - ono odczuwa radość z samego obdarowania. Dlaczego? Ponieważ nowa natura odrodzonego człowieka pochodzi od Boga, a Bóg jest wielkim i hojnym dawcą wszystkiego.

Spróbujmy wrócić do Słowa i zobaczyć, jak sam Bóg traktuje dawanie. Porzućmy wąskie myślenie światowymi kategoriami, zapomnijmy na chwilę o ziemskich motywacjach i zacznijmy od początku.

 

 

Bóg daje dlatego, że kocha

Dawanie jest zgodne z naturą Boga, który jest miłością. On daje dlatego, że chce, a nie dlatego, że musi albo dlatego, że może coś z tego mieć! Największy dar, jaki otrzymała ludzkość, czyli ODPUSZCZENIE GRZECHÓW W JEZUSIE CHRYSTUSIE, został nam dany Z MIŁOŚCI.

"Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny" [Jan 3:16]

Prawdziwa miłość polega na tym, że obdarowuje się innych "nie szukając swego" [I Kor. 13:5]. Zauważmy, że Bóg posłał swego Syna dlatego, że umiłował świat i to jeszcze wtedy, gdy wszyscy ludzie byli niewolnikami grzechu.

"Bóg (...) daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł." [Rzym. 5:8]

"I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni;

Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, (...) albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" [Ef. 2:1-9]

"Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej" [Jan 10:27-28]

 

 

Człowiek obdarowany zbawieniem zostaje odkupiony i należy do Pana Jezusa

"Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym"

Człowiek odkupiony zmienia właściciela, czemu towarzyszy niewysłowiona wdzięczność dla Zbawcy, który oddał za nas życie. Wdzięczność ta przejawia się pragnieniem ODDANIA MU WSZYSTKIEGO. Bardzo pięknym tego przykładem jest historia pewnej niewiasty, zapisana w Ewangelii Jana 12:3-8

"A Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła je swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści. A Judasz Iskariot, jeden z uczniów jego, syn Szymona, który miał go wydać, rzekł: Czemu nie sprzedano tej wonnej maści za trzysta denarów i nie rozdano ubogim? A to rzekł nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz ponieważ był złodziejem, i mając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co wkładano.

Tedy rzekł Jezus: Zostaw ją; chowała to na dzień mojego pogrzebu. Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie, lecz mnie nie zawsze mieć będziecie".

Maria zrobiła coś, co wydawało się nierozsądne - wzięła ok. 0.5 kg maści nardowej wartej 300 denarów po to, by namaścić Jezusa. Ewangeliści synoptyczni Mateusz i Marek, opisując tę samą scenę podają, że Maria namaściła nie tylko stopy, ale również głowę Pana [Mat. 26:7; Mar. 14:3]. Trzysta denarów to była równowartość średnich rocznych zarobków w tamtych czasach. Wyobraźmy sobie, że w geście prostego uwielbienia dla Pana wydajemy "lekką ręką" sumę około 10 tysięcy złotych! Czy Maria spodziewała się otrzymać cokolwiek w wyniku tego aktu? Nie, ona w ogóle nie myślała w ten sposób.

Zauważmy, kto był szczególnie zgorszony jej hojnością - Judasz! Dlaczego? "Nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz ponieważ był złodziejem" [12:6]. Myślał o tym, co ludzkie [zapewne często o pieniądzach]. Sprzeniewierzał to, co wkładano do wspólnej kasy uczniów. Ta cecha i sposób myślenia powodowały, że za każdym razem, gdy sięgał po wspólne pieniądze, coraz bardziej "dawał przystęp diabłu" [Ef. 5:27-28]. Jak się to skończyło, wszyscy dobrze wiemy.

Wróćmy do Marii. Namaszczenie, którego dokonała, było gestem takiej miłości i takiego oddania, które nie liczą się z ceną. Czasem mówimy do ukochanej osoby, że "przychylilibyśmy jej nieba". Cóż, tak dokładnie, to Ojciec w Umiłowanym przychylił nieba nam:

"Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios (...) ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym." [Ef. 1:3,6]

Gest Marii był odruchem wynikającym z wdzięczności człowieka, któremu wiele odpuszczono. Tak już jest, że komu wiele odpuszczono, ten bardzo miłuje. A jeśli bardzo miłuje, to "nieba chciałby przychylić" według własnych możliwości. Dlatego obdarza nie licząc się z kosztami i cieszy się z samego faktu, że może DAWAĆ.

Pamiętam jedną pieśń, którą śpiewałem jeszcze jako dziecko. Zaczynała się od słów: "Wszystko Tobie dziś oddaję, sercem moim zawsze rządź". W pewnym momencie, gdy się nawróciłem, to zdanie stało się PRAWDĄ w moim życiu, podobnie jak w życiu każdego zbawionego człowieka. Jezus stał się naprawdę naszym Panem, a to oznacza, że nie mamy już niczego, co należałoby do nas.

"Albo czy nie wiecie (...), że nie należycie (...) do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni" [I Kor. 6:19-20]

 

 

Jesteśmy jedynie szafarzami powierzonych nam dóbr materialnych

Ponieważ nasze życie należy do Pana Jezusa, jesteśmy jedynie szafarzami udzielonych nam przezeń dóbr materialnych. Nie powinniśmy zatem przywiązywać nadmiernej wagi do bogactw tego świata, ani zamartwiać się o to, co będziemy jeść, albo co będziemy pić. "Bo tego wszystkiego poganie szukają. (...) Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane" [Mat. 6:24-34].

Jako ludzie zbawieni, staliśmy się "uczestnikami Boskiej natury" [II Piotra 1:4]. Co to oznacza w kontekście dawania? W tym samym wersecie czytamy dalej: "uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość". Dlatego właśnie nie musimy mieć tak czołobitnego stosunku do pieniądza, jaki mają poganie. Nie wmawiajmy sobie również, że "uczestnictwo w Boskiej naturze" jest gwarancją finansowej obfitości. Jeśli natomiast Bóg w swej łasce nam jej udzieli, to Jego natura udzielona nam w Duchu Świętym będzie nas skłaniać do HOJNOŚCI, która wynika z MIŁOŚCI.

Cała wypowiedź Jezusa zwana potocznie "ośmioma błogosławieństwami" rozpoczyna się od stwierdzenia: "Błogosławieni ubodzy, albowiem wasze jest Królestwo Boże" [Mat. 6:20]. W wersecie 24 czytamy: "Ale biada wam bogaczom, bo już odbieracie pociechę swoją" [Mat. 6:24]. Następnie w wersetach 27-36 nasz Pan mówi o tym, że powinniśmy postępować tak, jak postępuje nasz Ojciec - "za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Bądźcie święci, bo Ja jestem święty" [I Piotra 1:15-16].

Czy chodzi o to, że miarą naszej świętości jest ubóstwo materialne? Nie, bo bieda potrafi zdeprawować człowieka tak samo, jak bogactwo. Słowo podpowiada nam właściwą postawę w tej kwestii:

"[Panie], oddal ode mnie fałsz i słowo kłamliwe; nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga" [Przyp. Sal. 30:8-9]

 

 

Dawajcie, a będzie wam dane

W Łuk. 6:27-36 czytamy o cechach naszego Pana, w które Duch Święty nas wyposaża i które powinny przejawiać się w naszym życiu na wzór "Świętego, który nas powołał".

"Miłujcie nieprzyjaciół waszych; (...) dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; (...) błogosławicie tym, którzy was przeklinają; (...) módlcie się za tych, którzy was krzywdzą; (...) nadstawiajcie drugi policzek, (...) dawajcie tym, którzy proszą; (...) czyńcie innym dobro, jakiego sami od nich oczekujecie; (...) pożyczajcie nie spodziewając się zwrotu; (...) bądźcie miłosierni jak miłosierny jest Ojciec wasz. Czyńcie tak, (...) a obfita będzie nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych i dla złych."

W tym kontekście czytamy kolejne wersety, gdzie jest mowa o sądzeniu, dawaniu i odpuszczaniu:

"I nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie odpuszczenia. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną i potrzęsioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was OSĄDZĄ, i jaką miarą mierzycie, taką wam ODMIERZĄ. [Łuk. 6:38]

Zwróćmy uwagę, że cała wypowiedź jest skierowana do uczniów, a nie do tłumów: "A On podniósłszy oczy na uczniów swoich powiedział (...)" [Mat. 6:20]. W dalszej jej części [werset 46] Jezus mówi: "Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?" Uczniowie [a zarazem słudzy] to wszyscy wierzący, których służba kiedyś zostanie oceniona przez samego Pana.

"Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której porze złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego. Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie.

Kto więc jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm we właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, zaprawdę, postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić współsługi swoje, jeść i pić z pijakami, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna. I usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" [Mat. 24:42-51]

Będzie taki moment, gdy z Królestwa Bożego zostaną wyłączeni obłudnicy, aby przed tronem Chrystusowym stanęli tylko ci, którzy utrzymają swoje zbawienie i nie dadzą sobie wyrwać korony chwały. [Obj. 3:11]

"(...) Podobne jest Królestwo Niebios do sieci, zapuszczonej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju ("Nie bój się, od tej pory ludzi łowić będziesz" [Łuk. 5:10]), którą, gdy była pełna, wyciągnęli na brzeg, a usiadłszy dobre wybrali do naczyń, a złe wyrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych, i wrzucą ich w piec ognisty; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." [Mat. 13:47-50]

Potem nadejdzie chwila, kiedy będzie nam dane, kiedy nas osądzą i kiedy nam odmierzą. Będzie to sąd wierzących przed tronem Chrystusowym.

Zwracam uwagę na to, że napisane jest "dawajcie, a będzie wam DANE", a nie "dawajcie, a będzie wam DAWANE". Kiedyś raz nam dadzą, kiedyś raz nas osądzą, kiedyś raz nam odmierzą. (Podobny schemat widzimy w odniesieniu do narodów sądzonych przez Pana na ziemi po tzw. Wielkim Ucisku [Mat. 25:31-46]. Tym, którzy dawali "najmniejszym braciom" Pańskim, zostało dane. Co? "Królestwo, przygotowane (...) od założenia świata" [w. 34])

"A czy ktoś na tym fundamencie [którym jest Chrystus] wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten sam szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień." [I Kor. 3:12-15]

"Dlatego też dokładamy starań, żeby, niezależnie od tego, czy mieszkamy w ciele, czy jesteśmy poza ciałem, jemu się podobać. Albowiem my wszyscy [wierzący] musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe." [II Kor. 5:9-10]

Dając, powinniśmy kierować się miłością do Boga i bliźniego oraz myśleć o wieczności, o nagrodzie w górze, o spotkaniu z Panem, kiedy to "będzie nam dane" ze względu na naszą ziemską postawę godną "Tego, który nas powołał".

Tymczasem często słyszymy nauczanie mówiące: dawajcie, a będzie nam dane! Co mają na myśli nauczyciele? Ano przeważnie to, że jak komuś damy np. pieniądze, to Pan Bóg nam odda "z nawiązką", czyli "miarą natrzęsioną". Motywacja dawcy jest w tym przypadku prosta: Mieć jeszcze więcej pieniędzy!

 

 

Kto sieje obficie, obficie też żąć będzie

Jednym ze szczytowych osiągnięć "egzegetycznych" wyznawców mamony z Ruchu Wiary jest interpretacja II Kor. 9:6-15 ze słynnym wersetem "kto sieje obficie, obficie też żąć będzie". Chciałbym przypomnieć fragment na ten temat, pochodzący z artykułu pt. "Dziesięcina".

"Aby dawać, nie musimy już mieć przed sobą marchewki błogosławieństwa, a za plecami - kija przekleństwa [jak to było w zakonie Mojżeszowym]. Jednym z ważniejszych fragmentów o dawaniu jest II Kor. 9:6-15, często niestety mylnie interpretowany [przynajmniej częściowo].

Należy go przeczytać w kontekście szerszego fragmentu, czyli od początku 8 rozdziału. Paweł pisze o łasce Bożej okazanej zborom macedońskim [8:1]. W czym się ta łaska przejawiła? W nadzwyczajnym bogactwie ich ofiarności mimo skrajnego ubóstwa [8:2]. Uznali bowiem za przywilej, że mogli "uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych" [ubogich braci w Jerozolimie] [8:4]. Paweł pisze do Koryntian, że nie chce im niczego nakazywać w sprawach finansowych, lecz podaje Macedończyków za wzór dobroczynności - nie pisze ani słowa o dziesięcinach! [8:8].

Następnie apostoł radzi, żeby ochotne postanowienie wykonać w miarę posiadanych środków i nie obciążać siebie w imię ulżenia innym [8:10-13]. Chodzi o to, by nadmiar jednych braci wyrównał niedostatek innych [8:14-15]. Misji dostarczenia daru dla braci w Jerozolimie podjął się Tytus, wyznaczony przez inne zbory [8:16-19] do grupy zaufanych posłańców [8:20-24].

Miłosierdzie dla świętych jest sprawą oczywistą [9:1], a gotowość Koryntian "już od zeszłego roku" zachęciła Macedończyków do wielkiej ofiarności wspomnianej powyżej [9:2]. Paweł posłał [prawdopodobnie] list przez braci, którzy mieli sprawdzić stan gotowości Koryntian z ich darem, żeby się przypadkiem nie okazało podczas jego przybycia wraz z grupą Macedończyków, że są nie przygotowani - byłby wstyd! [9:3-5].

Teraz czytamy 9:6-15

"A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie. Każdy, tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje.

A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście [mając samowystarczalność mogli obfitować ku każdemu czynowi dobremu], jak napisano: Szczodrze rozdaje, udziela ubogim, sprawiedliwość jego trwa na wieki. A ten, który daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej; [we wszystkim ubogacani ku całej prostocie, która sprawia przez nas dziękowanie Bogu]. Bo sprawowanie tej służby nie tylko wypełnia braki u świętych, lecz wydaje też obfity plon w licznych dziękczynieniach, składanych Bogu.

Doznawszy dobrodziejstwa tej służby, chwalić będą Boga za to, że podporządkowujecie się wyznawanej przez siebie ewangelii Chrystusowej i za szczerą wspólnotę z nimi i ze wszystkimi; a modląc się za was, tęsknić będą za wami z powodu nader obfitej łaski Bożej, która spływa na was.

Bogu niech będą dzięki za niewysłowiony dar jego."

[9:6-15 - w nawiasach kwadratowych podałem tekst z przekładu interlinearnego, odbiegający od tłumaczenia "brytyjki"].

Stwierdzenie "Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie" nie jest namawianiem do zrobienia "interesu" z Panem Bogiem. Nasze dawanie musi być czyste, a nie interesowne [ja zasieję, a Bóg mi odda!]. Takie postawienie sprawy jest cyniczne, obrzydliwe i nie ma nic wspólnego z całym kontekstem tego fragmentu. Niestety, jest ono popularne, szczególnie w kręgach Ruchu Wiary ["wsiej we mnie swój samochód!"].

Jeśli obficie "zasiejemy" miłosierdzie i ofiarność, to będziemy "żąć"... owoce sprawiedliwości [9:10], a nasza służba wyda plon w licznych dziękczynieniach, składanych Bogu [9:11]. Ponadto, odbierze On sobie chwałę za to, że podporządkowujemy się wyznawanej ewangelii Chrystusowej [9:13], a braterska więź ulegnie wzmocnieniu [9:13-14]. Zaiste, jest to dar niewysłowiony [9:15].

A co z [rzekomo] obiecanymi pieniędzmi z zamian za obfite dawanie? Wbrew teoriom o "sianiu pieniędzy i zbieraniu bogactwa", Bóg da nam... jedynie samowystarczalność, żebyśmy mogli dobrze czynić [9:8]. Ponadto, będziemy "ubogaceni ku prostocie", z którą inni będą dziękowali Bogu [9:11].

Sami widzicie, do czego prowadzi wyrywanie tekstu o zasiewie z kontekstu całości." [2]

 

 

Ofiarność Macedończyków

Dla chrześcijan z Macedonii okazja do okazania dobroczynności była łaską od Boga. Dlaczego? Bo wiedzieli, że On odbierze sobie wielką chwałę w dziękczynieniach Jemu składanych, a oni sami okażą miłość braciom i gotowość podporządkowania się nauce ewangelii, którą otrzymali od apostołów. Paweł relacjonuje te wydarzenia współbraciom mieszkającym w Koryncie:

"A powiadamiamy was, bracia, o łasce Bożej, okazanej zborom macedońskim, iż mimo licznych utrapień, które wystawiały ich na próbę, niezwykła radość i skrajne ubóstwo ich przerodziły się w nadzwyczajne bogactwo ich ofiarności; gdyż w miarę możności - mogę to zaświadczyć - owszem, ponad możność, samorzutnie, usilnym naleganiem dopraszając się od nas tej łaski, by mogli uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych, i ponad nasze oczekiwanie oddawali nawet samych siebie najpierw Panu, a potem i nam, za wolą Bożą." [II Kor. 8:1-5]

Apostoł Paweł zbierał w zborach poganochrześcijańskich pieniądze dla wierzących w Judei. Robił to z dwóch powodów. Pierwszy wymienia w II Kor. 8:14 - "w obecnym czasie niech wasz nadmiar wyrówna ich niedostatek". Jest to oczywista motywacja miłości braterskiej.

"Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy oddawać życie za braci. Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą." [I Jana 3:16-18]

Drugim powodem był pewien dług, jaki poganie [nie-Żydzi] zaciągnęli u zbawionych Żydów, którzy jako pierwsi ogłosili im ewangelię.

"A teraz idę do Jerozolimy z posługą dla świętych. Macedonia bowiem i Achaja postanowiły urządzić składkę na ubogich spośród świętych w Jerozolimie. Tak jest, postanowiły, bo też w samej rzeczy są ich dłużnikami, gdyż jeśli poganie stali się uczestnikami ich dóbr duchowych, to powinni usłużyć im dobrami doczesnymi." [Rzym. 15:25-27]

Interesujące jest to, że w powyższym fragmencie wyraźnie widać, w jakich dobrach Izraela uczestniczy Kościół - w dobrach duchowych, nie fizycznych! Takiego to "tłuszczu oliwnego" staliśmy się uczestnikami my, którzy pochodzimy z pogan [Rzym. 11:16-24]. Byliśmy kiedyś "bez [Mesjasza], dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie" [Ef. 2:12]. Jednakże przez słuchanie z wiarą otrzymaliśmy Ducha [Gal. 3:5]. "A Pismo, które przewidziało, że Bóg z wiary usprawiedliwia pogan, uprzednio zapowiedziało Abrahamowi: W tobie będą błogosławione wszystkie narody. Tak więc ci, którzy są ludźmi wiary, dostępują błogosławieństwa z wierzącym Abrahamem" [Gal. 3:7-9]. Jakiego błogosławieństwa? "Bóg (...) nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios." [Ef. 1:3]

Odpadają zatem wszelkie pretensje do bogactwa, ziemi, pełnego kosza i dzieży oraz wszystkiego, co było zagwarantowane wyłącznie dla narodu żydowskiego w ramach Starego Przymierza. Jeśli zaś idzie o dobra doczesne, to - jak widać - powinny płynąć [o ile to potrzebne] raczej w drugą stronę, czyli nie do Kościoła, lecz od Kościoła w kierunku potrzebujących.

 

 

Wdowi grosz

"A podniósłszy oczy, ujrzał bogaczy, wrzucających swe dary do skarbnicy. Ujrzał też pewną ubogą wdowę, wrzucającą tam dwa grosze, i rzekł: Zaprawdę powiadam wam, iż ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy. Albowiem oni dorzucili do darów z tego, co im zbywa, ona zaś złożyła z niedostatku swego wszystko, co miała na swoje utrzymanie" [Łuk. 21:1-4]

To bardzo ważna lekcja. Tak często dajemy Bogu z tego, co nam zbywa! Dotyczy to życia, służby, czasu... wszystkiego. Uboga wdowa (podobnie jak później Macedończycy) "dała ze swojego niedostatku" - a przecież wiemy, jak trudno było utrzymać się wdowie w tamtych czasach. Do tematu utrzymania wdów w Kościele jeszcze powrócimy.

Jak czytamy w powyższym tekście, do skarbnicy wrzucano dary. Były to dobrowolne dary ofiarne, przeznaczone najprawdopodobniej na obsługę świątyni. Bóg nigdy nikogo nie zmuszał do tego rodzaju darowizn. Zanim zbudowano pierwszy przybytek za czasów Mojżesza, Pan nakazał: "Zbierzcie od siebie dar ofiarny dla Pana. Każdy, kto jest ochotnego serca, przyniesie ją, jako dar ofiarny dla Pana. (...) Potem przychodził każdy, kto miał ochotne serce, kogo duch pobudził, i przynosili dar ofiarny Panu na wykonanie Namiotu Zgromadzenia i na wszelką służbę w nim, i na święte szaty." [II Mojż. 35:5,21] W pewnym momencie okazało się, że "lud przynosi więcej, niż potrzeba na wykonanie tego, co Pan nakazał wykonać. Wtedy Mojżesz wydał rozkaz, który ogłoszono w obozie: Niechaj już nikt - ani mężczyzna, ani kobieta, nie przynosi ze swego dorobku żadnego daru ofiarnego na rzecz świątyni." [II Mojż. 36:5-6]

Nie był to zatem obowiązek, lecz wynik pragnienia serca. Jakąż ufność w stosunku do Boga musiała mieć ta uboga wdowa, skoro pobudzona przez ducha i z ochotnym sercem wrzuciła do skarbnicy całe swoje utrzymanie!

Tutaj ważna uwaga: istnieje zasadnicza różnica pomiędzy postawą A: "jeśli wsieję pieniądze do skarbnicy, to Bóg odda mi z nawiązką i będę bogaty" a postawą B: "Duch Święty pobudza mnie do dawania i czynię to ochotnie (z czystych motywacji), a Bóg zatroszczy się o moje potrzeby [zresztą i tak mi to obiecał!] - będę miał co jeść i będę miał się czym odziać." [Łuk. 12:22-34]

Postawa A charakteryzuje ludzi chciwych, którzy robią z Panem Bogiem interes. Albo zwiedzionych, którym wmówiono, że mogą się wzbogacić na takim "handlu" z Wszechmocnym. Postawa B wypływa z miłości do Boga i bliźniego, a także z posłuszeństwa ewangelii. Tacy ludzie nie liczą na materialny zysk, lecz czynią to, co im nakazuje przemienione, wrażliwe serce. Ich wiarę widać w uczynkach, zatem nie jest martwa.

"Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, a ktoś z was powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże?

Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie." [Jak. 2:15-17]

Bóg doskonale zna serce człowieka i wie, jakie są nasze motywacje. A w przypadku dawania są one najważniejsze.

 

 

Niech nie wie lewica, co czyni prawica

"Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie. Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją.

Ale ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja, aby jałmużna twoja była ukryta, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie." [Mat. 6:1-4]

"Odbierają zapłatę swoją". Greckie słowo apecousin dokładnie tłumaczy się "mają w całości". Czyli nigdy więcej już nic z tego tytułu nie dostaną. "Odbierają zapłatę swoją". Dlaczego dają? Dla swojej zapłaty, którą pragną otrzy...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin