Myrcik Dominik Pająk Jan - Na krawędzi prawdy.doc

(4388 KB) Pobierz
Na krawędzi prawdy

353

Na krawędzi prawdy                            © Dominik Myrcik

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O czym jest ta książka i w jakim celu została napisana? – czyli wstęp dla Wszystkich.

 

Motto: Gdy akademiccy uczeni twierdzą, że coś jest możliwe, prawdopodobnie mają rację, gdy natomiast twierdzą, że coś jest niemożliwe, prawdopodobnie racji nie mają.

                                                                                                                                                          Artur C. Clarke

 

 

              Zachęcam koniecznie do przeczytania tego wstępu.

Książkę tę, zacząłem pisać około 22 stycznia 2002 roku. Właściwie to dyskusja na jej temat zaczęła się na liście dyskusyjnej, gdzie prof. Jan Pająk oraz jej inni uczestnicy wspólnie zachęcali do wydania jego prac (monografii) a więc zarazem całego dorobku życiowego w formie książkowej. Na taką misję zgodziłem się na ochotnika, chociaż doskonale sobie zdawałem sprawę, jak trudna jest to misja. Moja przygoda z teoriami Jana Pająka zaczęła się około połowy roku 2000. Miała czasami dziwne zwroty, punkty zahaczenia, dziwne załamania.
Ale tak to już bywa z pracami Szanownego profesora, że im bardziej człowiek stara się znaleźć luki i niedociągłości w tym, co jest bezsprzecznie udowadnialne niemal na każdym kroku, tym bardziej zdobywa się pewność, że to, co starał się zaprzeczyć – istnieje.

              Wyjaśnię może najprecyzyjniej jak mogę: ilość stron w monografiach Jana Pająka sięga kilku tysięcy stron! Moją misją było przedstawienie w sposób jak najmniej „naukowy” (czyli przyswajalny dla większej grupy Czytelników) przedstawić dorobek naukowy prof. Pająka oraz moje przeżycia, uczucia, odczucia oraz zjawiska, które towarzyszyły mi od początku zetknięcia się z osobą Jana Pająka. Czasem siedząc w fotelu, dziwię się, że ja przeżyłem to, co opisałem. To tak, jakbym był w jakimś filmie aktorem a potem oglądając ten film dziwiłbym się, że to ja w nim zagrałem. Jednym z celów było skompresowanie tych kilku tysięcy stron do ilości akceptowalnej a jednocześnie w miarę dobrze przekazując to, co wypracował ciężką i sumienną pracą Jan Pająk.

              Wiem, że nie jestem zawodowym pisarzem, dlatego jestem świadom niedoskonałości swojej książki – wszak z różnych powodów pisałem tę publikację ponad 3 lata! Zdaję sobie sprawę, że niemal wszystko, co tutaj zaprezentowałem będzie dla Ciebie, Czytelniku nie do przełknięcia! Większość wierzy, że to, co opisane w podręcznikach akademickich istnieje – a to, co nie opisane, to nie istnieje. Ja WIEM, że prawda jest aż do obłudności przeciwstawna!

              Po co więc tyle zachodzu i wkładu, skoro zdaję sobie sprawę, że teorie Pana Pająka są trudne do zaakceptowania? Podstawowym i głównym ideałem przyświecającym mi podczas pracy nad książką był szok, który mam nadzieję zostanie wywołany, kiedy zaczniesz ją czytać. Szok ten, nie będzie jednak szokiem, który przyniesie śmierć – tylko tym, który ma wielką moc stać się życiem. Chciałem, aby ta książka, tak jak monografie prof. Pająka były jednym, długim krzykiem:

 

„Halo, Człowieku! Obudź się, bo fałsz, który jest ci bezustannie wtłaczany do głowy, wcale nie reprezentuje prawdy. Prawda odzwierciedlana jest przez fakty i zdarzenia – a nie deklaracje słowne twórców teorii”.

 

              Co zawiera moja książka? Jako jedna z nielicznych publikacji, po pierwsze jest napisana przez polskich autorów: twórcy najbardziej posuwających do przodu teorii ludzkości, jakie kiedykolwiek w cywilizacji, które znamy zostały stworzone oraz mnie, skromnego i omylnego (przecież jestem tylko człowiekiem) autora a zarazem przekaźnika tych teorii, w których poprawność (w ogromnej większości) jestem dogłębnie przekonany. W mojej książce nie znajdziesz „tego samego w koło Macieju”, czyli pytania „a czy ufo istnieje” – tylko otrzymasz precyzyjne dane na temat ilu UFOnautów okupuje naszą Ziemię, w jakich pojazdach się poruszają, dlaczego się ukrywają i co od nas rabują! Ja wiem, że większość twórców książek o ufo nie wybiega poza pytanie postawione wyżej, bo czerpią z tego lukratywne zyski – bowiem nie danie jednoznacznej odpowiedzi daje im szansę na napisanie kolejnej i kolejnej itd. Z kolei inni twórcy, są zachwyceni i jak zahipnotyzowani różnymi tak głupimi i niedorzecznymi teoriami na temat ufo (np. że ufo to my z przyszłości, że ufo to ludziki z innych wymiarów itd.) że po prostu popuszczają całkiem wybujałe wodze fantazji i nie mając praktycznie żadnego pokrycia w faktach i zdarzeniach, tworzą wprost kosmiczne teoryjki. Moja książka będzie, mam nadzieję, dla wielu z Was iskrą, która w końcu obudzi Waszą logikę i sumienie i ruszycie na prawdziwy podbój wiedzy, zaczniecie wreszcie tym wszystkim możnym tego świata zadawać pytanie, dlaczego nie promuje się idei Jana Pająka, dlaczego nie buduje się magnokraftu? Dlaczego uparcie zaprzeczają istnieniu urządzeń free energy, czyli urządzeń za darmo dostarczających energię? Przecież Thesta-Di-Statica działa i ma się dobrze. Tak samo Silnik Adamsa! Moja książka zawiere o wiele więcej szokujących faktów, dla przykładu opisałem w niej bliznę, którą posiada każdy człowiek na ziemi! Że blizna ta jest niestety tylko łatwo widoczna u około 33 % ludzkości – u reszty zaś tylko dokładne zbadanie nogi potwierdza smutną rzeczywistość: nikt nie jest oszczędzany przez UFOnautów i jesteśmy brutalnie pozbawiani swojej przestrzeni życiowej. Co jednak najważniejsze, istnieje przekonanie, że kosmici mają pakty z politykami, rządami i że zostawiają w spokoju ich i ich rodziny – o Boże jaka naiwność i głupota – jest wprost przeciwnie! To oni idą na pierwszy odstrzał, są najbardziej indoktrynowani i manipulowani. Nie ma znaczenia, czy jesteś prezydentem, papieżem, księdzem, robotnikiem na budowie: każdy jest brutalnie traktowany i pozbawiany wszystkiego, co kocha i szanuje.

              Wiem, że moja książka zostanie poddana bardzo surowej ocenie, strasznej wręcz krytyce i że wystawiam siebie i swoją rodzinę na obelgi, pośmiewisko i jeszcze gorsze rzeczy – ale cena którą przyjdzie Nam zapłacić za osobistą niewiedzę albo celowe chowanie głowy w piasek będzie nieskończenie razy większa, dlatego też zdecydowałem, że pomimo przechodzących mi ciarek na samą myśl o uczuciowych konsekwencjach (tj nastawionych nielogicznie, tylko niskimi pobudkami) wydam tę książkę w taki sposób, na jaki będę potrafił.

              Jedni z pierwszych Czytelników (zagorzali fani książek sciene-fiction) czuli niesmak, że pierwsze rozdziały są nieco infantylne i nieprzystające do reszty tego gatunku. I Bogu dzięki! Ci pisarze s-f mają strasznie wybujałą wyobraźnię, natłukli do głowy czytelnikom niestworzonych rzeczy i swoich niedorzecznych (oczywiście z zamierzeniem) wizji typu „jak to będzie kiedyś wyglądał świat” – tymczasem ja stworzyłem bardzo prawdopodobną wizję życia SPRZED 600 mln lat – wizję opartą na bardzo wiarygodnych przesłankach i faktach! Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że gdybym nieco tylko wchłonął się w rynek sci-fi i przeczytał parę książek, moja nienajgorsza przecież wyobraźnia, zapewne pozwoliłaby mi na napisanie nie jednej powieści sci-fi z górnej półki jakości – ale NIE o to tutaj chodzi!!! Ludzie naoglądali się filmów o terminatorach, matriksach, sędziach dredach i innych banialukach – w każdym zaś przedstawiane są tak niesamowite wizje UFOnautów, kosmitów, życia w przyszłości, że ludzie przyzwyczajeni zostali do standardu, że kosmita, koniecznie musi wyglądać jak maszkara z antenkami na głowie, że musi posiadać paskudny pysk i mówić koniecznie w dziwnym języku (lub też po...angielsku). Zawsze jednak w filmach to ludzie okazują się chytrzejsi i mądrzejsi od kosmitów – a prawda jest szokująco odwrotna: to my jesteśmy średnio 20 razy głupsi od przeciętnego UFOnauty i to my możemy tylko pomarzyć o sposobach podróżowania, jakie im są dostępne.

              Ja dorastałem wraz z moją książką – dlatego też nie zawsze ująłem daną rzecz tak, jak bym teraz chciał. Ale to właśnie stanowi o rozwoju człowieka – gdybym miał ciągle i ciągle poprawiać wszelkie nieścisłości i to, co nie podoba się mnie i moim pierwszym Czytelnikom, nie wyszedłbym poza pierwszy rozdział – wszak zawsze można go ulepszać i ulepszać.

              Wiem, że teraz inaczej ująłbym pewne sformułowania, że niektóre zdania śmieszą mnie swoją prostotą i niedoskonałością. Tak właśnie miało być – ciągle łaknę prawdy, a prawdy jedynie może dostąpić ten, kto się potknie, kto zweryfikuje swoje życie, jakość i postępowanie ilością bólu, wyrzeczeń i gorzkiej pigułki, którą sam sobie zaserwuje.

              Jeśli więc jesteś odpornym – ale nie tępogłowym i zastraszonym przez cały świat Czytelnikiem, zapewne znajdziesz tutaj punkt odbicia, który zmieni Twój styl i kąt patrzenia na świat.

              Niektórym może się „dźwignąć”, bo dowiadując się o tym, co wyprawiają z nami ufole podczas uprowadzeń, rzeczywiście nie robi się wesoło.

 

Dla kogo jest ta książka?

 

              Jeśli nie wierzyłeś w ufo ale tylko dlatego, że nikt Cię nie przekonał, bo nie miał wystarczających argumentów – to moja książka stoi właśnie na krawędzi prawdy – to TY ją może przekroczysz – a w którą stronę, to już zależy od Ciebie.

              Jeśli wierzyłeś w ufo, to otrzymasz precyzyjne wskazówki i fakty na temat pochodzenia, celów oraz powodów ukrywania się ufoli w okolicach naszej planety. Zapomnij o wszystkim o czym wiedziałeś na temat ufo: NIE jesteś inteligentniejszy od UFOnauty, ufole NIE są wysoko rozwinięci duchowo – a wręcz przeciwnie, są moralnymi degeneratami, którzy dążą do unicestwienia ludzi, jeśli dalsza eksploatacja okaże się niemożliwa. Możesz również wykluczyć śmiało teorię, że ufo to tak...gdzieś w Afryce, Ameryce a może na biegunie – ale u mnie w ogródku? Niemożliwe... Oj bardzo możliwe i przekonasz się, że prawda jest bardzo brutalna.

              Jeśli nie wierzyłeś w ufo, bo jesteś zagorzałym fanatykiem nauki, ślepo wierzącym wszystkiemu co nauka stwierdza i odrzucającym wszystko, co nauka odrzuci, jeśli już z góry założyłeś, że ufo nie ma, nie było i nie będzie, że to wymysł ludzi chorych psychicznie albo nadających się do leczenia psychiatrycznego – to wierz mi, że choćby magnokraft/ufo wylądował na Twoim nosie, zgwałcił ci żonę, siostrę, Ciebie samego (czynią przecież tak każdej nocy...) to nie ma siły, która by Cię przekonała, że tak właśnie jest. Dlatego też moja książka będzie dla Ciebie zapewno powodem wyrażenia ironii, sarkazmu oraz własnej niechęci do poznawania innych aspektów nauki. Ja tu nic nie poradzę, to Twój wybór.

 

Moja książka ma być dla Ciebie przebudzeniem, gdzie zaczniesz zgłębiać wiedzę na temat wszystkiego, co Cię otacza. Nikt nie wie wszystkiego i ciągle uczymy się nowych rzeczy. Dlatego też może moja publikacja zachęci Cię do zapoznania się z monografiami prof. Jana Pająka i może do dalszych badań?

 

Chciałbym abyście Wszyscy wiedzieli, że liczę na to, iż będą do mnie napływać coraz to nowe fakty o tym, co Was niezwykłego w życiu spotkało, co nie zostało opisane w podręcznikach szkolnych ani też nikt Wam tego na lekcjach religii nie powiedział.

 

Życzę Wam, aby bez względu na to, czy zgadzacie się z treścią niniejszej książki, czy też zupełnie jesteście jej przeciwstawni, żeby zawsze przyświecał Wam jeden cel: prawda.

             

                                                                                                                                                          Dominik

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SPIS ROZDZIAŁÓW:                                                                                                                Strona:

 

600 milionów lat temu...

8

Zniszczenie Planety Terra

21

Zem

22

40 000 lat p.n.e.

29

30 000 lat wstecz

49

Legendarna eksplozja w roku 1178 w Tapanui

68

Dowody na „małą epokę lodowcową” (Little Ice Age) po 1178 r.

78

Eksplozja Tapanui spowodowała poślizg skorupy ziemskiej

79

Magnokraft

85

Lądowiska Magnokraftów

115

Kręgi zbożowe, czyli lądowiska UFO (magnokraftów) w zbożu

122

Czynniki zniekształcające obserwacje UFO

134

UFO, to już zbudowane magnokrafty

142

Ziemia pod niewidzialną okupacją UFO

149

Formalny dowód, że Ziemia jest pod okupacją UFO

165

Magnokrafty II generacji, czyli wehikuły telekinetyczne

172

Napęd telekinetyczny i jego właściwości

178

Thesta-Distatica

186

Zamachy na życie

187

prof. Janowi Pająkowi – Nie!

203

Zamach na World Trade Center

223

Magia – horoskopy – wróżby – miłość

250

Początek końca

262

Cuda i hoaksy

269

Diabeł – Szatan – Opętanie - Czary

271

Problem UFOnautów – jak zainstalować Antychrysta na Ziemi?

279

Dowód, że religijne Diabły, to w rzeczywistości UFOnauci

294

Dlaczego religie przegrały wojnę z diabłem/UFOnautami?

305

Dziwna sprawa: „objawienia”

310

O co chodzi z tymi zaginionymi cywilizacjami?

347

Pomału trzeba kończyć

351

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

600 mln lat temu...

 

 

              Właśnie wstawał nowy dzień. Obydwa słońca znowu zaczynały codzienną wędrówkę, zanurzając całą okolicę Miasta w przepięknych, figlarnych promykach. Mniejsza gwiazda na nieboskłonie, była wielkości piłeczki pingpongowej, świeciła z bardzo wysoka, niemal pionowo, leżała bardziej ku zachodowi. Większe słońce, te „właściwe” było już dużo większe od tego zachodniego i właśnie oznajmiało naturze, iż rodzi się nowy dzień, a ono ma zaszczyt przewodzić i dyrygować przy akompaniamencie natury. W oddali było widać wzgórze, którego piękno doceniali okoliczni ludzie, spędzając na nim wolne dni wraz z rodzinami, ciesząc się jego wyjątkowością. A było wyjątkowe, rzeczywiście. Jego niesamowicie soczysta zieleń, wysoka, giętka i bujna trawa były doskonałą naturalną zabawką dla okolicznych dzieci, które radośnie biegając chowały się w niej, co chwila  wystawiając główki znad gęstej trawy. Poza tym, kiedy rosa poranna opadała na tę przepiękną
i niepokojąco zieloną trawę, obydwa słońca dopełniały cudu natury, który polegał na grze światła i cienia, przechodząc przez kropelki rosy powodowały tak piękne płynne odmiany kolorów, że ludzie często rano specjalnie wstawali wcześniej, by pooglądać to piękne zjawisko. Szczególnie pięknie ono wyglądało, gdy wiatr delikatnie muskał kłosy trawy i smagał nimi tak delikatnie, iż wydawało się, że całe wzgórze porusza się uginane jakby niewidzialną szczotką natury. Ludzie, już dziesiątki lat wcześniej, doceniając piękność natury, nadali temu wzgórzu nazwę Wzgórza Zieleni. Pielęgnowali je i żyli z nim w zgodzie, jakby wiedząc i doceniając dar Boga. Na dodatek Wzgórze Zieleni otaczały piękne, strzeliste i wysokie drzewa, tworząc niezbyt gęsty mały lasek, w którym o dziwo rosły bardzo hojne dary natury, znajdowały się
w nim bowiem zarówno zioła, jak i jagody, grzyby i wszystkie owoce leśne, znane, jak i nie znane później na Ziemi.

 

 

* * *

 

              Dochodziła godzina 16 po południu. Ciepły klimat całej planety oraz kąt, pod jakim świeciły obydwa słońca, zdawały się idealnie sprzyjać małemu spacerowi i podziwianiu natury. A szczególnie, iż nieboskłon z głębokobłękitnym niebieskim w zenicie i lekko zielonkawo-seledynowym kolorem przy horyzoncie uprzyjemniały ewentualną wycieczkę od codziennego życia. I rzeczywiście, od strony miasta zaczęły się zbliżać dwie małe postacie, jakby początkowo zlane ze sobą, jednak po zbliżeniu do wzgórza wyraźnie jedna z nich, mniejsza, w małych podskokach wyprzedzała większą, lecz z tej odległości nie dało się jeszcze spostrzec płci obydwu wycieczkowiczów.

              Ta mniejsza postać, co chwila schylała się po coś i podbiegała z powrotem do większej...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin