Cena wielkości - bardzo_czarny_kot.pdf

(61 KB) Pobierz
69377907 UNPDF
Katarzyna Cholewińska
Cena wielkości
Ja mam nadzieję, że trafię do Gryffindoru, byłoby ekstra, co nie? Słyszałam, że był w nim sam Albus
Dumbledore...
Harry Potter i Kamień Filozoficzny , Joanne K. Rowling
~*~*~*~
Nie wiedział, dlaczego to zawsze jego pytano o radę i proszono o pomoc, dlaczego właśnie
dookoła niego skupiali się inni uczniowie. Był zdecydowanie najlepszy na swoim roku:
– Geniusz! – mówili o nim profesorowie. – Będzie kimś wielkim.
Ale czy to wystarczający powód, żeby mu tak ślepo ufać? Wpatrywali się w niego jak w
wyrocznię, jakby tylko od niego zależał ich los. Gdyby pewnego dnia stwierdził, że ziemia jest płaska, a
słońce krąży wokół gabinetu dyrektora Hogwartu, rzuciliby się poprawiać podręczniki astronomii. Był
dla nich kimś ważnym – kimś, kogo młody wszak jeszcze autorytet już był niepodważalny.
On sam jednak ciągle nie rozumiał, co w nim takiego wyjątkowego.
Ich bezkrytyczne uwielbienie pochlebiało mu i przerażało go jednocześnie. Czuł, jak rośnie w
nim butna duma i pewność siebie, czuł rosnącą w nim prastarą, odurzającą potęgą magię...
Nocami budził się zlany potem, z niemym krzykiem na ustach – śniło mu się, że ich zawiódł.
Nigdy nikomu nie powiedział o swoich lękach – nie miał zresztą komu. Bo chociaż nigdy nie
był sam, to mimo wszystko był samotny. Nie ze swojej winy – to inni, nie on, postawili go na piedestale
i zdecydowali traktować jak wcielenie samego Merlina. I choć każdy w szkole znał jego imię, to nikt
przecież nie znał jego . Wielu określało się mianem jego przyjaciół, ale w całym Hogwarcie nie było
nikogo, kogo on mógłby tak nazwać.
Na urodziny zawsze dostawał trudne, poważne książki. Nikt nigdy nie poznał go na tyle, żeby
wiedzieć, że tak naprawdę marzy mu się para ciepłych, wełnianych skarpetek.
– Taka jest cena wielkości. – Śmiał się z niego Aberforth i za tę właśnie ironię i za ten dystans
go kochał. Ale Aberforth też nie był jego przyjacielem – był jego młodszym bratem i to sprawiało, że
po prostu nie mogli być równi.
Wiedział też, co mówiono o nim za plecami jego i jego Domu – że Tiara popełniła błąd, że
został źle przydzielony.
– Jest zdolniejszy od niejednego profesora – twierdzili Krukoni, unosząc zarozumiałe nosy
znad książek. – Powinien być w Ravenclawie.
– Jest najodważniejszy z nas wszystkich – dowodzili głośno Gryfoni, nie siląc się na dyskrecję.
– Powinien być w Gryffindorze.
– Jest sprytny i niezwykle ambitny – szeptali Ślizgoni, uśmiechając się chytrze. – Powinien być
w Slytherinie.
Spojrzał w lustro, jego błękitne oczy zamigotały wesoło, gdy zobaczył swoje kogucio
potargane włosy i pogniecioną szatę. Powinien się pewnie wykąpać i przebrać, ale nie miał na to czasu.
W pokoju wspólnym czekała na niego grupa drugoklasistów, której obiecał pomoc w nauce
transmutacji.
1
69377907.001.png
Cena wielkości
Nie rozumiał, czego Hogwart od niego chciał.
Bo przecież kiedy Albus Dumbledore przypinał do chudej piersi żółtoczarną odznakę
prefekta Hufflepuffu miał niezachwianą pewność, że jest w dobrym Domu.
Fin.
2
69377907.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin