UPADEK SEJMU W LATACH 1733.doc

(56 KB) Pobierz
UPADEK SEJMU W LATACH 1733-63

UPADEK SEJMU W LATACH 1733-63

SEJM „BONI ORDINIS”

 

Sejm rozpoczął się 30 IX 1748 r., rugi zajęły drugą i początek trzeciej sesji. Opozycja zanotowała na niej zysk jednego dnia. a ucałowanie ręki królewskiej odbyło się dopiero w czwartym dniu obrad. Na sesji piątej udało się senatorom zmusić do milczenia Jana Czarneckiego, który chciał odwołać się do pactów conrentów (niedopuszczenie do skarg na ich niedotrzymywanie starali się wykorzystać posłowie pruski i francuski, podburzając posłów przeciw dworowi), za to uparł się przy głosie Podlasiak Paweł Karwowski, żądając od senatorów powiększonych świadczeń na aukcję wojska30. W propozycjach od tronu król prosił o wypuszczenie nieuzgodnionych materii w reces bez niszczenia sejmu, aukcję wojska i nowe taryfy po lustracji, podnosił ko­nieczność reformy skarbowości i całej gospodarki ze szczególnym naciskiem na odrodzenie miast, rzemiosł i handlu. Sesja szósta zeszła na przemówieniach posłów od wojska i wreszcie na siódmej sesji, 8 października, przystąpiono do wysłuchania propozycji senatorskich.

Laskę sejmową powierzono stronnikowi Czartoryskich staroście dąbowieckiemu Wojciechowi Siemieńskiemu, wbrew opozycji, która kierownikiem obrad mieć chciała starostę oświęcimskiego Adama Małachowskiego. Sekretarzował sejmowi inny stronnik Familii, pisarz ziemski i grodzki warszawski Mateusz Bieńkowski. Dla utrzymania dyscypliny zgromadzenia w toku przedsejmowych przygotowań spisano regulamin obrad, jaki istniał zwyczajowo oraz znalazł potwierdzenie w ustawach zwłaszcza z 1690 r. Opozycja nie dopuściła do sejmu Stanisława Burzyńskiego, któremu książę Michał życzył mandatu jako przydatnemu w pracach ustawodawczych, nie zdobył poselstwa podskarbi Antoni Kossowski, przewidywany jakoby przez Czartoryskich do laski sejmu, zaś Józefa Skrzetuskiego, też ponoć potencjalnego marszałka, wepchnięto już po wyborach na opróżnione przez Antoniego Lubomirskiego miejsce inflanckie. Poza wymienionymi zarówno Familia, jak opozycja, zdołały przeforsować czołowe osobistości ".

 

„Refleksje strony naznaczenia komisji do taryf anno 1748 na sejmie warszawskim".

Jak wynika z treści, autor pisał w czasie sejmu. Za terminus post quem można przyjąć 19 października (sesja 17-ta), kiedy rozpoczęto dyskusję nad trzecim projektem komisji, ułożonym w trakcie obrad, o którym „Refleksje" nie wspominają. Prawdopodobnie rozpowszechniano pismo przed powrotem posłów z senatu, aby wyznaczając główny cel prac izby, służyły w czasie dyskusji argumentami. Uznawszy ustanowienie komisji ekonomicznej za zasadniczy cel sejmu, przypomniano dwa projekty z 1746 r. („Komisja walna" i „Przyczynienie albo aukcya sił Rzeczypospolitej"), które powinny stać się podstawą wersji ostatecznej. Komisja będzie miała tylko moc sprawozdawczą, o podatkach zadecyduje przyszły sejm znający wyniki lustracji podatków ustalonych w 1746 r. (łanowe, podymne, pogłówne, kwarty, hiberny, szelężne i czopowe, młynowe, pogłówne żydowskie). Polemizując z krążącymi obiekcjami wobec komisji, autor przypomniał, że budzące lęk podatki (łanowe) były już w Polsce wielokrotnie praktykowane, toteż łączenie ich z absolutum dominium jest bezpodstawne. Nie należy też bać się zbytniego przeciążenia opłatami: tylko część zlustrowanych dochodów stanie się podstawą opodatkowania, o reszcie Rzeczpospolita chce wiedzieć na wszelki wypadek. W zakończeniu przypomniano o rzeczywistym zagrożeniu zewnętrznym, niebezpiecznym także dla wolności. Wymowę pisma wzmacniała forma: klarowna, pozbawiona makaronizmów, polszczyzna, prosty i bezpośredni styl, przejrzysta konstrukcja logiczna.

Obóz przeciwny upowszechniał w tym samym pewnie czasie list posła niby do ,,Jaśnie Wielmożnego Choloandra" [sic]. Autor biadał, iż dwór, deklarując poniechanie na sejmie aukcji wojska dowiódł, że mu na interesach Rzeczypospolitej nie zależy, a kieruje się własnymi widokami: zmierza do elekcji vivente rege królewicza Ksawerego (.śmierć polskiej wolności) i absolutum dominium. Jedynym ratunkiem jest zniszczenie sejmu. Korespondent „Choloandra" rozpisał się szeroko o staraniach Brühla o polski indygenat, by ostrzec, że wzmocniwszy pozycją w Rzeczypospolitej, minister tym energiczniej wesprze króla w zabiegach sukcesyjnych; na razie kumuluje królewszczyzny. Ambicji dynastycznych Wetlynów dowodzi też popieranie Maurycego Saskiego do lenna kurlandzkiego; nie dość, że dzieje się to wbrew polskiej konstytucji z  1726 r., ale grozi jeszcze ściągnięciem na kraj rosyjskiej zemsty

Trudno orzec, jaki oddźwięk miał ten list o niewątpliwej berlińskiej proweniencji. Brak w nim argumentów przeciw komisji ekonomicznej dowodzi, iż nawet Hohenzollern nie mógł znaleźć przeciw' niej zręcznych zarzutów. Świadczy to pośrednio o trafnym wyborze przez Czartoryskich celów sejmu.

Już po sejmie, 12 XI 1748 r. do grodu warszawskiego oddano manifest posłów przeciw podskarbiemu Sedlnickiemu. Oskarżali go, że unikając rozliczeń przed sejmową deputacją, rozpoczął rachunki dopiero w nocy 6 listopada, pod nieobecność komisji kalkulacyjnej, rachował się ryczałtowo, bez kwitów, nie zważając na protesty obecnych. Ponieważ niektórzy posłowie podpisali Sedlnickiemu te nieuczciwe wyliczenia, manifestanci protestowali także przeciw tym kolegom. Spośród 24 członków komisji rachunkowej, manifest podpisało 5. Brak wśród nich stronnika F.arnilii-Węglińskiego, byli natomiast dwaj opozycjoniści, Wawrzecki i Chreptowicz

Opozycja republikancka ogłosiła „RemaniCcst senatorów przeciw manifestowi posłów do likwidowania skarbu koronnego uczynionemu". Bronił on Sedlnickiego argumentem braku przepisu, który w jednoznaczny sposób określałby metodę rozliczania. Brak podpisów na kopii senatorskiego manifestu dowodzi, że skłonnych do jego poparcia było niewielu.

Zamykając rozważania o sejmie „boni ordinis" wypada jeszcze wyliczyć pomijanych dotąd sprawców jego zniszczenia. Już przed sejmem hetman Radziwiłł ostrzegał marszałka Sanguszke, że Czartoryscy zamyślali o obradach pod węzłem konfederacji; wiadomość pochodziła od Sapiehów, wojewody podlaskiego i koadjutora wileńskiego, przy czym ten ostatni miał nadzieje, że hetman wyperswaduje królowi ryzykowne przedsięwzięcie. Przybywszy do Warszawy i zorientowawszy się, jak wielkich wysiłków dokładają Czartoryscy dla utrzymania sejmu, Radziwiłł rozważał szansę jego zerwania w sposób praktykowany w czasach Augusta II, a choć wobec Sanguszki narzekał na niedopuszczalną tolerancję Rosji dla poczynań Czartoryskich, przed ich zamysłami obalenia liberum vet nie omieszkał ostrzec Michała Bestużewa. Znamienne też, że wśród wymienionych przez des Issartasa niszczycieli sejmu znalazł się znany klient i sędzia wojskowy Radziwiłła, Jan Czarnecki. Najważniejsze usługi oddał mocarstwom ościennym i Francji Antoni Potocki; szereg Czarneckich, Malińskich (prawa ręka hetmana Potockiego) i Malołachowskich tworzył drugi, działający głównie w izbie poselskiej trzon opozycji. Poważny wkład wniósł wreszcie wojewoda rawski Stanisław Jabłonowski.

W początkach stycznia 1749 r. gazety doniosły o przygotowaniu uniwersałów na sejm; w połowie tego miesiąca podpisał je król

Uniwersał sporządzono w wersjach: polskiej, łacińskiej, francuskiej i niemieckiej. Zaznajomiwszy się z treścią dokumentu w połowie stycznia 1749 r., po wydrukowaniu części nakładu polskiego, ale zanim zaczęto go rozpowszechniać, przywódcy opozycji wpadli w furię. Wyjaśnienie okoliczności zniszczenia sejmu „boni ordinis" uznano za oszczerstwa, a orzeczenie winy bez sądu za pogwałcenie zasady nietykalności osobistej. Masy podburzali Potoccy argumentem, iż tekst odsłania zagranicy wewnętrzne rozdarcie i słabość Polski, od króla zażądali wstrzymania druku dalszej partii, nierozpowszechniania już gotowej, i gruntownego przeredagowania całości na wspólnym zebraniu przywódców stronnictwa dworskiego i opozycji". Trzej republikańscy leaderzy - Józef Potocki, Jan Tarło i Stanisław Swidziński, na audiencji 30 I 1749 r. wręczyli Augustowi III memoriał senatorów koronnych polemizujący z tezami uniwersału Załuskiego zawierający groźby w razie opublikowania tegoż, oskarżenia pod adresem Familii i żądania wobec dworu

Uniwersał Załuskiego przypominając przyczyny zniszczenia sejmu „boni ordinis" z niezwyczajną ostrością potępiał działaczy opozycji, „którzy wyzuwszy siej ze wszystkich przymiotów prawdziwym ojczyzny synom należących i złością samą narabiając, zawsze na przeszkodę dobrym stawiają się zamysłom, a w złych uczynkach szpetną chlubę i niewstydliwą znajdują pociechę". Przyczyną zerwania sejmu były bowiem nie intrygi cudzoziemskie, lecz wewnętrzna niezgoda i nieprzejednana zawziętość. Priez te prywatne waśnie, „przez nienawiść i zazdrość zawsze niepowściągnioną do zepsowania najlepszych rzeczy chęcią, tamowali najświątobliwsze zamysły, odrzucali najzbawienniejsze pospolitemu dobru śrzodki i własną ojczyznę wyrodne dzieci okrutną zabijali ręką". Drugim novum była ostrość obrazu upadku Rzeczypospolitej, „wydanej na wszelkie niebezpieczeństwa, bez obrony, bez rady, zaniedbałej w nieporządku wewnętrznym, żadnego prawie u postronnych nie mającej poważania". Utrzymanie Polski w tym stanie jest nie tylko dziełem niszczycieli sejmu, jest ono ich świadomie założonym celem. Ten ich interes jest wszakże sprzeczny z interesem państwa. „Ale ten sposób rządów, być zawsze w nierządzie, który oni do swoich w szczególności przyzwoicie kierują interesów, jeżeli długo zażyty być może bez wszelkiego uszczerbku i niepowetowanej szkody Rzeczypospolitej, łatwo pomiarkować". Argumentacja niszczycieli, że zerwanie sejmu nie gubi kraju, jest błędna; Polska cieszy się wprawdzie pokojem, ale istnieje realne niebezpieczeństwo ataku, ze strony sąsiadów: „A choćby nawet nic złego i niepomyślnego od postronnych obawiać się nie przyszło, czego jednak bardziej życzyć niż spodziewać się potrzeba", zgubny jest dla państwa ,,sam nieporządek wewnętrzny, zaniedbałe gospodarstwo domowe, upadek handlów, zguba miast, niedostatek pieniędzy”

 

Zachęceni zniszczeniem sejmu „boni ordinis" republikanci rozpoczęli u schyłku 1748 r. nowy etap konfederackich przygotowań z myślą o przejęciu władzy w Rzeczypospolitej. W porozumieniu z rezydentem francuskim Casterą na marszałka związku generalnego przewidziano starostę kazimierskiego Antoniego Lubomirskiego. Memoriał „patriotycznych" senatorów prawie otwarcie o tych przygotowaniach wspominał, tak, iż ex-kanclerz Załuski podejrzewał, że elaborat ów był hasłem do konfederacji, a w panującym na Rusi zamęcie dopatrywał się jej zaczątków. Planując atak, hetman Potocki zmienił regimentarzy, przekazując partię wielkopolską i pruską wojewodzie smoleńskiemu Piotrowi Rapieże, krakowsko-sandomierską Adamowi Małachowskiemu, ukraińską Franciszkowi Potockiemu.

Głośniejszym echem odbił się memoriał senatorów z 29 I 1749 r. Autorzy memoriału obwiniali uniwersał Załuskiego o obrazę oskarżonego w nim narodu (opozycji) i domagali się dowodów oskarżeń, ale trzon ich pisma stanowiły zarzuty o przewadze politycznej Czartoryskich, całkowitym opanowaniu przez nich prerogatywy rozdawniczej, a dzięki temu - także urzędów, sadów i elekcji powiatowych. Konkludowano, iż jeśli dwór rzeczywiście zmierza do zgody, to polityczna przewaga Familii, jako zasadnicza przyczyna wewnętrznych waśni, musi zostać usunięta .

Wykrywszy w holenderskiej gazecie sprostowanie Brühla, iż memoriał był dziełem tylko trzech osób, Jan Tarło postanowił zebrać i ogłosić dowody, iż w przygotowaniu „Remonstrancji" uczestniczyło wielu senatorów, wielu toż je aprobowało. W tym celu w kwietniu 1749 r. napisał i rozpowszechnił list do marszałka Bielińskiego ". Przypominał w nim, że zanim memoriał przekazano królowi, treść jego znali i poczynili pewne poprawki obaj kanclerze koronni, obaj koronni marszałkowie oraz Piotr Sapieha. Powtórzywszy zarzuty memoriału Tarło proponował miast sejmu nadzwyczajnego sejm exorbitanliarum, który rozważyłby i rozstrzygnął zasadność republikanckich oskarżeń pod adresem Czartoryskich.

Bieliński, który nie podpisał styczniowego memoriału zapewne dlatego, by nie wchodzić ponownie w otwarły konflikt z dworem, znalazł się w bardzo niezręcznej sytuacji. Odpowiedział więc Tarle 6 V 1749 r. szeroko rozpowszechnionym listem, który rozpoczynał się od zaprzeczenia współautorstwa. Nie negował, że czytał memoriał przed wręczeniem królowi i poczynił na mm pewne poprawki. Ponieważ przy sporządzaniu wersji ostatecznej nie zostały one uwzględnione, nie uważa się za współautora. Marszałek odcinał się nadto od udziału w przyszłych republikanckich spotkaniach, obiecując, że będzie rozmawiał z Tarłą dopiero na sejmie, ,,bo inaczej nie spodziewam się bywać, tylko na publicznych obradach". Przyznawał, że wiele sformułowań memoriału dowodzi, iż jego twórcami , powodowała nie tylko troska o interes publiczny, lecz także niepohamowana wręcz pasja, zawiść i prywatna nienawiść. Gdyby memoriał zredagowany był rozważnie j, gdyby ograniczał się do kwestionowania ingerencji cudzoziemskiego ministra w sprawy polskie, obsadzania cudzoziemcami ekonomii i komór celnych, gdyby nie sprawiał wrażenia, że jego autorom w równej mierze chodzi o zarzuty przeciw dobru publicznemu, co o prywatne urazy, zapewne i dwór nie posunąłby się  do  drukowania go w cudzoziemskiej prasie. Zaostrzeniu sytuacji w Polsce „patrioci" są więc winni w równym stopniu, co twórcy uniwersału. Bezzasadny jest też zarzut zdrady stanu, jaki z racji wydrukowania memoriału w gazecie holenderskiej opozycja zarzuciła stronnictwu dworskiemu. Przecież w chwili podawania go królowi memoriał był już znany posłom cudzoziemskim. Marszałek kończył ostrzeżeniem, że proponowany przez Tarłę sejm exorbitantiarum może się obrócić przeciw republikantom, może też doprowadzić do wojny domowej, w którą zechcą się wmieszać państwa ościenne .

Nieco przed polemiką Bielińskiego - przecież republikanta - ukazała się odpowiedź Familii - „Kopia listu pewnego szlachcica do pewnego przyjaciela pisanego 1749" . Terminem post quem „Kopii" jest 12 maja, tj. data fundacji radomskiej, gdyż autor pisma wie, iż laskę trzyma krajczy koronny. Skrypt powstał przed 22 czerwca (zamknięcie komisji radomskiej), w czasie trwania jej .sądów. Najpewniej napisano go tuż po 12 maja, bo, autor nie zna jeszcze ani listu Bielińskiego do Tarły, ani ekscesów Franciszka Potockiego w trybunale radomskim, a wyliczając przewinienia Potockich nie zapomniałby wspomnieć i o tym.

„Kopia" zawiera refleksje na marginesie uniwersału na sejm nadzwyczajny, memoriału trzech senatorów i listu Tarły do Bielińskiego. Broniąc napiętnowanych w uniwersale niszczycieli ładu publicznego oraz atakując niewinnych, memoriał i list Tarły ujawniają nie tylko nazwiska szkodników, ale i ich motywy: niezgodę, pychę, zazdrość, nienawiść do ludzi cieszących się królewską łaską. Szczególnie piętnują oni politykę rozdawniczą. Ale wytykając Familii świeżość awansu zapominają, że sami też kiedyś zostali spośród szlachty wyniesieni. Podnoszą kwestię przewagi Czartoryskich, gdyż woleliby promować własnych przyjaciół politycznych. Nie mogą wszakże udowodnić, że w rekomendacjach Familia postępuje wbrew prawom, ani zaprzeczyć, że lista wyniesionych na marszalkostwa sejmowe czy trybunalskie zawiera nazwiska o różnorodnych barwach partyjnych, zupełnie więc nie potwierdza przewagi jednej rodziny. Autor tych niesprawiedliwych oskarżeń, wojewoda sandomierski, ma natomiast na swym koncie szereg istotnych wykroczeń przeciw prawom Rzeczypospolitej (przywłaszczenie jej pieniędzy, matactwa finansowe na trybunale radomskim 1729 r., liczne procesy o dobra, wyniszczenie regimentu łanowego, zdzierstwa przy bezprawnym cle sandomierskim, uchylanie się od opłat na rzecz, .skarbu państwa, próba wyłudzenia zeń na sejmie 1748 r. 40 tyś. rocznie, podpisanie Sedlnickiemu fałszywych rachunków). Drugiego autora memoriału, Józefa Potockiego, obciążają zniszczone u schyłku panowania Augusta II sejmy, wykorzystywanie wojsk do celów politycznych, ruszanie ich wbrew prawom i potrzebom z miejsc postojów, kumulacja urzędów wojskowych i cywilnych oraz wielu starostw. Wytknąwszy Świdzińskiemu podpis pod fałszywymi rachunkami Sedlnickiego, „szlachcic" ostrzegał twórców- memoriału, iż sejm exorbitantiarum,% którym grożą Familii, może się zwrócić przeciw nim.

Treść „Kopii" wskazuje, iż pisał, ją ktoś z przywódców Famili, dobrze zorientowany w arkanach polskiej polityki

 

Zielińska Z., Walka „Familii” o reformy Rzeczypospolitej 1743 –52, Warszawa 1983.

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin